Papież wsparty o krzyż

Ktoś napisał o Janie Pawle II: „człowiek wsparty o krzyż”. Taki obraz mamy w pamięci - nasz papież z pastorałem w kształcie krzyża. Oparty o niego, czasem przytulony do niego, innym razem z głową wspartą na nim, a z biegiem lat coraz częściej podpierający się… pastorałem-krzyżem.

Początek września 1993 roku. Jan Paweł II odwiedza Litwę. Na trasie pielgrzymki są między innymi Szawle – stutysięczne miasto w północnej części kraju. Kilkanaście kilometrów od Szawli jest wzgórze, nazywane przez Litwinów Kryžių kalnas. W tym miejscu w przed wiekami, w 1430 r. postawiono kapliczkę upamiętniającą przyjęcie przez Żmudzinów chrztu. Górował nad nią wielki krzyż. Po upadku powstania listopadowego okoliczni mieszkańcy zaczęli tam przynosić i ustawiać kolejne krzyże. Dziś są ich tam dziesiątki tysięcy, podobno nawet 150 tys. Od wielkich, kilkumetrowych, aż po całkiem malutkie, zawieszane na tych większych. Ludzie przynosili je tu przez dziesiątki lat jako symbole swojego cierpienia, bólu, wyraz pokornej modlitwy. I nadal przynoszą.

Wśród tych krzyży 7 września 1993 roku uklęknął Jan Paweł II. Arturo Mari powiedział po śmierci ojca świętego, że najpiękniejsze zdjęcie zrobił mu, gdy przytulony do krzyża w pamiętny Wielki Piątek, podczas Drogi Krzyżowej w Koloseum, w której uczestniczył w kaplicy pałacu apostolskiego. Zdjęcia Jana Pawła II pokornie modlącego się na kolanach wśród niezliczonej ilości krzyży na litewskim wzgórzu pod Szawlami są równie wymowne.

Brońcie krzyża!

Nam, Polakom, chyba najbardziej zapadły w pamięć słowa papieża rodaka o krzyżu wypowiedziane w Zakopanem. To było 6 czerwca 1997 r. Jan Paweł II wołał spod Wielkiej Krokwi: „Umiłowani bracia i siostry, nie wstydźcie się krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych, szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Niech przypomina nam o miłości Boga do człowieka, która w krzyżu znalazła swój najgłębszy wyraz”. A nad papieżem i słuchającymi go tłumami górował krzyż, przed wielu ustawiony przez górali na Giewoncie, aby „patrzył w stronę Zakopanego i Krakowa, i dalej: w kierunku Warszawy i Gdańska i ogarniał całą naszą ziemię od Tatr po Bałtyk”.

Weź krzyż!

Rok później do młodzieży zebranej na placu przed bazyliką św. Jana na Lateranie Jan Paweł II mówił: „Krzyż jest wpisany w życie człowieka. Kto próbuje usunąć go ze swojego życia, nie zna prawdy o ludzkiej kondycji. Tak jest! Jesteśmy stworzeni do życia, ale nie możemy usunąć z naszej indywidualnej historii cierpienia i trudnych doświadczeń… Rozpowszechniona dziś powierzchowna kultura, która przypisuje wartość tylko temu, co ma pozór piękna i co sprawia przyjemność, chciałaby wam wmówić, że trzeba odrzucić krzyż… Jezus mówi: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je (Mt 16, 24-25).  Jeżeli krzyż zostaje przyjęty, przynosi zbawienie i pokój… Bez Boga krzyż nas przygniata; z Bogiem daje nam odkupienie i zbawienie…Weź krzyż! Przyjmij go, nie pozwól, aby przygniotły cię wydarzenia, ale z Chrystusem zwyciężaj zło i śmierć! Jeżeli z ewangelii krzyża uczynisz program swojego życia, jeżeli pójdziesz za Chrystusem aż na krzyż, w pełni odnajdziesz samego siebie!”. To nie były rady teoretyczne. Papież wiedział, co mówi. Praktycznie przez całe swoje życie podejmował i dźwigał krzyż, który Bóg stawiał na jego drodze. Krzyż straty najbliższych, samotności, wojny, niezrozumienia, zamachu na życie, choroby, starości… To był jego świadomy i wolny wybór: nie odrzucać Krzyża, ale przyjąć go, przytulić się do niego, uczynić z niego program swojego życia. Czy wtedy, podczas tego spotkania z młodzieżą na Lateranie, przewidywał, że ten krzyż z czasem będzie stawał się coraz cięższy? Wraz z upływem lat, kiedy postępująca choroba i starość coraz bardziej doskwierały, przekonywał się, że „nieść krzyż za Jezusem oznacza być gotowym do wszelkiej ofiary z miłości do Niego oraz nie stawiać nikogo i niczego przed Niego, nawet najdroższych osób, nawet własnego życia. Przylgnięcie do Chrystusa jest wymagającym wyborem. Jednak to nie sami niesiemy krzyż. Przed nami idzie On...” (Loreto, 2004 r.).

Bądź moim przewodnikiem

W Kielcach w 1991 r. ojciec święty pytał jakby sam siebie: „Czym ma być papież, jeśli nie przewodnikiem po tajemnicy krzyża świętego?” I odpowiedział: „Krzyż jest mocą Bożą i mądrością Bożą… Będę więc dalej starał się być we wszystkim pokornym sługą tej tajemnicy, a także, na ile pozwolą mi siły ducha, przewodnikiem po tej tajemnicy dla moich braci i sióstr wszędzie, dokądkolwiek skieruje mnie moje posłannictwo”.

Święty ojcze Janie Pawle, mój przewodniku po tajemnicy krzyża, wyproś mi łaskę cierpliwego, bez zbędnego narzekania, dźwigania krzyża, którym naznaczona jest moja codzienność. Wiem, że nie raz ten krzyż mnie przygniecie, wtedy pomóż mi się podnieść i podjąć go na nowo.


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg