To dlatego codziennie trzeba "zasiewać ziarna pokoju" - podkreślił.
Pisze papież Franciszek w przedmowie do nowego studium na temat św. Piusa X.
Nienarodzone dziecko jest zawsze słabsze, nie może mówić za siebie i nie może niczego żądać.
Franciszek zatwierdził trzy dekrety Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.
Sąd wydały wyrok, że bezprawnie wydalili zakonnicę ze zgromadzenia.
Problem powstał podczas SW2, kiedy w GS podważono nauczanie Kościoła na temat celów małżeństwa. Kościół naucza, że pierwszym, fundamentalnym celem małżeństwa jest prokreacja oraz wychowanie potomstwa, a dopiero potem są cele drugorzędne: wzajemna pomoc oraz remedium na pożądanie. GS podważył ten porządek i zrównał prokreację oraz wychowanie potomstwa ze wzajemną pomocą. Do tego Wojtyła dodał jeszcze swoją z gruntu niepoprawną teologicznie "teologię ciała", która na piedestał świętości wynosiła cielesne zjednoczenie w ten sposób wywracając ten porządek jeszcze bardziej.
> Głosił on, że małżonkowie sięgający po antykoncepcję popełniają grzech ciężki.
Nie tylko sięgając po antykoncepcję popełniają grzech ciężki, ale też stosując antykoncepcję "naturalną", bo zło nie jest w użyciu gumy lub środków hormonalnych, ale w niedopuszczaniu do poczęcia przy współżyciu.
>ojcowie soborowi, wspominając o problemach z przeludnieniem w konstytucji „Gaudium et spes”. – Tekst konstytucji soborowej zwracał przede wszystkim uwagę na odpowiedzialność, jaka związana jest z rodzicielstwem.
Tutaj jest kolejny fundamentalny błąd GS i odejście od nauczania Kościoła. Pan Bóg dał ludziom, dokładniej Adamowi i Ewie, nakaz: bądźcie płodni i rozmnażajcie się. W całym Piśmie Świętym narodziny dziecka przedstawiane są jako błogosławieństwo, a nie zagrożenie. I dzisiaj mamy w Europie, szczególnie w Polsce, katastrofalne skutki z brakiem dzieci. Przeważająca część małżeństw ma tylko jedno dziecko, albo nie ma dzieci wcale.
> Wojtyła w Memoriale z Krakowa wskazuje ... Jeśli pozwolimy używać środki antykoncepcyjne, zanika przestrzeń, gdzie małżonkowie są sobie równi w godności.
Argumenty Wojtyły odwołujące się do "godności" i "równości" opierają się o judeo-protestancką filozofię personalizmu, która jest z gruntu błędna i nie do pogodzenia z katolicyzmem. Właściwym argumentem byłoby odwołanie się do pierwszego celu małżeństwa jakim jest prokreacja i wychowanie potomstwa.
> Traktował głos Pawła VI jako głos proroczy ...
Być może tak go traktował, ale był to głos kompromisu, nie proroctwa, a samą encyklikę HV P6 przeredagował w bardzo istotny sposób dopasowując do ducha czasu. Są na to dowody archiwalne: https://rorate-caeli.blogspot.com/2018/07/de-mattei-birth-of-humanae-vitae-in.html
Prorocka, choć nie nowa w treści, była encyklika Casti Connubii Piusa XIgo: https://rorate-caeli.blogspot.com/2018/07/de-mattei-rereading-humane-vitae-in.html
I na tej encyklice powinniśmy się dzisiaj, w dobie zwyrodnienia seksualnego i zimy demograficznej, opierać: https://rorate-caeli.blogspot.com/2018/07/de-mattei-rereading-humane-vitae-in.html
Prawdę należy głosić bez kompromisu.
Logicznym i oczywiście podstawowym celem małżeństwa jest prokreacja i wychowanie dzieci. Po to zresztą zostało ono stworzone (Rdz.1 28).
Nie neguję oczywistości, jakim są wszystkie cele małżeńskie, ale w ostatnich latach wielu neguje jeden z celów podstawowych czyli dzieci. I trzeba to przypominać, bo nie chodzi o żadne "otwarcie na nowe życie". To otwarcie jest oczywistością, szczególnie gdy pojawi sie ciąża, która nie była planowana.
