A niby dlaczego? Od tysiąca lat nominacje kardynalskie są związane z diecezjami. Jeśli Franciszek Papież chce to zmienić, to powinien tę zmianę wyjaśnić i uzasadnić Kościołowi.
Ad kj. A może po prostu zamiast kierować się swoimi ideami i uprzedzeniami warto sprawdzić co Kodeks Prawa Kanonicznego mówi o nominowaniu kardynałów przez Papieża. Kan. 351 - § 1. Kardynałów ustanawia w sposób NIESKRĘPOWANY [podkreślenie moje] Biskup Rzymski, wybierając ich spośród mężczyzn, którzy mają przynajmniej święcenia prezbiteratu, odznaczają się szczególną nauką, obyczajami, pobożnością i roztropnością w załatwianiu spraw. Ci, którzy nie są jeszcze biskupami, powinni przyjąć sakrę biskupią
Chłopie, ja znam KPK. Pisałem o tradycji "od tysiąca lat": obecny KPK ma 35 lat, a w ogóle jeden kodeks istnieje dopiero od 101 lat.
Mnie interesuje tradycja: kardynałowie reprezentują najważniejsze diecezje świata i Kurię Rzymską. Taka jest tysiącletnia tradycja. Jeśli papież chce ją zmienić - ma do tego prawo. Ale my jako Kościół mamy prawo usłyszeć, że tak robi i dlaczego tak robi: dlaczego jego następcę mają wybrać biskupi reprezentujący 15 473 katolików (kardynał Mangkhanekhoun) lub nikogo (kardynał Chávez, będący biskupem pomocniczym)?
Ad kj. Ta tradycja przez małe "t" nie ma nic wpółnego z Tradycją przez T. Jakbyś znał historię i genezę Kolegium kardynalskiego, to byś wiedział, że zawsze było ono związane z Rzymem i z czasem z diecezjami suburbikarnymi (podmiejskimi). I nigdy liczba katolików reprezentowanych przez kardynałów nie miała żadnego znaczenia. Kolegium kardynalskie nie ma nic wspólnego z demokracją. A to że przez jakiś czas ludzie uważali, że są diecezje, które mają "prawo" do stolicy kardynalskiej jest jest rozumowaniem w stylu zawsze tak było. Dziadek siali, ojciec siali i ja będę siał. Tradycją jest KPK a nie przyzwyczajenia, które są contra legem. Nie ma stolic kardynalskich i tyle. Papież jest wolny w podejmowaniu decyzji i jeśli już czymś ograniczona jest ta wolność to tylko prawem Kościoła. A nie widzi mi się kj, u którego Papież powinien zasięgać rady przed Konsystorzem.
Potrafisz czytać w języku polskim? Cały czas pisałem o tradycji, nie o Tradycji.
Postudiuj trochę historię Kościoła, to porozmawiamy. W pierwszym tysiącleciu funkcje "kardynalskie" (choć nie były tak nazywane, ale chodzi o to samo - o wybór biskupa Rzymu) pełniło duchowieństwo Rzymu i biskupi diecezji suburbikalnych.
W drugim tysiącleciu wykrystalizowała się idea kolegium kardynalskiego, które zaczęło obejmować biskupów znaczących diecezji i tak jest do dziś - tzn. do Benedykta XVI. Teraz Franciszek zaczyna kombinować.
Jak papież chce zmienić tę tradycję - ma prawo. Ale ma obowiązek wyjaśnić to Kościołowi.
Co do demokracji: właśnie kolegium kardynalskie - i tylko ono - jest całkowicie demokratycznym ciałem w Kościele i w demokratyczny sposób wybiera papieża. Dlatego logiczne jest, że reprezentują oni znaczące Kościoły.
Do KJ: Papież NIE MA OBOWIĄZKU tłumaczyć się z czegokolwiek. Skoro ma prawo, zgodnie z kodeksem kanonicznym robić pewne rzeczy, to ma takie prawo. I już.
O Kościele Katolickim można wszystko powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest demokratyczny. Kolegium kardynalskie jest skromną namiastką demokracji. Jeśli 120 starszych panów (między 50 a 80) decyduje o wyborze osoby kierującej miliardową instytucją, to demokracją to nie jest.
Istotnie fakt pomijania najważniejszych polskich hierarchów przy nominacjach kardynalskich nie wygląda dobrze - delikatnie mówiąc...zważywszy na fakt, iż w poczet kardynałów zaliczony został przez Franciszka np. abp Brukseli de Kessell, który zakazał księżom katolickim chodzenia w sutannach po mieście (z uwagi na poprawność polityczną)....Kościół ma być wspólnotą świętej wiary, a nie dobrych/fajnych ludzi, czy też akcją charytatywną... takie nominacje nie służą niczemu dobremu.
Podzielam zdanie, że nominacje za stolice kardynalskie się skończyły. Myślę, że w najbliższym czasie zostaną powołani polscy kardynałowie metropolici. Jest to kwestią czasu. W gronie wyróżnionych typuję: abp. Kupnego, abp. Szala, abp. Rysia, być może abp. Polaka.
Kan. 351 - § 1. Kardynałów ustanawia w sposób NIESKRĘPOWANY [podkreślenie moje] Biskup Rzymski, wybierając ich spośród mężczyzn, którzy mają przynajmniej święcenia prezbiteratu, odznaczają się szczególną nauką, obyczajami, pobożnością i roztropnością w załatwianiu spraw. Ci, którzy nie są jeszcze biskupami, powinni przyjąć sakrę biskupią
Mnie interesuje tradycja: kardynałowie reprezentują najważniejsze diecezje świata i Kurię Rzymską. Taka jest tysiącletnia tradycja. Jeśli papież chce ją zmienić - ma do tego prawo. Ale my jako Kościół mamy prawo usłyszeć, że tak robi i dlaczego tak robi: dlaczego jego następcę mają wybrać biskupi reprezentujący 15 473 katolików (kardynał Mangkhanekhoun) lub nikogo (kardynał Chávez, będący biskupem pomocniczym)?
Postudiuj trochę historię Kościoła, to porozmawiamy. W pierwszym tysiącleciu funkcje "kardynalskie" (choć nie były tak nazywane, ale chodzi o to samo - o wybór biskupa Rzymu) pełniło duchowieństwo Rzymu i biskupi diecezji suburbikalnych.
W drugim tysiącleciu wykrystalizowała się idea kolegium kardynalskiego, które zaczęło obejmować biskupów znaczących diecezji i tak jest do dziś - tzn. do Benedykta XVI. Teraz Franciszek zaczyna kombinować.
Jak papież chce zmienić tę tradycję - ma prawo. Ale ma obowiązek wyjaśnić to Kościołowi.
Co do demokracji: właśnie kolegium kardynalskie - i tylko ono - jest całkowicie demokratycznym ciałem w Kościele i w demokratyczny sposób wybiera papieża. Dlatego logiczne jest, że reprezentują oni znaczące Kościoły.
O Kościele Katolickim można wszystko powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest demokratyczny. Kolegium kardynalskie jest skromną namiastką demokracji. Jeśli 120 starszych panów (między 50 a 80) decyduje o wyborze osoby kierującej miliardową instytucją, to demokracją to nie jest.