Pielgrzym pokoju

Beata Zajączkowska

GN 38/2022 |

publikacja 26.10.2022 13:08

– Przyjechałem jako pielgrzym poszukujący dialogu i jedności, by nagłośnić wołanie ludzi błagających o pokój, będący konieczną drogą rozwoju dla naszego zglobalizowanego świata – mówił w Kazachstanie papież Franciszek.

Franciszek w Astanie uczestniczył w VII Kongresie Przywódców Światowych i Tradycyjnych Religii. Alexander Zemlianichenko /ap photo/east news Franciszek w Astanie uczestniczył w VII Kongresie Przywódców Światowych i Tradycyjnych Religii.

Jan Paweł II pielgrzymował do Kazachstanu tuż po zamachu terrorystycznym w Nowym Jorku. Franciszek przybył podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W Kazachstanie uczestniczył w VII Kongresie Przywódców Światowych i Tradycyjnych Religii. – Doświadczyłem radości i żywotności małego Kościoła na stepie – mówił po powrocie do Watykanu. Dzięki jego obecności katolicy w Kazachstanie zaistnieli w przestrzeni publicznej. – Wielu nigdy wcześniej nie widziało tak dużej wspólnoty wierzących – mówi „Gościowi” ks. Tomasz Pyś, współorganizator papieskiej wizyty.

Wiara wskazuje kierunek

W kongresie wzięło udział 100 delegacji z 50 krajów świata. Uczestnicy kongresu podkreślali, że nie mają ambicji rozwiązania globalnych problemów, bo to się nie udaje nawet ONZ, chcą jednak wskazać, że religie są źródłem pokoju, a nie wojny. Papież Franciszek wskazał, że religie zmierzają ku bardziej harmonijnemu współistnieniu ludzi, czego doskonałym przykładem jest muzułmański w większości Kazachstan, będący krajem, w którym ludzie różnych wyznań żyją w harmonii i pokoju.

W końcowym przesłaniu potępiono ekstremizmy i fundamentalizmy, szczególnie te wynikające z religii, jako naruszające główne wartości cywilizacji, którymi są życie i godność człowieka, pokój i bezpieczeństwo. Tym samym pośrednio odniesiono się do działań Patriarchatu Moskiewskiego, który sięga po retorykę religijną dla uzasadnienia wojny na Ukrainie. Ze spotkania wycofał się wprawdzie patriarcha Cyryl, ale i tak obserwatorzy podkreślają, że może być ono ważnym krokiem w kierunku światowego pokoju.

– Pojawiało się pytanie, po co się spotykamy, skoro wojny nadal trwają. Ja odpowiadam, że na autostradach są znaki drogowe, jednak nie wszyscy je respektują i wtedy dochodzi do tragedii. Tak samo wiara w Boga i religia ukazują nam właściwy kierunek, ale można tego nie posłuchać. Jak przypominał papież, warto i trzeba prowadzić dialog, i nie można z niego nikogo wykluczać – powiedział „Gościowi” abp Tomasz Peta, arcybiskup kazachskiej stolicy, Astany. Jak zauważył, dwa dni kongresu w Kazachstanie kosztowały mniej niż dwie minuty wojny na Ukrainie, nie wspominając nawet o stratach ludzkich. – Warto angażować środki w obronę pokoju. Kazachstan tę misję bycia pomostem między religiami i kulturami otrzymał od Jana Pawła II, a teraz potwierdził ją Franciszek – mówi abp Peta.

Rzadkie perły

Po wyjeździe papieża odbył się w Astanie „okrągły stół” na temat sytuacji w Syrii, Jemenie, Etiopii i innych zapalnych regionach świata oraz niesienia tam pomocy przez chrześcijańskie organizacje humanitarne, które często jako pierwsze i jedyne są obecne na miejscu.

– Atmosfera była domowa, doświadczyliśmy ogromnej radości z tego spotkania – mówi „Gościowi” siostra Luiza Kralka. Elżbietanka pracuje na zachodzie Kazachstanu, gdzie katolików jest zaledwie garstka. Przyjechała do stolicy wraz z parafianami. – Papież dodał nam odwagi, by dzielnie stawiać czoła przeciwnościom – mówi misjonarka. Wskazała też, jak cenne są rodzime powołania z tych ziem, które Franciszek nazwał rzadkimi perłami. W czasie papieskiej liturgii posługę jeszcze jako diakon pełnił Alexandr Golovko, który trzy dni później został wyświęcony w Karagandzie na kapłana w zgromadzeniu marianów. – My na co dzień żyjemy w maleńkich wspólnotach, doświadczenie spotkania ludzi tak samo wierzących ma dla nas ogromne znaczenie – mówi elżbietanka. Było to widać w czasie papieskiej pielgrzymki, na którą przybyli katolicy m.in. z Mongolii, Uzbekistanu i Tadżykistanu, a także z Rosji.

– To była podróż do Azji Centralnej, która jest mocno zróżnicowana w swych wspólnotach, ale bardzo potrzebuje umocnienia – mówi ks. Pyś. Papież zachęcił wierzących do spoglądania na krzyż Jezusa, z którego uczymy się miłości, a nie nienawiści; przebaczenia, a nie zemsty. Kapłan wskazuje, że Kazachowie byli niezwykle pozytywnie zdziwieni tym, że Franciszek tak dobrze zna ich kulturę i historię, co znalazło oddźwięk w jego wystąpieniach. – Nawiązał do największego kazachskiego poety, a mówiąc o realiach dnia dzisiejszego, odniósł się do narodowego instrumentu muzycznego, dombry. To podbiło serca. To spotkanie to dla nas nadzieja, że mamy przyszłość, że ludzie w Kazachstanie są otwarci na Kościół. Widać, że po latach komunizmu szukają duchowości – podkreśla ks. Pyś.

Specyfikę Kazachstanu oddaje to, że władze tego muzułmańskiego kraju na różnych szczeblach aktywnie starały się, by ludzie z najdalszych stron mogli przyjechać na spotkanie z papieżem. Ksiądz Pyś zauważa, że 90 proc. wolontariuszy, którzy pomagali mu przygotować papieską liturgię, to ludzie, którzy nigdy wcześniej nie byli na Mszy Świętej. – Pokazuje to, jak małą wspólnotą jest Kościół katolicki w tym kraju, ale zarazem jak dobre są relacje. Był to czas swoistej ewangelizacji. Przed Mszą na telebimach puszczano krótkie filmy mówiące o tym, czym jest Eucharystia, Kościół katolicki, kim jest papież. W muzułmańskim kraju dla wielu było to pierwsze zetknięcie z Kościołem. Jest coraz większy głód duchowości. W tym kontekście ważne jest świadectwo naszej obecności w tych maleńkich wspólnotach – mówi polski kapłan. Dodaje, że transmisję z Mszy Świętej w kazachskiej telewizji oglądało prawie 4 mln ludzi. Zauważa, że ważne jest przesłanie Ojca Świętego, by odważnie patrzeć w przyszłość.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.