Papież musiał zginąć - cz.3

Andrzej Grajewski/Gość Niedzielny

publikacja 22.02.2011 10:05

Plan zabicia papieża zakładał, że organizatorzy akcji mieli otrzymać olbrzymie wynagrodzenie, zagwarantowano im także azyl polityczny w krajach komunistycznych.

Papież musiał zginąć - cz.3 Martin Kingsley / CC 2.0

Przygotowanie zamachu było skomplikowanym przedsięwzięciem logistycznym, dobrze przemyślanym i prawie perfekcyjnie wykonanym, w taki sposób, aby cień podejrzenia nie padł na sowieckich mocodawców. Papież nie został zabity, ale inspiratorzy zbrodni, a także ci, którzy pomagali w jej przygotowaniu, nigdy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Nawet jeśli niektórzy z nich stanęli przed sądem, zabrakło dowodów, aby ich skazać, zwłaszcza że Agca odwołał wszystkie swoje wcześniejsze wyjaśnienia w tej sprawie. Pozostaje więc jedynie próba rekonstrukcji wydarzeń, które swój finał miały 13 maja 1981 r. na Placu św. Piotra. 6 tygodni przed zamachem Hotel Sheraton w Zurychu, 3 kwietnia 1981 r. 

Musimy powrócić do rozmowy, która odbyła się w nocnym barze luksusowego, położonego w centrum Zurychu, hotelu, aby podjąć niezwykle ważny motyw zapłaty za zamach. Nie ulega bowiem wątpliwości, że pieniądze odgrywały w przygotowaniach do zamachu ważną rolę. Lansowany w niektórych mediach do dzisiaj obraz Agcy jako niezłomnego fanatyka religijnego, który bezinteresownie strzelał do papieża, w żaden sposób nie przystaje do rzeczywistości. Do Agcy najlepiej pasuje określenie: wynajęty, płatny zabójca, który zaakceptował, że wypłacone mu środki za zabicie Jana Pawła II będą podzielone nie tylko na pozostałych jego wspólników, a przede wszystkim Orala Celika, ale także zasilą kasę „Szarych Wilków”, bez których pomocy nie byłby w stanie przez wiele miesięcy poruszać się po całej Europie. 

Kainowa zapłata 
Motywy finansowe były najważniejszą inspiracją dla środowisk tureckich mafiosów i powiązanych z nimi członków prawicowo-terrorystycznej organizacji „Szare Wilki”. Agca, opowiadając włoskim śledczym o kulisach finansowania spisku na życie papieża, powiedział m.in.: „Na spotkaniu ustaliliśmy (chodzi o spotkanie w Sheratonie), że Bekir Celenk dokonuje płatności trzech milionów marek niemieckich, najpierw wyciągając z Union Bank of Bawaria w Londynie taką samą sumę, i przekazując ją na konto w jego imieniu w Bayerische Veriensbank w Düsseldorfie. Celem dokonania tego przelewu było zapewnienie mi pomocy ekonomicznej w przypadku aresztowania po dokonaniu zamachu”. Pierwszym kasjerem grupy miał być Bekir Celenk, jak pisałem przed tygodniem, postać kluczowa dla zrozumienia układu, jaki istniał między Turkami i Bułgarami. Nie bez znaczenia był także fakt, że Celenk był biznesmenem posiadającym wiele firm w całej Europie, a więc także rozliczne konta bankowe. Był idealnym partnerem do dokonywania nielegalnych operacji finansowych.

Później pieniądze miały trafić do RFN, gdyż tam działało silne ogniwo „Szarych Wilków”, z Musą Serdarem Celebim na czele, ważny punkt odniesienia dla Agcy. „Szare Wilki” miały dostać na cele organizacyjne jedną trzecią z obiecanych 3 milionów marek. Jak to określił Agca, Celebi spotkał się z nim w Zurychu już po ustaleniach podjętych w hotelu Sheraton i w całości je zaakceptował, „oczywiście nie dlatego, że on miał coś przeciwko papieżowi, ale z powodu pieniędzy, które dzięki temu uzyskałaby organizacja (chodzi o »Szare Wilki«), której on był kierownikiem”. Według Agcy, Celenk miał wpłacić pieniądze na konto Orala Celika, który korzystał wtedy z fałszywego paszportu na nazwisko Harun Celik, ale także dwóch innych. Trudno więc ustalić, na jakie w końcu nazwisko było założone konto w Düsseldorfie, na które Celenk wpłacił pieniądze. Jedno dla Agcy nie ulegało wątpliwości, cała kwota, bądź jej część, w końcu kwietnia 1981 r. znajdowała się na koncie Celika, co potwierdził mu telefonicznie Musa Serdar Celebi. 

O jego pewności świadczy m.in. następujący fragment wyjaśnień Agcy, odpowiadającego na pytanie włoskiego śledczego: – Czy jest pan w stu procentach pewien, że pieniądze zostały przekazane z banku londyńskiego, gdzie Celenk posiadał rachunek bankowy, do Düsseldorfu, gdzie posiadał rachunek bankowy pan Celik – pytał sędzia. – Ja nie byłem osobiście świadkiem przekazania tych pieniędzy – powiedział Agca – ale tak zostało uzgodnione i osoby, o których mowa, potwierdziły mi ten fakt. Dlatego nie wiem, dlaczego powinienem uważać, że ta transakcja nie została dokonana między bankami”. Agca był przekonany, że głównym płatnikiem jednak nie są Bułgarzy, ale Sowieci. Wspominał o tym kilka razy, mówiąc, że wpłaty na konto Celenka miała dokonać sowiecka ambasada w Sofii. 

Prawdopodobnie także ten przelew został dokonany przez jakichś pośredników, w każdym razie nie ma, poza przekonaniem Agcy, żadnych dowodów na to, że pieniądze, nagroda za zabicie papieża, rzeczywiście z tego źródła wypłynęły. W czasie procesu nie udało się wyjaśnić, co stało się z tymi pieniędzmi. Wiadomo, że Celik, gdy tuż przed zamachem dotarł do Rzymu, dysponował sporymi kwotami. Agca nie chciał o tym szerzej mówić, być może licząc na to, że pieniądze zostały gdzieś dla niego lub jego rodziny zabezpieczone. Kluczową osobą dla tego wątku jest Celik. Ale on również na temat pieniędzy, które miał otrzymać od Celenka, milczał. Być może powiedział coś o tym francuskim służbom specjalnym, które miały go w swych rękach od 1986 r. i udawały przed włoskim wymiarem sprawiedliwości, domagającym się ekstradycji Celika, że nie wiedzą, kto kryje się pod nazwiskiem Ates Bedri. 

Skąd wzięli się Turcy? 
Dla zrozumienia logiki przygotowań zamachu na papieża trzeba odpowiedzieć na pytanie, skąd w tym planie wzięli się Turcy. Przypomnę, w przywołanym na wstępie spotkaniu w Sheratonie w Zurychu, gdzie ustalono najważniejsze szczegóły dotyczące zamachu, brali udział wyłącznie Turcy: Agca, Celik, Celenk, Celebi. Wiele służb specjalnych wykorzystuje w „mokrej robocie” kryminalistów, mafiosów, ludzi bez skrupułów i sumienia. Ten, kto miał przygotować plan zabicia papieża, szukał rozwiązań pasujących do założenia, że wykonawcy powinni wywodzić się ze środowiska odległego od mocodawców. 

Turecką mafię oraz powiązane z nią grupy prawicowych terrorystów wybrano z kilku powodów. Nie było to środowisko kojarzone ze służbami komunistycznymi, posiadało szerokie możliwości działania w całej Europie, było infiltrowane przez bułgarskie służby specjalne. Przedmiotem wspólnych interesów – tureckich mafiosów i bułgarskich służb – był przemyt papierosów, narkotyków oraz broni. Na tym obszarze splatały się interesy Bekira Celenka i Abuzera Ugurlu, jednej z najważniejszych postaci w pierwszym okresie przygotowywania zamachu na życie papieża. Z tureckich źródeł wiadomo, że w 1980 r. Ugurlu, podobnie jak Celenk, od dawna pracował dla bułgarskich służb specjalnych, m.in. utrzymywał stałe kontakty z przedstawicielami wywiadu bułgarskiego, działającymi z terenu konsulatu Bułgarii w Istambule. 

Ugurlu znany był z tego, że dostarczał broń wszelkim orientacjom politycznym nie tylko w Turcji, ale także w Iranie. W zamian za wyświadczone przysługi Bułgarzy przymykali oko na jego kontrabandę tytoniową z Warny. Tam wielką fabryką papierosów marki Marlboro kierował jego człowiek, niejaki Mustafaeff, Bułgar pochodzenia tureckiego. Mustafaeff był także członkiem zarządu spółki Kintex – Bulgar Tabac, posiadającej monopol na produkcję wyrobów tytoniowych firmy Marlboro. Powiązany był zarówno z bułgarskimi służbami specjalnymi, jak i z mafią Ugurlu. W porozumieniu z Bekirem Celenkiem i Oralem Celikiem, Ugurlu organizował przyjazd Agcy do Sofii. 

Wyprzedzając bieg wydarzeń, trzeba napisać, że inny człowiek Ugurlu, Omer Mersan, zarezerwuje Agcy pokój nr 911 w hotelu Witosza w Sofii, gdzie po raz pierwszy usłyszy, czego od niego chce to dziwne towarzystwo mafiosów i agentów służb specjalnych z pogranicza bułgarsko-tureckiego. Znajomym Ugurlu był także wspomniany przed tygodniem Abdullah Catli, ojciec chrzestny tureckiej mafii, a zarazem jeden z najważniejszych przywódców „Szarych Wilków”, pomagający Agcy zdobyć fałszywy paszport, a później wspierający go swymi kontaktami na Zachodzie. 

Jak znaleziono Agcę? 
Bułgarskie służby specjalne poprosiły Bekira Celenka o wytypowanie człowieka, który miał zabić Jana Pawła II. Prośba była skierowana pod właściwy adres. Poprzez Abuzera Ugurlu Celenk miał wejścia w środowisko „Szarych Wilków”, w którym od 1978 r. obracał się Ali Agca, wprowadzony tam przez swego przyjaciela i wspólnika Orala Celika. Organizacja powstała w 1968 r. jako młodzieżowa przybudówka nacjonalistycznej Partii Ruchu Narodowego. Jej nazwa nawiązywała do symbolu dawnych Turków. 

Pod koniec lat 70. w pogrążającej się w chaosie politycznym i gospodarczym Turcji krwawe zamachy były na porządku dnia, a „Szare Wilki” były wymieniane w kontekście wielu zbrodni politycznych. Ugurlu poznał Agcę przez mafiosa o nazwisku Dogan, który siedział z Agcą w więzieniu. W mieszkaniu Ugurlu w Stambule Agca ukrywał się przez pewien czas po ucieczce z więzienia Kartal Maltepe. Ugurlu wiedział, że Agca w 1977 r. był szkolony w obozie dla terrorystów przez instruktorów z Bułgarii i NRD. 

Miał opinię świetnego strzelca, który bez chwili wahania wykona każde zadanie, co udowodnił 1 lutego 1979 r., biorąc udział w zabójstwie Abdiego Ipekciego, redaktora naczelnego liberalnego dziennika „Milliyet”. Sprawdził się także po aresztowaniu w czerwcu 1979 r., kiedy został wydany przez nieznanego informatora policji. W czasie przesłuchań nikogo nie wydał. W więzieniu cierpliwie czekał na swoją szansę. Gdy jego kompanom, m.in. Celikowi, udało się w listopadzie 1979 r. przekupić jednego ze strażników, żołnierza o nazwisku Bunyamin Yilmaz, który zostawił mu w celi swój mundur, wykazał się opanowaniem i zimną krwią, opuszczając więzienie, legitymowany na kilku posterunkach. Agca miał świadomość, że zamach na papieża jest przedsięwzięciem ryzykownym. Wierzył jednak, że w razie niepowodzenia „Szare Wilki” oraz ich przyjaciele i tym razem nie zostawią go w potrzebie.