• Gość
    23.07.2017 22:16
    "Na zakończenie Franciszek zachęcił zgromadzonych, aby uczyli się Bożego spojrzenia na świat z nadzieją, że chwast może stać się dobrym dziełem." W przytoczonym fragmencie Ewangelii nie ma nic na temat tego, że chwast (kąkol) stanie się kiedykolwiek pszenicą. Dlaczego pominął to, że podczas żniw kąkol zostanie powiązany w snopki i spalony? Jeśli spalony to znaczy: nie zamieniony na pszenicę. Interpretacja Franciszka jest niezgodna z treścią tego fragmentu Ewangelii i istotnie wypacza jej sens.
  • jo_tka
    24.07.2017 05:54
    jo_tka
    Problem polega na tym, że to co MY widzimy jako chwast może okazać się dobrym dziełem. Takie jest uzasadnienie niewyrywania zawarte w przypowieści.

    Gdyby zabić Szawła na etapie prześladowania chrześcijan nie byłoby św. Pawła. Gdyby zabić Ignacego Lojolę w młodości nie byłoby zakonu jezuitów...

    Jesteśmy ślepi. I dla nas to, co początkowo uznajemy za złe, może okazać się dobrym. No, chyba, że mamy oczy, a nie chcemy widzieć, mamy uszy a nie chcemy słyszeć. Ale wtedy trzeba sobie zadać pytanie, czy sami na pewno jesteśmy pszenicą?
  • Gość
    24.07.2017 15:29
    @ Jo-tka. Po pierwsze, nie chodzi o żadne "my", że to my sądzimy o kimś, iż jest złym (kąkolem). To Jezus Chrystus Bóg mówi, że pszenica pójdzie do spichlerza a kąkol do ognia. Tu się nic nie mówi o naszych ocenach bliźnich. Po drugie, przecież Pan Jezus w Ewangelii wyraźnie mówi, żeby zaczekać do żniw, więc przykład ze św. Pawłem czy św. Ignacym Loyolą jest nietrafiony. Owszem, oni dostali czas, by się zmienić (zgodne z Ewangelią), ale są ludzie, którzy w ciągu życia, do końca się nie zmienią. Oni pójdą na "spalenie" i o tym zadecyduje Bóg, a nie my. Franciszek zaciera sens słów Pana Jezusa. Mówi o czymś innym, stwarzając wrażenie, że to jest to samo, co mówi Ewangelia. Starannie unika powiedzenia choćby słówka o tym, że nastąpi oddzielenie dobrych od złych, pszenicy od kąkolu podczas żniw, w czasie ostatecznego rozliczenia. W logice błąd ten nazywa się błędem ignoratio elenchi.
  • Andrzej_Macura
    24.07.2017 17:44
    Andrzej_Macura
    Pozwolę sobie dorzucić trzy grosze... Tak, faktycznie Jezus nie mówi, że kąkol może stać się zbożem. Choć sam w swoim komentarzu do tej Ewangelii taką intuicję wyraziłem. Wydaje mi się jednak, że można podejść są sprawy inaczej: my często dziś nie wiemy co jest kąkolem, a co zbożem. Bo to coś, co tam rośnie, jeszcze nie dojrzało. A może się okazać, że zły się nawróci, a dobry zejdzie na zła drogę....

    No i jeszcze jedno. Myślę, że najważniejszą nauką tego fragmentu Ewangelii jest to przypomnienie, że niszcząc zło nieuchronnie niszczy się też dobro (wyrywając chwast depcze pszenicę). Dlatego trzeba to niszczenie zła zostawić Aniołom i Bogu, na czas żniwa.

    A do żniwa wiele może się zmienić.

    • antocyjan
      24.07.2017 18:53
      "My często dziś nie wiemy co jest kąkolem, a co zbożem. Bo to coś, co tam rośnie, jeszcze nie dojrzało." A to już jest czysty gnostycyzm, szanowny Panie. Że niby właściwie to nie wiadomo gdzie jest dobro a gdzie zło. Tymczasem odróżniania dobra od zła i podążania za dobrem uczy nas nieomylne Magisterium Kościoła, Pismo Św., poza tym życie sakramentalne, modlitwa, katechizm, pisma Ojców Kościoła. W tym też głównie celu dostaliśmy dary Ducha Świętego. Reguły te są bardzo jasne i czytelne. To obecna doktryna fałszywego miłosierdzia podpowiada, że nic nie wiemy, bo "może coś tam rośne a jeszcze nie dojrzało". No i katolicy przestają reagować na zło, bo największą cnotą katolicką jest obecnie "bycie miłym"... Gdyby było jak Pan i P.Kociszewska gnostycko głoszą, toby Pan Bóg w ręce kapłańskie nie złożył plenipotencji do odpuszczania (ale i do nieodpuszczania!) grzechów. A jednak złożył, zatem musiał nam też dać niezawodne narzędzia do rozróżniania co jest czym, stawka jest wszak niebagatelna, bo człowiek umierający w grzechu ciężkim idzie do piekła. Kolejny cytat: "Myślę, że najważniejszą nauką tego fragmentu Ewangelii jest to przypomnienie, że niszcząc zło nieuchronnie niszczy się też dobro". A to jest kolejna herezja, tym razem kwietyzm. Potępiony przez papieży. Oczywiście, że ze złem należy walczyć. Zacytuję tu ks.Jaklewicza (komentarz do słów św. Pawła): "Co mówi nam św. Paweł? Najpierw to, że walka ze złem i ze Złym należy do chrześcijańskiej codzienności. Diabeł jest realnością, kieruje w naszą stronę swoje „podstępne zakusy” i „rozżarzone pociski”. Nie wolno z tej walki zrezygnować („stańcie do walki”). Po drugie, siła do walki duchowej pochodzi od Boga. To On nam zapewnia „uzbrojenie”: zbroja, pancerz, tarcza, hełm, miecz. Musimy być zasilani mocą łaski Bożej, inaczej przegramy. Nie walczymy z „krwią i ciałem”, czyli z ludźmi, ale z siłami ciemności. (...) Wojna duchowa toczy się na kilku frontach. Na ogół w klasycznej literaturze ascetycznej wyróżnia się cztery obszary zmagania: 1. walka z grzechem; 2. walka z szatanem; 3. walka z ciałem; 4 walka ze światem.
    • Andrzej_Macura
      24.07.2017 21:17
      Andrzej_Macura
      Ależ odległe od sedna sprawy wnioski wysuwa Pan z mojej wypowiedzi.... A chodziło mi tylko o to, że bywa iż człowiek, który w oczach ludzkich uchodzi za "syna złego" po bliższym poznaniu okazuje się być, mimo swoich słabości, człowiekiem o wielkich pokładach prawości i uczciwości. Zaś ten, który uchodził za prawego i uczciwego okazuje się łajdakiem.

      To dlatego sąd należy zostawić Bogu, a nie samemu zabierać się do osądzania innych.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg