Z Rio do Krakowa

Z Rio do Krakowa wracają młodzi, gotowi promować kulturę solidarności, spotkania i przyjęcia. Czy nie trafią w próżnię?

Po każdej pielgrzymce papieskiej robimy z reguły krótkie podsumowanie. Tym razem ma ono charakter szczególny. Wynika to z faktu, że spotkanie w Rio się nie zakończyło. Przecież jego punktem kulminacyjnym była wskazująca na dalszy ciąg Msza rozesłania. Na dalszy ciąg wskazała również triada, tak charakterystyczna dla wszystkich homilii i wystąpień papieża Franciszka. Idźcie – bez obawy – aby służyć. Gdy piszę te słowa Franciszek spotyka się z wolontariuszami, czyli z tymi, dla których służba stanowiła istotę bycia na Światowych Dniach Młodzieży. Wpisuje się to jakoś w myśl przewodnią, wyznaczoną przez nauczanie papieskie jeszcze przed pielgrzymką, a na jej poszczególnych etapach systematycznie powtarzane. Jakby chciał w nas utrwalić noszoną w sercu wizję Kościoła.

Jaka to wizja? Jakie zadanie powierzone młodzieży? Z czym mają wyjechać z Rio i dotrzeć do Krakowa? Patrzę w notatki i widzę wracającą myśl. Wierzący to ktoś, kto ma odwagę kulturze egoizmu, indywidualizmu i wykluczania przeciwstawić kulturę solidarności, spotkania i przyjęcia. Patrzę w notatki i widzę te wszystkie miejsca, w których przez bardzo wyraźne gesty Franciszek pokazywał nie tyle po której jest stronie (bo to oznaczało by poparcie dla kultury wykluczania), ile komu pragnie ofiarować najwięcej miłości. Stąd dziesiątki niezaplanowanych spotkań i zmiany w organizacji pielgrzymki. Jak chociażby to przypadkowe z rodzicami mającego genetyczne wady dziecka. I zaproszenie tej rodziny do udziału w Mszy rozesłania. Ileż wysiłku musieli włożyć organizatorzy i wolontariusze, by tej konkretnej rodziny nie stracić z oczu, nawiązać z nią kontakt i powierzyć jej tak ważną funkcję w procesji z darami. A to tylko jeden z przykładów.

Zatem z Rio do Krakowa wracają młodzi, gotowi promować kulturę solidarności, spotkania i przyjęcia. Czy nie trafią w próżnię? Myślę, że nie ma się czego obawiać. Przecież od dziesięcioleci rosną w Polsce kolejne pokolenia, uformowane na oazowych charyzmacie spotkania. Na konieczność pielęgnowania owego charyzmatu, tak ważnego w procesie budowania parafii rozumianej jako wspólnota wspólnot, wskazywali polskim biskupom najpierw błogosławiony Jan Paweł, a potem papież Benedykt. Od dziesięcioleci rozwijają się i wpływają na kształt polskiego życia religijnego tak zwane nowe ruchy i wspólnoty. Często w swoich działaniach mało spektakularne i widoczne, ale jakże owocnie posługujące.

Zatem nie mam obaw. Bez problemu znajdzie się te dwadzieścia tysięcy ewangelizatorów, o których w wywiadzie dla Tygodnika Powszechnego mówił biskup Ryś. Bo przecież Światowe Dni Młodych to nie tylko spotkania z papieżem. To  także katechezy i spotkania z żywym Kościołem lokalnym. Być może spotkanie w roku 2016 będzie tym momentem, gdy na drugi, a może nawet ostatni plan zejdą podziały i napięcia, a ukaże się inne oblicze polskiego katolicyzmu. Zaangażowanego, pogłębionego, niezwykle dynamicznego, choć dziś zupełnie nieobecnego w przestrzeni medialnej. I nie będzie to katolicyzm wykreowany na potrzeby Światowych Dni Młodzieży, ale ujawni się potencjał który w nas jest, który sprawia, że młodzi dziś, tu i teraz, angażują się w ewangelizację, w różne dzieła charytatywne, wolontariat, podejmują formację w ruchach i wspólnotach, kształtują liturgię parafialną. Są ich tysiące. Naprawdę. W Krakowie zobaczymy ich wszystkich razem w jednym miejscu.


 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama