Komentarze do materiału/ów:
Pisze papież Franciszek w przedmowie do nowego studium na temat św. Piusa X.
Nienarodzone dziecko jest zawsze słabsze, nie może mówić za siebie i nie może niczego żądać.
Franciszek zatwierdził trzy dekrety Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.
Sąd wydały wyrok, że bezprawnie wydalili zakonnicę ze zgromadzenia.
Ciekawe, toż to nasza kandydatka Magdalena Ogórek o waldensach pisała sam samiusieńka. Miała nosa."Beginki i waldensi na Śląsku i Morawach do końca XIV wieku”.
Cytując: "Mamy oto miłą panią Magdę [Ogórek], która wypowiada się na temat pedofilii w Kościele i nikt nie spodziewa się, że napisała ona taką fajną książkę. Dlaczego jakaś pani doktor nauk humanistycznych z prowincjonalnego uniwersytetu w Opolu występuje w tej roli? Ja nie mam pojęcia. Od beginek i waldensów do pedofilii w Kościele droga jest daleka. Kiedy jednak przeglądam tę książkę, która tu obok leży trafiam na rzeczy naprawdę niesamowite. Cytuje oto pani Magdalena wypowiedź jednego z przesłuchiwanych w XIV wieku w Świdnicy heretyków, który twierdził, że gdyby jeszcze dano im 5 lat to wraz z Żydami wybraliby sobie króla i zniszczyli naród chrześcijański. Nic nie zmyślam, tak tam jest napisane. Nieco dalej pani Magdalena Ogórek pisze, że co prawda padły takie słowa, ale musimy pamiętać, że łączenie Żydów z herezją jest jednym, z najstarszych oszczerczych memów rzucanych przeciwko narodowi wybranemu i nie należy tego traktować serio. Nie ma również w tym żadnego znaczenia fakt, że waldensi nazywali siebie samych Izraelitami."
Jednak słowa papieża o ekumenizmie, o braterstwie, są dla mnie kompletnie niezrozumiałe i wprowadzają zamęt w moje myślenie o Kościele. Owszem, wszyscy jesteśmy braćmi, owszem, wszędzie gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imię Jezusa, tam On z nimi jest, czyli Jezus jest z wszystkimi wspólnotami chrześcijańskimi, nawet tymi, które błądzą i które odeszły od Kościoła. Ale już mowa o tej komunii, która się tworzy, o tym, że bracia mający to samo pochodzenie wcale nie muszą być identyczni zdaje się sugerować, że święty Kościół katolicki jest takim samym Kościołem, jak Kościoły protestanckie. A przecież to, że bracia nie są jednakowi nie polega na tym, że katolicy mają piegi, a waldensi orle nosy, ale na tym, że waldensi, to religia głosząca herezje. Nasza komunia jest możliwa, ale nie może polegać na pogłębiającym zbliżaniu się naszych wspólnot, ale jedynie na powrocie waldensów na łono Kościoła świętego, tylko taka może być komunia w prawdzie i miłości.
Słuchając takich słów Ojca Świętego osoba wierząca może dojść do przekonania, że tak naprawdę obojętne jest, do jakiej chrześcijańskiej wspólnoty należy, ważne, że wierzą w Jezusa Chrystusa, a czy to będą waldensi, czy katolicy, czy jeszcze ktoś inny, to już nieważne. Jeśliby tak było, to cała wiara straciłaby sens, bo skoro Kościół święty nie jest niczym szczególnym, to i nasza wiara katolicka nie jest niczym szczególnym, prawdy wiary nie są ważne, dogmaty się nie liczą, ot, wierzta w co chceta.
Natomiast, co do zamieszania pojęciowego w pełni się z Panem zgadzam. A skąd się to wzięło, to chyba najlepiej wyjaśnia genialna encyklika Świętego Piusa X z 1907 roku - Pascendi Dominici Gregis http://www.nonpossumus.pl/encykliki/Pius_X/pascendi_dominici_gregis/
Jednak waldensi mogą czuć się pokrzywdzeni przez Kościół w czasie, gdy ich wspólnota powstawała. Nawet, jeśli działanie Kościoła miało na celu ich dobro największe, szczęście wieczne i nawet, jeśli postępowanie Kościoła wcale nie przekraczało norm, panujących w tamtych czasach, to jednak w przeprosinach nie ma niczego złego. Dzisiaj wiemy, że stosując przymus nikogo do niczego nie przekonamy, sprawimy najwyżej, że będzie udawał.
