W DEMOKRACJI Spartańskiej podobnie podchodzono do obywateli nie przydatnych tej demokracji. Definicja nauki Historii z podręcznika szkolnego brzmi w przybliżeniu "Historia jest to nauka o przeszłych zdarzeniach celem wyciągnięcia wniosków, które zdarzenia powielać a które unikać" W Średniowieczu, gdzie starano się Chrześcijaństwo wprowadzać jako normę życia społecznego, szanowano człowieka. W XXI wieku gdzie demokrację wprowadza się jak normę życia społecznego mamy co mamy.
OK, wracamy do średniowiecza, widocznie niczego się nie nauczyliśmy. Wiemy wszyscy z historii, że Chrześcijaństwo powinno zapanować na całym Świecie. Na tym forum żadna demokracja nie panuje, a jednak zabrakło Ci szacunku.
Mam 15-miesięcznego syna z zespołem Downa. Staram się zrozumieć argumenty załogi tego samolotu, ale jakoś nie przychodzą mi do głowy. Myślę natomiast o tym, co sam bym zrobił na miejscu tych rodziców. I obawiam się, że podobnie jak oni, musiałbym pokazać innym swoją bezsilność nie wobec potencjalnych problemów wynikających z opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem, ale wobec teoretycznie pełnosprawnych i obdarzonych dużą inteligencją emocjonalną ludzi. Ciekawym, jak zareagują linie lotnicze, które miały okazję w ten sposób się zaprezentować. 40 lat temu zachowanie ich załogi pewnie można byłoby uzasadnić tym, że na temat niepełnosprawności i osób niepełnosprawnych, także w Stanach, nie mówiło się prawie wcale. A rodzice dzieci z Zespołem chowali je (i siebie) przed światem. Dlatego taki pilot mógł czegoś nie wiedzieć. Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Ja się pomodlę w jego intencji. Myślę, że to potrzebne i jemu i mojemu synkowi.
Definicja nauki Historii z podręcznika szkolnego brzmi w przybliżeniu "Historia jest to nauka o przeszłych zdarzeniach celem wyciągnięcia wniosków, które zdarzenia powielać a które unikać"
W Średniowieczu, gdzie starano się Chrześcijaństwo wprowadzać jako normę życia społecznego, szanowano człowieka. W XXI wieku gdzie demokrację wprowadza się jak normę życia społecznego mamy co mamy.
Myślę natomiast o tym, co sam bym zrobił na miejscu tych rodziców. I obawiam się, że podobnie jak oni, musiałbym pokazać innym swoją bezsilność nie wobec potencjalnych problemów wynikających z opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem, ale wobec teoretycznie pełnosprawnych i obdarzonych dużą inteligencją emocjonalną ludzi.
Ciekawym, jak zareagują linie lotnicze, które miały okazję w ten sposób się zaprezentować. 40 lat temu zachowanie ich załogi pewnie można byłoby uzasadnić tym, że na temat niepełnosprawności i osób niepełnosprawnych, także w Stanach, nie mówiło się prawie wcale. A rodzice dzieci z Zespołem chowali je (i siebie) przed światem. Dlatego taki pilot mógł czegoś nie wiedzieć. Dzisiaj sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
Ja się pomodlę w jego intencji. Myślę, że to potrzebne i jemu i mojemu synkowi.