Kapłan nie do zdarcia

ks. Piotr Studnicki

publikacja 06.05.2011 15:00

Kilka tysięcy w kapłańskim sektorze. Drugie tyle wśród wiernych. Diecezjalni i zakonni. Księża z całego świata przyjechali na beatyfikację Jana Pawła II.

Kapłan nie do zdarcia Henryk Przondziono/Agencja GN Księży też było całkiem sporo.

Sektor kapłański jest biały. Na telebimie łatwo rzuca się w oczy. Wyróżnia się pośród wielobarwnych flag i transparentów. Znajduje się w nim kilka tysięcy księży, diakonów i kleryków ubranych w komże lub alby. To na pewno nie wszyscy, którzy przybyli na beatyfikację. Kolejne kilka tysięcy stoi wraz z wiernymi na Placu św. Piotra, via della Conciliazione oraz na innych placach i ulicach. Przybyli z całego świata, ale liczebnie bezdyskusyjnie dominują dziś księża z Polski.    

Dla wszystkich był kapłanem

Dla diakona Michała Bogacza z diecezji bielsko-żywieckiej daty śmierć i beatyfikacji Jana Pawła II zbiegają się z ważnymi decyzjami życiowymi. Kilka miesięcy po śmierci papieża wstąpił do seminarium. Za 4 tygodnie ma przyjąć święcenia kapłańskie. W osobie Jana Pawła II fascynuje go postawa służby. – On mimo całej swej medialności umiał jakby stawać w cieniu. Nie ukazywał siebie, ale Chrystusa – mówi. Kapłaństwo, w które wchodzi, stara się zrozumieć przez papieskie słowa: „Nie lękajcie się! Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. – Zadaniem księdza jest pomagać człowiekowi otwierać drzwi serca dla Chrystusa. Do tego potrzeba i pokory, i odwagi – przekonuje.

Ojciec Marcin Drąg, franciszkanin z Jasła, przygotowuje się do Mszy odmawiając brewiarz. Przyjechał do Rzymu wraz z 45-osobową grupą pielgrzymów. Księdzem jest od roku. Stawia pierwsze kroki w duszpasterstwie. Opowiada o tym, jak nieraz trudno pogodzić obowiązki szkolnego katechety, wikarego w parafii i brata w klasztorze. I właśnie dlatego ks. Karol Wojtyła jest mu tak bliski.  – W Nim było jakieś „boże szaleństwo”, niezwykła gorliwość.  On miał czas dla Boga, znajdował czas dla ludzi i jeszcze mu go nie brakowało na studiowanie – opowiada zakonnik.   

Cristoforo Gutieres Vega czeka na Mszę beatyfikacyjną, odmawiając różaniec. Jest kapłanem od 40 lat, pochodzi z Meksyku ale mieszka i pracuje w Hiszpanii. Dla niego szczególnie aktualną cechą w kapłańskim życiu Jana Pawła II jest autentyczność. – Papież spotykał się z wierzącymi i niewierzącymi, z przyjaciółmi i wrogami. Ale zawsze dla wszystkich był kapłanem. Nigdy tego nie ukrywał. I to jego autentyczne życie było zaproszeniem do naśladowania Jezusa Chrystusa. Młodzi to wyczuwali.

Zawstydza współczesnych księży

Na beatyfikacji nie mogło zabraknąć Krakowskiego Seminarium Duchownego, które w 1946 roku ukończył kleryk Wojtyła. Przyjechała delegacja kleryków i przełożonych. Z prefektem ks. Piotrem Wieczorkiem rozmawiam o papieskich słowach: „Święci są także po to, by nas zawstydzać”. W jaki sposób błogosławiony Jan Paweł II zawstydza współczesnych księży? – Styl życia Jana Pawła II był bardzo ubogi i skromny. Wielu rzeczy nie miał. Umiał poprzestawać na tym co konieczne. I to, nas, księży, może zawstydzać. Nieraz mamy za dużo albo to co posiadamy jest za drogie.

Jan Paweł II może zawstydzać też swoim radykalizmem w byciu dla ludzi. - Nawet gdy jeździł na wakacje, to robił to zawsze z grupą młodzieży. Odpoczywał z nimi, a równocześnie towarzyszył im przez rozmowy, modlitwę, mszę czy spowiedź. W nas rodzi się nieraz pokusa „wyłączenia kapłaństwa”, jakby odłożenia go na bok, szukania czasu wyłącznie dla siebie. U papieża tego nie było.

I jeszcze wytrwałością do końca – dodaje prefekt krakowskiego seminarium. – Nawet gdy już nie mógł mówić, wyszedł do ludzi, by im pobłogosławić. Cierpiał i świadczył. Był nie do zdarcia. To może budzić wyrzut sumienia niejednego „wypalonego” kapłana, który po 10 czy 15 latach od święceń, wygląda jakby miał podcięte skrzydła i w swojej pracy ograniczał się do minimum.

Świadectwo Benedykta

Ojciec Marcin cytuje słowa swojego mistrza duchowego św. Franciszka: „Powinniśmy się wstydzić, gdy rozmawiamy o świętych, ale ich nie naśladujemy”. I dodaje: - Te słowa są wyrzutem przede wszystkim dla mnie.

Piękne świadectwo o zrealizowanym powołaniu kapłańskim Jana Pawła II wystawił Benedykt XVI: - Zawsze uderzał mnie i budował przykład jego modlitwy: zanurzał się w spotkaniu z Bogiem, pomimo rozlicznych trudności jego posługiwania. A potem świadectwo jego cierpienia: Pan pozbawiał go stopniowo wszystkiego, lecz on pozostawał skałą, zgodnie z wolą Chrystusa. Jego głęboka pokora zakorzeniona w intymnym zjednoczeniu z Chrystusem, pozwoliła mu dalej prowadzić Kościół i dawać światu jeszcze bardziej wymowne przesłanie, i to w czasie, gdy topniały jego siły fizyczne. W ten sposób doskonale zrealizował on powołanie każdego kapłana i biskupa: bycia jednym z Chrystusem, z Tym, którego codziennie przyjmuje i ofiaruje w Eucharystii.