publikacja 24.08.2023 00:00
Pielgrzymka do Mongolii pokazuje determinację Franciszka, by odwiedzać najbardziej zapomniane zakątki globu – po to, by służyć nawet garstce żyjących tam wiernych. W naznaczonym wojnami świecie będzie miała również znaczenie geopolityczne, ponieważ kraj ten graniczy z Chinami i Rosją.
Irja Halasz /AP Photo/east news
Uroczyste otwarcie katedry pw. Świętych Piotra i Pawła w Ułan Bator 30 sierpnia 2003 roku.
Jesteśmy maleńkim, ale żywym Kościołem. Papież będzie mógł zobaczyć, jak bardzo rozwinęliśmy się w ciągu ostatnich dwóch dekad – mówi prefekt apostolski w Ułan Bator, którego przed rokiem Franciszek mianował kardynałem. – Zarówno moja nominacja, jak i obecna wizyta świadczą o docenieniu naszej wspólnoty, która żyje na prawdziwych peryferiach – podkreśla kard. Giorgio Marengo. Zauważa, że przybycie papieża chyba do najmniej licznego Kościoła na świecie jest wyrazem jego troski o zapomnianych i często niedostrzeganych. Włoski misjonarz przyjechał do Mongolii w 2001 roku, tuż po święceniach kapłańskich. Był pierwszym zakonnikiem z Instytutu Misjonarzy Matki Bożej Pocieszenia na tej ziemi spragnionej Boga po dekadach komunistycznego ateizmu. – Nasz Kościół liczy 1500 wiernych, a przecież zupełnie niedawno lokalni mieszkańcy patrzyli, jak rozstawialiśmy tradycyjne namioty na pierwsze kaplice i uczyliśmy się modlitw po mongolsku – mówi. Podkreśla, że spotkanie z Franciszkiem będzie nie tylko dla miejscowych katolików ważnym wydarzeniem. – To przyniesie nadzieję dla narodu, który cierpiał przez 70 lat twardego reżimu komunistycznego, czego skutki w społeczeństwie wciąż są widoczne – zaznacza prefekt apostolski w Ułan Bator.
Spełnia się marzenie Jana Pawła II
– Franciszek będzie pierwszym papieżem w historii, który odwiedzi Mongolię. Tym samym zrealizuje wielkie pragnienie Jana Pawła II, który marzył o odwiedzeniu rodzącego się tam Kościoła, ale zdrowie już mu na to nie pozwoliło – mówi kard. Crescenzio Sepe, który 20 lat temu przygotowywał papieską podróż. Zauważa, że na początku trzeciego tysiąclecia w Mongolii pojawili się misjonarze, pochodzący głównie z Filipin i Korei Południowej. Kardynał Sepe został wysłany przez papieża Polaka, aby wyświęcić pierwszego biskupa dla formowanej wtedy prefektury. Zaraz potem konsekrowano pierwszą katedrę, zbudowaną na terenie podarowanym przez prezydenta republiki. W Mongolii doskonale sprawdza się metoda ewangelizacji nazwana „szeptaniem Ewangelii na ziemi wiecznie błękitnego nieba”. Chodzi o przekazywanie Jezusa do serca Mongolii: „Szept oznacza ściszony głos, więc zakłada bliskość, wzajemne zaufanie, poznanie. To wszystko jest potrzebne w tym maleńkim Kościele, gdzie brakuje ufności dla drugiego”.
Mongolia jest pięć razy większa od Polski; na tym ogromnym stepie żyje 3,5 mln ludzi i ponad 60 mln zwierząt hodowlanych. Ludzie są biedni, ale bardzo pracowici, żyją głównie z handlu i hodowli krów, jaków, wielbłądów, owiec i kóz. W prefekturze apostolskiej Ułan Bator, obejmującej terytorium całego kraju, pracuje 75 misjonarzy i misjonarek z 10 zgromadzeń zakonnych i 27 narodowości. Jest wśród nich 29 księży, 36 sióstr zakonnych, 6 braci zakonnych i 3 misjonarzy świeckich. Działa dziewięć zarejestrowanych miejsc kultu. W 2022 roku obchodzono 30-lecie istnienia wspólnoty katolickiej na tej ziemi. – Mongolia była wprawdzie ewangelizowana przez misjonarzy syryjskich przed X wiekiem, ale dekady komunizmu sprawiły, że wiara przepadła – mówi kard. Marengo. Wspomina świadectwa dwóch franciszkanów, którzy dotarli na te ziemie w XIII w. i napisali, że zetknęli się na tym terenie z lokalnym chrześcijaństwem. Było to tzw. chrześcijaństwo nestoriańskie. – By ożywić pamięć, prowadzimy badania historyczno-archeologiczne w Karakorum, starożytnej stolicy Mongolii, ponieważ wiemy, że istniało tam oficjalne miejsce kultu chrześcijańskiego. Chcielibyśmy, żeby wiedza na ten temat była źródłem dumy Mongolii – mówi misjonarz. Podkreśla, że fakt, iż w średniowieczu mogli współistnieć w sposób pokojowy wyznawcy różnych religii: muzułmanie, chrześcijanie, buddyści i taoiści przysparza wielkiej chwały mongolskiemu społeczeństwu. Dodaje, że znaczenie dialogu międzyreligijnego i budowania pokoju będzie jednym z najważniejszych przesłań Franciszka płynących ze stepów Mongolii.