Zwykle stosuje dość prostą metodę - przedstwia szereg tez zgodnych z nauką kościoła i wśród tych tez umieszcza jedną (czasem kilka) sprzecznych. Oczywiście wszystko w taki sposób jakby to co pisze było w całości zgodne z nauką kościoła. Forumowicze widzę szybko wychwytują te dysonujące treści :)
Zacznijmy więc od precyzyjnej definicji: antykoncepcja to jest takie działanie, które pozwala na prowadzenie współżycia płciowego z wykluczeniem, lub radykalnym zmniejszeniem, prawdopodobieństwa poczęcia dziecka. A więc, tzw. metody "naturalne" regulacji poczęć są sensu stricte antykoncepcją. Dodajmy, że nie ma w nich nic naturalnego, bo współżycie w okresie niepłodnym i powstrzymywanie się od współżycia w okresie płodnym wcale naturalne nie są, a jedyną prawdziwą motywacją jest chęć zapobieżenia poczęciu; to jest ten "ważny powód" - ważny ale perwersyjny. I proszę mi nie pisać absurdów, że chemia lub guma są złe, nie są złe, tylko ich użycie, tak samo jak i unikanie przy współżyciu poczęcia w każdy inny sposób.
Co do celów małżeństwa, to naturalne jest, że nie chodzi w nim na pierwszym miejscu o wzajemną adorację, wyżycie seksualne, czy też o wzajemne uświęcanie się, jak chcą niektórzy spaczeni i niedouczeni promotorzy pseudokatolickiej wizji małżeństwa. Komplementarność kobiety i mężczyzny predestynuje związek małżeński do rodzicielstwa i wychowania potomstwa, a nie zabaw seksualnych, czy intelektualnych. Proszę zajrzeć do PŚ, czy Księgi Rodzaju, której fragment cytowałem. Zacytuję tylko katechizm Soboru Trydenckiego:
> Ostatnimz nich [tj. z sakramentów] jest małżeństwo, ustanowione dzięki prawowitemu i świętemu zjednoczeniu mężczyzny i kobiety w celu prokreacji dzieci, oraz dla ich
religijnego wykształconych dla służby Bogu i dla zachowania rodzaju ludzkiego.
A jak chce Pan głębiej sięgnąć, to proszę zajrzeć do pism św. Tomasza z Akwinu, który sprawę celu/telos małżeństwa, i nie tylko małżeństwa, bardzo dobrze wyjaśnia.
Wiesz moze kiedy została wydana HV i czemu nastąpiło późniejsze jej dopełnienie przez "teologię ciała" św. JPII? Znasz kontekst historyczny i co dokładnie w 1968 roku się działo na świecie?
No i na koniec stosunkowo proste pytanie - ile dzieci wychowujesz? Czy może to tylko takie teoretyczne Twoje dywagacje?
@TomaszL, Powstrzymywanie się od współżycia w okresie płodnym jest antykoncepcją, jak i użycie innych środków, bo z definicji antykoncepcja to działanie mające na celu uniknięcie poczęcia pomimo współżycia. Trudno więc mówić o podciąganiu pod definicję.
Oczywiście wiem, w jakim okresie została wydana Casti Connuubii (dwa "i" na końcu), a kiedy HV. Znam "teologię ciała" Wojtyły i wiem, że odbiega od Prawa Naturalnego, które Pan Bóg Wszechmogący wpisał w naturę stworzenia, oraz od Prawa Bożego. Prawo to zostało potwierdzone najpierw X. Przykazaniami Bożymi, a potem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Rozrzut czasowy nic tu nie zmienia, bo natura człowieka, tak jak go Pan Bóg stworzył, nie ulega zmianie. Nie ulegają więc też zmianie wynikające z niego zasady etyczne i moralność.
@1julekKSHH
Przypomnijmy pytania kapłana przed zawarciem małżeństwa:
Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?
Następne pytanie można opuścić, jeżeli przemawiają za tym okoliczności, np. starszy wiek narzeczonych.
Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
Trzecie pytanie jest trzecie wcale nie dlatego, że dotyczy jakoby sprawy mniej ważnej, bo dotyczy podstawowego celu/telos małżeństwa. Jednak żeby małżeństwo mogło być zawarte, trzeba zgody na jego zawarcie (pytanie nr 1) i wytrwanie w nim (pytanie 2). Bez sensu byłoby też traktowanie celu małżeństwa jako wzajemnego zobowiązania, jak Pan proponuje, bo nie jest to coś, co jedno drugiemu obiecuje, ale cel, który oboje mają realizować, chociaż każde na sposób odpowiedni do swojej płci.
