• Dremor_
    21.09.2019 15:38
    Dremor_
    Kościół zbyt mocno w ostatnich dziesięcioleciach skupił się na szukaniu zagrożeń, zamiast na szansach. Wielu hierarchów i wiernych chciało z Kościoła uczynić twierdzę konserwatyzmu, będącego swoistym "skansenem", w którym można się skryć przed zagrożeniami płynącymi ze świata. Jest to naturalna reakcja wynikająca ze strachu, ale to przecież nie na strachu ma opierać się Kościół i wiara.
  • spe
    21.09.2019 22:56
    Zacznijmy od pytania, jakie to są potrzeby ludzi Zachodu, od których oddalony jest Kościół? Bo może się okazać, że w przypadku bardzo wielu z nich Kościół wręcz musi stać na przeciwnym biegunie, właśnie tak w pełni głosząc Jezusa.
    • Anonim (konto usunięte)
      22.09.2019 07:17
      Jakie potrzeby? Zobacz ja wielu ludzi zachodu szuka odpowiedzi na swoje potrzeby duchowe w różnych czasami wręcz egzotycznych religiach a omija chrześcijaństwo.
      • teofanes
        22.09.2019 10:19
        Jeśli szczerze i autentycznie szuka odwpowiedzi na swoje potrzeby, to w pewnym momencie życia znajdzie się u bram Kościoła. Duch Święty, który jest Duchem Prawdy zaprowadzi go tam. Kościół nie ma się przystosowywać do czasów i epok, bo Bóg się nie zmienia, lecz poszukujący, chodząc niekiedy dalekimi i powikłanymi drogami, mają docierać do skarbca Bożej Mądrości zachowywanej w Kościele. Ważne jest, by duchowni z papieżem włącznie w tym im pomagali, a nie przeszkadzali.
      • Anonim (konto usunięte)
        22.09.2019 10:37
        Niestety tak się nie dzieje, ludzie widzą Kościół jako skostniałe muzeum i to w dodatku czyniące inaczej niż nauczające. Doskonałym przykładem jest dzisiejsze czytanie Ewangelii.

        O ile oczywiście Bóg jest niezmienny co do zasady, to Kościół musi co i rusz szukać nowych dróg aby dotrzeć do poszukujących, bo zadaniem Kościoła nie jest pilnowanie tradycji ale nieustanna ewangelizacja świata. Niestety wielu dziś kurczowo trzyma się starych bukłaków co owocuje pustymi ławkami w kościołach.
      • Dremor_
        22.09.2019 15:31
        Dremor_
        Teofanes, mówienie, że Kościół ma być niezmienny, bo Bóg jest niezmienny jest przejawem tak zwanego "analfabetyzmu teologicznego". Gdybyś czytał Pismo Święte i dokumenty Kościoła, to byś wiedział, że Kościół jak najbardziej ulega zmianom, ma nawet w tym celu specjalne narzędzia dane przez Jezusa. Opis dostosowania doktryny Kościoła do realiów świata znajdziesz w Dziejach Apostolskich, gdy ze względu ma pogan postanowiono zrezygnować ze znaku Przymierza danego przez Boga.
  • teofanes
    22.09.2019 10:13
    Kościół nie jest muzeum, posiada natomiast dwutysiącletnią Tradycję głoszenia Ewangelii. Tą Tradycją nie można pogardzać, nie można mówić, że są to zastygłe, skostniałe formy, które należy odrzucić. Tradycja jest świadectwem coraz głębszego rozumienia Ewangelii Pana Jezusa Chrystusa. Pismo Święte zawiera tak bogatą i głęboką treść, że nie da się jej odkryć dla siebie w pojedynkę ot tak, czytając parę wersetów, czytając je tak, jak gazetę codzienną. Do właściwego rozumienia Ewangelii potrzebujemy pism Ojców i Doktorów Kościoła, świadectwa życia licznych świętych, nauczania papieży, dokumentów soborowych itd. To nie jest muzeum, to jest żywa myśl i związana z nią żywa wiara. Tego nie wolno odrzucać.
    • Anonim (konto usunięte)
      22.09.2019 10:39
      Postawię bardzo odważną tezę - czasami zadufanie ludzi Kościoła we własną nieomylność i zapatrzenie w czas przeszły powoduje, że nie widzą współczesności żyjąc w jakieś iluzji. Próby zmian, powodują reakcje obronną z podobnymi argumentami jak powyżej.
    • Dremor_
      22.09.2019 15:38
      Dremor_
      Kościół stał się "muzeum" właśnie przez pielęgnowanie archaicznych tradycji, będących w dużej mierze formami organizacji, nie mającymi nic wspólnego z Ewangelią.
  • teofanes
    22.09.2019 11:05
    @ TomaszL "Puste ławki" w kościołach świadczą o czym innym. W obecnym Kościele nie słyszy się (poza nielicznymi wyjątkami) już POWAŻNIE głoszonej nauki o celu ostatecznym człowieka, o tym, że tenże człowiek może zostać zbawiony lub potępiony. Stwarza się fałszywe wrażenie, że niezależnie od tego, co ludzie w życiu robią, jak moralnie złe podejmują decyzje, i tak zostaną zbawieni, bo Boskie miłosierdzie przysługuje każdemu z racji urodzin. Bóg niczego od nikogo nie wymaga, grzechu nie ma, jest tylko morze miłosierdzia. Skoro tak, to po co się trudzić wiarą, chodzeniem do kościoła, wysłuchiwaniem nudnych kazań, w których nie ma nic istotnego dla ludzkiej egzystencji. Młodzi przychodzą do kościoła, tłumnie, zajmują wszystkie miejsca, jeśli pojawi się ksiądz, który jako autentyczny świadek wiary z całą powagą i mocą głosi Prawdę Bożą. Tacy księża też są, ale są obecnie w Kościele spychani na margines.
    • Anonim (konto usunięte)
      22.09.2019 11:23
      Jak w Kościele zamiast transcedencji widzi się albo przywiązanie do starych rytuałów, albo równie pustą "nowoczesność" to kościoły są puste, Jak zamiast o Bogu mówi się o grzechach albo o moralności kładąc przy tym nacisk na jedno przykazanie Dekalogu to młodzi ludzie wybiorą strawę duchową w jakiejś innej religii która nie zaczyna od wskazywanie czego nie wolno robić pod karą piekła. Szczególnie że wielu młodych w tej nauce o moralności i złu świata nie widzi spójności z tym co czynią ludzie Kościoła. I naprawdę dzisiejsza słowa o wierności w małych rzeczach są tutaj prorocze.

      A co do księży, to przeważnie ci, co tak porywają tłumy są później przyczyną wielu odejść od Kościoła. Bo już sam pomysł aby przychodzić dla jakiegoś porywającego tłumy księdza jest fikcją wiary.
      • teofanes
        22.09.2019 11:56
        Odpowiadam: 1) transcendencję można rozumieć bardzo różnie, jest to raczej pojęcie filozoficzne niż teologiczne. Lepiej mówić o żywym Bogu w Trójcy Jedynym tak, jak to jest w katolickim Credo. 2) Co to są "stare rytuały"? Możesz podać jakiś przykład?. 3) O grzechach w Kościele trzeba mówić, bo każdy człowiek popełnia grzechy i każdy powinien mieć szansę, by się ich pozbyć. Po to jest sakrament pokuty. A żeby człowiek wiedział czego ma żałować i z czego się spowiadać, to Kościół powinien mu w tej materii jakiejś wiedzy udzielić (i udzielał przez wieki ustami wielkich kaznodziei). 4) Jeśli jacyś młodzi uważają, że są bezgrzeszni, to rzeczywiście, po co mają chodzić do Kościoła, po co mają wierzyć w Boga, skoro Jego łaska nie im do niczego potrzebna. I faktycznie tak się obecnie zachowuje mnóstwo ludzi na świecie. Nie znaczy to, że żyją dobrze i że ich zbawienie nie jest zagrożone. Niestety, jest zagrożone i to bardzo. 5) Najczęściej ksiądz, który porywa za sobą ludzi, nie głosi własnych poglądów, lecz w sposób niezwykle żywy (a nie "muzealny") głosi Prawdę Bożą i Duch Święty jest z nim. Jednocześnie taki kapłan nie jakimś nowinkarzem, lecz to, co mówi znajduje pełne pokrycie w Piśmie Świętym i Tradycji. Tacy księża to skarb Kościoła. Nie wolno ich tłamsić, uciszać ani spychać na margines Kościoła.
      • Anonim (konto usunięte)
        22.09.2019 12:18
        Bardzo krótko:
        Nie ma żywego Boga, ponieważ dopowiadając "żywy" uznajemy ze gdzieś jest martwy Bóg.