@JacekNowak 2015-06-23 11:27
"jednak w przeprosinach nie ma niczego złego"
No nie powiedziałbym, jest to wysyłanie fałszywych sygnałów, że wszystkie religie/wyznania są równe, że nie ważne w co wierzysz byleś był dobrym człowiekiem. Niewątpliwie taka infiltracja laickiego humanizmu w praktykę duszpasterską Kościoła jest podstawową herezją obecnych czasów. Jak się to wszystko uspokoi kolejny Sobór Powszechny będzie musiał ogłosić kolejne kanony.
Natomiast Kościół przemieniał świat, a nie upodabniał się do świata. Trzeba pamiętać, że Kościół tworzą także ludzie. Ludzie wywodzący się z określonych środowisk, gdzie panują określone normy. Kościół mentalności tych ludzi nie zmienił z dnia na dzień, ale przemiana człowieka trwała całe wieki i trwa nadal. Ewangelia zmienia człowieka, zmienia ludzkość. Czasami, słuchając niektórych ludzi, można mieć wrażenie, że Kościół wszedł na tereny mlekiem i miodem płynące, gdzie każdy umiał czytać i pisać, lud torturami się brzydził, każdy posądzony mógł liczyć na sprawiedliwy wyrok, miał adwokata z urzędu, panowało równouprawnienie i wszyscy byli wolni, równi i bogaci. I w tą rzeczywistość wkroczył Kościół, wprowadził ciemnotę i analfabetyzm, znajomość pisma pozostawiając osobom duchownym, wprowadził stosy i tortury, męcząc skazanych tak długo, aż przyznają się do winy, kobiety podporządkował mężczyznom i zezwolił je bić, itd, itp.
Było dokładnie odwrotnie. Czy przypadkiem jest fakt, że awangardą w stosowaniu praw kobiet, i ogólnie, prawa człowieka, są tereny o tradycjach chrześcijańskich? A może to w czarnej Afryce, albo w Japonii, albo w państwach islamskich wymyślono, że kobiety mają mieć te same prawa, co mężczyźni? Sądy Inkwizycji nie powstały w próżni, ale na terenach, gdzie istniało już sądownictwo świeckie. Warto sprawdzić, jaki wpływ miały sądy Inkwizycji na wzrost praw osoby sądzonej, jak nowatorskie metody wprowadzała Inkwizycja, jakie ograniczenia w stosowaniu tortur i w traktowaniu zeznań pod przymusem wprowadzała w czasach, kiedy tortury stosowano powszechnie bez ograniczeń i kiedy wymuszone na torturach zeznania traktowane były jak ostateczny dowód. Kościół, także Inkwizycja, zmieniały świat na lepsze, nie czyniły tego z dnia na dzień, bo z dnia na dzień nie można zmienić człowieka, nie można zmienić mentalności całych społeczeństw.
Bardzo ważną sprawę Pan przypomniał, prekursorskie zasługi Świętej Inkwizycji w prowadzeniu przewodów sądowych. Zanim do procesu dochodziło sprowadzano, jak byśmy to dziś nazwali, ekspertów, którym zadaniem było przekonać na argumenty oskarżanego o herezje.
Dlatego nie znoszę głupot w stylu "mroki średniowiecza". Jest to produkt mroków tzw. "oświecenia", które przyniosło pierwsze ludobójstwo (Lyon i Wandea) i wszelkie oszalałe z nienawiści do Boga totalitaryzmy.
Zwracam pańską uwagę, że nie buszuję po waszych forach ale wypraszam sobie sugestie, że w Kościele były jakieś "krwawe gnomy". To się pojawiło w wyniku i na terenie tzw. "reformacji". Od buntu Lutra zaczął się łańcuch koszmarnych filozofii Kanta, Hegla, Woltera, Marksa, Lenina, Stalina, Hitlera, Mao i Pol Pota owocujących falą ludobójstw. A z tą pańską "reformacją", trochę to śmiesznie wygląda, tłumaczę panu jak komu dobremu, nie przechodziłem z panem "na ty" ale pan na tym polu jest totalnie niereformowalny ;).
Poza tym po pierwsze to: ja tez "nie buszuję" po forach stricte katolickich. Niniejsze ma charakter otwarty. (wiara.pl z dopiskiem ekumenizm i dział "ku jedności" pozwalają żeby bez przeszkód wypowiadali się tutaj przedstawiciele różnych wspólnot chrześcijańskich.
