Komentarze 130  Wszystkie komentarze »
  • DNA
    16.08.2017 13:12
    Uderz w stół a nożyce się odzywają....Jeśli papież nie zmienił, to dlaczego zmieniają to nauczanie episkopaty wielu krajów, a papież nie reaguje, tylko pochwala? To znaczy , że się zgadza.
    • Bartosik
      16.08.2017 13:22
      Bo w gruncie rzeczy nie zmienił. Zmienił je Jan Paweł II, dopuszczając cudzołożników do Komunii pod warunkiem, że nie będą uprawiać seksu (a któż to sprawdza? Nikt. Czyli mogą robić co chcą, gdzie chcą i jak chcą, a i tak Komunię mogą przyjmować - mimo że żyją jak małżeństwo, choć nim nie są)...
      • Fidel Castro
        16.08.2017 13:58
        ...(a któż to sprawdza? Nikt. Czyli mogą robić co chcą, gdzie chcą i jak chcą, a i tak Komunię mogą przyjmować." Mam pytanie.A kto sprawdza Ciebie i mnie ? Czy nie mam żadnego grzechu gdy przystępuję do komunii ? Kto sprawdza czy nie skłamałem,czy nie pożądałem? Kto nas sprawdza czy w sercu nie pojawiła się pycha,obłuda.Może mamy serce pełne zazdrości a ciało pełne lenistwa? To co nas sprawdza to własne sumienie a nie decyzja biskupa czy księdza.
      • Gość
        16.08.2017 15:38
        To nie tak. JP2 dopuścił do komunii osoby żyjące w ponownych związkach, pod warunkiem, że nie współżyją ze sobą, że jest to "dla dobra dzieci" i że się rozstaną, jak tylko będzie to możliwe. Niestety, usankcjonował w ten sposób "tymczasową" bigamię, bo ponowny związek był zawierany przy ważnym małżeństwie sakramentalnym. Kościół jednak traktował bigamię jako grzech ciężki, a życie w niej jako życie w grzechu ciężkim. Odwołanie się do "dobra dzieci" przez JP2 pokazuje, że przez "dobro" najwyraźniej nie miał na myśli zbawienia, bo życie w bigamii jest zgorszeniem dla tychże dzieci i całego otoczenia, ale doczesną pomyślność i komfort psychiczny.
      • Bartosik
        16.08.2017 16:00
        Oczywiście, że nie da się sprawdzić takich rzeczy. Mamy tu jednak osobliwą sytuację: parę żyjącą cudzołożnie. "Wielkodusznie" muszą (według Jana Pawła) zrezygnować z seksu, by móc przyjmować Komunię Świętą (jakby małżeństwo od tego tylko zalezalo). I coś takiego jest w oczach Bożych OK? Cudzołóstwo przestaje być cudzołóstwem?
      • Gość
        18.08.2017 19:27
        Bartosik bo ty akurat jesteś ekspertem od tego co jest w oczach Bożych OK? Nie rozśmieszaj mnie.
      • Bartosik
        19.08.2017 12:48
        Nie ja, a Pan Jezus i Kościół święty, który potwierdzał Jego słowa przez 1980 lat.
  • Gość_2
    16.08.2017 13:25
    Kolejny "zaklinacz rzeczywistości", opadają już ręce. A nam świeckim każą stawać w prawdzie
  • DNA
    16.08.2017 13:53
    Panie Bartosik... rozprzężenie nastąpiło za Franciszka, a nie za JP II. Jeśli ktoś przyjmuje Komunię Św. świętokradczo, to co za różnica z powodu jakiego grzechu... Kiedy papież niedostatecznie pietnuje przyjmowanie komunii bez Sakramentu Pokuty.... jak to ma miejsce gremialnie na zachodzie Europy a zwłaszcza w Niemczech, co jest wyrazem protestantyzacji katolicyzmu.
    • Bartosik
      16.08.2017 14:18
      To, drogi Panie, dlaczego JPII do tego dopuścił? To tak jakby np. pozwolić komuś na onanizm pod warunkiem, że gościu nie będzie czuł "spełnienia". Wszystko zaczęło się od Papieża-Polaka. To co Franciszek robi, to zwykły logiczny (choć też niezgodny z Boża nauką) skutek tamtej decyzji.
      • Fidel Castro
        17.08.2017 08:22
        Panie Bartosik pisze pan: "Wszystko zaczęło się od Papieża-Polaka. To co Franciszek robi, to zwykły logiczny (choć też niezgodny z Boża nauką) skutek tamtej decyzji." Czy mam rozumieć iż pan wie, "co jest zgodne z nauką Bożą,a co nie? Rozumiem, iż wie pan lepiej niż JPII oraz papież Franciszek ? Bardzo jestem tym faktem zdziwiony ale i uradowany.Gratuluję lepszego kontaktu z Bogiem od świętego JPII.
      • Bartosik
        17.08.2017 08:57
        Drogi Panie - skoro to JP2 ma tu rację, bo "święty i Polak", to oznacza, że Pan Jezus i Kościół przez 1980 lat bzdury opowiadali. Jezus mówił wyraźnie "Każdy kto oddala żonę i BIERZE inną, popełnia cudzołóstwo", a nie "każdy, kto uprawia seks z inną, popełnia cudzołóstwo". I Kościół to zawsze potwierdzał. Nie ma tu wyjątku "dla wychowania dzieci" czy czegoś tam jeszcze. Proste i logiczne. Choć bardzo twarde.
      • Fidel Castro
        17.08.2017 11:52
        Zgadza się,twarde.Przypuśćmy że opieramy się tylko na Ewangelii a nie na kierunku wskazywanym przez kolejnych papieży.Ok.Co w takim razie z tymi cytatami:. "A ja wam powiadam: Każdy, kto oddala swoją żonę - poza wypadkiem nierządu - naraża ją na cudzołóstwo; a kto by oddaloną wziął za żonę, dopuszcza się cudzołóstwa13." Jezus robi tu wyjątek. A kawałek prędzej :" A Ja wam powiadam: " Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa" Jezus stwierdzenia iż jedno i drugie to grzech cudzołóstwa.Czemu kapłan jedno może odpuścić a inne nie? Jaka jest gwarancja iż wychodząc z spowiedzi nie popatrzysz na dekold mijającej kobiety?
      • Bartosik
        17.08.2017 13:49
        Równie dobrze KAŻDY grzech da się tak usprawiedliwić. Dlatego jest taki warunek spowiedzi: MOCNE POSTANOWIENIE POPRAWY. Czyli robię wszystko, by zerwać z grzechem (np. oglądam pornografię? Niszczę w domu wszystkie filmy, gazety i inne rzeczy, które z nią się wiązą). Nie jest to nieraz łatwe, ale da się zrobić. Podobnie tu. Mieszkam z innym/ą? Natychmiast się wyprowadzam (ewentualnie,jak to mój dom, mówię kochankowi, że nie możemy razem mieszkać) i mieszkam w samotności. Niestety, chrześcijaństwo wymaga heroizmu (sam Jezus zresztą mówił, że będziemy w nienawiści u wszystkich - ale zaraz dodał, że kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony). Dlatego są różne wspólnoty wiernych małżonków (bodajże "Sychar", RWS i inne). Wszystko się da z Boża pomocą. Tylko trzeba chcieć, a nie usprawiedliwiać się w stylu "a u was biją Murzynów".
    • Gość
      16.08.2017 20:16
      @DNA - Zmiany w podejściu Kościoła do rozwodników w kolejnych związkach zapoczątkował Jan Paweł II. JPII nie tylko dopuścił rozwodników w nowych związkach do Komunii świętej, ale dodatkowo usprawiedliwił kolejne związki po rozwodzie "koniecznością wychowania dzieci", czyli usprawiedliwił życie w śmiertelnym grzechu i nie wzywał do nawrócenia.
  • Gość
    16.08.2017 15:31
    To już kolejne takie zapewnienie - jak ja je wszystkie cenię! Oto jakiś biskup dochodzi do wniosku, że papież nauczania nie zmienił. A dlaczego nie zmienił? Bo papież nie może zmienić nauczania Kościoła, nie ma do tego prawa. A skoro nie może zmienić, to i nie próbuje. Jak mawiają Niemcy: es kann nicht sein, was nicht sein darf - czego być nie powinno, tego być nie może. A że sam Bergoglio twierdzi inaczej powołując się na "egzegezy" Schoenborna? A co tam, tym gorzej dla faktów.
  • Gość
    16.08.2017 16:18
    Kardynał opowiada bzdury. Komunia duchowa polega na tym iż przyjmuje się duchowo Pana Jezusa nie majac możliwości fizycznej. Trzeba być w stanie łaski...
  • Gośćx
    16.08.2017 16:24
    Biskup wprowadza ludzi w błąd w kwestii Komunii duchowej. Warunkiem przyjęcia Komunii duchowej jest trwanie w łasce uświęcającej. Czyli nie jest tak, że Komunię duchową można przyjąć "bez względu na to, czy osoba ta znajduje się w normalnej sytuacji, aby przyjąć Komunię św." Dlatego, że skutki komunii duchowej są tej samej natury co Komunii sakramentalnej (eucharystycznej), a więc pomnożenie łaski uświęcającej, łaski miłości, czystości życia, jedności. Stąd przyjęcie Komunii duchowej w stanie grzechu ciężkiego jest świętokradztwem. To są elementarne wiadomości na poziomie katechezy szkolnej.
    • Gośćx
      16.08.2017 20:41
      Zresztą bp Gądecki podobnie mówił o Komunii duchowej: "Mówiąc o obecności rozwodników w życiu Kościoła, przewodniczący KEP powiedział, że nie są oni z niego "wypchnięci", a wiedząc, że nie mogą przystąpić do Komunii sakramentalnej, mogą uczestniczyć w komunii duchowej i w ten sposób budować łączność z Chrystusem."(cytat za GN). To było tuż po sławetnym Synodzie o rodzinie w 2014 roku. Na tym synodzie punkt dotyczący dopuszczenia rozwodników w powtórnych związkach był jednym z trzech, które przepadły w głosowaniu. jednak wychodzi na to, że usiłuje się spawę przepchnąć tylnymi drzwiami.
      • Fidel Castro
        17.08.2017 08:11
        Drodzy "Goście".Staracie się bronić sakramentu małżeństwa.I dobrze bo to wielki dar.Tylko że zachowujecie się jak uczeni w prawie.Bronicie prawa a zapominacie o człowieku.Zapominacie o tym iż Jezus umarł na krzyżu nie by bronić prawa ale aby obronić człowieka.Obronić człowieka przed karą za swój grzech. I nie jest prawdą że kapłan nie może odpuścić grzechu cudzołóstwa.Pomyśl ile razy w konfesionale Jezus odpuscił Tobie ten sam grzech ? Obiecywałeś że się poprawisz.I co ?
      • Gośćx
        17.08.2017 11:56
        Fidel, dziecko dopuszczone do 1.Komunii umie wyliczyć warunki ważnej spowiedzi, w tym postanowienie poprawy. Jakie postanowienie poprawy ma cudzołożnik, który od kratek konfesjonału wraca do konkubiny i wie, że będzie grzeszył dalej? Żadne. Zatem jest to zatwardziałe trwanie w grzechu, a więc grzech przeciw Duchowi Św., który nie będzie odpuszczony ani w życiu tym, ani w przyszłym. A wyłudzone w tej sytuacji rozgrzeszenie jest z automatu nieważne. PS.Cudzołożnica od Pana Jezusa usłyszała "idź, a OD TEJ CHWILI nie grzesz więcej". Od tej chwili, finito. A nie "nie grzesz, chyba że grzeszysz z ważnych przyczyn, na przykład dla wychowania dzieci".
      • Fidel Castro
        17.08.2017 12:51
        Do "Gośćx".Piszesz : PS.Cudzołożnica od Pana Jezusa usłyszała "idź, a OD TEJ CHWILI nie grzesz więcej". Widzisz.Super cytat." A ona odrzekła: «Nikt, Panie!» Rzekł do niej Jezus: «I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz!». Jezus najpierw odpuścił jej grzechy a poźniej kazał nie grzeszyć.A wy zachowujecie się jak ci ludzie w koło.Trzymając kamienie w rękach.
  • Gość
    16.08.2017 20:43
    Jakie znaczenie ma tzw. czystość w kolejnym związku po rozwodzie? Czy przez ten fakt, kolejny związek przestaje być grzeszny i nie jest już sprzeczny z zasadą nierozerwalności małżeństwa?
    • Gość
      16.08.2017 21:26
      Masz rację. JPII w Familiaris Consortio sprowadził całą przysięgę małżeńską do seksu: unikając seksu można śmiało mieszkać z nowym partnerem/małżonkiem cywilnym i śmiało przystępować do Komunii Św., o ile jest to związek "dla ważnych przyczyn, np.wychowania dzieci". Więc skoro można przystępować do Komunii, to związek ten nie jest grzeszny, amen. W ten sposób JPII utorował drogę do AL.
      • Dar_JUS
        16.08.2017 23:29
        Kilka rzeczy znacznie uprościłeś w swej wypowiedzi. I przyznam, że nie pasują do duchowej postawy Świętego Jana Pawła II Wielkiego. Do Jego nauczania, ogromnej głębi, troski o wartość Człowieka. Zabiegania i zatroskania o Świętość każdego Człowieka. Czy da się zrezygnować z doznań cielesnych jeśli człowiek nie będzie wspinał się drogą na Golgotę własnej świętości?
      • Gość
        16.08.2017 23:59
        Niczego nie upraszczam. JPII napisał co napisał, rzecz jest do sprawdzenia. Piszesz: "Czy da się zrezygnować z doznań cielesnych jeśli człowiek nie będzie wspinał się drogą na Golgotę własnej świętości?" - Sorry, ale to demagogia. Sprawia jest prosta. W przysiędze małżeńskiej padają słowa: "ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci". A nie tylko "ślubuję ci niesypianie z kimś innym". Wiążesz się z kimś nowym = łamiesz przysięgę. Nie obrażaj naszego Pana porównaniem życia cudzołożnika i wiarołomcy do Golgoty, bo to bluźnierstwo. Drugi (trzeci, piąty) związek to wolny wybór dorosłego człowieka. Żadna to Golgota i żadna świętość.
      • Gość
        18.08.2017 19:05
        czemu Jezus zakazał przysięgać?
      • lejek
        18.08.2017 23:02
        Tu masz dobrze wyjaśnione: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TD/tajemnice_biblii/przysiega.html
  • Dar_JUS
    16.08.2017 23:22
    Nie sądźmy. Tak niewiele wiemy o tym co zaszło i dlaczego tak się stało. Jeśli żyją budując swoją relację z Bogiem na wierze i w czystości, to bardziej bym powiedział,że są wspólnotą - rodziną niż małżeństwem, bo sakramentu małżeństwa nie zawarli. Jeśli na zakończenie Mszy Św. kapłan mówi, że będzie błogosławieństwo rodzin - niech przystąpią. Jeśli mówi, że będzie błogosławieństwo małżeństw - nie powinni. Małżonkami nie są.
    • Gość
      17.08.2017 08:10
      Nieważne "co zaszło". Każdy drugi związek po rozwodzie jest sprzeczny z nauczaniem o nierozerwalności małżeństw i zakazie wzięcia drugiego partnera za małżonka. Nie można "budować relacji z Bogiem na wierze i czystości" gdy się depcze Boże przykazania. To sprzeczność sama w sobie.
      • Dar_JUS
        17.08.2017 22:29
        "Nie ważne co zaszło" - trzykrotnie zaparł się Mistrza....i otrzymał klucze.
      • Dar_JUS
        17.08.2017 23:09
        Różne są drogi do świętości - czytałeś życiorys Świętego Augustyna? Istotą jest nawrócenie, bo bez niego nie da się wejść na drgę świętości. Nawracający się grzesznik odkrywa wokół siebie różny stan. Widząc jak podłych rzeczy dokonał ma do wyboru albo jak Judasz założyć sobie stryczek, albo jak Piotr rozpłakać się i powiedzieć: Panie Ty wiesz. Ty wiesz, że Cię kocham. To nie jest demagogia. To są bosko-ludzkie dramaty. Spowiadałeś kiedyś zabójcę? Nie ma on możliwości przywrócenia życia. Budowanie relacji z Bogiem na wierze i czystości możliwe jest tylko w nawróceniu. To czy możliwy jest powrót do stanu sprzed upadku i w jakim stopniu możliwe jest zadośćuczynienie Panu Bogu i Bliźniemu w żaden sposób nie blokuje prawa człowieka do nawrócenia. Zadośćuczynienie to jest integralnym elementem prawdziwego nawrócenia, ale jeśli przywróćenie do stanu sprzed grzechu jest niemożliwe, to nie znaczy to, że taki grzesznik nie ma możliwości nawrócenia. To oszust, zwodziciel twierdzi, że drzwi przed wracającym marnotrawnym synem są zamknięte. Ojciec stoi przed otwartymi drzwiami i z sercem pełnym miłości, zaprasza do Domu. Pomimo tego, że dopuściłeś się tragicznego czynu - roztrwoniłeś talenty, nie jesteś w stanie ich odzyskać i wracasz z pustymi dłońmi. Przebacza - nie grzesz więcej!
      • Gość
        18.08.2017 09:09
        Dar_JUS - piszesz "istotą jest nawrócenie". Pełna zgoda. Zauważ zatem, że ci, którzy żyją w kolejnych związkach po rozwodzie NIE nawracają się, nawet jeśli zdecydują się na życie we wstrzemięźliwości seksualnej. Zycie we wstrzemięźliwości NIE JEST nawróceniem, jest tylko zaprzestaniem cudzołożenia. Ale nadal bezprawnie budowana jest więź małżeńska pomiędzy niepoślubionymi osobami, a chyba wiesz, że małżeństwo to nie tylko współżycie seksualne, ale całe wspólne życie w jednym domu.
        Piotr zaparł się Mistrza, lecz później żałował i już więcej tego grzechu nie popełnił, prawda? Piotr się nawrócił się, a niesakramentalni żyjący w jednym domu nadal grzeszą. Zabójca (z Twojego przykładu) raz zabił, ale potem nawrócił się wyspowiadał i więcej nie zabijał - zaś niesakramentalni żyjący w jednym domu nadal grzeszą, żyją w bigamii i nie z tym małżonkiem któremu ślubowali, dopuszczają do zgorszenia innych.
      • TomaszL
        18.08.2017 09:24
        Nawrócenie zawsze jest możliwe. Problemem jest jedynie uznanie swych grzechów i szczery żal za nie.
      • TomaszL
        18.08.2017 09:47
        @Gość - doczytaj ten fragment FC: "Pojednanie w sakramencie pokuty — które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej — może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi....".

        Jest do tego kwestia ważnych powodów, dla których "nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się". To nie jest tak, że żyją we wstrzemięźliwości i jest już ok. Postaw się w sytuacji takich ludzi, którzy mają choćby male dziecko, czy dziecko niepełnosprawne. Czy wtedy dziecko ma być ofiarą ich grzechów i cierpieć za niewinność?

      • Gość
        18.08.2017 10:18
        TomaszL - czy dziecko, nawet niepełnosprawne, jest usprawiedliwieniem do życia w grzechu?? Skąd ten pomysł? Czy Pan Jezus kiedykolwiek usprawiedliwiał grzech jakimiś okolicznościami? Myśląc tak, jak Ty, to każdy kto się rozwiódł i wszedł w kolejny związek powinien od razu postarać się o dziecko, a najlepiej kilkoro dzieci i już jest OK, można żyć w związku niesakramentalnym bo są dzieci?
        Nie może być żadnych "ważnych powodów", dla grzechu, bo to nie jest nauka Ewangelii. Cel nie uświęca środków.
      • TomaszL
        18.08.2017 11:15
        @Gość - oczywiście że nic nie może usprawiedliwiać trwania w grzechu cudzołóstwa, ale to że to że ktoś mieszka w jednym mieszkaniu, ale bez współżycia wyklucza grzech cudzołóstwa.

        Więc o jakim grzechu ciągle piszesz?
      • Gośćx
        18.08.2017 11:25
        Tomasz, jeszcze raz. W przysiędze małżeńskiej nie ślubuje się tylko niesypiania z kimś innym, ale miłość, wierność, uczciwość małżeńską i nieopuszczenie do śmierci. Mieszkając z kimś innym, nawet bez seksu, łamiesz tę przysięgę we wszystkich czterech punktach.
      • Bartosik
        18.08.2017 11:39
        Tak tylko przypomnę (choć to dopiero gdzieś padło), że brak współżycia nie wyklucza bycia małżeństwem (spojrzmy na "białe małżeństwa" - seksu nie uprawiają, a jednak małżeństwem są). Więc sprowadzanie go do "braku współżycia" jest wielkim spłyceniem tej kwestii. Jest jeszcze mnóstwo cech małżeństwa, które takie pary mogą mieć (właściwie uzurpować). I dlatego takie mieszkanie bez ślubu (za to z [niemal] wszystkimi cechami małżeństwa) po prostu profanuje prawdziwe małżeństwo.
      • TomaszL
        18.08.2017 11:59
        Proste pytanie, czy w Kościele Katolickim istnieje pojęcie białego małżeństwa?
      • Gość
        18.08.2017 12:00
        TomaszL - chodzi o grzech życia w drugim związku po rozwodzie; sam drugi związek (nawet bez współżycia seksualnego) jest grzechem, jest bigamią, jest złamaniem przysięgi małżeńskiej, jest budowaniem więzi małżeńskiej z niepoślubioną osobą, jest zgorszeniem dla otoczenia i zgorszeniem dla dzieci w drugim związku.
      • TomaszL
        19.08.2017 06:21
        @Gość i @Gośćx- teoretycznie macie racje. Tyle że życie jest o wiele bardzie złożone i rozkład win jest też trochę innych niż by się na pierwszy rzut oka wydawało.
        Ale aby z jednej strony nie gorszyć, a z drugiej nie dochodzić publicznie win jest zalecenie, aby osoby przyjmujące komunię korzystając z punktu 84 FC czyniły to anonimowo i tam, gdzie ich nie znają.

        Większym problemem jest jednak, ze bardzo mało osób decyduje się na ten krok.
      • Gość
        19.08.2017 09:17
        TomaszL - Ty nadal nic nie zrozumiałeś. Rozkład winy nie ma znaczenia - drugi związek jest zawsze grzechem ciężkim. Osoby w kolejnych związkach po rozwodzie żyją w ciężkim grzechu, nawet gdy nie współżyją. Zatem jak mogą przyjmować Komunię świętą nawet w ukryciu? Przyjmowanie Komunii św. anonimowo, czy nie anonimowo będzie świętokradztwem.
      • TomaszL
        19.08.2017 16:16
        "drugi związek jest zawsze grzechem ciężkim. " - nie jest to prawdą. Pisanie "zawsze" w wypadku grzechów śmiertelnych (ciężkich) pokazuje problem ze zrozumieniem trzech warunków koniecznych do określenia ze konkretny grzech jest śmiertelnym.

        Wystarczy ze dwie osoby żyją pod jednym dachem i nie współżyją ze sobą, ale razem wychowują dzieci aby zacząć zastanawiać się nad dobrowolnością popełniania tego grzechu o którym piszesz.

        "Przyjmowanie Komunii św. anonimowo, czy nie anonimowo będzie świętokradztwem. " Jeżeli ktoś podczas Sakramentu Spowiedzi otrzymał rozgrzeszenie i nie zataił celowo grzechów to o czym piszesz?
      • Bartosik
        19.08.2017 20:41
        To inaczej:
        1. Jakie są podstawowe cele zwykłego małżeństwa? Uwaga: zrodzenie i WYCHOWANIE potomstwa. Ewentualnie w tym wychowaniu pomaga oczywiście nieco dalsza rodzina, czasami ktoś sam wychowuje, ale dalej jest to główną właściwością małżeństwa.
        Ponadto: jakie mamy cechy małżeństwa? Na przykład - wzajemna miłość, wspólnota majątkowa, wspólne mieszkanie itp. itd.
        2. Skoro tak, to jakim cudem te pary, które nie mają "papierka", ale spełniąją wszystkie (oprócz prokreacji) te właściwości, nie mają grzechu ciężkiego? Równie dobrze można by powiedzieć, że większość zabójców nie ma takiego grzechu, bo nieraz zabijają w złości (ale nie jakiejś psychozie, tylko zwykłej złości, bardzo świadomie). Albo że nie ma grzechu ten, który mimowolnie zaczął się masturbować, ale mimo że zaraz się skapnął, co robi, to zamiast przerwac myśli "a już dokończę, jak zacząłem" -i robi to dalej. Mądre by to było? No chyba nie.
        3. Tak ino przypomnę, że rozgrzeszenie nie zawsze równa się przebaczeniu grzechów. Jak nie ma (już to setny raz tu się pojawia) konkretnego postanowienia poprawy (nieraz radykalnego - ale wielkie rzeczy, jak wiemy z samego Słowa Bożego, wymagają radykalności), to spowiedź jest naznaczona wadą, a nieraz nawet jest nieważna.
      • TomaszL
        20.08.2017 09:13
        @Bartosik - po pierwsze brak dzieci nie oznacza iż ludzie nie cudzołożą.
        Po drugie mówimy o sytuacji, gdy rzeczywiście istnieją przesłanki, że rozejście się dwojga ludzi nie jest dobrem i to patrząc obiektywnie na ich sytuacji.
        Bo ludzie latami żyjąc bez boga faktycznie potrafią tak skomplikować swoje życie, ze nie ma realnie dobrych rozwiązań.

        A po trzecie bzdurą jest twierdzenie że działa automatyzm prawa. Bo nawet w ludzkim sądzie nie stosuje się automatycznego określania winy za czyn. W wypadku grzechów śmiertelnych istnieją jasne i czytelne trzy warunki. I czym innym dla przykładu jest zaplanowane i zrealizowane zabójstwo, czym innym zabicie człowieka w wypadku silnego wzburzenia, czym innym jest niezawiniona śmierć człowieka, a czym innym śmierć człowieka w wyniku obrony własnej.

        I tak samo czym innym jest wykorzystywanie punktu 84 FC na "zimno", a czym innym sytuacja gdy rozejście się dawnych cywilnych małżonków przyniosłoby wiele szkody niewinnym ofiarom (choćby małym czy niepełnosprawnym dzieciom).
      • Gość
        20.08.2017 11:38
        Tomasz; Nigdy nie wolno czynić zła w celu uzyskania dobra. Cel nie uświęca środków. Taka jest nauka Kościoła(encyklika Veritatis Splendor). Tak więc Twoje uwagi , że nie powinny się rozejść osoby, żyjące po rozwodzie w kolejnych związkach, gdyż "przyniosłoby to wiele szkody niewinnym ofiarom (małym czy niepełnosprawnym dzieciom)" jest całkowicie błędne. Nie wolno czynić zła, nie wolno żyć w grzechu drugiego związku, niby dla dobra dzieci.. Uprawiasz tu Tomaszu demagogię i rozpowszechniasz swoje teorie, które nie mają nic wspólnego z nauką Pana Jezusa.
      • TomaszL
        20.08.2017 12:35
        @Gość - polecam lekturę punktu 84 FC. Bo o tym dyskutujemy. Ale można też być bardziej papieskim od Św. Jana Pawła II.
        Pomijać oczywiście, ze manipulujesz moimi wpisami (bo nigdy nie napisałem: "Tak więc Twoje uwagi , że nie powinny się rozejść osoby, żyjące po rozwodzie w kolejnych związkach"), ale to już temat na inną dyskusje.
      • Gość
        20.08.2017 12:59
        To Twoje słowa Tomaszu ( z godz. 9:13): "a czym innym sytuacja gdy rozejście się dawnych cywilnych małżonków przyniosłoby wiele szkody niewinnym ofiarom" - i odczytuję je właśnie w taki sposób, że osoby w kolejnych związkach cywilnych nie powinny się rozejść, bo to przyniosłoby szkodę dzieciom". Czy nie to miałeś na myśli, że takie osoby nie mogą się rozejść? Jeśli nie o to Ci chodziło, to o co?
        A co do powoływania się na Jana Pawła II, to chyba zauważyłeś, że jego Familiaris consortio (pkt 84) był tu parę razy powoływany i poddawany krytyce, gdyż jest SPRZECZNY ze wcześniejszym nauczaniem Kościoła. JPII zrobił odstępstwo od nauczania KK , który nigdy wcześniej nie nauczał, że można żyć w kolejnym zwiazku po rozwodzie, żeby wychować dzieci zrodzone ze zdrady. Poza tym zauważ, że pkt 84 FC jest sprzeczny z Veritatis splendor, która stanowi, że CEL NIE UŚWIĘCA ŚRODKÓW , czyli że wychowanie dzieci (cel) nie uświęca życia w grzechu drugiego zwiazku. Jak zatem wyjaśnisz który dokument papieski mamy stosować: Familiaris consortio, czy Veritatis splendor? Czy można żyć w grzechu dla wychowania dzieci, czy nie można? Jest tu widoczna sprzeczność w nauczaniu Jana Pawła II.
      • TomaszL
        20.08.2017 15:18
        Po pierwsze oczywistym jest ze wyrywasz sobie fragment moich wypowiedzi i stąd je przeinaczasz. Tak samo jak przeinaczasz pojęcie grzechu śmiertelnego.
        Dodatkowo próbujesz bezsensownie przeciwstawiać nauczanie Papieży, co oczywiście prowadzi jak widać na manowce. Wystarczy dokładnie przeczytać FC, a w szczególności punkt 84, aby zauważyć ze nie ma sprzeczności.
        Tak jak są sytuacje, że trudno mówić o dobrowolności grzechu, tak samo trudno jest oczekiwać że rodzice przestaną razem wychowywać dzieci, bo wg Ciebie (nie Kościoła) żyją w grzechu ciężkim.

        Ale mam pomysł - stan wobec tych niewinnych ofiar - małych dzieci i powiedz im prosto w oczy, ze uważasz iż powinny stracić bezpieczeństwo domu rodzinnego bo wg Ciebie to jest jedyna droga dla ich rodziców.
      • Gość
        20.08.2017 16:09
        Życie w kolejnym związku po rozwodzie jest grzechem ciężkim, jest dobrowolnym grzechem ciężkim - nie według mnie, ale według nauki Kościoła, która obowiązywała do chwili wejścia w życie adhortacji Familiaris consortio. Czy ty rzeczywiście uwazasz, że można zmienić naukę Ewangelii i uznać, że coś co było grzechem ciężkim da się wymazać jednym dokumentem papieża?
        A skoro tak bronisz dzieci z drugich związków, to sam się zastanów, czy wychowanie ich przez rodziców żyjących w grzechu nie doprowadzi do wypaczenia ich moralności i zgorszenia?. Właściwie czego nauczą się te dzieci? Tylko tego, że można omijać Boże zasady i przykazania, bo ważniejsze od Bożych przykazań jest ... wychowanie dzieci. Takie dzieci nie będą w przyszłości szanowały Bożych praw, bo przecież już będą wychowane w relatywizmie moralnym. Tak że nie zasłaniaj się "niewinnymi dziećmi", bo nie wiesz, co naprawdę jest dla nich dobre: doczesna obecność matki i ojca w domu, czy zbawienie wieczne.
      • TomaszL
        20.08.2017 16:45
        I znów to samo - o ile bezdyskusyjnym jest ze cudzołóstwo jest grzechem śmiertelnym i jest przeważnie za pełną świadomością i zgodą (choć mogą być i tutaj wyjątki).

        Tyle ze wykluczyliśmy cudzołóstwo jako takie. Pozostaje kwestia wspólnego mieszkania jak "brat z siostrą".
        Otóż co oczywiste osoby żyjące na wzór małżeństwa (nawet białego) maja obowiązek się rozejść, ale jak pisze FC są sytuacje w których jest po prostu niemożliwe.
        Starałem się to tutaj wyjaśnić, jak widać z many skutkiem bo dla Ciebie winny jest Św. Jan Paweł II. Czas więc zakończyć te debatę, szkoda mi czasu na tłumaczenie rzeczy dla większości dorosłych katolików oczywistych.

        ps. zadziwia troska którą przejawiasz np o dzieci, które uciekły od wyrodnego rodzica sadysty i znalazły ukojenie u ojczyma czy macochy, którym dziś wmawiasz, ze ich obecni rodzice muszą się rozstać, a najlepiej jakby wrócili do tego rodzica od którego uciekali
        Tak mówi Twa teoria, bo nauczania Kościoła mówi coś innego. Mówi że są takie sytuacje, że "nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się". I tutaj EOT.


      • Gość
        20.08.2017 19:34
        Nie manipuluj Tomaszu , nigdzie nie piszę, że należy wrócic do rodzica sadysty, od którego się uciekło.
      • TomaszL
        21.08.2017 07:37
        To co proponujesz tym dzieciom oprócz koszmaru rozstania z ojczymem / macochą których pokochali?
    • Gość
      19.08.2017 21:05
      Tomasz - jeśli dwie osoby mające współmałżonków nie żyją z nimi, ale z innymi partnerami jak małżeństwo (tylko bez współżycia seksualnego ) to czynią to na pewno dobrowolne i świadomie. gdzie tu widzisz brak dobrowolności? Zatem takie osoby żyją w ciężkim grzechu , bo sprzeniewierzają się przysiędze małżeńskiej. Ty widocznie masz problem ze zrozumieniem czym jest sakrament małżeństwa i jakie są cechy małżeństwa i co oznacza przysięga małżeńska, choć tyle razy było to pisane w tym wątku. Jeśli od Ciebie odejdzie zona i zamieszka z innym, jak z mężem, (nawet bez współżycia) to też znajdziesz jakieś okoliczności usprawiedliwiające, jakiś brak dobrowolności? Mówimy tu o dorosłych ludziach, którzy nie są uprowadzeni i zmuszeni do życia jak małżeństwo z innym partnerem.
      • TomaszL
        20.08.2017 12:39
        Zakładasz zupełnie błędną perspektywę czasową. To co piszesz ma się nijak do tego o czym piszę. Dwoje ludzi żyło latami w grzechu cudzołóstwa (bo porzucili swe małżeństwo sakramentalne).

        I po kilku czy kilkunastu latach postanowili się nawrócić. I to jest punkt wyjście do dalszej dyskusji. O realności zamieszkania osobno, gdy ma się małe dzieci lub jest się schorowanymi starszymi osobami. O odpowiedzialności osobistej za wszystko to co się uczyniło wcześniej i czego nie da się wymazać jak gumka ze szkolnego zeszytu.

      • Gość
        20.08.2017 13:07
        TomaszL - ciągle usprawiedliwiasz grzech drugiego związku i jeszcze twierdzisz, że nie można przestać grzeszyć (rozstać się), bo są jakieś przeszkody, a to "małe dzieci", a to "schorowane osoby". Czyli po prostu według Ciebie jak ktoś latami żył w grzechu, to już musi tak żyć, bo zawsze znajdzie się jakaś okoliczność, która uniemożliwi mu nawrócenie. Tak można się usprawiedliwiać do śmierci, bo najpierw małe dzieci uniemożliwiają rozstanie, a gdy dzieci się odchowa, to znajdzie się jakaś choroba, lub starość współpartnera. W ten sposób mozna usprawiedliwić każde zło i nigdy się nie nawrócić, albo odkładać nawrócenie aż do śmierci, a to już jest grzech przeciwko Duchowi świętemu.
      • TomaszL
        20.08.2017 15:20
        Tak są sytuacje, w których rozstanie się nie jest obiektywnie możliwe. Na całe szczęście w odróżnieniu od ciebie tak uważa też Kościół.
      • Bartosik
        20.08.2017 15:49
        Dobra, to fundamentalne pytanie - czy według Pana małżeństwo jest wyłącznie "legalnym seksem"? Tylko szczerze i krótko - tak lub nie.
      • TomaszL
        20.08.2017 16:07
        Ok, bo szkoda czasu - czy jak chłopak z dziewczyną wspólnie wynajmują mieszkanie i de facto prowadzą wspólne gospodarstwo domowe to grzeszą?

        A może pójść dalej, czy jak ksiądz na plebani mieszka z gospodynią i mają de facto jedne gospodarstwo domowe to grzeszą?

        Więc czym jest małżeństwo- moja odpowiedź praktyczny brzmi jeszcze nie do końca wiem, bo codziennie się uczę czegoś nowego o moim związku.

      • Bartosik
        20.08.2017 20:11
        1) Ewidentnie tak (bo domyślam się, że chodzi o jakąś parę zakochanych; chyba że chodzi o jakieś wynajęte pokoje, w których mieszkają obcy sobie ludzie - wtedy vide p. 2) ), 2) raczej nie (bo są to właściwie obcy sobie ludzie, bez jakiegoś związku. Trochę jak w blokowiskach. No chyba że zaczynają ze sobą kręcić, to już ewidentnie grzeszą).
      • TomaszL
        21.08.2017 07:35
        Zakładając w obu wypadkach ze oczywiście nie ma współżycia, to dlaczego mieszkanie dziewczyny z chłopakiem uważasz za złe, a gospodyni z księdzem już nie?
        W oby wypadkach praktycznie prowadzą jedno gospodarstwo domowe, może się też zdarzyć że gospodyni nie ma własnej rodziny itd.

      • Bartosik
        21.08.2017 14:47
        Dwa słowa - wzajemna relacja. Bo wątpię, żeby ksiądz specjalnie się wprowadzał na plebanię po to, by mieszkać z gospodynią (w przeciwienstwie do pary zakochanych, ich kwestia jest ewidentna -wynajmują mieszkanie, by być ze sobą). Równie dobrze można by mówić, że ci, co jadą na parę dni do jakiegoś domu rekolekcyjnego, popełniają grzech, bo kilka pokoi dalej mieszka ktoś płci przeciwnej.
  • TomaszL
    17.08.2017 08:18
    Tym co tak tutaj krytykują św. Jana Pawła II proponuję dokładnie i ze zrozumieniem tekstu wczytać się w cześć punktu 84 FC. Bo bardzo wielu wypacza ten fragment.

    "Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa.
    Pojednanie w sakramencie pokuty — które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej — może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów — jak na przykład wychowanie dzieci — nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom"
    • Gość
      17.08.2017 08:33
      TomaszuL - ten fragment Familiaris Consortio jest doskonale znany. Właśnie z niego narodziło się całe zło, bo dopuszczono na tej podstawie ludzi żyjących w kolejnym związku, czyli w bigamii, do Komunii świętej, nie zważając, że te osoby (nawet jeśli nie współżyją i nawet jeśli wychowują dzieci) depczą przysięgę małżeńską, czyli nie dochowują wierności slubnemu małżonkowi.
      • TomaszL
        17.08.2017 08:48
        Problem jest o wiele głębszy niż stwierdzenie że jedno zdanie z FC (często zresztą wyrywane z kontekstu) cokolwiek zdziałało.



      • Gość
        17.08.2017 09:12
        Problem jest bardzo poważny, bo pkt 84 FC jest sprzeczny z całym wcześniejszym wielowiekowym nauczaniem Kościoła. Dodatkowo ten punkt stał się inspiracją dla papieża Franciszka, który również odwołuje się do Familiaris Consortio i na wyjątku wprowadzonym przez JPII oparł rozdział VIII adhortacji AL , ale Franciszek idzie dalej w odstępstwach, bo dopuszcza możliwość udzielania Komunii już bez wymogu wstrzemięźliwości seksualnej. Widać na tym przykładzie jak jeden mały(?) wyjątek zawarty w FC wywołał lawinę odstępstw od nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństw.
      • TomaszL
        17.08.2017 09:32
        Problem jest zupełnie gdzie indziej. Zdecydowana większość świeckich katolików nie tylko nie wierzy w nierozerwalność małżeństwa, lecz także swym życiem neguje nauczanie moralne Kościoła. I ten proces rozpoczął się nie w dniu wydania FC, lecz na przełomie lat 60 i 70.

