Mszę św. w intencji Papieża Franciszka odprawił wczoraj wieczorem w moskiewskiej katedrze katolickiej Niepokalanego Poczęcia tamtejszy ordynariusz.
Po Eucharystii abp Paolo Pezzi podzielił się z korespondentem Radia Watykańskiego wrażeniami związanymi z tą nieoczekiwaną dla wszystkich decyzją kardynałów elektorów.
„Drodzy słuchacze Radia Watykańskiego. Chciałbym się z Wami podzielić moimi pierwszymi wrażeniami. Po pierwsze, odczuwam wdzięczność za tego wspaniałego Papieża, bardzo prostego, którego Bóg wybrał dla nas przez decyzję kardynałów. Gdy usłyszałem kard. Taurana wypowiadającego słowa Habemus Papam, czułem, że wszystko się dokonała i nieważne, kto będzie Papieżem. Potem, jak usłyszałem, że jest nim Jorge Mario Bergolio, byłem bardzo zdziwiony i zrozumiałem, jaką fantazję ma Duch Święty i jak On działa. Wielkie zdumienie i oczarowanie wywarły na mnie słowa Papieża, a właściwie jego spojrzenie jakie skierował na zebrany lud Rzymu i praktycznie na cały lud katolicki Ziemi, udzielając mu błogosławieństwa z balkonu bazyliki św. Piotra. Było to spojrzenie człowieka będącego w obecności Boga, zwróconego na Chrystusa i wzywającego nas wszystkich do nawrócenia do Niego. Patrząc na pierwsze jego wystąpienie jestem pewien, że ten Papież może kontynuować dzieło swoich poprzedników z ostatnich stu i więcej lat, być punktem odniesienia dla społeczeństwa świata. O szczodrość daru Ducha Świętego dla Papieża Franciszka modliliśmy na dzisiejszej Mszy i będziemy modlić się stale. Niektórzy mówią o nim Franciszek I, ale przecież na razie jest po prostu Franciszkiem. Niech prowadzi Kościół do przodu dla dobra ludzi, dla ich szczęścia, czyli nawrócenia do Boga.” - powiedział abp Pezzi.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.