Na ścisłe powiązanie miłości Ojca i miłości drugiego człowieka w modlitwie Pana Jezusa wskazał papież w swej katechezie podczas dzisiejszej audiencji generalnej. Benedykt XVI odniósł się do modlitwy Jezusa podczas dwóch cudów: uzdrowienia głuchoniemego (Mk 7,32-37) oraz wskrzeszenia Łazarza (J 11,1- 44).
Oto treść papieskiego wystąpienia.
Drodzy bracia i siostry,
Dzisiaj chciałbym z wami rozważyć modlitwę Jezusa związaną z jego cudownymi uzdrowieniami. W Ewangeliach przedstawione są różne sytuacje, w których Jezus modli się w obliczu dobroczynnego i uzdrawiającego dzieła Boga Ojca, działającego poprzez Niego. Chodzi o modlitwę ukazującą po raz kolejny szczególne poznanie i komunię z Ojcem, gdy Jezus godzi się zaangażować z wielkim ludzkim współczuciem w trudności swoich przyjaciół, na przykład Łazarza i jego rodziny, lub wielu ubogich i chorych, którym chce konkretnie pomóc.
Dobrym przykładem jest uzdrowienie głuchoniemego (por. Mk 7,32-37). Dopiero co wysłuchane opowiadanie św. Marka Ewangelisty pokazuje, że uzdrawiające działanie Jezusa jest związane zarówno z Jego intensywną relacją z bliźnim jak i z Ojcem. Scena cudu jest staranie opisana: „On wziął go na bok, osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka; a spojrzawszy w niebo, westchnął i rzekł do niego: «Effatha», to znaczy: Otwórz się” (7,33-34). Jezus pragnie, aby uzdrowienie miało miejsce „na uboczu, z dala od tłumu”. Wydaje się, że dzieje się tak nie tylko ze względu na fakt, że cud powinien być ukryty przed ludźmi, aby uniknąć powstawania interpretacji ograniczających lub wypaczonych osoby Jezusa. Wybór, by wziąć chorego na ubocze sprawia, że w chwili uzdrowienia Jezus i głuchoniemy są sami, zbliżeni w wyjątkowej relacji. Jednym gestem Pan dotyka uszu i języka chorego, to znaczy specyficznych miejsc jego choroby. Intensywność zainteresowania Jezusa przejawia się także w niezwykłych rysach uzdrowienia: używa swych palców a nawet swej własnej śliny. Także fakt, że Ewangelista cytuje oryginalne słowo wypowiedziane przez Pana - „Effatà” to znaczy „otwórz się!” - wskazuje na wyjątkowy charakter tej sceny.
Jednak centralnym punktem tego epizodu jest fakt, że Jezus, w momencie dokonywania cudu wprost poszukuje swej relacji z Ojcem. Opowiadanie faktycznie mówi, że „spojrzawszy w niebo, westchnął” (w. 34). Zainteresowanie chorym, troska jaką otacza go Jezus są połączone z głęboką postawę modlitwy skierowanej do Boga. Westchnienie jest opisane czasownikiem, który w Nowym Testamencie oznacza dążenie do czegoś dobrego, czego nadal brakuje (por. Rz 8,23). Tak więc cała relacja pokazuje, że ludzkie zaangażowanie wobec chorego prowadzi Jezusa do modlitwy. Po raz kolejny ujawnia się Jego szczególna relacja z Ojcem, Jego tożsamość Jednorodzonego Syna. W Nim, przez Jego osobę uobecnia się dobroczynne i leczące działanie Boga. Nie przypadkiem po cudzie końcowy komentarz ludzi przypomina ocenę stworzenia na początku Księgi Rodzaju: „Dobrze uczynił wszystko”(Mk 7:37). W uzdrawiające działanie Jezusa wyraźnie wkracza modlitwa, ze spojrzeniem ku niebu. Moc, która uzdrowiła głuchoniemego jest z pewnością wywołana współczuciem dla niego, ale pochodzi ze zwrócenia się do Ojca. Spotykają się te dwie relacje: relacja ludzka, współczucia z człowiekiem, która wkracza w relację z Bogiem i w ten sposób staje się uzdrowieniem.
W Janowym opowiadaniu o wskrzeszeniu Łazarza, znajdujemy jeszcze wyraźniejsze świadectwo tej samej dynamiki (por. J 11,1- 44). Także tutaj splatają się z jednej strony, powiązanie Jezusa z przyjacielem i jego cierpieniem, a z drugiej Jego synowska relacja z Ojcem. Ludzkie współczucie Jezusa w przypadku Łazarza ma szczególne rysy. W całym opowiadaniu wielokrotnie przypomina się o przyjaźni Jezusa z Nim, jak również z jego siostrami, Martą i Marią. Sam Jezus stwierdza „Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić” (J 11,11). O prawdziwej miłości do przyjaciela świadczą również siostry Łazarza, a także Żydzi (por. J 11,3; 11,36), objawia się ona w głębokim wzruszeniu Jezusa na widok bólu Marty i Marii oraz wszystkich przyjaciół, które przeradza się w płacz - tak głęboko ludzki - gdy podszedł do grobu. Jan powiada: „Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona [Marta] i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzieście go położyli?» Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!». Jezus zapłakał” (J 11,33-35).
Ta więź przyjaźni, współczucie i wzruszenie Jezusa w obliczu bólu krewnych i przyjaciół Łazarza wiąże się w całym opowiadaniu z nieustanną i intensywną relacją z Ojcem. Od samego początku wydarzenie to jest odczytywane przez Jezusa w relacji do swojej tożsamości i misji oraz oczekującego Go uwielbienia. Na wieść o chorobie Łazarza faktycznie mówi: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą” (J 11,4). Także ogłoszenie śmierci przyjaciela Jezus przyjmuje z głębokim ludzkim bólem, ale nieustannie w wyraźnym odniesieniu do relacji z Bogiem i do powierzonej mu misji. Powiada: „Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli” (J 11, 14-15). Chwila wyraźnej modlitwy Jezusa do Ojca przed grobem, jest naturalnym zwieńczeniem całej sprawy, skierowanym na ten podwójny rejestr przyjaźni z Łazarzem i synowskiej relacji z Bogiem. Także tutaj te dwie relacje są zbieżne. „Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: «Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał»”(J 11, 41). Wyrażenie to ujawnia, że Jezus ani przez chwilę w swej modlitwie nie zaniechał prośby o życie Łazarza. Modlitwa ta nadal utrzymuje więź z przyjacielem, a nawet ją umacnia, a jednocześnie potwierdziła decyzję Jezusa, by trwać w komunii z wolą Ojca, z Jego zamysłem miłości, w którym choroba i śmierć Łazarza są uważane za miejsce, w którym objawia się chwała Boga.
Drodzy bracia i siostry, odczytując tę opowieść, każdy z nas jest wezwany, aby zrozumieć, że w modlitwie błagalnej do Pana nie powinniśmy spodziewać się natychmiastowego spełnienia tego o co prosimy, naszej woli, ale raczej powierzyć się woli Ojca, odczytując każde wydarzenie w perspektywie Jego chwały, Jego planu miłości, często dla naszych oczu tajemniczego. Z tego powodu w naszej modlitwie prośba, uwielbienie i dziękczynienie powinny łączyć się ze sobą, nawet wtedy, gdy nam się wydaje, że Bóg nie odpowiada na nasze konkretne oczekiwania. Powierzenie się miłości Boga, która nas uprzedza i zawsze nam towarzyszy jest jedną z fundamentalnych postaw naszego dialogu z Bogiem. Katechizm Kościoła Katolickiego komentuje w następujący sposób modlitwę Jezusa w opowiadaniu o zmartwychwstaniu Łazarza: „Modlitwa Jezusa kierowana dziękczynieniem objawia nam, w jaki sposób prosić: przed złożeniem daru Jezus zwraca się do Tego, który daje, i daje siebie w swoich darach. Dawca jest cenniejszy niż udzielony dar - On jest «Skarbem», a jest w Nim serce Jego Syna; dar jest udzielany «jako dodatek» (por. Mt 6,21 i 6,33)” (2604). Wydaje mnie się to bardzo ważne. Zanim dar zostanie udzielony przylgnąć do Tego, który nim obdarza, Najcenniejszego Dawcy Daru. Także dla nas, poza tym co Bóg nam daje, kiedy Go wzywamy, najcenniejszym darem, jakim może nas obdarzyć jest Jego przyjaźń, Jego obecność, Jego miłość. On jest cennym skarbem, o który zawsze należy prosić i którego trzeba strzec.
Modlitwa wypowiadana przez Jezusa, kiedy usuwany jest kamień z grobu Łazarza stanowi ponadto rozwój wyjątkowy i nieoczekiwany. On bowiem, po złożeniu dziękczynienia Bogu Ojcu, dodaje: „Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał” (J 11, 42). Poprzez swoją modlitwę Jezus pragnie prowadzić do wiary, do całkowitego zaufania Bogu i Jego woli i chce ukazać, że ten Bóg, który tak umiłował człowieka i świat, że zesłał Swego Jednorodzonego Syna (por. J 3,16), jest Bogiem życia, jest Bogiem, który niesie nadzieję i jest w stanie odwrócić sytuacje po ludzku niemożliwe. Ufna modlitwa człowieka wierzącego jest więc żywym świadectwem tej obecności Boga w świecie, Jego zainteresowania człowiekiem, Jego działania, by zrealizować Swój plan zbawienia.
Dwie modlitwy Jezusa, towarzyszące uzdrowieniu głuchoniemego i wskrzeszeniu Łazarza ukazują, że głęboka więź między miłością Boga a miłością bliźniego musi również wkroczyć do naszej modlitwy. W Jezusie, prawdziwym Bogu i prawdziwym człowieku, zainteresowanie drugim, zwłaszcza jeśli potrzebuje pomocy i cierpi, wzruszenie w obliczu bólu zaprzyjaźnionej rodziny prowadzą Go, by zwrócić się do Ojca, w tej fundamentalnej relacji, która kieruje całym Jego życiem. Ale także odwrotnie: komunia z Ojcem, nieustanny z Nim dialog składnia Jezusa, by w wyjątkowy sposób zwracać uwagę na konkretne sytuacje człowieka, aby mu nieść pocieszenie i miłość Boga. Relacja z człowiekiem prowadzi nas do relacji z Bogiem, a ta relacja z Bogiem prowadzi nas na nowo ku bliźniemu.
Drodzy bracia i siostry, nasza modlitwa otwiera drzwi do Boga, który uczy nas nieustannie wychodzenia z samych siebie, aby być zdolnymi do stania się bliskimi dla innych, zwłaszcza w chwilach próby, aby im nieść pocieszenie, nadzieją i światło. Niech Pan nam udzieli daru zdolności do coraz bardziej intensywnej modlitwy, aby umocnić naszą osobistą relację z Bogiem Ojcem, poszerzyć nasze serce na potrzeby ludzi stojących blisko nas i poczuć piękno bycia „synami w Synu”, wraz z wielu braćmi. Dziękuję.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.