Biała noc

ks. Piotr Studnicki

publikacja 06.05.2011 15:00

W ośmiu rzymskich kościołach przed beatyfikacją Jana Pawła II odbyły się czuwania modlitewne. Biała noc modlitewna w Rzymie. Jedna z tych, których warto było nie przespać

Biała noc Henryk Przondziono Agencja GN Wstaje nowy dzień. A przygotowania trwają.

Godz. 22.26, via della Conciliacione

Główna ulica prowadząca na plac św. Piotra. Siostry Katarzynki mają ze sobą karimaty, śpiwory, koce, a w plecakach termosy z ciepłą kawą i kanapki. Są gotowe spędzić noc pod gołym niebem, na ulicy. Wszystko po to, by podczas beatyfikacji Jana Pawła II być jak najbliżej ołtarza i papieża.

Nie tylko one tego pragną. Podobno niektórzy koczują już od rana. Teraz  jest ich ok. 150. Przyjechali z Mielca, Katowic, Grodziska Wielkopolskiego, Warszawy, Gdańska, Tymbarka, Limanowej... Jeszcze przed godziną czy dwoma było ich o wiele więcej. Ale policja włoska, ze względów bezpieczeństwa, usiłuje zamknąć na noc ulice, i konsekwentnie wyprasza stąd wszystkich. Ludzie się buntują. Nie wiedzą, gdzie iść. Boją się, że jak odejdą, jutro nie zdołają wejść na Plac.

- Chciałyśmy być na początku, ale jeśli tak Bóg chce, będziemy na końcu – mówi jedna z sióstr. A mnie przypominają się Światowe Dni Młodzieży w Rzymie, w 2000 r. Jan Paweł II szczególnie serdecznie pozdrowił wtedy tych, którzy są na końcu i nic nie widzieli. On ich dostrzegł, docenił. Może jutro ci ostatni, którzy nic nie zobaczą, będą tak naprawdę najbliżej niego?

Próbuję wydostać się z via della Conciliazione. Nie jest proste, bo przy wszystkich wyjściach koczują tysiące pielgrzymów. Staram się ich nie podeptać. Pozdrawiamy się uśmiechem lub krótkim słowem. Włosi, Hiszpanie, Meksykanki, Austriacy, i wielu, wielu Polaków. Oni są najgłośniejsi. Mijam grupę z Lublina. Gitary i śpiewy nie milkną. Wygląda na to, że dopiero zaczynają się rozkręcać.

 

Godz. 23.54, Chiesa del Gesù

Barokowa świątynia jezuitów jest ogromna. W kościele jakieś kilkaset osób, ale jest jeszcze sporo wolnego miejsca. Na ołtarzu stoi monstrancja z Najświętszym Sakramentem. Modlitwę prowadzi młodzież z katolickiego ruchu G.A.M. Ktoś powoli czyta kilka mocnych zdań Jana Pawła II. Schola animuje śpiew. Wielki kościół wypełnia się modlitwą. Unoszą się słowa, śpiew i cisza.

- Dziś dziękujemy za błogosławionego Jana Pawła II. Wcześniej modliliśmy się za niego. I jedno, i drugie jest znakiem, że go kochamy. Bo miłość do papieża jest naszym charyzmatem – tłumaczy Cinca Di Natale, jedna z animatorek odpowiedzialnych za czuwanie.

Młodzi przygotowali foldery – modlitewniki po włosku, hiszpańsku, angielsku i polsku. Rozdają je przed kościołem, zapraszają do modlitwy. W dwóch konfesjonałach spowiadają kapłani. Czuwanie ma zakończyć się o 6 rano osobistym zawierzeniem się Matce Bożej i Bożemu Miłosierdziu.  

 

Godz. 00.40, Chiesa san Agnese in Agone   

Niewielki kościół jest nabity. Trudno się przecisnąć. Czuwający na modlitwie zanurzeni w półmroku. W rękach trzymają zapalone świece. Wyraźny strumień światła spływa tylko na Najświętszy Sakrament. Światłość bije od ołtarza.

Siedzę na ziemi. „Tylkoorłyszybująnad granią. tylko orłom nie straszna jest przepaść, wolne  ptaki wysoko latają...”. Próbuję złapać melodię, zapamiętać słowa, włączyć się w śpiew. – Ta pieśń powstała w ogrodach watykańskich w 2001 roku. Czekaliśmy na audiencję z Janem Pawłem II – szepcze mi do ucha pan Jacek Silski. – Każda lednicka pieśń ma swoją historię – dodaje. Obok siedzi jego żona, pani Danuta. Pobrali się w 1976 roku, oczywiście u dominikanów w Poznaniu. Ich dwie córki, Ania i Alicja, są współorganizatorkami lednickich spotkań.

Czuwanie prowadzi ojciec Jan Góra ze swoją lednicką młodzieżą. – Każdy coś zawdzięcza Janowi Pawłowi II. Mnie nauczył jak być ojcem dla młodzieży. Patrzył w oczy. Był szczery. Nigdy nie podlizywał się młodym. W osieroconym świecie miał odwagę być ojcem. A jego ojcostwo było odbiciem ojcostwa Boga – przypomina Dominikanin. Jego słowa są tłumaczone na język włoski.

 

Godz. 01.37, Chiesa Nuova

Już na progu uderza mnie podniesiony głos kapłana. Pierwsza myśl okazała się bezbłędna. Ci, którzy szczelnie wypełnili wielki i piękny kościół oratorianów, są na drodze Neokatechumenalnej.

- Jan Paweł II nie urodził się z papieską piuską na głowie ani nie był Supermanem. Był grzesznikiem. Gdyby nie był słaby, nie potrzebowałby ani modlitwy, ani spowiedzi. On właśnie uznając swoją słabość, odkrył znaczenie i moc modlitwy – przekonuje ksiądz z ambony. Kilku innych kapłanów spowiada w bocznych kaplicach.

20-letni Ekwadorczyk, Juan, przypomina, że to właśnie Jan Paweł II zatwierdził po raz pierwszy statuty „drogi”. – Z tego powodu beatyfikacja papieża jest dla nas bardzo osobistym świętem i dziękujemy za to Bogu – mówi.

Dla Danilo, studenta z Neapolu, papież jest przykładem wiary bardzo konkretnej, którą można naśladować. Jest to wiara, która nie boi się krzyża, przyjmuje go, całuje i dźwiga do końca. – Młodzi potrzebują jasnych i radykalnych znaków. Jan Paweł II taki właśnie jest – zapewnia.

Pewnie dlatego tysiące młodzieży jest tej nocy w Rzymie…