W Sri Lance narasta nietolerancja religijna. Buddyści atakują tam mniejszość muzułmańską, a ostatnio coraz częściej również chrześcijańską.
To azjatyckie państwo znane było dotąd raczej z konfliktów etnicznych między syngaleską większością a Tamilami. Jednak już od pewnego czasu cejlońscy buddyści atakują tam mniejszość muzułmańską, a ostatnio coraz częściej również chrześcijańską.
Międzynarodowy protestancki fundusz pomocy prześladowanym chrześcijanom Barnabas Fund odnotował w marcu na terenie tego wyspiarskiego kraju aż 10 ataków buddyjskich fundamentalistów na wyznawców Chrystusa. Jak na jeden miesiąc, jest to zdaniem tej organizacji liczba niesłychanie wysoka. Przed trzema tygodniami w Katuwanie na południu Sri Lanki grupa buddystów zburzyła dom protestanckiego pastora Pradeepa Kumary, będący miejscem nabożeństw. Grozili też pobiciem jego żonie i dzieciom. Wcześniej, w grudniu ub. r., buddyjscy radykałowie zaatakowali tego duchownego, niszcząc jego samochód.
Ochrona przed wykorzystywaniem to nie jakaś strategia duszpasterska, lecz samo serce Ewangelii.
Przestrzegł też przed możliwymi konsekwencjami tej technologii dla rozwoju dzieci i młodzieży.
Założyciele obu zakonów wnieśli znaczący wkład w odnowę życia chrześcijańskiego.
„Serce Kościoła rozdzierają krzyki, które dochodzą z miejsc ogarniętych wojną".