W każdym systemie mafijnym biedni są materiałem jednorazowego użytku,
Papież ponownie zwraca uwagę na katastrofę humanitarną, jaka rozgrywa się w dżungli Darién
Mówiąc też o trwających konfliktach, prosił o wysiłki na rzecz negocjacji, by zakończyć wojny.
Mam jednak ten problem, że nie wiem jak pościć.
"Post zakłada wybór życia wstrzemięźliwego, które nie marnotrawi i nie "odrzuca". "
No właśnie - nie odrzuca, czyli np zrezygnowanie ze słodyczy to chyba nie to?
Proszę o poradę bo bardzo mi zależy na dobrym przeżyciu tego szczególnego czasu.
"Nie odrzuca" - drugiego człowieka, dlatego że nie jest dość dobry.
Odrzucenie słodyczy mieści się w pojęciu życia wstrzemięźliwego - takiego, w którym jesteśmy zdolni wstrzymać się od nadmiaru.
Praktyka postu w Kościele Katolickim ma kilka „poziomów”. Po pierwsze post jest ćwiczeniem woli. Jeśli uprawiasz jakiś sport, to wiesz jak ważny jest regularny trening, uważnie na to, by nie jeść za dużo „śmieciowego żarcia” oraz dbać o siebie. Pierwszy poziom postu to dbanie o duszę (a przez to i ciało) w ten sposób, że ujmując sobie trochę w tym, na co na co dzień nie zwracasz uwagi (słodycze, alkohol, niezdrowe jedzenie, ale także marnotrawstwo energii, czasu, czyjejś pracy) wprowadzają nas w stan „sytości”, otępienia, „łatwych ucieczek w jedzenie”, wysługiwania się innymi. Prosty przykład: Faceci jak wypiją mają np. więcej nieczystych myśli (tak jak i bez tego byśmy ich nie mieli). Tak samo robili kiedyś mnisi – lekkie uczucie głodu nie przeszkadza znacząco w pracy a sprawia, że nie myśli się o pierdołach. Również szybko możesz się zorientować jak wiele czasu i ile pracy poświęcają inni domownicy, by było Ci dobrze, a o czym w ogóle nie myślisz.
Poziom drugi, to coś co można by nazwać „solidarnością z głodnymi”. Moje konkretne ograniczenie ilości jedzenia (nakazane dwa razy w roku: Popielec i Wlk. Piątek) sprawa, że doceniam bardziej to, że na co dzień mam co jeść. To prowadzi zasadniczo do poziomu trzeciego: jestem człowiekiem, który chce pomagać innym. Moje samoograniczenie się zwraca uwagę, że inni mają się gorzej. Tu nie chodzi już tylko o jedzenie (czas, dobre słowo, usługa, wolontariat…). Tu mówimy także o jałmużnie, czyli odjęciu sobie w wydatkach, które chcemy przeznaczyć na rzecz dobra kogoś innego.
Jak widzisz Post, choć otoczony trochę aurą ascetyzmu, prowadzi do spotkania i działania dla drugiego człowieka.
To tak w największym skrócie.