Listy z obozu w Bouar

Co dzieje się w Republice Środkowej Afryki? Prasowe relacje nie zastąpią opowieści naocznych świadków.

Bouar, 17 stycznia 2014

Brat Piotr Michalik, kapucyn

Już zaczynam mieć dość tego pisania. Dlaczego zawsze złe wiadomości muszę pisać ? To tak jak w np. telewizji – podają tylko złe wiadomości, bo takie są chwytliwe….

Przez 2 dni wytrzymywałem i nic nie pisałem choć tutaj spirala zemsty cały czas się nakręcała i przynosiła coraz bardziej śmiertelny plon….W pewnym momencie wydawało się, że coś ruszyło z miejsca: dialog anty-balaka z eks-Seleka wydawał się na wyciągnięcie reki i … na tym się skończyło.

Wczoraj wieczorem, po ataku (na drodze gdzie są wioski w których pracuję) anty-balaka na potężna ciężarówkę pełna dobytku ludzi i samych ludzi (podobno uzbrojeni ludzie którzy byli na samochodzie pierwsi otworzyli ogień, w wyniku którego przynajmniej 14 osób zginęło i ze 20 zostało rannych), podjąłem decyzje: wszystkie «Małe konferencje» odwołuję. To nie jest czas ani to nie są warunki by takie spotkania robić. Dziś wieczorem miałem je rozpocząć.

Dziś rano jednak miałem jeszcze spotkanie z nauczycielami szkół katolickich z okolicy. Było to przy katedrze. O dwunastej, kiedy została mi może minuta do końca formacyjnego spotkania usłyszeliśmy pierwsze odgłosy detonacji bomb (granatów ?). Anty-balaka zaatakowało koszary eks-Seleka. Ludzie zewsząd zaczęli się zbiegać, by schronić się w katedrze. Żolnierze MISCA (Gabończycy) natychmiast ja obstawili gotowi w każdej chwili w razie potrzeby otworzyć ogień. Początkowo myślałem, że zdołam szybko wrócić do siebie (4 km drogi). Jednak kiedy znalazłem się już przy samochodzie ostrzał stał się  tak intensywny (z broni ciężkiej także) i zaczął dochodzić również z innych stron miasta, że zrezygnowałem. Lepiej odczekać i zobaczyć.

Strzelanina, raz bardziej, raz mniej intensywnie trwała do szesnastej. W pewnym momencie bardzo blisko nas. Zastanawiamy się co robić. Ma ze mną też jechać siostra (dyrektorka jednej ze szkół) i 3 nauczycieli. Oni do Beninga gdzie jest ich szkoła (10 km za Bouar). Nie ma żadnej możliwości poinformowania się jaka jest sytuacja w mieście bo od dziesiątej telefony nie działaja. Mimo to jakieś informacje powoli zaczynają do nas docierać: doliczono się (na razie) 6 zabitych anty-balaka, mówi się o domach zniszczonych przez pociski, eks-Seleka zaczęło palić domy w dwóch dzielnicach (Gombou i Lokoti). Ich generał patroluje ulice miasta. Oznacza to tylko jedno: odparli atak.

Myślimy o tym że trzeba będzie spać na miejscu – szkoda głupio ryzykować. Po pewnym czasie widzę Marysię (siostra pasterzanka) – wróciła z Beninga gdzie pracuje w szpitalu. Przyjechała w konwoju z MISCA. Mówi, że droga jest «wyczyszczona» w mieście. Gdzieś tam tylko widziała anty-balaka, ale nam nie robią krzywdy.

Suma sumarum: siostra z nauczycielami zostają (jutro pojada w konwoju z MISCA). Ja postanawiam jechać. Dowiedziałem się, że jest u nas mnóstwo uchodźców. Znacznie więcej niż ostatnim razem. Chcę być na miejscu – roboty na pewno mi nie zabraknie, a nadto wiadomo, wszędzie dobrze ale w domu najlepiej…

Przejazd szybki i bez historii – tylko kilka machniec ręka do anty-balaka stojących przy drodze. Na miejscu, rzeczywiście, rzesze uchodźcow: w domu, w kaplicy, na podwórzu, w sadzie, wszędzie… Jutro trzeba będzie to wszystko uporządkować. Dziś wieczorem juz pewne rzeczy ustaliłem: jutro z samego rana trzeba wykopać kolejne latryny ósmej spotkanie organizacyjne…

Dobranoc

«« | « | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg