Takiej historii już nie będzie
Piotr Kraśko relacjonował dla Wiadomości TVP ostatnią drogę Jana Pawła II, jego pogrzeb i konklawe, na którym wybrano Benedykta XVI Jan Drzymała

Takiej historii już nie będzie

Brak komentarzy: 0

publikacja 01.04.2010 21:54

Z Piotrem Kraśko - reporterem "Wiadomości", który był w Watykanie, kiedy odchodził Jan Paweł II, o ostatnich dniach Papieża rozmawia Jan Drzymała

Zastanawiam się nad tym w kontekście tego, co obecnie dzieje się w Kościele. Skandal za skandalem. Czy nie ma problemu z obiegiem informacji w Watykanie? Ze strategiami informowania o trudnych sprawach?

- Trudno powiedzieć. Poza inną osobowością, kard. Ratzinger przeszedł też zupełnie inną drogę. Kiedy Karol Wojtyła został papieżem, przyjechał z Krakowa, gdzie zajmował się duszpasterstwem i zarządzaniem Kościołem. Kard. Ratzinger ćwierć wieku spędził w Watykanie jako prefekt kongregacji. Jego powściągliwość w wyrażaniu sądów była absolutnie chwalebna dla osoby na tym stanowisku. Dla wszystkich niezwykła była łatwość, z jaką Jan Paweł II rozpoczął swój pontyfikat. Zrobił to inaczej niż jego poprzednicy, ale robił to świetnie. Bycie papieżem po Janie Pawle II jest zadaniem ponad ludzkie siły. Ukłon w stronę Benedykta XVI, że nawet nie próbował udawać Jana Pawła II.

Pan był bliżej Watykanu niż przeciętny człowiek. Czy to może zmienić sposób patrzenia na Kościół i Jego funkcjonowanie?

- Może to będzie zaskakujące, ale zdecydowanie na lepsze. Oczywiście, wielką politykę watykańską obserwowałem z daleka, ale te osoby, które znałem w bezpośrednim otoczeniu papieża Jana Pawła II, były niezwykle ciepłe i serdeczne. Niesamowita była dostępność dostojników Watykanu. U nas czasem, żeby dodzwonić się do dostojnika kościelnego, trzeba się umawiać najpierw przez asystenta, sekretariat itd. Tam brało się telefon i dzwoniło. Ci ludzie byli pozbawieni sztuczności, niepotrzebnego dostojeństwa. To było fantastyczne. Byłem zaskoczony. Patrząc na Watykan z daleka, można sądzić, że tam procedury spotkania i rozmowy z kimkolwiek są takie, jak w Białym Domu albo stolicy supermocarstwa. Wcale nie!

W moim odczuciu to, co zaczęło się 5 lat temu w Watykanie, nadal trwa. Wtedy zaczęła się historia o cierpieniu, umieraniu,  a teraz czekamy wszyscy na moment beatyfikacji. Kiedy dla Pana ta historia się skończyła?

- Z jednej strony rzeczywiście ona trwa cały czas. Pamiętam jednak taki moment parę dni po konklawe. Miałem wynajęte mieszkanie niedaleko Watykanu. Był tam most, którym chodziłem setki razy z Rzymu w stronę Watykanu. Stamtąd się wychodzi na Via Conciliazione. Widać bazylikę i wyłaniają się okna Pałacu Apostolskiego. Zawsze wiedziałem, kto, w którym oknie jest. Wszystko było oswojone. Po wyborze kard. Ratzingera zrozumiałem, że ja tam już nikogo nie znam, to już jest jednak inny świat. Pamiętam wtedy ten widok z oddali. Uświadomiłem sobie, że to jest początek innej historii i to już nie jest tak bardzo „moja” historia.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 8 z 8 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..