Gdy na horyzoncie pojawi się ból...

KAI |

publikacja 22.08.2011 14:36

Przemówienie Benedykta XVI podczas spotkania z młodymi osobami niepełnosprawnymi; 20 sierpnia 2011 r.

Eminencjo, Kardynale Arcybiskupie Madrytu,
Czcigodni bracia w biskupstwie,
Drodzy kapłani i zakonnicy z Zakonu Szpitalnego św. Jana Bożego
Szanowni przedstawiciele władz,
Drodzy obecni tu młodzi ludzie, rodziny i wolontariusze,

Z serca dziękuję za ciepłe powitanie i okazaną mi serdeczną gościnność.

Tego wieczoru, przed czuwaniem modlitewnym z młodymi całego świata, którzy przybyli do Madrytu, by wziąć udział w Światowym Dniu Młodzieży, mamy okazję spędzić kilka chwil razem, aby w ten sposób okazać wam bliskość i uznanie papieża dla każdego z was, dla waszych rodzin i wszystkich osób, które wam towarzyszą i opiekują się wami w tej Fundacji Instytutu św. Józefa.

Jak wspominaliśmy już wielokrotnie, młodość to wiek, w którym życie objawia się osobie w całym swym bogactwie i w pełni swych możliwości, pobudzając do poszukiwania wyższych celów, aby nadawały mu sens. Dlatego też, gdy na horyzoncie młodego życia pojawia się ból, odczuwamy zawód a może nawet zadajemy sobie pytanie: czy życie może być nadal wspaniałe, jeśli wdziera się w nie cierpienie? Na ten temat w swej encyklice o nadziei chrześcijańskiej stwierdziłem: „Zasadniczo miarę człowieczeństwa określa się w odniesieniu do cierpienia i do cierpiącego (…) Społeczeństwo, które nie jest w stanie zaakceptować cierpiących ani im pomóc i mocą współczucia współuczestniczyć w cierpieniu, również duchowo, jest społeczeństwem okrutnym i nieludzkim” (Spe salvi, 38). Słowa re odzwierciedlają długą tradycję człowieczeństwa, która wypływa z ofiary, jaką Chrystus składa z siebie samego na krzyżu dla nas i dla naszego zbawienia. Jezus oraz idący Jego śladami Jego Matka Bolesna i święci są świadkami, którzy uczą nas przeżywania dramatu cierpienia dla naszego dobra i zbawienia świata.

Świadkowie ci mówią nam przede wszystkim o godności każdego ludzkiego życia, stworzonego na obraz Boży. Żadne cierpienie nie jest w stanie zatrzeć tego boskiego znamienia wyrytego w samej głębi człowieka. Nie tylko to: z chwilą, gdy Syn Boży zechciał dobrowolnie przyjąć ból i śmierć, obraz Boży ukazuje się nam także w obliczu tego, kto cierpi. To szczególne upodobanie Pana względem cierpiących prowadzi nas do postrzegania bliźniego czystymi oczyma, aby dać mu oprócz potrzebnych rzeczy zewnętrznych, spojrzenie pełne miłości, którego potrzebuje. Jest to jednak możliwe jedynie w wyniku osobistego spotkania z Chrystusem. Jesteście tego bardzo świadomi wy – zakonnicy, krewni, pracownicy służby zdrowia i wolontariusze, którzy codziennie żyjecie i pracujecie z tymi młodymi. Wasze życie i poświęcenie głoszą wielkość, do której powołany jest człowiek: okazanie współczucia cierpiącym i towarzyszenie im z miłości, jak uczynił to sam Bóg. I w waszej pięknej pracy rozbrzmiewają także słowa Ewangelii: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25,40).

Z drugiej strony wy także jesteście świadkami ogromnego dobra, jakim jest życie tych młodych ludzi dla tych, które są blisko nich i dla całej ludzkości. W sposób tajemniczy, ale bardzo realny, obecność tego życia wzbudza w naszych, często zatwardziałych, sercach delikatność, która otwiera nas na zbawienie. Z pewnością życie tych młodych zmienia ludzkie serce i dlatego dziękujemy Bogu, że mogliśmy ich poznać.

Drodzy przyjaciele, nasze społeczeństwo, w którym zbyt często poddaje się w wątpliwość nieocenioną godność życia, każdego życia, potrzebuje was: przyczyniacie się w sposób decydujący do budowania cywilizacji miłości. A nawet więcej - jesteście głównymi postaciami tej cywilizacji. A jako dzieci Kościoła ofiarowujecie Panu swoje życie z jego smutkami i radościami, współpracując z Nim i wnosząc w ten sposób „część skarbca współczucia, którego potrzebuje rodzaj ludzki” (Spe salvi, 40).

Z wielką miłością i przez wstawiennictwo św. Józefa, św. Jana Bożego i św. Benedykta Manniego zawierzam was z całego serca Bogu, naszemu Panu: niech On będzie waszą mocą i waszą nagrodą. Niech znakiem Jego miłości będzie Błogosławieństwo Apostolskie, którego udzielam wam, wszystkim waszym rodzinom i przyjaciołom.