        Jeżeli ktoś nie wierzy w Boga, to mówienie do niego o grzechu jedynie wyrzuca do z kościołów. Co więcej mówienie o grzechach cudzych bez pokornego przyjęcia prawdy o swojej grzeszności prowadzi do hipokryzji mówiącego. Młodzi ludzie uważają że są bez grzechu, bo nikt im nie wskazał Boga, ale nieustannie opowiadał o ich grzechach. I tylko o tym.
        Porywający tłumy księża bardzo często w ten sposób bronią siebie przed prawda o własnej osobie. Szukają uznania w oczach innych. Zdecydowanie takim kapłona winna być zalecana przerwa w ciszy np. zakonów klauzulowych.

        Na stronach Prymasa jest doskonały wpis o wolności w wierze. Polecam.

  • teofanes
    22.09.2019 16:22
    @ Dremor_
    W kwestiach fundamentalnych są rzeczy, które się nie zmieniają. Dekalog się nie zmienia, sakramenty się nie zmieniają, Ewangelia się nie zmienia, Pismo Święte się nie zmienia.

    Zmieniają się rzeczy trzeciorzędne, które nie należą do istoty wiary. Np. to, że biskupi i księża trochę inaczej są ubrani odprawiając mszę świętą. Papież może nosić buty czarne zamiast czerwonych - też z tego powodu dziury w niebie nie będzie.

    Owszem, w ostatnich latach władze Kościoła w Watykanie zaczynają eksperymentować np. z małżeństwami, z celibatem, z ekumenizmem, co zagraża katolickiej doktrynie. To może być niebezpieczne, ale to się okaże dopiero po jakimś czasie.

    Tradycja Kościoła opiera się jednak na pewnym niezmiennym rdzeniu doktrynalnym i liturgicznym.
    • Anonim (konto usunięte)
      22.09.2019 16:38
      Tak z ciekawości to kiedy dokładnie dookreślono dzisiejsze rozumienie sakramentów małżeństwa czy sakramentu chorych?
      I mylisz się, bo nauka Kościoła jest w procesie rozwoju, co oznacza, że nie jest niezmienna. Gdyby uznać że Kościół jest niezmienny to wprost oznacza że nie istnieje wpływ Ducha Świętego na Kościół.
      • teofanes
        22.09.2019 17:16
        Duch Święty nie jest nowinkarzem, który inspiruje raz w jednym kierunku raz drugim. Nie o taką zmianę chodzi! Boskie prawdy istnieją od samego początku. Czyż Pan Jezus nie mówi, że na początku nie było tak, żeby mąż zostawiał żonę, wręczając jej list rozwodowy? To wy Żydzi, ze względu na wasz upór otrzymaliście taką dyspensę od Mojżesza. A teraz Chrystus wraca do początku - małżeństwo jest nierozerwalne. Koniec. Kropka. To Bóg ustanawia a Chrystus (Bóg) potwierdza sakrament małżeństwa. Potem w dziejach Kościoła powstaje STOPNIOWO cała oprawa liturgiczna. Ona jednak nie stanowi o istocie sakramentu, bo istotę ustanowił Bóg. Pytanie: kiedy ustanowiono w Kościele sakrament małżeństwa, jest pytaniem źle postawionym. Źle pytasz, i przez to źle sobie odpowiadasz.
        Ogólnie rzecz biorąc, u podstaw sakramentów leżą Boskie prawdy objawione, które pokolenia ludzi w Kościele POWOLI sobie uświadamiają, powoli ubierają w słowa, powoli formułują dogmat (dogmat to prawda ubrana w słowa, zamknięta w formule, w zdaniu, wypowiedzi). Mówi się wtedy o rozwoju dogmatu. Na to trzeba wieków czasu. O tym trzeba pamiętać. Trzeba studiować historię Kościoła i to w wymiarze duchowym bardziej niż takim płaskim czysto ludzkim rozumieniu jako kawałek wiedzy z historii powszechnej.
      • Anonim (konto usunięte)
        22.09.2019 17:30
        Tyle że przeczytaj moje pytanie, ja się nie pytałem kiedy powstał sakrament małżeństwa, ale kiedy Kościół dookreślił go w obecnym rozumieniu małżeństwa w tym jego celów, roli małżonków i wzajemnych stosunku do siebie.
      • Dremor_
        22.09.2019 17:44
        Dremor_
        Odpowiem, ostatnia zmiana w rozumieniu sakramentu małżeństwa to XX wiek. W latach dwudziestych XX wieku Kościół dołączył do istoty sakramentu pojęcie miłości małżeńskiej, a w latach sześćdziesiątych zmienił istotne cele małżeństwa.

        Nieprawdą jest też twierdzenie, że gdy Chrystus "ustanowił sakrament", to było "koniec, kropka". Ojcowie Kościoła kilkaset lat później rozprawiali jeszcze nad naturą ponownych małżeństw, zaś św. Paweł dopuszczał możliwość rozwodu w przypadku małżeństwa zawartego przed chrztem w przypadku, gdy współmałżonek nie chce się również nawrócić. Kolejne sobory dodawały inne przypadki w których możliwe jest unieważnienie małżeństwa, obwarowując je różnymi warunkami, na przykład jeszcze do XX wieku istniała dla kobiet konieczność wstąpienia do zakonu, w przypadku rozwiązania małżeństwa.
    • Dremor_
      22.09.2019 17:29
      Dremor_
      Teofanes, znów błąd.
      Dekalog jak najbardziej się zmienia. Nie ma w nim już choćby zapisu o zakazie sporządzania wizerunków Boga, czy nakazu świętowania dnia sobotniego.
      Sakramenty też się zmieniają. Przez wieki liczba sakramentów ulegała zmianie, tysiąc lat po Chrystusie św. Piotr Damiani wymieniał dwanaście sakramentów. Liczbę siedmiu sakramentów zatwierdził dopiero Sobór Trydencki zaledwie 400 lat temu. Z kolei Sobór Watykański II znów rozszerzył zakres rozumienia sakramentów, włączając do sakramentów Kościół. Obecne nauczanie Kościoła skłania się ku szerokiemu rozumieniu natury sakramentów i nie zamyka dalszej dyskusji teologicznej na ten temat.
      Ewangelia i Pismo Święte również ulegały zmianom, Kościół w pierwszych wiekach uznawał na przykład za natchnione Apokalipsę Piotra, czy "Pasterza" Hermasa, a odrzuca listy Piotra, Jakuba, trzeci list Jana i list do Hebrajczyków. Kościół w Aleksandrii natomiast posługiwał się drugą Ewangelią Marka. Same kanoniczne księgi też ulegały zmianom i poprawkom, ostatnia zmiana w Piśmie Świętym miała miejsce stosunkowo niedawno, w XIX wieku i dotyczyła wykreślenia Comma Johanneum. By zobaczyć jak Ewangelia była dostosowywana do odbiorcy wystarczy spojrzeć na różnice między poszczególnymi Ewangeliami. Chrystologia Ewangelii Marka jest niezwykle uboga, w zestawieniu z Ewangelią Jana.
      • teofanes
        22.09.2019 17:57
        Niestety, nie rozumiesz rzeczy istotnych, czepiasz się drobiazgów, które są nieistotne.
        Masz coś przeczytane, ale nie rozumiesz tego, co czytasz, tylko wrzucasz do pamięci jak leci.
        Jeszcze dziś (w tak poluzowanych czasach) Kościół nie "unieważnia" małżeństwa tylko "stwierdza nieważność". Widzisz różnicę czy nie widzisz? Jeśli nie widzisz, to szkoda mojego czasu, bo i tak nie zrozumiesz.

        Na temat odrzucenia ikonoklazmu w Kościele katolickim są dobre opracowania, w języku polskim, w obcych też, zwłaszcza w języku angielskim. A wtedy zobaczysz, że co innego kryło się zakazem wizerunków w Starym Testamencie, a co innego za pozwoleniem ich tworzenia w Kościele katolickim.
      • Dremor_
        22.09.2019 18:13
        Dremor_
        Jako były obrońca węzła małżeńskiego doskonale wiem na czym polega "stwierdzenie nieważności". To jest zwykły rozwód, tylko ubrany w ładne słówka. No, ale nie o hipokryzji tu gadamy, tylko o rzekomej niezmienności.

        To o czym piszę to nie są "drobiazgi". Mówisz, ze Dekalog się nie zmienia, owszem, zmienia się. Co najmniej dwa przykazania mają zupełnie inne znaczenie, w jednym przypadku przykazanie znikło, w drugim sobota zamieniła się na niedzielę. Do kompletu mogę jeszcze dodać przykazanie IV, którego Jezus nie przestrzegał, a dziś ma zupełnie inny zakres znaczeniowy, niż dawniej.

        Wskazałem Ci też zmianę w rozumieniu sakramentów. Poczytaj sobie proszę Lumen Gentium. Współczesna sakramentologia mówi wprost o ZMIANIE dotychczasowego (trydenckiego) rozumienia sakramentu.

        Zmiany w treści Pisma Świętego to też nie są jakieś "drobiazgi", wiele z tych zmian w tekście ma istotny wpływ na współczesną doktrynę Kościoła. Choćby ponicejska formuła chrzcielna dopisana do Ewangelii. Albo cała mariologia, oparta o zmieniony pierwotny tekst Ewangelii Łukasza, w którym to Elżbieta, a nie Maria wypowiada słowa hymnu "Magnificat".
      • Anonim (konto usunięte)
        22.09.2019 20:31
        @TEOFANES - naprawdę uważasz, że małżeństwa ze stażem ponad 20-letnim staże, mając dorosłe dzieci nagle odkrywają że nie zawarli ważnie małżeństwa? A może jednak potrzebowali "rozwodu kościelnego" aby dla przykładu zawrzeć kolejne małżeństwo w kościele?
        W innym miejscu celowo pisałem o Sakramencie Chorych, bo takowy istnieje od lat 70 XXw, wcześniej był przecież Sakramentem Ostatniego Namaszczenia. Więc proszę nie mów, ze Kościół nie zmienia się.
  • teofanes
    22.09.2019 16:29
    @TomaszL "Nie ma żywego Boga, ponieważ dopowiadając "żywy" uznajemy ze gdzieś jest martwy Bóg." No są tacy, którzy mówią, że "Bóg umarł", "Bóg jest martwy" (Nietzsche i wszyscy jego wielbiciele). Mówią to głośno. Nigdy takich nie spotkałeś? "Martwy" jest też Bóg różnych współczesnych niemieckich teologów i filozofów, którzy w Boga nie wierzą, ale wszystko o Nim wiedzą, a raczej o płodach swojej abstrakcyjnej wyobraźni. Wystarczy posłuchać niektorych niemieckich kardynałów, różnych Marksów, Kasperów itd.
    • Anonim (konto usunięte)
      22.09.2019 16:35
      Ja nie piszę z punktu widzenia ateisty, dla którego Bóg nie tyle umarł, ale Go nie było nigdy. Czym innym jest też sytuacja gdy ktoś przestał w Boga wierzyć.
      Natomiast z punktu widzenia Bóg co do swej zasady jest żywym, stąd mówienie o Bogu żywym jest bezsensem w ustach katolika. No chyba, że zakłada, że istnienie Boga zależy od czyjejś wiary.

      A i co ważne, to że ktoś dziś głosi inną naukę, niż się spodziewasz nie oznacza oczywiście ze nie wierzy. Wręcz jak dla mnie wiele tez tych wymienianych niemieckich kardynałów czy teologów jest bliższe katolicyzmowi niż np. głos niektórych polskich biskupów. I piszę to z przykrością.
  • teofanes
    22.09.2019 20:55
    @ TomaszL "A może jednak potrzebowali "rozwodu kościelnego" aby dla przykładu zawrzeć kolejne małżeństwo w kościele? " O czym ty w ogóle piszesz? Jak ty tak traktujesz Boga, chcesz Go oszukiwać z pomocą sprytnych formułek kościelnych, które jakiś kościelny niedowiarek wymyślił? Wszyscy, którzy robią takie rzeczy, kpią sobie z Pana Boga. I to niezależnie od tego czy są uczonymi duchownymi czy świeckimi, którzy korzystają z takich "rozwiązań".
    • Dremor_
      22.09.2019 21:09
      Dremor_
      TomaszL pisze o codziennej praktyce osób starających się o rozwód kościelny. I nie, nie jest to błąd, co piszę, nawet w kurii nikt nie bawi się w formułkę "kanoniczne stwierdzenie nieważności sakramentu małżeństwa", tylko każdy mówi o rozwodzie. Bo to w zdecydowanej większości przypadków są zwykłe rozwody. I dokładnie po to ta instytucja powstała, takie jurystyczne omijanie zapisu o nierozerwalności małżeństwa, że niby nie rozrywamy, tylko stwierdzamy, że go nie było i dzięki temu mamy czyste rączki.
      • teofanes
        22.09.2019 22:16
        Jeśli jakiś duchowny świadomie to robi będzie miał ciężki sąd po śmierci. Nie chciałbym w jego skórze. Tyle.
    • Anonim (konto usunięte)
      22.09.2019 21:24
      " Jak ty tak traktujesz Boga, chcesz Go oszukiwać z pomocą sprytnych formułek kościelnych, które jakiś kościelny niedowiarek wymyślił? "
      Ja? Przecież to Kościół, a dokładnie sąd biskupi uznaje takie małżeństwo za nieważnie zawarte, Co więcej to o ile dobrze wiem biskup miejsca też nie widzi problemu.
      • Dremor_
        22.09.2019 21:46
        Dremor_
        Swoją drogą fajnie tak nazwać św. Piotra i św. Pawła "kościelnymi niedowiarkami". Bo to od nich pochodzą te "sprytne formułki" pozwalające na rozwiązanie małżeństwa (u Piotra) i rozwód (u Pawła).
  • teofanes
    22.09.2019 22:14
    @Dremor podaj odnośniki, gdzie to wyczytaleś?
    • Dremor_
      22.09.2019 22:42
      Dremor_
      O co dokładnie pytasz, bo trochę powyżej napisałem, a nie wiem do którego miejsca się odnosisz? Jeśli pytasz, o Piotra i Pawła, to poczytaj sobie po hasłach "przywilej piotrowy", który dotyczy rozwiązania (nie stwierdzenia nieważności, tylko rozwiązania) ważnie zawartego, ale niedopełnionego małżeństwa. Przywilej pawłowy dotyczy rozwodu. Już nawet nie unieważnienia, czy stwierdzenia nieważności, tylko rozwodu.
  • teofanes
    22.09.2019 23:42
    Przywilej Pawłowy [1 Kor 7, 13-15] dotyczy możliwości rozejścia się osoby ochrzczonej i nieochrzczonej. Wiadomo od samego początku, że osoba nieochrzczona nie może ślubować przed Bogiem, bo jest nieochrzczona - chrzest wyprzedza każdy inny sakrament!!! Więc taki ślub dla osoby nieochrzczonej Z DEFINICJI jest nieważny i jej nie obowiązuje. Jeśli osoba ochrzczona się na to godzi, to jej sprawa, ale musi wiedzieć, że nieochrzczona może odejść, bo jej ślub NIE WIĄŻE. Proste jak drut, jasne jak słońce. Chrystus mówi o nierozłączności między wierzącymi!!! Ludzie nie mylcie podstawowych rzeczy - uporządkujcie wreszcie swoje głowy. Katolik nie może mieć takiego bałaganu w głowie.
    • Anonim (konto usunięte)
      23.09.2019 05:55
      Pisze o praktyce uznania za nieważne długoletniego małżeństwa ochrzczonych. Nie oceniam czy Kościół ma prawo tak postępować.
    • Dremor_
      23.09.2019 08:01
      Dremor_
      Teofanes, znów wykazujesz się brakiem wiedzy na temat doktryny chrześcijańskiej. Kościół uważa każde małżeństwo za nierozerwalne z samej jego natury, a nie ze względu na sakrament. No, ale wchodzimy w szczegóły, ale nadal nie odniosłeś się do faktu, że nauka o sakramentach ulega ciągłym zmianom co do swej istoty, a nie tylko co do szczegółów, o których teraz dyskutujemy. Pokazałem Ci w których miejscach nastąpiły zmiany w doktrynie, w Piśmie Świętym, czy w nauce o sakramentach (których dziś wymienia się osiem, wraz z Kościołem, jako widzialnym znakiem łaski Chrystusa). Również sama nauka o łasce zmieniła się w ostatnich latach, dziś Kościół naucza, że do zbawienia powołani są wszyscy ludzie dobrej woli, a nie tylko katolicy, jak uważano jeszcze kilkadziesiąt lat temu. To wszystko są zmiany fundamentalne, do których Kościół ma prawo na mocy władzy kluczy. Bo gdyby Kościół był, jak uważasz, zobligowany do niezmienności, to by takiej władzy nie otrzymał.
Dyskusja zakończona.
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg