„Nawróćcie się” - zachęta, którą wiele razy usłyszymy w okresie Wielkiego Postu oznacza pójście za Jezusem w taki sposób, aby Jego Ewangelia była konkretnym przewodnikiem życiowym. - mówił Benedykt XVI podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.
Przykładem i bodźcem są dla nas wielkie nawrócenia, jak św. Pawła na drodze do Damaszku, czy św. Augustyna. Ale także i w naszych czasach zmierzchu sacrum, działa Boża łaska i dokonuje cudów w życiu tak wielu osób. Pan niestrudzenie puka do drzwi ludzkich serc w kontekstach społecznych i kulturowych, które wydają się być pochłonięte sekularyzacją, jak stało się to w przypadku rosyjskiego prawosławnego, Pawła Florenskiego. Będąc wychowanym całkowicie jako agnostyk, tak bardzo, że żywił prawdziwą i w całym tego słowa znaczeniu wrogość do nauki religii w szkole, naukowiec Florenski doszedł do tego, że zawołał: „Nie, nie można żyć bez Boga”, i całkowicie zmienił swe życie, tak dalece, że stał się mnichem.
Myślę również o postaci Etty Hillesum, młodej Holenderki pochodzenia żydowskiego, która zginęła w Auschwitz. Początkowo daleka od Boga, odkryła Go spoglądając w głębię samej siebie, pisząc: „Jest we mnie bardzo głęboka studnia. A w tej studni jest Bóg. Czasami udaje mi się do Niego dotrzeć, częściej jednak przykrywają Go kamienie i piasek: wtedy Bóg jest ukryty. Muszę Go na nowo wydobyć” (Dziennik, 97). W swoim zagubionym i niespokojnym życiu odnajduje Boga właśnie pośrodku wielkiej tragedii XX wieku, Szoah. Ta młoda kobieta, krucha i niezadowolona, przemieniona przez wiarę, staje się kobietą pełną miłości i wewnętrznego pokoju, która może powiedzieć: „Żyję w stałej bliskości z Bogiem”.
Świadkiem umiejętności przeciwstawienia się iluzjom ideologicznym swojej epoki, aby wybrać poszukiwanie prawdy i otwarcie się na odkrycie wiary jest inna współczesna kobieta, Amerykanka, Dorothy Day. W swojej autobiografii otwarcie przyznaje się, że wpadła w pokusę, by rozwiązywać wszystko przez politykę, przyłączając się do propozycji marksistowskiej: „Chciałam iść z protestującymi, iść do więzienia, pisać, wpływać na innych i sprawić, by moje marzenie opanowało świat. Jakże wiele było w tym wszystkim mojej ambicji i szukania samej siebie!”. Droga do wiary w tak bardzo zlaicyzowanym środowisku była szczególnie trudna. Jednak łaska mimo to działa, jak sama podkreśla: „Oczywiście wiele razy odczuwałam potrzebę pójścia do kościoła, aby uklęknąć, pochylić głowę na modlitwie. Można by powiedzieć, że był to ślepy instynkt, bo nie zdawałam sobie sprawy, że się modlę. Ale szłam, wchodziłam w atmosferę modlitwy...”. Bóg ją doprowadził do świadomej przynależności do Kościoła, w życiu poświęconym wydziedziczonym.
W naszych czasach nierzadkie są nawrócenia, pojmowane jako powrót kogoś, kto otrzymując wychowanie chrześcijańskie, być może powierzchowne, na wiele lat oddalił się od wiary, a następnie odkrył na nowo Chrystusa i Jego Ewangelię. W Księdze Apokalipsy czytamy: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (3, 20). Nasz człowiek wewnętrzny musi się przygotować, aby Bóg go nawiedził. Właśnie dlatego nie powinien pozwolić, aby opanowały go złudzenia, pozory, czy rzeczy materialne.
W tym okresie Wielkiego Postu, ponówmy nasze zaangażowanie na drodze nawrócenia, w pokonywanie skłonności do spoglądania tylko na samych siebie. Uczyńmy natomiast miejsce dla Boga, spoglądając Jego oczyma na naszą codzienną rzeczywistość. Moglibyśmy powiedzieć, że alternatywa między zamknięciem w naszym egoizmie a otwarciem na miłość Boga i innych, odpowiada alternatywie kuszeń Jezusa: jest to alternatywa między ludzką władzą a miłością krzyża, między odkupieniem widzianym wyłącznie w dobrobycie materialnym a odkupieniem, które jest dziełem Boga, któremu dajemy pierwszeństwo w naszym życiu. Nawrócenie jest nie zamykaniem się w poszukiwaniu swego sukcesu, prestiżu, stanowiska, ale sprawienie, aby każdego dnia, w małych rzeczach prawda, wiara w Boga i miłość stawały się sprawą najważniejszą.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.