Kościół potrzebuje waszego świadectwa

KAI |

publikacja 25.09.2011 17:49

Tylko głęboka więź z Bogiem umożliwia skupienie pełnej uwagi na człowieku, tak samo jak bez zwrócenia uwagi na bliźniego uboższy jest nasz związek z Bogiem. Przypomniał o tym Benedykt XVI w przemówieniu do katolików zaangażowanych w Kościele i społeczeństwie. Spotkał się z nimi w Sali Koncertowej we Fryburgu Bryzgowijskim 25 września.

Kościół potrzebuje waszego świadectwa Guido Bergmann/ PAP/EPA Po Mszy Świętej - zdjęcie z papieżem. Benedykt XVI w otoczeniu służby liturgicznej.

Papież podziękował swym gościom za ich zaangażowanie społeczne oraz za obronę wiary i Kościoła w swych środowiskach zawodowych, co – jak zaznaczył – w naszych czasach „nie zawsze jest łatwe”.

Nawiązując do słabnącej od wielu lat we współczesnym społeczeństwie więzi z Bogiem i Kościołem, zapytał, czy Kościół powinien się zmienić, dostosowując np. swe nauczanie do naszych czasów, aby dotrzeć do wątpiących i poszukujących. Przypomniał, jak bł. Matka Teresa z Kalkuty na pytanie o to, co powinno przede wszystkim zmienić się w Kościele, odpowiedziała: „Ty i ja”. Stwierdzenie to wskazuje z jednej strony na potrzebę utożsamiania się z Kościołem i poczuwania się do odpowiedzialności za niego, z drugiej zaś na konieczność nieustannego nawracania się – powiedział Ojciec Święty.

Zaznaczył, że w Kościele istnieje potrzeba przemian, ale podstawowym bodźcem do dokonywania ich jest misja apostolska. Opiera się ona na trzech założeniach, wskazanych w Ewangeliach synoptycznych: świadectwie osobistym, poczuciu więzi i głoszeniu powszechnego orędzia. W naszych czasach owo świadectwo nierzadko bywa zaciemniane, więzi są osłabione a orędzie zrelatywizowane. Dlatego, pełniąc swą misję, Kościół musi stale zachowywać dystans do otoczenia, w którym działa i względem świata – podkreślił mówca.

Zwrócił uwagę, że istota posłannictwa Kościoła wypływa z tajemnicy Trójjedynego Boga i Jego miłości stwórczej, przy czym On sam jest miłością. Bóg zniżył się do człowieka i dokonuje z nim swego rodzaju wymiany, w której obie strony coś dają i otrzymują w darze. Dzięki wolności, jaką obdarzył go Bóg, człowiek staje się Jego partnerem. W tę nierówną wymianę darów włączony jest także Kościół, który sens swego istnienia widzi w byciu narzędziem odkupienia, napełniania świata słowem Bożym i przemieniania świata, prowadząc go do jedności z Bogiem.

Niezbędnym warunkiem dochowania wierności swemu prawdziwemu zadaniu jest utrzymywanie stałego dystansu wobec spraw doczesnych. Ojciec Święty zaznaczył, że powtarzające się w historii okresy sekularyzacji wychodziły w sumie Kościołowi na dobre, gdyż dzięki nim oczyszczał się on od wewnątrz i powracał na drogę ubóstwa. Dzięki zrywaniu z doczesnością misja Kościoła jest bardziej wiarygodna i wyraźniejsza – podkreślił Benedykt XVI. Dodał, że chodzi tu nie o nową taktykę działania, ale o odrzucenie wszystkiego, co właśnie jest taktyką i o poszukiwanie pełnej szczerości.

Ojciec Święty wspomniał, że wiara chrześcijańska była dla człowieka zawsze, nie tylko w naszych czasach, swoistym skandalem, wynikającym z paradoksu zstąpienia Nieskończonego Boga ku mizernej rzeczywistości ludzkiej. Niestety skandal ten, będący poniekąd istotą chrześcijaństwa, w ostatnich latach został przysłonięty przez „bolesne skandale głosicieli wiary”. Jest to niebezpieczne, gdyż obecnie zaczynają one zastępować „skandalon” Krzyża, czyniąc jego przesłanie mało wiarygodnym. Jednocześnie skandale te są kolejnym wezwaniem do zerwania z tym, co doczesne w Kościele, gdyż dzięki temu ukaże się pełna żywotność wiary, a jej przekaz będzie bardzo wiarygodny.

Również kościelne dzieła miłosierdzia winny stale dążyć do zrywania ze światem, gdyż tylko głęboka więź z Bogiem umożliwia skupienie pełnej uwagi na człowieku, tak samo jak bez zwrócenia uwagi na bliźniego uboższy jest związek z Bogiem – zaznaczył papież. Wezwał do przeżywania „jako jednostki i cała wspólnota (...) prostoty wielkiej miłości, która w świecie jest zarazem czymś łatwiejszym i trudniejszym, jako że wymaga ni mniej ni więcej jedynie dawania samego siebie”.

Na zakończenie Benedykt XVI modlił się o błogosławieństwo Boże i moc Ducha Świętego dla swych gości, aby mogli oni „ciągle na nowo rozpoznawać i świadczyć o miłości Boga i o Jego miłosierdzie”.