@tempestas, Akceptuję CAŁE nauczanie Kościoła, które jest tak naprawdę nauczaniem Chrystusowym, i właśnie ta akceptacja, dokładniej wiara czyni mnie katolikiem. Nie próbuj więc połączyć mojej osoby z jakimś nurtem typu sedewakantystów. Zresztą takie pytania i argumenty obnażają niemoc intelektualną z twojej strony, bo nie odnoszą się do sprawy. Ataki ad personam zamiast dyskusji ad rem zawsze są oznaką niemocy intelektualnej i barku rzeczowych argumentów.
Owszem można powstrzymywanie się od współżycia w okresach płodnych uznać za swoistą antykoncepcje. Tyle że nie można porównać tej metody z innymi metodami antykoncepcyjnymi. Bo to nie jest nigdy sztuczne ubezwładnianie.
Dalej, bez wątpienia jednym z celów małżeństwa jest wychowanie potomstwa. Pozostaje jedynie pytanie na ile pojawienie sie dzieci, ich liczba ma wynikać z osobistej decyzji małżonków i ich wolnej woli. Co więcej prawo naturalne jakim jest poddany cykl płodności kobiety przynosi wprost rozwiązanie dla istot rozumnych jakim są ludzie.
I na koniec, bo szkoda dyskusji teoretycznych - genialna odpowiedź św. Tomasza z Akwinu w zagadnieniu 64.
ps. i na koniec taki cytat:
"Aby już, Czcigodni Bracia, przejść do omówienia spraw, sprzeciwiających się poszczególnym dobrom małżeństwa, potrąćmy najpierw o potomstwo. Wielu ośmiela się nazywać je przykrym ciężarem małżeństwa i poleca wystrzegać się go starannie, nie przez uczciwą wstrzemięźliwość (która za zgodą obojga małżonków także w małżeństwie jest dozwolona), lecz gwałceniem aktu naturalnego. Na te zbrodnicze czyny pozwalają sobie jedni dlatego, że sprzykrzywszy sobie dzieci, zażywać pragną samej rozkoszy bez ciężarów, inni tym się zasłaniają, że ani wstrzemięźliwości zachować, ani też potomstwem obarczać się nie mogą, już to ze względu na siebie, już to na małżonkę, już też na swój stan majątkowy."
Zacznijmy może od uwagi, że NPR jaki i użycie prezerwatyw, nie ingeruje w naturę człowieka, jak np. środki hormonalne, ale w naturę aktu małżeńskiego powodując, że staje się on bezskuteczny, czyli jest to perwersja.
Pius XIty NPR, jak i inne metody antykoncepcyjne nazywa zbrodniczymi i haniebnymi czynami, których motywacją jest "pragnienie zażywania rozkoszy" i jednocześnie unikanie potomstwa. Mówi też, że Bóg ściga takich zbrodniarzy swoim straszliwym gniewem. Zacytujmy encyklikę "Casti Connubii", która z koleji cytuje św. Augustyna i odwołuje się do PŚ:
> 1. ZAPATRYWANIA NA POTOMSTWO, a. nadużycia małżeństwa
> Aby już, Czcigodni Bracia, przejść do omówienia spraw, sprzeciwiających się poszczególnym dobrom małżeństwa, potrąćmy najpierw o potomstwo. Wielu ośmiela się nazywać je przykrym ciężarem małżeństwa i poleca wystrzegać się go starannie, nie przez uczciwą wstrzemięźliwość (która za zgodą obojga małżonków także w małżeństwie jest dozwolona), lecz gwałceniem aktu naturalnego. Na te zbrodnicze czyny pozwalają sobie jedni dlatego, że sprzykrzywszy sobie dzieci, zażywać pragną samej rozkoszy bez ciężarów, inni tym się zasłaniają, że ani wstrzemięźliwości zachować, ani też potomstwem obarczać się nie mogą, już to ze względu na siebie, już to na małżonkę, już też na swój stan majątkowy.
> Ale niema takiej przyczyny, choćby najbardziej ważnej, która by zdołała z naturą uzgodnić i usprawiedliwić to, co samo w sobie jest naturze przeciwne. Otóż akt małżeński z natury swej zmierza, ku płodzeniu potomstwa. Działa zatem przeciw naturze i dopuszcza się niecnego w istocie swej nieuczciwego czynu ten, kto spełniając uczynek, świadomie pozbawia go jego skuteczności.
> Nie dziw więc, że według świadectwa Pisma św. Bóg w majestacie swoim haniebną tę zbrodnię straszliwym swoim ścigał gniewem i niekiedy nawet ukarał śmiercią, jak o tym wspomina św. Augustyn: "BEZPRAWNIE I HANIEBNIE UŻYWA MAŁŻEŃSTWA CHOĆ Z WŁASNĄ ŻONĄ TEN, KTO UNIKA POTOMSTWA. TAK CZYNIŁ ONAN, syn Judy, I DLATEGO UŚMIERCIŁ GO BÓG"(47).