        To co próbują zrobić Papieże i Biskupi to okazanie miłosierdzia tym wszystkim, którzy mając za nic naukę Kościoła żyją zgodnie z tym co głosi współczesny świat.
        Czy to się im uda - szczerze wątpię.
        Bo współczesnym ludziom zbędny jest i Kościół i Jego wymagająca droga ku zbawieniu.
      • Gość
        17.08.2017 09:54
        Tomaszu - czy według Ciebie "okazanie miłosierdzia" powinno polegać na rezygnacji z części nauki Pana Jezusa? Czy biskupi mają teraz ludziom w drugich związkach głosić, że "OK, że tak żyjecie, jeśli wychowujecie dzieci i nie uprawiacie seksu, wtedy wasz drugi związek nie jest sprzeczny z nierozerwalnością małżeństwa" - Czy nie widzisz, ze to absurd? Równie dobrze można zredukować wszystkie zasady i przykazania, np. powiedzieć złodziejowi "ok, możesz kraść, bo masz na utrzymaniu dzieci", albo usprawiedliwić aborcję "ok, jak wychowujesz już czwórkę dzieci, to piąte możesz zamordować, bo będzie ci ciężko wyżywić je wszystkie".
      • TomaszL
        17.08.2017 12:09
        Zauważ, że postawienie praktycznie tylko jednego warunku wobec osób żyjących w cudzołóstwie - brak seksu i tak niewiele zmieniło. Bo ludzie żyjący w drugich i kolejnych związkach zamiast wypełnienia tego warunku i tak domagają się pełnego uznania ich "prawa do szczęścia" i tym samym uznania tego cywilnego związku za ważne kościelnie małżeństwo.

        Akurat FC to takie "sprawdzam" dla osób żyjących w cudzołóstwie i zapytanie ich co dla nich jest ważniejsze Bóg czy seks. Widać ze seks, bo powstała AL.
      • Fidel Castro
        17.08.2017 12:14
        Powiem wam do czego prowadzi ślepe trzymanie się prawa.Nawet kościelnego. Jeśli moja sąsiadka ucieknie z dzieciakami od męża alkoholika i sadysty.To według Was już nigdy nie może się związać z innym człowiekiem.Gdyby się jednak zakochała wtedy,będzie żyć w grzechu aż do śmierci.Jeśli umrze nagle bez spowiedzi to po ciężkim życiu tu na ziemi pójdzie do piekła.Gdybym ja utopił swoją żonę i się poźniej wyspowiadał to mogę znowu dostać ślub kościelny, przystępować do komunii, a po śmierci dostać się do nieba. Już Jezus mówił: "Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz:
        8 [JK] Ten lud czci Mnie wargami,
        lecz sercem swym daleko jest ode Mnie.
        9 Ale czci mnie na próżno,
        ucząc zasad podanych przez ludzi»
      • Gośćx
        17.08.2017 12:35
        Fidel,piszesz: "Gdybym ja utopił swoją żonę i się poźniej wyspowiadał to mogę znowu dostać ślub kościelny, przystępować do komunii, a po śmierci dostać się do nieba." A to jest totalna nieprawda. Kodeks prawa kanonicznego przewidział takiego pomysłowego Fidela i wyraźnie jest napisane, iż ślub w tej sytuacji (tj.po zamordowaniu pierwszej żony) będzie automatycznie nieważny. Proponuję douczyć się przed podjęciem dyskusji.
      • TomaszL
        17.08.2017 12:36
        @Fidel - problem w tym, że kobieta nawet jak odejdzie od męża pijaka i sadysty nadal pozostaje jego zoną. Wbrew temu co mówi świat uznając rozwód jako koniec małżeństwa.

        Pytanie ilu dziś katolików rzeczywiście wierzy w nierozerwalność małżeństwa pozostaje otwarte.
      • Fidel Castro
        17.08.2017 13:05
        Piszesz:" Proponuję douczyć się przed podjęciem dyskusji" .Ja natomiast proponuję,aby wyjść miedzy ludzi i zobaczyć prawdziwe życie i prawdziwą tęsknotę ludzi do Boga.Ja wiem że w prawie kanonicznym człowiek to tylko osiem liter na kartce papieru.
      • Fidel Castro
        17.08.2017 13:13
        Sakrament małżeństwa jest czymś super.Jest najwyższym poziomem w jaki dwoje ludzi może być z sobą.Ja to wiem.Ale nie mam zamkniętych oczu gdy widzę tęsknotę do Boga. Tęsknotę kogoś kto musi nosić czarne okulary bo siniaki wychodzą spod makijażu. Ps.Rozumiem że panowie iż wam żony jeszcze nosa nie złamały ? Ale tak to na tym świecie jest najedzony nigdy nie zrozumie głodnego.Głodnego miłości.Miłosci Boga i drugiego człowieka.
      • TomaszL
        17.08.2017 14:01
        @Fidel - droga każdego do zbawienia wiedzie przez krzyż. Innej drogi nie ma. Dla kogoś tym krzyżem będą wspomnienia siniaków i samotność do końca życia, dla innego będzie to nieuleczalna choroba czy niepełnosprawność od urodzenia.
      • Gość
        19.08.2017 20:19
        Na szczęście nie takie TomaszeL będą decydować za ludzi na temat jaki krzyż maja nieść i jak rozwiązywać swoje problemy.
  • A.
    17.08.2017 09:33
    Po AL to ja już nic z nauczania Kościoła w kwestii nierozerwalności małżeństwa nie rozumiem, serio, czuję się bardzo zagubiona i smutna, mam wrażenie że to czego mnie od dziecka uczono już jakoś nie obowiązuje. Wynika z AL, że wszystko jest zmienne. W AL nie m ani słowa o wiernych żonch/mężach samotnie po rozwodzie cywilnym wychowujących dzieci, tak jakby byli zupełnie nieważni a ich wierność Dekalogowi zupełnie bez znaczenia. Mam dzieci i męża ale nie wiem teraz jak mam te dzieci przygotować do życia, do małżeństwa. Co mam im mówić w kwestii nauczania KK o małżeństwie? Po AL przestałam zupełnie ufać obecnemu Papieżowi i mam teraz ogromny dystans do Kościoła i jego nauczania.Chodzę do Kościoła itd. ale jakoś mi smutno. Z mediów wynika, że w niektórych krajach rozwodnicy już przystępują do Komunii Św.........
    • TomaszL
      17.08.2017 12:12
      Jedyną drogą dziś jest dawanie osobistego świadectwa swojej wierności małżeńskiej. Nawet gdyby biskupi mówili inaczej.
      Istnieje wielkie prawdopodobieństwo, że głośno mówiąc o nierozerwalności małżeństwa narazisz się wielu współczesnym katolikom, księżom czy biskupom. Bo wielu dziś już nie wierzy, że można żyć w małżeństwie od ślub aż po grób.
      • Gość
        17.08.2017 12:37
        I cóż z tego, że się narazisz. W Ewangelii jest jasno napisane "będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu Mojego imienia."
      • TomaszL
        17.08.2017 14:02
        "I cóż z tego, że się narazisz" - Nic. Tyle tylko że obecnie wielu propaguje takie proste, radosne beztroskie życie katolika. Zderzenie z realnym życiem bywa bardzo bolesne.
      • Gość
        18.08.2017 08:44
        Tomku, jest jeszcze jeden problem - i to ewangeliczny. "Cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie".... Wydaje się, że Pan Jezus bierze na siebie odpowiedzialność za pasterzy, akceptując ich decyzje nawet wtedy, kiedy nie są zgodne z Jego wolą... I jakoś nie dodaje "cokolwiek (pod warunkiem zgodności z KPK i Tradycją)"..
        Niebezpiecznie blisko schizmy jesteś, mówiąc o "osobistym świadectwie, NAWET GDYBY biskupi mówili inaczej". Popatrz na Lutra - miał dokładnie tę samą motywację. Widział, że coś nie gra, postanowił dawać świadectwo "nawet gdyby"... I sam wiesz, jak to się skończyło. A Luter naprawdę nie był złym gościem - w sumie jego jedyny błąd, to właśnie to "nawet gdyby biskupi mówili inaczej"...
      • TomaszL
        18.08.2017 09:01
        Zauważ, że biskupi i papieże są tylko ludźmi. I o ile podważanie ich nauki głoszonej ex cathedra jest oczywistym nieposłuszeństwem, to z drugiej strony traktowanie każdej wypowiedzi jako nieomylnej jest oczywistym bledem. W dodatku mamy sumienie, którym jako pierwszym powinniśmy się kierować.

        I kwestia druga - ten cytat ma się nijak do tego o czym piszemy. Bo gdyby go faktycznie zastosować, to trzeba by wprowadzić jakąś formę rozwiązania ważnie zawartego węzła małżeńskiego. I ok, gdyby tak biskupi w sposób dogmatyczny postanowili kończymy dyskusje. Ale przecież dziś z jednej strony opowiadają o nierozerwalności małżeństwa, a z drugiej tworzą jakieś bezsensowne konstrukcje typu "sytuacja nieuregulowana".
        Pogubiliśmy się jako katolicy w kwestii małżeństwa i to jest klęska współczesnego Kościoła. Ale brak odważnych, którzy chcieliby to jasno naprawić chyba jest jeszcze większą klęską. Stąd dziś potrzebne są świadectwa tych, co żyją zgodnie z tradycją Kościoła w nierozerwalnych małżeństwach, świadectwa pokazujące że bzdurnymi są hasła głoszone niestety też przez katolików świeckich i duchownych o niemożliwości takiego życia czy o niedoścignionym ideale.
    • Dar_JUS
      17.08.2017 23:48
      A. Jeśli łapiemy tylko fragmenty nauczania Kościoła - szczególnie zmanipulowane przez obce wierze media - to faktycznie możemy mieć problem. Dogłębna lektura wypowiedzi żyjących w naszych czasach wielkich i świętych Papieży odsłania Ojcowską troskę o zbawienie każdego człowieka. Osobiście mam problem czasu. Dostępnych jest tyle Papieskich treści. Bogatych i pięknych, a ja nie nadążam nawet z nimi się zapoznać. Wierne, piękne małżeństwa, rodziny są rozkoszą i radością Kościoła. Ale wiele jest zniszczonych, wołających - błagajacych o pomoc. To, że Papieże, Biskupi się nad nimi pochylają nie oznacza, że uznają je za wzór. Pochylają się by je podźwignąć, wsprzeć, dodać sił. Nadziei, że jeszcze nie wszystko stracone - jest możliwość nawrócenia. W wielu krajach dobroby spustoszył świątynie - piękne budowle jak muzea w niedziele i święta stoją puste. Neopogaństwo. Nieświadomość. Niedouczenie. Idź drogą Świętości. Modlitwy, wierności małżeńskiej, czystości. Nawet jeśli wokół będą się naśmiewali, zobaczysz piękno harmonii, pokoju, dobra. Poczujesz wewnętrzną radość wolności Dzieci Bożych. Przetrwacie nawet w doświadczeniach, a sama widziś jak kruche i zawodne są fundamenty, na których buduje współczesny świat. Cwaniactwo, przebiegłość, wykorzystywanie dobroci innych, robienie kariery i tragedie samobójstw, rozwodów, zabijania nienarodzony... Droga Boże jest drogą życia. Patrz na Świętych - niech będą Ci wzorem i wsparciem w codzienności.
  • Gość
    17.08.2017 13:51
    Ale was wścipscy rzymsko katolicy interesuje cudze łożko😊
  • Gość
    18.08.2017 10:55
    To już nie te czasy ludzie nie pozwalają już religią gmerać w swojej intymności i basta.
    • TomaszL
      18.08.2017 11:18
      A na końcu przychodzą skruszeni do Kościoła ze swoim jakże poplątanym życie, jakimiś kolejnymi związkami, dziećmi które są rodzeństwem przyrodnim (albo i nie).
      Droga odrzucenia moralnych wskazówek Kościoła jest co do zasady drogą do piekła już tutaj na ziemi. Piekła które ludzie sami sobie tworzą.
      • Gość
        18.08.2017 19:46
        i nie ty masz prawo ch rozliczać i oceniać. zajmij sie swoim łózkiem i swoja żoną.
      • TomaszL
        19.08.2017 08:56
        Głoszenie że jedyną drogą prowadzącą do realnego, faktycznego szczęścia jest przestrzeganie norm moralnych Kościoła nie jest rozliczaniem kogokolwiek.
      • Gość
        19.08.2017 12:05
        Ty nie głosisz nauk Ewangelii tylko oceniasz tych ludzi. Nic cię do tego nie uprawnia. Ani wiedza o nich - jestes ekspertem od ich treści świadomości i sumienia? Ani rola - nie jesteś ich duszpasterzem ani tym bardziej BOGIEM. Przyhamuj ta swoja pychę bo juz naprawde trudno się czyta taki bełkot.
  • Gość
    18.08.2017 14:03
    Nie widzę nic złego w przyrodnim rodzeństwie.21 wiek a Ty piekłem straszysz bu ha ha.
    • TomaszL
      18.08.2017 14:35
      Proszę doczytaj dokładnie o tym piekle o którym piszę. To jest piekło które ludzie sami sobie fundują i to jest piekło tutaj, na ziemi.
      Zobacz dramaty rozwodów, porzuconych matek spodziewających się dziecka, zobacz dramaty dzieci porzucony przez ojca (lub matkę) - to jest piekło.
      Kościół swoją nauką moralną chroni przed tym, ale skoro ludzie wybierają swoją drogę, bo uważają się za mądrzejszych, to później jest jak jest. Każdy ma wybór.
      • lejek
        18.08.2017 20:25
        @Tomasz, chcesz dobrze, a strzelasz sobie w stopę. Katolik patrzy na życie z perspektywy katolickiej, w tym zawieraja się rzeczy ostateczne: śmierć, sąd Boży, niebo albo piekło. To jest dla katolika właściwa perspektywa. A że kogoś to rozśmiesza bu ha ha, to cóż, jego problem. Zostawmy umarłym grzebanie ich umarłych. Ale czemu uważam, że strzelasz sobie w stopę. Bo zawężasz kwestię piekła do rozwodów, krzywdy dzieci itp. A to bardzo łatwo odeprzeć pokazując miłe obrazki szczęśliwych drugich czy entych związków i szczęśliwych dzieci z rodzin patchworkowych. Nauka moralna Kościoła niekoniecznie obiecuje szczęście doczesne (choć go wcale nie wyklucza), ale służy wskazaniu jak osiągnąć niebo.
    • TomaszL
      19.08.2017 06:13
      @Lejek - ludzi, którzy nie wierzą w istnienie piekła i tak do jego istnienia nie przekonasz.
      A co do bajeczek, ze rozwód może być wyjątkowo przyjemny, a życie w kolejnych związkach objawem szczęścia - cóż skoro ktoś jeszcze nie dojrzał i wierzy w bajki, to tez nie pomożesz. Ale wystarczy chwila szczerej rozmowy z osobami dotkniętymi patologią rozwodu, aby poznać co tak naprawdę przezywali, przeżywają i co gorsza do końca swego życia będą przeżywali. I ci co się rozwiedli i ich dzieci, ale też ich rodzice, dziadkowie.
      Pudrowanie dramatów rozwodów działa jak puder - ukrywa, ale nic nie rozwiązuje. Bo coś budowane na złu zawsze przyniesie złe owoce. I to jest to piekło fundowane sobie na ziemi.
      • Gość
        19.08.2017 11:54
        TomaszL - ty wiesz wszystko najlepiej. Siedzisz ludziom w głowach? Eeee... nie. Ty masz wiedzę psychoterapeuty, a wiedzę jak pisałeś kiedyś wynosisz z czytania wypowiedzi innych na portalach w internetach.... Wiesz o gospodarce, wiesz o wierze, wiesz o polityce najlepiej ...ale najbardziej mnie fascynuje z jakim przekonaniem mówisz te swoje demagogie o pożyciu małżeńskim, płciowości innych ludzi, biologii kobiety, karmieniu piersią, rozwoju zarodkowym/płodowym - z zwłaszcza nas przekonywałeś jakie to fascynujące różnice są w rozwoju zarodkowo/płodowym i jakie to niesamowite w rozwój dziecka płci ...męskiej - tym mnie ubawiłeś chyba najbardziej podczas swoich wypowiedzi na GN. Generalnie największym ekspertem jesteś od medycyny i psychologii razem wziętych jak widzę. Po jakiej zawodówce uzyskałeś taką wysoką samoocenę i szeroką "wiedzę"?
      • TomaszL
        19.08.2017 12:45
        Jak widać kończą się argumenty merytoryczne więc trzeba używać tych ad personam.

        "Argumentum ad personam (łac. „argument skierowany do osoby”) – pozamerytoryczny sposób argumentowania, w którym dyskutant porzuca właściwy spór i zaczyna opisywać faktyczne lub rzekome cechy swego przeciwnika. W ten sposób unika stwierdzenia, że jego racjonalne argumenty zostały wyczerpane, a jednocześnie sugeruje audytorium, że poglądy oponenta są fałszywe. Dodatkowo obrażanie oponenta ma na celu wyprowadzenie go z równowagi, tak by utrudnić mu adekwatne reagowanie na przedstawiane argumenty."
  • Gość
    18.08.2017 21:24
    Piszecie, że kolejni Papieże się często mylili w tym co pisali czy interpretowali - fakt często są to drastycznie inne podejścia i zmiany stanowisk KK w wielu sprawach. Naprawdę wierzycie w to, że spisanie Pisma św. przez ludzi kilkadziesiąt lat po śmierci Chrystusa nie jest obarczone błędami itp.? Zwłaszcza w świetle kolejnych odkryć historyków, archeologów, biblistów, egzegetów.... Powtarzanie o natchnieniu Duchem św. niczego nie uzasadnia. Każdy kolejny z Papieży ZAWSZE twierdził, że twierdzi coś pod wpływem Ducha św. A wymysł dogmatu o nieomylności to już kuriozum urągające rozumowi. Dogmatu ogłoszonego niedawno - zaś KK jakoś "żył" bez niego około 2000 lat....
  • Megi
    20.08.2017 14:43
    Największym złem jest idealna imitacja dobra.... Czyli tandeta....niesakramentalne związki są diabelską podróbą antysakramentem życia ludzi,którzy nie przed człowiekiem,ale Bogiem odpowiedzą za swoje zycie w cudzołóstwie. Trzeba przyznać, że niesakramentalni to idealne dzieło z piekła rodem , którego celem jest zniszczenie świętości życia małżeńskiego.... to co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela....dzisiaj jest niszczone w Kościele Chrystusowym przez sam KK.....Szczytem hipokryzji jest tłumaczenie katolików, papieża i hierarchów KK że życie w śmiertelnym grzechu jest dobrem dzieci,które zrodzone w cudzołóstwie wychowują zdemoralizowani rodzice, mało tego zatroskany KK organizuje im duszpasterstwo...No i co tym biednym niesakramentalnym dzieciom KK wpaja i czego uczy?...Ano uczy jednego indyferentyzmu moralnego... życia sacrum i w profanum czyli w paranoi niesakramentalnej ....To duszpasterstwo KK przede wszystkich afirmuje rozkład wierności,uczciwości małżeńskiej i przeniewierstwo nie tylko względem współmałżonka, ale Boga i siebie samego...Żeby było ciekawiej,to wszystko odbywa się zgodnie z doktryną KK,jedynie modyfikacji i innowacji ulega misja duszpasterska Kościoła Chrystusowego,której zmiana jest konieczna z uwagi na ducha czasów w którym KK przyszło ewangelizować...I co z tego duszpasterzowania KK wynika?,że to nie duch czasów podporządkowuje się Prawu Bożemu, to nie duch czasów żyje zgodnie z cnotami teologalnymi i ewangelicznymi, ale KK podporządkowuje się duchowi czasu....I mamy to co mamy....Niesakramentalne związki, konkubinaty kleru, fundusze alimentacyjne w diecezjach KK w Polsce...Wynaturzeńców nie tylko seksualnych,ale teologicznych....Ta wszechobecna troska o szczęsliwe życie człowieka, doprowadziła do tego, że katolik przez modernistów KK jest ogłupiany i otumaniany... Oswajany z profanum, rozgrzeszany bez nawrócenia .Uczony jest życia z Bogiem, ale bez konieczności NAŚLADOWANIA SYNA BOŻEGO...a przecież papież,biskupi i my laikat bardzo dobrze wiemy, że kto chce być zbawiony ma iść DROGĄ, PRAWDY i ZYCIA w MIŁOŚCI i to tej heroicznej,wymagającej ofiary ...niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje...Tak naucza ten,który oddał za nas życie,które KK hańbi i niszczy NIESAKRAMENTALNYM monstrum
    • TomaszL
      20.08.2017 16:47
      Poczytaj historie Kościoła, to ochłoniesz w zapędach osadzania współczesności.
      • Megi
        21.08.2017 11:06
        TomaszuL... jak znasz historię,to wiesz, że niesakramentalne kuriozum powstało po soborze V2...i zaistniało w trosce o życie wiarołomnych małzonków,którzy żyją w nieuporządkowanej nieczystości ....wiesz, ze nieformalne, nieuregulowane czyli nieuporządkowane życie cudzołożników zostało otoczone dzięki FC opieką duszpasterską KK z myślą oczywiście o dobru poczętych dzieci....I co z tej pomocy prawie 30 letniej wyniknęło?...Ano to, że z roku na rok umacniała się nie tylko pozycja niesakramentalnych, ale coraz więcej ich przybywało w KK... wniosek nasuwa się sam....Epidemi nie należy leczyc zarazą.... Rozwodów jak widać KK, nie zatrzymał a patologia niesakramentalna "kwitnie".... Ta swoista zaraza w KK spowodowała, ze destrukcja sakramentu małżeństwa i apoteoza życia niesakramentalnego dzisiaj żąda NAJŚWIĘTSZEGO CIAŁA I KRWI PAŃSKIEJ...a dzieci wychowane przez rodziców żyjących w cudzołóstwie nie znają , życia w pięknej czystej i wiernej miłości , i to aż do śmierci....Zastanawiam się, czy przypadkiem katolicy domagający się od KK sakramentów świętych,to nie jest pokolenie dzieci Bożych KK, wychowanych w profanum, a edukowanych przez Kościół do życia w sacrum...Ten swoisty dualizm moralny czyli indyferentym bez wątpienia wypacza prawidłowe kształtowanie wrażliwego sumienia dziecka,nie mówiąc o psychice i duchowości dotkniętej paranoją życia rodziny w małżeństwie niesakramentalnym.... TomaszuL zastanawiałeś się....czym to mostrum niesakramentalne jest ? i jakiemu dobru służy?
      • TomaszL
        21.08.2017 17:00
        Warto sięgnąć po (dostępny w internecie) tekst encykliki "Arcanum Divinae sapientiae" napisanej przez Papieża Leona XIII aby zrozumieć, że to co piszesz nie jest prawdą. Bowiem mimo nauczania Kościoła ludzie już dawno przed SVII odrzucali naukę Kościoła o małżeństwie.

        To co zrobił tak naprawdę synod biskupów z 1980 (wnioski zawarte we FC) to próba przywracania odrzuconego przez wiernych pojęcia małżeństwa. Jak widać nieskuteczna, bo ludzie w tym też wielu katolików już dawno przestali wierzyć w małżeństwo proponowane przez Kościół.

        Oddzielnym pytaniem jest kiedy i przez ile stuleci model nierozerwalnego katolickiego małżeństwa był w pełni aprobowany.
    • Gość
      20.08.2017 21:50
      No ty jak rozumiem nie żyjesz w cudzołóstwie więc się tak nie podniecaj czyimś zbawieniem bo to nie twoja rola osądzać. Nie jest to dla mnie większy grzech niż urządzanie piekła w domu współmałżonkowi co się często zdarza. Bo gniew i brak miłości to taki sam grzech jak cudzołóstwo. Więc nie galopuj tak. Bycie zołzą w małżeństwie nie mniejszym grzechem niż zdrada. Poddaj to autorefleksji z łaski swojej. Potrafisz?
      • Megi
        21.08.2017 09:41
        Gościu 21:50 Twoja świadomość tego, że złość ,gniew jest to, ten sam grzech, co cudzołóstwo znaczy jedno, BRAK komplementarnej wiedzy czym jest cudzołóstwo i jaka jest nauka Boga o cudzołóstwie i cudzołożnikach...I nie dość, że zbłądzili co do poznania Boga,ale ponadto żyjąc w wielkim zamęcie niewiedzy, to tak wielkie zło nazywają pokojem.....Wszędzie się wmieszały .....grzechy przeciwko naturze,rozprzężenie w małżeństwach,
        cudzołóstwo i bezwstyd....Ale przyjdzie na nich kara słuszna za jedno i drugie....lecz kara grzesznikom należna,przychodzi zawsze po przestępstwie bezbożnych (Mdr 14, 22-31)....(Kpł 20,10)Ktokolwiek cudzołoży z żoną bliźniego, będzie ukarany śmiercią i cudzołożnik i cudzołożnica...Czeka na mrok cudzołożnik, mówi:" Mnie oko nie dojrzy , mrok jest zasłoną dla twarzy....światła oni nie cierpią....przywykli do grozy nocy".... Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy ,ani bałwochwalcy ,ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą......nie odziedziczą królestwa Bożego (1Kor 6,9-10).....jak naucza Bóg ..."To jest obrzydliwość"...za którą przed Bogiem odpowiedzą zarówno cudzołożnicy, jak i osoby usprawiedliwiające ich grzech śmiertelny. A CUDZOŁÓSTWO nim JEST..... odpowiedzą wszyscy , którzy mają udział w nierządzie wiarołomnych mężów i żon , bo przez wspieranie i zachęcanie do życia sprzecznego z Bożym Prawem i nauką Ewangelii mają udział w tzw. grzechach cudzych.....Gościu pamiętaj, że trwanie w nieczystości ludzi, którzy przysięgali miłość, wierność i uczciwość małżeńską i zobowiązali się w Obliczu Trójcy Przenajświętszej do życia,które ma uszczęsliwić sakramentalnego M/Ż , nie tylko tu na ziemi,ale przede wszystkim w wieczności, będzie przez Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego osądzone....Bo sakramentalny mąż i żona do końca swojego życia zobowiązali się w zawartym przez siebie PRZYMIERZU sakramentalnego małżeństwa do ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ZBAWIENIE WSPÓŁMAŁŻONKA....nikt ,ani nic NIE MOZE TEGO ZMIENIĆ...nawet diabeł wie o tym, że co Bóg złączył jest NIEROZERWALNE....i dzisiaj w KK mamy z inicjatywy ducha czasów , który jest specjalistą demagogii i psucia wszystkiego co Bóg stworzył, to co mamy....monstrualne związki niesakramentalne czyli idealną imitację SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA....A jak zapewne wiesz i statystyki to potwierdzają, że założenia FC o zatrzymaniu zarazy rozwodów przez zorganizowaną w KK pomoc żyjącym w grzechu cudzołóstwa wiarołomnym M/Ż w duszpasterstwie KK, NIE POWIODŁO się i ponosi TOTALNĄ klęskę , bo niesakramentalni niestety mnożą się jak przysłowiowe grzyby po deszczu....Szatany jako idealna imitacja prawdziwka są tego najlepszym dowodem....Rozważ to Gościu, jak to sam/a napisałaś/łeś z łaski swojej .Jak oczywiście potrafisz?
  • Gość
    20.08.2017 19:22
    Szatan chce nam wmówić, że zło jest dobrem, że drugi związek jest konieczny, bo "niewinne dzieci" i oczywiście szatan ma tysiąc argumentów , aby to uzasadnić. Pierwszym argumentem jest oczywiście wychowanie "niewinnych dzieci", z drugich związków , a co za tym idzie usprawiedliwianie wiarołomstwa ludzi żyjących w kolejnych związkach. W ten sposób zło drugiego zwiazku po rozwodzie staje nagle dobrem, nagle nie wolno wręcz zerwać z grzechem, bo ucierpią dzieci, ba nawet zerwanie z grzechem drugiego związku jest uważane prawie za... grzech!. To jest dopiero manipulacja szatana, której wiele osób uległo, co widać we wpisach niektórych osób pod tym artykułem.
    • Gość
      20.08.2017 21:46
      Dzieci są winne? Dlaczego piszesz o ich niewinności w cudzysłowiu?
    • TomaszL
      21.08.2017 07:41
      Ale co Tobie do faktu, że ksiądz da rozgrzeszenie jakiejś parze żyjącej jak brat z siostrą?
      • Megi
        21.08.2017 11:35
        TomaszuL... a skąd te ich wspólne dzieci?, oczywiście pary żyjącej jak brat z siostrą... Problem dzisiaj w KK z niesakramentalnymi polega na tym , ze oni wychowują dzieci w dwóch światach....niesakramentalnym czyli profanum afirmowanym przez Kościół są wychowywane, i uczone przez ten sam KK sacrum...Czyż to nie jest swoista paranoja szczególnie dla dziecka uczonego w rodzinie cudzołóstwa , potępianego przez Chrystusa, a chołubionego przez duszpasterstwo KK ?
      • Gość
        21.08.2017 15:18
        Nam nic do rozgrzeszania niesakramentalnych. Raczej niech się martwi ten ksiądz, co rozgrzesza, czy czasem nie bierze na siebie winy świętokradczego udzielania sakramentów świętych, bo bez spełnienia warunku nawrócenia.
      • TomaszL
        21.08.2017 16:28
        " Raczej niech się martwi ten ksiądz, co rozgrzesza, czy czasem nie bierze na siebie winy świętokradczego udzielania sakramentów świętych" - zapewne też, gdy rozgrzesza grzeszników mając pełna świadomość, ze ich żal za grzechy nie do końca jest szczery, bo za chwilę i tak wrócą do konfesjonału z tym samym grzechem. A "upadki" w sferze seksualnej to dopiero dramat powtarzalności. Te myśli nieczyste, te nieopanowane pożądliwości.

        Ale przecież najbardziej boli, gdy inny otrzyma rozgrzeszenie.
      • TomaszL
        21.08.2017 16:29
        Megi - żadne dziecko nie jest winne za grzechy swych rodziców.
      • Gość
        21.08.2017 19:32
        Najbardziej boli jak się widzi, że sami duchowni podważają nierozerwalność małżeństwa wprowadzając różne usprawiedliwienia dla kolejnych związków po rozwodzie.
      • Megi
        21.08.2017 21:49
        Tomaszu, oczywiście, ze nie jest winne....To żyjący w cudzołóstwie rodzice są winni destrukcji moralnej dziecka....i bardzo smuci fakt bezkarnej demoralizacji dzieci w tzw. niesakramentalnych małżeństwach i rodzinach, wspieranych przez duszpasterstwo i pasterzy KK...
      • Gość
        22.08.2017 11:13
        Demoralizacji dzieci? Bo lepiej jak są demoralizowane awanturującymi się, chorymi z nienawiści dewotkami, które niszczą swoim zachowaniem pożycie małżeńskie i mir domowy? Lepiej dla dzieci jak będą się wychowywać u rodziców, którzy się kochają niż takich co się nienawidzą nawet jeśli jedno z nich ma buzię pełną frazesów o Bogu. Frazesów o Bogu dlatego bo oprócz ich werbalnego wymieniania nie rozumie istoty nauk Chrystusa ani nie potrafi zastosować w życiu. Za to oskarżać innych bardzo dobrze potrafi.
      • Megi
        22.08.2017 16:21
        Gościu 11:13 jesteś pewien/pewna że tylko dewotki niszczą mir małżeństwa?..... a co , z alkoholikami, narcyzami , " piotrusiami panami ", wszelkiej maści moralnymi degeneratami?....
  • ad kuriozum
    21.08.2017 00:45
    Jeżeli zasada nieomylności papieża jest "kuriozum urągającym rozumowi", to znaczy, że kuriozalna i urągająca rozumowi jest wypowiedź Jezusa skierowana do Piotra, a przez uczynienie go fundamentem (opoką), na której stanie wieczny Kościół (bramy piekielne nie przemogą go), również i jego następców: "cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie". To po pierwsze. Po drugie - nieprawda, że każdy papież twierdzi coś tam powołując sie na Ducha Św., bo nieomylność dotyczy bardzo rzadkich sytuacji,kiedy papież wypowiada się ex cathedra, czyli najoficjalniej jako głowa Kościoła i zastępca Chrystusa na ziemi, w sprawach wiary i moralności. Ostatnia taka wypowiedź dotyczyła dogmatu o wniebowzięciu Matki Boskiej i wygłosił ją papież Pius XII w 1950 r. Dobrze byłoby nie pisać bujd. Emocjom niekoniecznie jest po drodze z faktami.
    • Gość
      22.08.2017 11:20
      Dogmaty to absurd. Co? Ewangelizacja nie wystarcza trzeba wymusić posłuszeństwo nakazem? To po pierwsze. Ogłasza się je także np. dlatego że wierni o to proszą (vide dogmaty maryjne). Też mi prawda obiektywna. A dogmat nieomylności to kuriozum właśnie. Nic nie wnosi do dyskusji twój wpis z wymienieniem kto i kiedy co ogłosił. Wszyscy to wiedzą. Nie dowodzi to ich słuszności. Po drugie: ...I co rozwiążecie będzie ROZWIĄZANE. Emocjom niekoniecznie jest po drodze z faktami i...logicznym myśleniem.
  • Mt19-6
    27.08.2017 04:18
    W komentarzach chyba brakuje następujących argumentów wyrażających wolę Pana Jezusa: 1. "Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela" My 19,6 a wiec i dziecko nie może rozdzielać. 2. Historia ścięcia głowy Jana Chrzciciela pokazuje jednoznacznie, że dziecko nie może usprawiedliwiać życia w cudzołożnym związku. Herod i Herodiada wychowywali córkę Herodiady Salome, a mimo to z woli Bożej Sw. Jan Chrzciciel nakazał Herodowi opuszczenie Herodiady.
    • TomaszL
      27.08.2017 10:39
      Masz racje, ale zauważ choćby sytuacje z osobami, które kogoś zabiły. Czy one naprawdę są potępione na wieki?
      Bo przecież nie mają szans naprawić tego co uczyniły. Dzieci same w sobie oczywiście nie usprawiedliwiając cudzołóstwa, ale można sobie wyobrazić nieodwracalność pewnych sytuacji. Choćby z faktu że dzieci urodziły się w związku cudzołożnym. Co wtedy? Czy te dzieci są winne sytuacji i czy można je ukarać?
      • Gość
        28.08.2017 12:44
        To nie jest adekwatny przykład z jednorazowym grzechem zabójstwa, gdy miała miejsce pokuta i nawrócenie. My tu dyskutujemy o permanentnym stanie życia w śmiertelnym grzechu cudzołóstwa. I kwestia dzieci: otóż dla dzieci, dla ich rzeczywistego dobra, w tym najważniejszego duchowego stokroć lepiej jest, gdy nie żyją razem z obojgiem cudzołożących rodziców, bo jaki wyniosą wzorzec moralny na swoje dorosłe życie?! Salome córka Herodiady też jest dzieckiem niewinnym, a mimo to Bóg domaga sie, by jej rodzice wychowujacy ją nie byli ze soba razem. Bardzo dobrze to wyjaśnia dr Alicja Zagrodzka w czasopiśmie „Głos dla życia” (nr 6/2015) w artykule pt. „Jego ratunek jest zawsze możliwy”. Potwierdza ona, że dla dziecka wychowywanego w niesakramentalnym związku odejście np. taty do „innej” kobiety – w tym wypadku prawowitej żony – może być bolesnym przeżyciem, ale też i dobrem. Oto fragment jej wypowiedzi: „Tak, dziecko może doświadczyć w takiej sytuacji potężnego zranienia. Jeśli jednak tata nie wróci do żony,
        dziecko też na tym ucierpi, tylko w inny sposób. Przede wszystkim, będzie miało złe wzorce, przez co może być mu trudniej w przyszłości założyć trwałą rodzinę. Jak mają wychować dziecko do wierności i miłości rodzice, którzy sami nie są wierni i żyją w cudzołóstwie? Jeśli rodzice swoim życiem zaprzeczają wartościom, jako nauczyciele wartości są niewiarygodni. Po drugie – w wymiarze duchowym – dziecko nie dostanie od rodziców takiego błogosławieństwa, jakie
        by dostało, gdyby rodzice ci żyli zgodnie z prawem Bożym. Przekazujemy dzieciom nie tylko kapitał emocjonalny i materialny, ale też duchowy. A co możemy w tym zakresie dać dziecku, jeśli na co dzień w jego obecności łamiemy przykazania? Uważam, że cierpienie nie jest najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka, również dziecko. Dużo gorsze od cierpienia jest zgorszenie, czyli skierowanie kogoś ku złu, „pogorszenie” go. Zdarza się, że dziecko traci jednego z rodziców i ta rana boli, ale niczego w dziecku nie niszczy, nie narusza dobra, które w nim jest". Polecam: https://youtu.be/VKGB4GpQkSY
      • TomaszL
        28.08.2017 21:16
        @Gość - czy mam rozumieć, ze dzieci wychowane przez wzorcowe katolickie rodziny nie rozwiedzie się w swoim małżeństwie, a to wychowane w niesakramentalnym związku już tak?
        No bo to pierwsze nie było ani zgorszone, ani jego rodzice nie dawali niespójnego przekazu.

      • Gość
        28.08.2017 23:29
        @TomaszL Jak życie pokazuje , zły przykład wychowawczy skutkuje złym wychowaniem i zwiększeniem prawdopodobieństwa przeniesienia złego wzorca w dorosłe życie tak wychowywanych dzieci...
      • TomaszL
        29.08.2017 07:42
        Nie wiem, jak Twoje życie pokazuje, bo w moim wielu znajomych rozwodników zostało wychowanych w katolickich, tradycyjnych rodzinach.
  • Dar_JUS
    29.08.2017 22:13
    W moim przekonaniu przysięga jest jak życie. Nie da się jej złamać i powrócić do stanu sprzed. Nie tylko życie w związku niesakramentalnym, ale każdy grzech cudzołóstwa łamie ją nieodwracalnie. Można wrócić i mieszkać pod jednym dachem, ale każdy powrót cudzołożnika/cy pozostawia nieusuwalne blizny w relacji dwóch osób. Rany serca goją się najdłużej. Kluczem do wszystkiego jest przebaczenie i miłość.
  • Dar_JUS
    29.08.2017 22:32
    Szczerze martwi mnie płytkość niektórych wypowiedzi. Mówicie o Małżeństwie, o szczególnym związku MIŁOŚCI a w wielu powyższych wypowiedziach tej miłości nie ma. Jest bezlitośnie pusta - jak serce z kamienia a nie z ciała. Ktoś mówił: wyjdźcie między ludzi, popatrzcie. I to utkwiło mi w uszach. On zdradził, odszedł i w drugim związku ma dzieci, stara się, wychowuje najlepiej jak potrafi. Jego żona wystawiona na próbę stwierdziła, że nie będzie sama i też z kim się związała. Też ma dzieci. Łatwo jest mówić: masz wrócić! W konfesjonale byś usłyszał uczciwe: dobrze ojcze, ale pomoże mi ojciec to wykonać. Jak mam pójść spakować się i stanąć przed drzwiami rodziny, w której żyje moja sakramentalna żona? Dobrze a czy przed tymi drzwiami mam stanąć z tą trójką dzieci z nieprawego łoża czy mam je zostawić matce - kobiecie, z którą cudzołożyłem płodząc je? Czy może mam jedno wziąć a dwoje zostawić? I tu byś napotkał na prawdziwą tragedię - odkryłbyś, że wobec tych niewinnych dzieci nie masz ni grama miłości. Bo one pragną mieć tatę i mamę. Chcę przez to podzielić przebijające się z niektórych wypowiedzi zdanie, że sytuacje zaistniałe po grzechu są bardzo złożone i trudne do jednoznacznego, uczciwego ocenienia. To tylko Jezus był w stanie rzetelnie poznać prawdę. My wszystkiego do końca nie wiemy, nie znamy dlatego osobiście przyjmuję postawę: nie sądźcie a nie będziecie sądzeni. A jeśli już sądzę - staram się czynić to z ogromnym zapasem miłości. W wielu złożonych sytuacjach powstrzymanie się od cudzołóstwa jest optymalnym wyjściem. Ale trzeba być człowiekiem Kościoła. Głęboko, z troską o człowieka wsłuchanym w nauczanie Świętego Kościoła.
  • Mt19-6
    30.08.2017 08:30
    Proponuje świadectwo powrotu Ani i Andrzej a, którzy powrocili do siebie będąc w niesakramentalnych związkach, w których urodziły im się dzieci - https://youtu.be/x7h6xuf1_gM . Kiedy Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, to wszystko jest na swoim miejscu... Polecam też konferencję na KUL, która wyjaśnia wiele kwestii tu w tym wątku poruszanych: https://youtu.be/VKGB4GpQkSY
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg