Chciałbym Kościoła ubogiego dla ubogich – wołał papież Franciszek na początku swojego pontyfikatu. Jego pielgrzymka do Brazylii jaśniej niż to, co dotąd robił i mówił w Rzymie pokazuje, jak konkretnie to rozumie.
Słowa i gesty, postawa. Każdy nauczyciel kształtuje swoich uczniów nie tylko słowami, ale tym jak postępuje, kim i jaki jest. Gdy patrzyć na papieża Franciszka w Brazylii rzuca się w oczy przede wszystkim jego łamanie konwenansów, które każą w papieżu widzieć osobę tak ważną, że dostępną jedynie dla wybrańców. Gdy jedzie wśród tłumów sprawia wrażenie człowieka, który autentycznie cierpi z powodu tego, że nie z wszystkimi może się osobiście przywitać. On, głowa Kościoła chciałby być jak najbliżej konkretnego człowieka. Niestety, musi to znieść. Umiejętność bycia w jednym momencie dla wszystkich ma tylko Bóg. Ale dobrze, że Franciszek przyjmuje taką właśnie postawę. Ten zwyczajny człowiek z tłumu jest przecież w swojej godności kimś nadzwyczajnym; nawet jeśli przez chrzest nie stał się jeszcze dzieckiem Boga, jest Jego umiłowanym stworzeniem.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na dwa spotkania Franciszka: obiad z przedstawicielami wolontariuszy ŚDM i spotkanie z małoletnimi więźniami. Pierwsi nie są dla niego anonimową „”obsługą imprezy”. Skoro są godni zasiadać przy tym samym co papież stole Eucharystycznym, są też godni siąść z nim do obiadu. Zupełnie inaczej niż to bywa u nas na obiadach z okazji odpustu, gdzie zazwyczaj młodzi, jeśli są zapraszani, to jako obsługa.
Drudzy, więźniowie… Myślę, że w tym względzie też mamy sporo do zrobienia. Księża, także biskupi, często odwiedzają więźniów. Media pokazują nieraz wspaniałe przykłady ludzi, którzy w więzieniu, dzięki pomocy w hospicjum czy opiece nad upośledzonymi dziećmi, na nowo odkrywają swoją wartość. Niestety, dla sporej części naszego społeczeństwa człowiek w więzieniu to już ktoś gorszy, to „kryminalista”. Nawet jeśli za kratki trafiłza jazdę na rowerze po pijanemu, niepłacenie alimentów czy błędy w rozliczeniach finansowych.
Franciszek uczy też słowem. Szczególne wrażenie wywarło na mnie wczoraj to, co mówił do biskupów. Zarówno podczas Mszy, jak i potem podczas spotkania na obiedzie. Przypomnienie o wadze osobistej więzi z Bogiem powołanego, prośba o wychowywanie młodych, by byli misjonarzami (tak tak, bez teologicznych studiów i misji kanonicznej) i przede wszystkim ta prośba, by duchowni byli sługami komunii (jako wspólnoty) i spotkania…. A potem ta prośba, by kapłani nie stronili od ludzi, którzy opuszczają Kościół. „Potrzebujemy Kościoła, który zejdzie w ich noc, wejdzie w ich dialog, zrozumie ich położenie”…
Daleki jestem od stwierdzenia, że papież Franciszek przypomina prawdy w Kościele zapomniane. Ot, choćby to krzewienie kultury wspólnoty i spotkania. Tylko w ciągu ostatnich kilku dni informowaliśmy w portalu o imprezach dla młodych w stylu „Rio w..”, o oazowych dniach wspólnoty, o Franciszkańskich Spotkaniu Młodych czy o pielgrzymach, na których przyjęcie szykuje się Częstochowa. Wydaje mi się jednak że warto, by nauczanie Franciszka potraktowali serio także ci, którzy w swojej wizji Kościoła o tych prawdach zapominają: którzy na pierwszym miejscu widzą stopnie i godności albo tak mocno nacisk stawiają na obronę swoich praw oraz konfrontację i walkę z inaczej myślącymi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Ojciec Święty w przesłaniu do uczestników II zgromadzenia synodalnego Kościołów we Włoszech.
Gabriele Manzo relacjonował ostatnie tygodnie życia św. Jana Pawła II.
Nowe szczegóły dotyczące warsztatu mistrza włoskiego renesansu.
Papież, przyzywając Bożego Miłosierdzia, ponownie wezwał do modlitwy o dar pokoju.