> Ponieważ od niedawna niejedni, jawnie odstępując od nauki chrześcijańskiej, przekazanej od początku i niezłomnie zachowanej, sądzili że w obecnych czasach inną w tym przedmiocie należy głosić naukę, dlatego Kościół Katolicki, któremu sam Bóg powierzył zadanie nauczania i bronienia czystości i uczciwości obyczajów, Kościół ten, pragnąc pośród tego rozprężenia obyczajów zachować związek małżeński czystym i od tej zakały wolnym, odzywa się prze usta Nasze głośno i obwieszcza na nowo: Ktokolwiek użyje małżeństwa w ten sposób, by umyślnie udaremnić naturalną siłę rozrodczą, łamie prawo Boże oraz prawo przyrodzone i obciąża sumienie swoim GRZECHEM CIĘŻKIM.
Tutaj można znaleźć pogłębioną dyskusję. Od siebie dodam, że nie tylko Onan został UŚMIERCONY, ale też poprzedni mężowie Sary, żony Tobiasza, którzy chcieli z nią współżyć unikając potomstwa - jest to wyraźnie powiedziane w Wulgacie!
Tutaj jest głębsza analiza tego problemu: https://wobronietradycjiiwiary.wordpress.com/2017/10/18/wprowadzenie-do-cyklu-kosciol-i-asmodeusz-don-pietro-leone-b-4-z-7-wspolzycie-w-okresie-nieplodnym-orzeczenia-kosciola-i-2/
A tutaj Casti Connubii:
https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/casti_connubi_31121930.html#p47
No i bycie katolikiem nie oznacza braku zrozumiana tekstu.
> Kościół ten, pragnąc pośród tego rozprężenia obyczajów zachować związek małżeński czystym i od tej zakały wolnym, odzywa się prze usta Nasze głośno i obwieszcza na nowo: Ktokolwiek użyje małżeństwa w ten sposób, by UMYŚLNIE UDAREMNIĆ naturalną siłę rozrodczą, łamie prawo Boże oraz prawo przyrodzone i obciąża sumienie swoim grzechem ciężkim.
> Upominamy zatem najwyższą swoją powagą i powodowani troską o dusz wszystkich zbawienie spowiedników i duszpasterzy, aby wiernych swoich w sprawie tego niesłychanie ważnego przykazania Bożego nie pozostawiali w błędzie. Tym bardziej upominamy ich, by sami nie zarażali się tymi zgubnymi zapatrywaniami i w sprawach tych żadną miarą nie byli pobłażliwymi. Jeślibyś zaś SPOWIEDNIK albo DUSZPASTERZ jaki – broń Boże – wiernych swoich w takie błędy wprowadził, albo ich, czy to dając ZEZWOLENIE, czy też PODSTĘPNIE MILCZĄC, w nich utwierdził, niech wie, że będzie musiał Bogu Najwyższemu Sędziemu, zdać surowy rachunek z sprzeniewierzenia się powołaniu swemu, i że do niego odnoszą się słowa Chrystusowe:
> „Ślepi są, i wodzowie ślepych: a ślepy jeśliby ślepego prowadził obaj w dół wpadną”
Podejdźmy do zagadnienia od strony teologii moralności i prawa naturalnego. Czyn jest moralnie dobry TYLKO gdy są spełnione trzy warunki:
- cel przedmiotowy działania, czy działanie zmierza w naturalny sposób do czegoś dobrego
- cel podmiotowy: ma dobrą motywację, dobro na celu
- okoliczności są dobre
Żeby udowodnić, że NPR jest moralnym złem, wystarczy więc pokazać, że chociaż jeden z tych warunków nie jest spełniony. Ja to zrobię w dwu przypadkach.
Cel przedmiotowy, finis operatis - to, do czego ze swojej natury zmierza czyn. Jest zasadniczym źródłem moralnej oceny i to on decyduje o gatunkowej odrębności czynu, czyli o tym, czy jest to czyn dobry, czy zły. Nie jest jednak sam w sobie wystarczający do pozytywnej oceny działania.
