Jak postąpić wobec człowieka, który w przeszłości dopuścił się wielkiego zła? Subiektywny przegląd prasy.
W dzisiejszej prasie na różne sposoby powraca pytanie o to, jak postąpić wobec człowieka, który w przeszłości dopuścił się zła. Często wielkiego zła. Czy można o tym zapomnieć? Czy wolno – a może trzeba? – pozwolić człowiekowi wrócić do społeczeństwa z czystą kartą?
W polskim prawie istnieje instytucja zatarcia wyroku skazującego. Po odbyciu kary i przewidzianym prawem czasie uznaje się prawo do odzyskania czystej karty. Jedyny wyjątek stanowi pedofilia: tu do zatarcia skazania nie dochodzi nigdy. Podstawą dla takiej regulacji jest przeświadczenie o zaburzeniach osobowościowych u człowieka, który takiego przestępstwa się dopuścił.
"Gazeta Wyborcza" opisuje przypadek kobiety, która przed wielu laty w okrutny sposób zabiła kilkuletnie dziecko. Absurdalny, przerażający akt przemocy. Po upływie wyroku i czasu zatarcia skazania podjęła pracę w szkole.Sprawa wzbudziła olbrzymie emocje. Minęło co najmniej 20 lat. Czy człowiek może się zmienić? Czy drastyczna przemoc fizyczna nie powinna być traktowana podobnie jak seksualna?
Pytanie jest bardzo trudne, z jednej stronie jest prawo człowieka do powrotu do normalnego życia, z drugiej bezpieczeństwo dzieci. Nie mam wątpliwości, że człowiek może się zmienić. Niestety, nie wszyscy się zmieniają. Być może w takich przypadkach należałoby prawnie uzależnić zatarcie skazania od oceny psychologicznej?
Bez wątpienia najgorszym rozwiązaniem jest medialny lincz.
W "Dzienniku Zachodnim" wywiad z człowiekiem skazanym kilka lat temu za pedofilię. Skazany nie tylko do winy się nie poczuwa, ale obraża tych, którzy go oskarżyli. Stosuje zagrywki typowe dla sprawców przemocy. Zastanawiam się, jaki miał być cel tej publikacji? Tego, że nie powinno do niej dojść, jestem pewna.
"Rzeczpospolita" powraca do życiorysu prof. Zygmunta Baumana. Był członkiem aparatu komunistycznej bezpieki. Co więcej: nie z jego wypowiedzi wynika, że nie potrafi się odnieść krytycznie do swoich działań w tym czasie. Minęło ponad pół wieku. Czego żąda od nas pamięć ofiar tego systemu? Czy późniejsze dokonania na polu naukowym powinny zakryć niechlubną przeszłość?
Z profesorem socjologii można dyskutować, ale przekreślić jego teorii ze względu na przeszłość autora nie można. Z pewnością prof. Bauman jest wnikliwym obserwatorem, a jego opis rzeczywistości jest cennym wkładem w ocenę funkcjonowania ludzkiej społeczności. Warto, by swoją wiedzę przekazywał. Warto z nią dyskutować. To nie oznacza zapomnienia. Nie wyklucza krytycznej oceny ani jego decyzji z przeszłości ani braku zmierzenia się z nią po latach. Trudno uznać go za autorytet moralny, ale warto słuchać tego, co mówi, bo mówi rzeczy mądre. I niekoniecznie trzeba wytykać mu tę przeszłość przy każdej okazji. To na pewno nie pomoże w zmierzeniu się z nią.
„Cokolwiek byście chcieli, by ludzie wam czynili, i wy im czyńcie.” Myśląc o prawie do zapomnienia trzeba myśleć przede wszystkim o człowieku, którego dotyczy i tak postępować, jak chcielibyśmy, by z nami postąpiono. Bo nie jest prawdą, że my jesteśmy z innej gliny i że nam się taka historia życia zdarzyć nie mogła.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.