Po drugie: nie mam zamiaru niczego insynuować. Prosiłbym jednak o wstrzemięźliwość w szafowaniu takimi określeniami jak "krwawy gnom" pod adresem Kalwina. Jeżeli pan uważa, że przepraszanie Waldensów jest bezzasadne, bo takie były czasy i w ogóle to należało się heretykom to takiej miary nie przyłożyć do Kalwina. W końcu był on dzieckiem średniowiecza i średniowiecznego Kościoła. Jeżeli usprawiedliwia pan urządzanie przez Kościół krwawych łaźni grupom uznawanym za heretyckie dlatego, że miały one poglądy inne niż oficjalnie dyktowane przez Kościół to dlaczego Kalwin prześladując w Genewie anabaptystów jest złym gnomem skoro katolicy prześladujący tychże samych nieszczęśników na swoim terenie już tylko wykonują służbę bożą ? Pańska logika przypomina Hermana Brunera, kiedy mówił jak nie lubi widoku bitych ludzi, chyba że on sam bije.
Po trzecie": przecenia pan Lutra obarczając go odpowiedzialnością za wszelkie ateistyczne "izmy" nawet jeżeli to tylko skrót myślowy. Luter był antysemita i podobno nawet pijakiem . Miał wiele grzechów ale kto ich nie miał ? Antysemityzm hiszpańskiej inkwizycji w czasach Torquemady nie był mniejszy choć podobno nawet rodzina królewska była spokrewniona z przedstawicielami z narodu wybranego. Czy to tez wina Lutra ?
Po czwarte: niech pan zwróci uwagę na różnicę między katolickością i katolicyzmem. Katolickość to otwarcie kościoła powszechnego na chrześcijan z różnych tradycji, obrządków rytów i praktyk pobożnościowych. Oczywiście nie należy w tym przekraczać granicy wyznaczonej przez apostolskie wyznanie wiary i w imię katolickości otwierać Kościoła powszechnego dla wyznawców pseudochrześcijańskich doktryn, np antytrynitarnych . Katolicyzm zaś to doktryna o totalitarnym i nie tylko religijnym charakterze narzucająca jedynie słuszny model Kościoła i jedynie słuszne poglądy społecznopolityczne. W średniowieczu katolicyzm wyrażał się "sojuszem tronu z ołtarzem" i w imię tego władza świecka z duchownym namaszczeniem urządzała np. krucjaty przeciwko waldensom. Nie piszę tego po to żeby pana denerwować albo uprawiać antykatolicka propagandę. Nie łudzę się też , że do czegokolwiek pana przekonam. Piszę to tylko dlatego, żeby ludzie na tym forum mogli poznać inne argumenty niż pana _jaska. Za grzechy Kościoła wobec innowierców przepraszał Jan Paweł II, przepraszał Benedykt XVI i przeprasza Franciszek. Swoją droga to trochę dziwne, że zielonoświątkowiec musi bronić postępowania papieży w tej kwestii przed tradycyjnym Katolikiem :) pozdrawiam.
Z bólem stwierdzam to samo. Od jakiegoś czasu (kilka lat) zauważam, ze ekumenizm idzie w kierunku "wyrównania" poziomów. I wy wierzycie - i my wierzymy. I wy się modlicie - i my się modlimy. I was Jezus kocha - i nas. A zatem - podajmy sobie ręce i zajmijmy się razem jakimś dziełem charytatywnym. Bo - jak widać - główne cle to:
- wspólne zbiórki pieniędzy na szczytne cele
- uczenie się od siebie nawzajem
- spotykanie się na modlitwie i śpiewie.
Zupełnie niedawno dowiedziałam się - ku swojemu zdziwieniu - że ruch ekumeniczny wcale nie wyszedł (wbrew memu przekonaniu) z Kościoła katolickiego, ale był inicjatywą wspólnot protestanckich, które zaczęły nawiązywać kontakty między sobą. Początkowo ówczesny papież był przeciwny przyłączaniu się katolików do tej inicjatywy wychodząc z założenia, że to "bracia odłączeni" powinni wracać na łono Kościoła, zamiast wspólnie dążyć do jakiejś nieokreślonej "jedności".
I wszystko wskazuje, że tego należało się trzymać.