Finis operatis tzw. NPR to utrzymanie współżycia przy uniemożliwieniu poczęcia - podobno ten rodzaj antykoncepcji, jak twierdzą propagatorzy, jest skuteczniejszy od środków chemicznych. Pożycie płciowe ze swojej natury zmierza do płodzenia potomstwa i jest to cel z gruntu dobry, dla którego Pan Bóg stworzył małżeństwo. Teraz, przez pożycie w dni niepłodne ten dobry, chciany przez Pana Boga, cel zostaje uchylony. Zatem jest to zło. Św. Tomasz z Akwinu pisze, że uniemożliwienie skutku działania, które zmierza do dobra jest złem.
Zajmijmy się celem podmiotowym. Jeśli chodzi o tzw. NPR to motywacja jej stosowania jest jednoznacznie zła bo antykoncepcyjna: ludzie z jednej strony chcą współżyć, a z drugiej uniknąć poczęcia dziecka. Przyznał powyżej to nawet TomaszL w przypływie uczciwości. Czyli motywacja czynu jest dokładnie ta sama co u stosujących inne rodzaje antykoncepcji, w tym "naturalny" stosunek przerywany, za który Pan Bóg zabił Onana, jak powiedziano w encyklice, czy też użycie środków chemicznych lub technicznych.
I proszę nie mówić, że skoro są okresy niepłodne, to możemy je wykorzystywać do współżycia - nie możemy. Pan Bóg tak samo stworzył gumę i środki chemiczne i tak ukształtował człowieka, które możemy użyć je przeciwko zapłodnieniu, ale jest to moralne zło.
Samo rozróżnienie NPR i innych rodzajów antykoncepcji jest po prostu talmudyczne. Np. w Polsce żydzi omijali zakaz podróżowania w szabat wkładając butelkę pod siedzenie w wozie. A argument był taki: podróżowanie to poruszanie się po drodze, talmud jednak nie zakazuje pływania, czyli poruszania się po wodzie, zatem jeśli mamy butelkę pod siedzeniem, to poruszamy się po wodzie i zakaz nie obowiązuje.
Zatem tylko na tej podstawie można powiedzieć, że takie podejście jest moralnie złe!
Interpretujesz czyjś tekst niezgodnie z tym co autor miał na myśli. W tym wypadku moją wypowiedź dotyczącą antykoncepcji i NPR.
Więc raz jeszcze - można uznać NPR jako swoistą antykoncepcję, co więcej wielu tak ją uznaje. Co więcej, dziś NPR w swojej odmianie tzw. ekologicznej jest medialnie modne.
Ale co to ma wspólnego z podejściem katolików, którzy wykorzystując naturalne cykle płodności planują swoją rodzinę. Można to porównać np do młotka, który dla wielu jest normalnym narzędziem pracy, ale równocześnie jest narzędziem niebezpiecznym dla ludzkiego życia. Kwestia jak wykorzystamy młotek czy NPR jest tym, co różnicuje czyn, czy wybór.
I na koniec najlepsze - skoro porównujesz NPR i stosunek przerywany, to nie wiesz o czym piszesz. Co dowodzi, że dziś jesteś tylko teoretykiem.
Więc może odpowiesz jak planujesz swoja rodzinę - ile dzieci chcesz mieć? Bo patrząc na Twoje wypowiedzi to pewnie model "co rok pro prorok" i minimum te 15 dzieci (zakładając małżeństwo z 25-latką i teoretyczną jej płodność tak do 49 lat, choc wątpię aby tyle przeżyła rodzą co roku stąd "tylko" ta 15) .
No i coś na kształt NPR nazywane dla odmiany antykoncepcją ekologiczna jest popierane przez wielu ideologicznych zwolenników tzw. zdrowego i naturalnego życia i nie ma nic wspólnego z katolickim podejściem do NPRu.
Przy tych zażartych dyskusjach tracicie mam wrażenie, że cel, którym - według mnie - jest okazywanie miłości, szacunku i pomoc drugiemu człowiekowi - ulega zupełnemu zatarciu. I nie wiem, jak temu służyć miałoby "urzędowe" ustalenie z góry tego, co małżonkowie mogą robić, a czego nie, bez dania szansy ustalenia tego przez każdą konkretną parę. Przecież małżonkowie mają rozum i mogą, a nawet powinni uzgodnić między sobą, co im pomaga w tworzeniu związku, a co nie.
I jest taka zależność, ze jak ktoś akceptuje takowe nauczanie, to nie ma z nim problemu, ale ci co tego nauczania nie akceptują zawsze znajdą powody aby Kościół ich nie pouczał. I to nie tylko w wypadku antykoncepcji.
A co do celu, to nie uważasz, ze jednym z priorytetowych celów małżeństwa są dzieci?