O Człowieku radosnym

GN 14/2011 |

publikacja 10.04.2011 14:31

Wielki Post 2011 - Czekaliśmy na jego żarty. Do historii przeszły wadowickie kremówki. Pogoda ducha, humor, uśmiech, radość życia, narty, kajaki, górskie wędrówki… Człowiek jest stworzony do radości, nie do smutku. Tego także nas uczył.

Człowiek radosny - Jan Paweł II fot East News/Wojtek Łaski Człowiek radosny - Jan Paweł II

Koledzy ze studiów polonistycznych przybili mu na drzwiach pokoju w bursie akademickiej wizytówkę: „Karol Wojtyła – początkujący święty”. Został Ojcem Świętym i świętym człowiekiem. W jego twarzy, w jego oczach obecny był zawsze błysk radości, czasami wręcz figlarnej. Poczucie humoru, skłonność do żartobliwych komentarzy, także pod własnym adresem… To było coś więcej niż tylko cecha charakteru i inteligencji. Ta radość musiała pochodzić z góry. Nie tracił jej bowiem nawet w trudnych sytuacjach. Laską, którą się posługiwał, wymachiwał czasami jak Charlie Chaplin, ku radości młodzieży i przerażeniu swojego otoczenia. Kiedy w klinice Gemelli zdecydowano się na tracheotomię (wprowadzenie rurki do tchawicy), lekarze poinformowali papieża, że to „taki mały zabieg”. „Mały? Zależy dla kogo” – odpowiedział.

1. Człowiek: pogoda ducha
Anegdot z jego życia nie brakuje. Zwłaszcza te z dzieciństwa obrastają legendą. To normalne u świętych. Lolek Wojtyła przyjaźnił się z Jurkiem Klugerem, żydowskim rówieśnikiem z Wadowic. Razem grali w piłkę, pływali w Skawie, urządzali wycieczki. Karol ponoć pomógł swojemu najlepszemu koledze na maturze z łaciny, pozwalając mu ściągnąć tłumaczenie. Podczas wizyty w Wadowicach w 1999 r. papież zaimprowizował wspomnienia z lat swojej młodości. Niezwykły dialog uśmiechniętego papieża ze swoimi rodakami pokazuje być może najpiękniej tę cechę: radość życia płynącą z wdzięczności. Jan Paweł mówił: „Tu, w tym mieście, w Wadowicach, wszystko się zaczęło. I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, i studia się zaczęły, i teatr się zaczął, i kapłaństwo się zaczęło (ludzie: Sto lat). To jest łatwiej wyśpiewać, niż wykonać…

A w tamtym domu mieszkał Jurek Kluger. A tam była cukiernia. Po maturze chodziliśmy na kremówki. Że myśmy to wszystko wytrzymali, te kremówki po maturze… Wszystkiego się nie da wymienić, spamiętać i tak dość dużo pamiętam. (ludzie: bardzo dużo). Bo się porządnie uczyłem w szkole. Jeszcze się uczyłem łaciny, jeszcze się uczyłem greki. Wy wiecie, co to jest? Coś wspaniałego… Kiedy byliśmy w piątej gimnazjalnej, graliśmy »Antygonę« Sofoklesa. Antygona – Halina, Ismena – Kazia, mój Boże. A ja grałem Hajmona. »O ukochana siostro ma Ismeno, czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych żadnej na świecie los nam nie oszczędza?«. Pamiętam do dziś. A wy jeszcze gracie teraz, macie teatr amatorski w »Sokole«? Tam to było świetnie”.

W 1995 roku w Manili odbywał się Światowy Dzień Młodzieży. Podczas utrzymanego w żartobliwym tonie dialogu Jan Paweł usłyszał skandowane zdrobnienie swojego imienia „Lolek, Lolek”. Zwrócił młodzieży uwagę, że brzmi ono niepoważnie. Młodzi ludzie przestali. „Lecz Jan Paweł II brzmi zbyt poważnie” – ciągnął papież. – „Potrzebujemy czegoś pośrodku. Tak, między nimi był Karol”. Papież roześmiał się, a wtedy zagrzmiał nowy okrzyk: „Karol, Karol!”. W 1997 r. we Wrocławiu podczas ekumenicznego spotkanie papież kichnął w trakcie przemówienia. Zebrani zaczęli bić brawo. Jan Paweł II uśmiechnął się i skomentował: „Okazuje się, że i kichnięcie może mieć sens ekumeniczny”. Jerzy Stuhr był kiedyś gościem papieża w Rzymie. Jan Paweł zapytał go, nad czym obecnie pracuje. Aktor odpowiedział, że gra w „Dziadach” Mickiewicza. – Jaką rolę? – zapytał Jan Paweł. Stuhr lekko zmieszany odpowiedział, że gra diabła. Na co papież: „No cóż, nie mamy wpływu na wybór swoich ról, prawda?”. Jan Paweł potrafił żartować także z siebie. Amerykanin ks. Richard J. Neuhaus, goszcząc w 1994 r. w Castel Gandolfo, powiedział papieżowi, że jest człowiekiem, który „wyprzedza historię”. „Pewnie właśnie z tego powodu złamałem nogę” – odpowiedział Ojciec Święty. Podobnych opowieści jest mnóstwo. Karol Wojtyła jako biskup i papież potrafił przyjmować krytykę. Miał świadomość, że jak każdy człowiek popełnia błędy i niektórych rzeczy nie wie. Podczas Kongresu Eucharystycznego w Bolonii w 1997 roku wystąpił Bob Dylan. Wykonał między innymi słynną piosenkę „Blowin’ in the Wind”. Ojciec Święty zostawił przygotowany tekst i rozwinął myśl, nawiązując do tekstu piosenki, mówił o wietrze Ducha Świętego wiejącym w Kościele. Trzy dni później goszcząc George Weigela, zapytał go: „Kim jest Bob Dylan?”. Joaquin Navarro-Valls zapytał kiedyś Jana Pawła II: „Czy wasza Świątobliwość płacze?”. „Nigdy na zewnątrz” – odpowiedział.

