Fatima – miejsce niezwykłego przesłania

Franciszek oddał świat Matce Bożej Fatimskiej. Co niesie przekazane tam skromnym pastuszkom przesłanie?

Fatima na cenzurowanym

Fatima od początku budziła namiętności w Kościele. Wątpliwości dotyczyły zarówno wspomnianej trzeciej tajemnicy, jak i historyczno-politycznego podtekstu objawień. Ze względu na wyraźne uwagi o nawróceniu Rosji, orędzie fatimskie przez całe dziesięciolecia było „na cenzurowanym” w krajach komunistycznych, i to do tego stopnia, że przez długi czas zakazane były tam nawet wzmianki na temat Fatimy. Gdy z kolei można już było coś o nim mówić, to wyłącznie w konwencji prześmiewczej, jako przykład zacofania i „ciemnogrodu”.

Ale również na Zachodzie, wśród lewicujących intelektualistów, Fatima nie miała najlepszych notowań. Jej orędziu zarzucano m.in. nadmierne upolitycznienie o zabarwieniu – według tychże środowisk – jawnie antykomunistycznym i antysowieckim; trzeba pamiętać, że w okresie zimnej wojny i marksizm, i ZSRR cieszyły się dużą sympatią w niektórych opiniotwórczych kołach zachodnich (nie wiedzących lub nie chcących wiedzieć o okrucieństwach komunizmu).

Bardzo znamienny pod tym względem był fakt, że gdy w 50. rocznicę rozpoczęcia objawień, 13 maja 1967 r. Paweł VI udawał się – jako pierwszy Papież – z jednodniową wizytą do Fatimy, towarzyszyły temu gwałtowne sprzeciwy w różnych środowiskach, łącznie z katolikami tzw. postępowymi bądź posoborowymi. Zarzucali oni Ojcu Świętemu, że zamierza odwiedzić antydemokratyczny – ich zdaniem – wręcz faszystowski reżim Antônio Salazara, który oczywiście nie omieszka wykorzystać tej wizyty do własnych celów politycznych.

Krytykowano też fakt, że w chwili, gdy Kościół otwiera się na ekumenizm, papież propaguje kult maryjny, utrudniający kontakty z protestantami, w dodatku – zdaniem owych środowisk – tak prymitywny i „niedzisiejszy” jak fatimski. Paweł VI mimo wszystko udał się do Fatimy, ale – pod wpływem wspomnianych głosów – maksymalnie ograniczył swą podróż do wymiaru wyłącznie duchowego i religijnego, unikając jakichkolwiek gestów lub czynów, które mogłyby mieć odniesienia polityczne.

Najmłodsi błogosławieni Kościoła

Głównymi „odbiorcami” objawień fatimskich było troje małych pastuszków, z których dwoje zmarło w parę lat po objawieniach. Można odnieść wrażenie, że rodzeństwo było niejako z góry przeznaczone do roli, jaką miało odegrać w planach Bożych. Oboje byli poważni, a chociaż nie stronili od zabaw z rówieśnikami, to jednak zachowywali pewien dystans do otaczającego ich świata. Zwłaszcza Franciszek był nad wiek poważny i z rzadka włączał się do zabaw, wybierając najczęściej samotność, chętnie przebywał sam na sam z przyrodą i – podobnie jak jego młodsza siostra – dużo się modlił. Ich religijność wzrosła jeszcze bardziej po rozpoczęciu się objawień. Oboje gorliwie zaczęli wypełniać prośby i polecenia Maryi, aby się dużo modlić.

Pod wpływem słów Matki Bożej pastuszkowie zdobywali się na niezwykłe wyrzeczenia i ofiary. Potrafili zrezygnować z picia wody (a w Portugalii lata są bardzo skwarne), ofiarowując swe pragnienie w intencji nawrócenia grzeszników. Raz zostali nawet uwięzieni przez miejscowego wójta, który, wrogo nastawiony do Kościoła, chciał zastraszyć dzieci i zmusić je do zaprzeczenia, jakoby mieli kontakty z Maryją. Z wielkim męstwem znosili też swe śmiertelne choroby – zapalenie płuc i cholerę – widząc w nich okazje do ofiarowania swych cierpień za nawrócenie i zbawienie grzeszników.

Proces beatyfikacyjny obojga rozpoczął się w 1952 r., a zakończono go na szczeblu diecezjalnym w 1979 r. 15 lutego 1988 r. dokumenty procesowe, stwierdzające heroiczność cnót Franciszka i Hiacynty, przekazano osobiście Janowi Pawłowi II, który zatwierdził je 13 maja następnego roku (w kolejną rocznicę pierwszych objawień). Nie było to jednak równoznaczne z zamknięciem całej sprawy, brakowało bowiem wiarygodnego cudu, wymaganego przez prawo kanoniczne. Poza tym liczni kanoniści i znawcy przedmiotu podważali możliwość wyniesienia na ołtarze tak małych dzieci, uważając, że w odniesieniu do nich nie sposób jest mówić o świadomych świadectwach wiary i cnotach heroicznych.

Proces beatyfikacyjny dowiódł jednak, że właśnie wstawiennictwu dwojga pastuszków zawdzięcza wyleczenie z paraliżu Portugalka Maria Emilia dos Santos. Pochodząca z Leirii, w pobliżu Fatimy, kobieta zachorowała w wieku 18 lat na nieuleczalną chorobę szpiku kostnego. Przez niemal 40 lat Maria Emilia nie mogła nawet siedzieć, cierpiąc na całkowity paraliż. Nie przestawała przy tym modlić się m.in. do swych małych rodaków. W uroczystość Zwiastowania Pańskiego 25 marca 1987 doznała pierwszego uzdrowienia – usiadła na łóżku, a w niespełna dwa lata później – 20 lutego 1989, za wstawiennictwem Hiacynty, zaczęła chodzić. Natychmiast powiadomiła o wszystkim swych sąsiadów i przyjaciół.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama