Leon XIV: Maryja znakiem niezachwianej nadziei i pociechy

Foto Gość |

publikacja 15.08.2025 12:16

O Maryi jako znaku niezachwianej nadziei i pociechy mówił dziś Ojciec Święty w rozważani poprzedzającym modlitwę „Anioł Pański” na Piazza della Libertà w Castel Gandolfo.

Ona już w niebie Miłosz Kluba /Foto Gość Ona już w niebie
Gobelin przedstawiający wniebowzięcie

 

Drodzy Bracia i Siostry, dobrego święta!

Ojcowie Soboru Watykańskiego II pozostawili nam wspaniały tekst dotyczący Maryi Dziewicy, który chcę raz jeszcze przeczytać z wami dzisiaj, kiedy celebrujemy święto Jej Wniebowzięcia do chwały niebios. Pod koniec dokumentu o Kościele Sobór mówi: „Jak w niebie Matka Jezusa doznaje już chwały co do ciała i duszy, będąc obrazem i początkiem Kościoła, mającego osiągnąć pełnię w przyszłym wieku, tak tu na ziemi, dopóki nie nadejdzie dzień Pański (por. 2 P 3, 10), przyświeca Ona pielgrzymującemu Ludowi Bożemu jako znak niezachwianej nadziei i pociechy” (Lumen gentium, 68).

Maryja, którą zmartwychwstały Chrystus zabrał ze sobą do chwały z ciałem i duszą, jaśnieje jako ikona nadziei dla swoich dzieci, pielgrzymujących na przestrzeni dziejów.

Nie sposób nie pomyśleć o wersetach Dantego w ostatniej pieśni Raju. W modlitwie, którą wkłada w usta św. Bernarda, zaczynającej się słowami: „Dziewico Matko, Córo swego Syna” (XXXIII, 1), poeta wysławia Maryję, gdyż tu na ziemi, między nami, śmiertelnikami, jest „nadziei żywiącym napojem” (tamże, 12; tłum. Edward Porębowicz), to znaczy żywą krynicą, tryskającą nadzieją.

Siostry i bracia, ta prawda naszej wiary doskonale wpisuje się w temat Jubileuszu, który przeżywamy: „Pielgrzymi nadziei”. Pielgrzym potrzebuje celu, który będzie wyznaczał kierunek jego wędrówki – celu pięknego, atrakcyjnego, który będzie ukierunkowywał jego kroki i dodawał mu sił, gdy poczuje zmęczenie, który będzie nieustannie ożywiał w jego sercu pragnienie i nadzieję. Na drodze życia tym celem jest Bóg, nieskończona i wieczna Miłość, pełnia życia, pokoju, radości, wszelkiego dobra. Ludzkie serce jest pociągane przez takie piękno i nie zaznaje szczęścia, dopóki go nie znajdzie; a rzeczywiście istnieje ryzyko, że go nie znajdzie, jeżeli się zagubi w „ciemnym lesie” zła i grzechu.

Ale oto łaska: Bóg wyszedł nam na spotkanie, przyjął nasze ciało, ulepione z ziemi, i zabrał je ze sobą – symbolicznie mówimy: „do nieba”, to znaczy do Boga. Jest to misterium Jezusa Chrystusa, który stał się człowiekiem, umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia; a nierozerwalnie z Nim związane jest również misterium Maryi – Niewiasty, z której Syn Boży przyjął ciało – oraz Kościoła, mistycznego Ciała Chrystusa. To jedno misterium miłości, a zatem i wolności. Jak Jezus powiedział „tak”, również Maryja powiedziała „tak”, uwierzyła słowu Pana. I całe Jej życie było pielgrzymką nadziei razem z Synem Bożym i Jej Synem, pielgrzymką, która przez krzyż i zmartwychwstanie doprowadziła Ją do ojczyzny, w objęcia Boga.

Toteż gdy jesteśmy w drodze – jako pojedyncze osoby, jako rodzina, we wspólnocie – zwłaszcza kiedy nadchodzą chmury, a droga staje się niepewna i trudna, podnieśmy wzrok, popatrzmy na Nią, naszą Matkę, a odnajdziemy nadzieję, która nie zawodzi (por. Rz 5, 5).