Wojna w Demokratycznej Republice Konga rozpętała się na nowo. Alarmują w tej sprawie pracujący na miejscu misjonarze.
Choć obecne w okolicach miasta Goma siły ONZ deklarują, że jest spokojnie i że panują nad sytuacją, to jednak trwają tam walki między różnymi ugrupowaniami. 120 tys. uchodźców nie ma szans na powrót do domów. Na Gomę spadają pociski, a rząd w Kinszasie oskarża Rwandę o zaognianie sytuacji.
„Tu mamy zapomnianą wojnę, która stała się niewidzialna na szczeblu międzynarodowym – uważa pracujący w Gomie ks. Piero Gavioli cytowany przez agencję SIR. – Zachodnie dzienniki często mówią o zabitych w konfliktach na Bliskim Wschodzie, i słusznie. Jednak myślę, że liczba mężczyzn, kobiet i dzieci tracących życie na wschodzie Konga, z powodu wojny i jej skutków (głodu, chorób, wycieńczenia), jest znacznie wyższa”. Włoski salezjanin przytacza też nie pozbawioną podstaw opinię, że kongijski konflikt jest najbardziej krwawą konfrontacją od czasów drugiej wojny światowej. W ciągu 20 lat starć śmierć poniosło tam prawdopodobnie od 5 do 6 mln ludzi.
Z tej okazji Leon XIV skierował do mieszkańców pozdrowienia i błogosławieństwo.
Papież do Polaków o rozpoczynającej się w naszym kraju peregrynacji obrazu jasnogórskiego.
"Nie wystarczy wyznawać wiarę, trzeba angażować się na rzecz dobra."
Leon XIV zapewnił Zełenskiego o modlitwie, by ucichł huk oręża.
Włoskie media przytaczają fragmenty wywiadu 70-letniego Johna Prevosta.
Narody, nawet te najmniejsze i najsłabsze muszą być szanowane.
Rodzina w naszych czasach potrzebuje bardziej niż kiedykolwiek wsparcia, promocji, zachęty.