Niecały rok od powstania państwa w Sudanie Płd. nie mówi się już o wolności i rozwoju, lecz o kryzysie. Zbrojna konfrontacja na granicy z sąsiednim Sudanem może pomóc rządowi w Dżubie odwrócić uwagę społeczeństwa od pogarszającej się sytuacji ekonomicznej.
Sudan Południowy oddzielił się od Sudanu w lipcu 2011 roku, stając się jednym z najbiedniejszych i najsłabiej rozwiniętych krajów na świecie. Secesja nastąpiła na mocy porozumień pokojowych z 2005 roku, które zakończyły trwającą 22 lata wojnę domową. W konflikcie między muzułmańską północą a chrześcijańsko-animistycznym południem Sudanu zginęło ponad 2,5 mln ludzi, a ponad 4 mln zostały zmuszone do opuszczenia swoich domów.
Wraz z podziałem kraju nie rozwiązały się sporne kwestie między już dwoma państwami, takie jak dokładny przebieg granicy czy podział zysków ze sprzedaży ropy. W styczniu Sudan Południowy zakręcił kurek z ropą przez spór o wysokość opłat za korzystanie z rurociągu biegnącego na północ przez terytorium Sudanu, choć gospodarka Sudanu Płd. w 98 proc. zależna jest od sprzedaży ropy.
Kurs dolara na czarnym rynku w Sudanie Płd. w ostatnich tygodniach poszybował w górę o 30 procent. "Życie w Dżubie to nie żart" - powiedział PAP Lukku, kierowca motocyklowej taksówki, który - jak mówi - większość energii traci na zdobywanie benzyny. "Bogaci się bogacą, a biedni biednieją" - dodaje.
Na stołecznych ulicach błyszczą w słońcu luksusowe samochody terenowe, w większości z rejestracjami rządowymi. Wyżsi urzędnicy młodego państwa mają prawo do dwóch nowych modeli Toyoty Land Cruiser.
Podczas gdy Dżuba nadal nie ma systemu wodociągów i kanalizacji, a prąd w gniazdkach pojawił się po raz ostatni przed dwoma miesiącami, w drogich restauracjach nad Nilem życie kwitnie. Można tam spotkać pracowników organizacji humanitarnych i urzędników w eleganckich garniturach.
"Korupcja to największy problem młodego rządu. Założyłem gazetę właśnie po to, by codziennie ją zwalczać. Pewnie dlatego co jakiś czas jestem aresztowany. Będę jednak walczył, by ludziom w moim kraju żyło się lepiej" - powiedział PAP redaktor naczelny dziennika "Citizen" Nhial Bol.
Nad brzegiem Nilu w lepiankach pokrytych plastikową folią, rozdawaną przez organizacje humanitarne, schronienia przed pierwszym deszczem szukają ludzie powracający do kraju.
"Nie chciałam zostać na północy (w Sudanie - PAP), ale nasze życie było tam łatwiejsze. (Tutaj) mój mąż nie ma pracy, żywność jest bardzo droga. Zarabiamy grosze, sprzedając trzcinę cukrową w kostkach. Nie wiem, jak wyżywić trójkę dzieci" - opowiada Ayom, która wróciła do Dżuby kilka miesięcy temu.
W barach skleconych z blachy falistej, nad szklaneczkami ze słodką herbatą, toczą się zagorzałe dyskusje o polityce. Ludzie nie chcą, by ich młody rząd okazał słabość w sporze z Chartumem, wycofując wojska ze spornych regionów, i to mimo potępienia przez społeczność międzynarodową manewru armii Sudanu Płd. Wojsko zajęło sudańskie pola naftowe w Heglig, które stanowią ponad połowę dziennego wydobycia dla Chartumu.
"Jeśli trzeba będzie, znowu pójdę walczyć. Musimy pokazać Arabom, że nie będą nami pomiatać i wyzywać nas od insektów" - zarzeka się siedzący w barze Mabil. "Heglig to nazwa arabska, dla nas to Panthau. My byliśmy tam pierwsi, Arabowie przyszli dopiero, gdy zwęszyli ropę" - wtrącił Tut, również bezrobotny. "Jestem gotowy do walki. Jak trzeba będzie, obalimy (prezydenta Sudanu Omara) el-Baszira. Odpłacimy za wszystkie poniżenia, za lata cierpień. Jeśli ja nie będę miał lepiej, mogę zginąć na wojnie. Może wtedy lepiej będą miały moje dzieci" - zakończył.
„Tryptyk Augustiański” zostanie premierowo wykonany 22 listopada.
„Głos Kościoła nadal ma znaczenie, kontynuujmy promocję pokoju”.
Dziś rano zadzwonił do Papieża Mahmud Abbas, prezydent Państwa Palestyńskiego.
Przy tej okazji zwrócił uwagę na nieocenioną rolę modlitwy osób starszych.