Rozproszone wspólnoty
Wspólnota katolika liczy osiem parafii, z czego pięć w stolicy. I cieszy się dwoma rodzimymi kapłanami. Pierwsze chrzty miały miejsce dekadę po przybyciu misjonarzy. Było to sześć kobiet, które z czasem przyprowadziły do Boga swych mężów i dzieci. – Kościół katolicki poznałem dzięki siostrom matki Teresy z Kalkuty i ich niecodziennemu oddaniu biednym i potrzebującym. To ich przykład życia sprawił, że zacząłem sobie stawiać pytania o sens życia – mówi Tserenkhand Sanjaajav. W 2003 roku został ochrzczony przez koreańskiego księdza w parafii Matki Bożej, a dzisiaj jest zastępcą proboszcza właśnie w tej katedrze. – Mongolia jest krajem nomadów, także Abraham, który jest naszym ojcem w wierze, wywodzi się z takiej kultury. Przekaz wiary nie jest więc nam obcy – by mógł się skuteczniej dokonywać, warto lepiej tę kulturę poznać i zrozumieć. Mamy świadomość, że Bóg zawsze był z nami i nadal z nami pozostaje. Ja próbuję połączyć naszą kulturę z wiarą Kościoła katolickiego – mówi jeden z dwóch rodowitych mongolskich kapłanów. Powołanie ks. Enkha zaczęło się, gdy jego siostry zbliżyły się do Kościoła i w Ułan Bator przyjęły chrzest, a on sam zachwycił się skandalem krzyża i Bogiem, który z miłości do niego oddał życie. – Zacząłem dostrzegać coś, co było odpowiedzią na wiele moich pytań – wspomina. Jego święcenia w 2016 roku zgromadziły najliczniejszą grupę ludzi w historii tego maleńkiego Kościoła.
Sanjaa Mng podkreśla, że tylko miłość jest wiarygodna. W ten sposób opisuje swoją drogę – z dysfunkcyjnej rodziny do Jezusa: – Moi bliscy potrzebowali pomocy i otrzymali ją od ludzi Kościoła, co sprawiło, że pierwszy raz poszłam na Mszę i zachwyciłam się rodzinną atmosferą. Sanjaa zorganizowała wyjazd grupki mongolskiej młodzieży na ŚDM do Lizbony. Dla młodych było to pierwsze doświadczenie „licznego Kościoła”. – Nasz kraj jest ogromny, a wspólnoty katolickie rozproszone, rzadko mamy okazję widzieć więcej niż kilkadziesiąt osób modlących się wspólnie – mówi. – Nie jest łatwo budować więzi na tej ziemi, gdzie zima jest długa i bardzo mroźna – mówi kard. Marengo. W jurcie, gdzie zbierają się na modlitwie, zawsze towarzyszy im skrzypienie drewna palonego w piecach. – Jesteśmy z tymi ludźmi, wierząc, że nasze życie obudzi w nich pytania i przyciągnie do Jezusa – mówi kardynał. – Kościół prowadzi w Mongolii przedszkole, kursy szycia i haftu dla kobiet, ośrodki dożywiania i punkty medyczne. Franciszek zainauguruje w stolicy Dom Miłosierdzia, który będzie niósł pomoc samotnym matkom i ludziom bezdomnym.
Chcą poznać mojego Boga
Kardynał Marengo podkreśla znaczenie miejscowych katechistów. – Jedna z kobiet przez wiele tygodni chodziła za mną po targu i przyglądała się, jak się zachowuję. Po jakimś czasie przyszła zapytać o „mojego Boga”, a po chrzcie wiernie prowadzi innych do Chrystusa – mówi misjonarz. – Nauczyłem się języka mongolskiego, jednak nikt tak pięknie nie przekazuje wiary jak rodzimi katecheci, odwołujący się do lokalnej kultury – mówi. Kultura mongolska jest nomadyczna. Jest w niej wiele elementów podobnych do kultury hebrajskiej, wiele obrzędów związanych z tradycją chowu zwierząt, przeganiania bydła z pastwiska na pastwisko, specyficznego życia rodzinnego związanego z posiadanymi zwierzętami. Kościół w Mongolii przypomina ten opisany w Dziejach Apostolskich, ponieważ jest na początku drogi, na etapie pierwszego głoszenia Ewangelii, otoczony innymi religiami.
Przyjazd Franciszka postrzegany jest jako znak obecności Boga, który wchodzi w niełatwą historię tego azjatyckiego kraju. – Żyjemy w morzu tybetańskiego buddyzmu, a co trzeci mieszkaniec Mongolii uważa się za ateistę, co jest pokłosiem komunistycznego systemu. Zaczynając jednak od dzieł miłosierdzia, opowiadamy o Jezusie, który zamieszkał na naszej ziemi – podkreśla Sanjaa Mng. Tę obecność oddaje logo papieskiej pielgrzymki przedstawiające jurtę, czyli tradycyjny dom mongolskich koczowników, obok której stoi krzyż. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
już od 14,90 zł