2. Nauczanie: powołanie do radości
• „Zadaniem duszpasterza jest żyć razem z ludźmi wszędzie, gdziekolwiek oni się znajdują, być z nimi we wszystkim »oprócz grzechu«. Na wędrówkach rozmawia się… Niekoniecznie muszą to być tzw. rozmowy zasadnicze. Chodzi o to, ażeby umieć rozmawiać o wszystkim, o filmach, o książkach, o pracy zawodowej, o badaniach naukowych, o jazz-bandzie. Nieraz w ciągu tych lat nachodziła mnie myśl, czy korzystając z różnych sposobności do uprawiania takiego duszpasterstwa turystycznego, nie rozmieniam swojego kapłaństwa na drobne? Zawsze jednak, po długiej refleksji, po dniach skupienia i modlitwie, dochodziłem do wniosku, że mogę, nawet powinienem to czynić, to jest bowiem wbrew pozorom działalność kapłańska” (ks. Karol Wojtyła na łamach „Homo Dei”, 1957).
• „Radości nie należy bowiem mylić z przelotnym doznaniem zaspokojenia i przyjemności, które często upaja zmysły i uczucia, później jednak pozostawia w sercu niedosyt, a czasem gorycz. Radość rozumiana po chrześcijańsku jest o wiele trwalsza i przynosi głębsze ukojenie: wedle świadectwa świętych potrafi przetrwać nawet ciemną noc cierpienia i w pewnym sensie jest »cnotą«, którą należy rozwijać. Nie istnieje jednak żadna sprzeczność między radością chrześcijańską a prawdziwymi radościami ludzkimi” (List o świętowaniu niedzieli).
• „Mimo ograniczeń mego wieku bardzo wysoko cenię sobie życie i umiem się nim cieszyć. Dziękuję za to Bogu! Pięknie jest służyć aż do końca sprawie Królestwa Bożego” (List do osób w podeszłym wieku).

3. Moja odpowiedź
Czy w rachunku sumienia można pytać o radość? Jan Paweł II gdziekolwiek się pojawił, wnosił w życie ludzi pogodne spojrzenie na świat, na ludzi, na siebie, wreszcie na Kościół i Boga. Był nieugięty w obronie zasad, ale ta wierność nie przeradzała się nigdy w postawę odpychania czy potępiania. Przeciwnie, swoim uśmiechem, gestami życzliwości zjednywał do siebie ludzi, także myślących inaczej. A jak to jest z nami? Czy broniąc prawdy, nie stajemy się agresywni wobec innych?

Radość wypływa z wdzięczności. Papież w wielu swoich tekstach, chociażby w „Tryptyku rzymskim”, podkreśla postawę zdumienia. Światem, człowiekiem, historią, przemijaniem, Bogiem. Kto potrafi tak patrzeć, ten rozumie, że jest obdarowany, i wtedy odnajduje radość. Czy dostrzegam dary, które daje mi Bóg? Więcej we mnie pretensji czy wdzięczności? Czy patrzymy na Boga jako na Dawcę radości zbawienia, czy tylko jako Prawodawcę i Sędziego? Jan Paweł potrafił świętować i wypoczywać. Posiłki były dla papieża zawsze okazją do spotykania ludzi. Jak to jest z nami? Co zrobiliśmy z niedzielą, czy potrafimy świętować, dać innym czas? Czy potrafimy się uśmiechać do innych, cieszyć się drobiazgami, kremówkami, wspomnieniami? Czy umiemy śmiać się z siebie samych?

4. Modlitwa o radość
Sługo Boży Janie Pawle! Nie brakuje nam powodów do zmartwień. Jednak ty musiałeś mieć ich o wiele więcej, ale zawsze mieszkała w tobie radość. Prosimy, pomóż nam uśmiechać się tak pięknie i prosto jak ty. Do Boga i do ludzi. Strzeż nas od ponurej powagi, która zabija ducha. Wyzwalaj w nas postawę wdzięczności, zdumienia i zachwytu Bożymi darami.

5. Przeczytaj
• List apostolski „Dies Domini” o świętowaniu niedzieli
• List do osób w podeszłym wieku.

Teksty papieskie znajdziesz na: www.papiez.wiara.pl

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.