Oczyśćmy życie dla Pana

KAI |

publikacja 07.01.2011 08:57

Katecheza Benedykta XVI o Bożym Narodzeniu z 22 grudnia 2010

Benedykt XVI Henryk Przondziono/ Agencja GN Benedykt XVI

Drodzy bracia i siostry!
Wraz z tą ostatnią audiencją przed Bożym Narodzeniem zbliżamy się, z drżeniem i pełni zdumienia, do „miejsca”, w którym dla nas i dla naszego zbawienia wszystko się rozpoczęło, gdzie wszystko znalazło wypełnienie, tam, gdzie spotkały się i przecięły oczekiwania świata i serca ludzkiego z obecnością Boga. Już teraz możemy skosztować radości na widok ze względu na to małe światełko, które dostrzegamy, które z groty betlejemskiej zaczyna promieniować na świat. Na drodze Adwentu, do którego przeżycia wzywa nas liturgia, dążyliśmy do przyjęcia, w duchu gotowości i rozpoznania, wielkiego Wydarzenia nadejścia Zbawiciela oraz do rozważania, pełni podziwu, jego przybycia na świat.

Radosne oczekiwanie, tak znamienne dla dni poprzedzających święte Boże Narodzenie, jest z pewnością podstawową postawą chrześcijanina, który pragnie przeżywać owocnie ponowne spotkanie z Tym, który przybywa, aby zamieszkać pośród nas: Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Odnajdujemy na nowo tę gotowość serca i utożsamiamy się z nią, w tych, którzy jako pierwsi przyjęli nadejście Mesjasza: w Zachariaszu i Elżbiecie, pasterzach, prostych ludziach, a zwłaszcza w Maryi i Józefie, którzy osobiście doświadczyli lęku, ale przede wszystkim radości z tych narodzin. Cały Stary Testament stanowi jedną wielką obietnicę, która winna się spełnić wraz z nadejściem potężnego zbawcy. Świadczy o tym szczególnie Księga proroka Izajasza, który mówi nam o pełnym udręki oczekiwaniu historii i całego stworzenia na odkupienie, mające dać nową energię i nowy kierunek całemu światu. Tak oto, obok oczekiwań, będących udziałem postaci Pisma Świętego, znajduje swoje miejsce i znaczenie w ciągu wieków również nasze oczekiwanie, to, którego w tych dniach doświadczamy i które utrzymuje nas w czujności na całej drodze naszego życia. Całe istnienie ludzkie jest bowiem ożywiane przez to głębokie uczucie, przez pragnienie, aby to, co najprawdziwsze, najpiękniejsze i największe widzieliśmy i wyczuwaliśmy umysłem i sercem, wyszło nam naprzeciw i aby na naszych oczach stało się konkretne i na nowo nas podniosło.

„Oto nadchodzi Pan wszechmocny: zostanie nazwany Emmanuelem – Bogiem z nami” (Antyfona na wejście, Msza św. z 21 grudnia). Często w tych dniach powtarzamy te słowa. Podczas liturgii, która jest uaktualnieniem Tajemnicy, stoi niemal u drzwi Ten, który przybywa, aby nas zbawić od grzechu i śmierci, Ten, który po nieposłuszeństwie Adama i Ewy, ponownie nas przygarnia i otwiera przed nami wejście do życia wiecznego. Wyjaśnia nam to św. Ireneusz w swym traktacie „Przeciw herezjom”, gdy stwierdza: „Sam Syn Boży zstąpił «w ciele podobnym do ciała grzesznego» (Rz 8,3), aby potępić grzech a po potępieniu go, usunąć go całkowicie z rodzaju ludzkiego. Powołał człowieka na podobieństwo do samego siebie, uczynił go naśladowcą Boga, wysłał go na drogę wskazaną przez Ojca, aby mógł widzieć Boga i złożył mu w ofierze sam Ojciec” (III, 20, 2-3).
 

Oto pojawiają się przed nami pewne ulubione idee św. Ireneusza, że Bóg z Dzieciątkiem Jezus wzywa nas ponownie do podobieństwa do samego siebie. Widzimy, jaki jest Bóg. I tak oto przypomina nam, że powinniśmy być podobni do Boga. I winniśmy Go naśladować. Bóg oddał się, Bóg oddał się w nasze ręce. Winniśmy naśladować Boga. I wreszcie idea, że w ten sposób możemy widzieć Boga. Jest to główna idea św. Ireneusza: człowiek nie widzi Boga, nie może Go zobaczyć i tak trwa w mroku na temat prawdy, na temat samego siebie. Ale człowiek, który nie może widzieć Boga, może widzieć Jezusa. I tak oto widzi Jezusa, tak zaczyna widzieć prawdę, tak zaczyna żyć.

Tak więc Zbawiciel przybywa, aby dzieło zła i to wszystko, co może nas jeszcze oddalać od Boga, utraciło moc, aby nas przywrócić do dawnej świetności i pierwotnego ojcostwa. Wraz ze swym wejściem między nas Bóg wskazuje nam i wyznacza także pewne zadanie: to mianowicie, abyśmy byli do Niego podobni i starali się o życie prawdziwe, abyśmy doszli do dostrzegania Boga w obliczu Chrystusa. Raz jeszcze św. Ireneusz stwierdza: „Słowo Boże zamieszkało między ludźmi i stało się Synem Człowieczym, aby przyzwyczaić ludzi do postrzegania Boga i przyzwyczaić Boga do zamieszkiwania wśród ludzi, zgodnie z wolą Ojca. W tym celu Bóg dał nam, jako «znak» naszego zbawienia, Tego, który - narodzony z Maryi - jest Emanuelem” (tamże). Także tutaj jest bardzo piękna główna idea św. Ireneusza: musimy przyzwyczaić się do postrzegania Boga. Bóg jest zazwyczaj daleko od naszego życia, naszych myśli, naszego działania. Stał się nam bliskim i musimy przyzwyczaić się do bycia z Bogiem. Ireneusz ośmiela się odważnie powiedzieć, że również Bóg musi się przyzwyczaić do bycia z nami i w nas. I że Bóg być może powinien nam towarzyszyć na Boże Narodzenie, przyzwyczaić nas do Boga, tak jak Bóg powinien przyzwyczaić się do nas, do naszej nędzy i kruchości. Dlatego przybycie Pana może mieć tylko jeden cel: nauczyć nas widzieć i miłować wydarzenia, świat i wszystko, co nas otacza, oczyma samego Boga. Słowo, które stało się dzieckiem, pomaga nam zrozumieć sposób działania Boga, abyśmy byli w stanie dawać się coraz bardzie przekształcać przez Jego dobro i Jego nieskończone miłosierdzie.

W nocy świata pozwólmy się raz jeszcze zaskoczyć i oświecić tym działaniem Bożym, które jest całkowicie nieoczekiwane: Bóg staje się Dzieciątkiem. Pozwólmy się zaskoczyć i oświecić Gwiazdą, która napełniła wszechświat radością. Niech Dzieciątko Jezus, przybywając do nas, nie zastanie nas nieprzygotowanymi, zatroskanymi jedynie o upiększanie tego, co zewnętrzne. Troska wkładana w to, aby jeszcze bardziej przyozdobić nasze ulice i domy niech nas pobudza tym bardziej do przygotowania serc na spotkanie Tego, który przyjdzie do nas w odwiedziny, który jest prawdziwym pięknem i prawdziwym światłem. Oczyśćmy więc nasze sumienie i nasze życie z tego, co sprzeciwia się temu przyjściu: myśli, słowa, postawy i działania, starając się czynić dobro i przyczyniać się do zrealizowania na tym naszym świecie pokoju i sprawiedliwości dla każdego człowieka, i w ten sposób do wyjścia na spotkanie Pana.
 

Charakterystycznym znakiem okresu Bożego Narodzenia jest żłóbek. Także na Placu św. Piotra, zgodnie ze zwyczajem, jest już niemal gotowy i symbolicznie skierowany jest ku Rzymowi i całemu światu, przedstawiając piękno Tajemnicy Boga, który stał się człowiekiem i zamieszkał między nami (por. J 1,14). Żłóbek wyraża nasze oczekiwanie, że Bóg zbliża się do nas, że zbliża się do nas Jezus, ale także nasze dziękczynienie wobec Tego, który zechciał dzielić naszą ludzką kondycję w ubóstwie i prostocie. Życzę, aby pozostała żywa, co więcej - aby na nowo odkryć tradycję budowania żłóbków w domach, w miejscach pracy i spotkań. Oby to prawdziwe świadectwo wiary chrześcijańskiej mogło być także dziś dla wszystkich ludzi dobrej woli wymowną ikoną nieskończonej miłości Ojca do nas wszystkich. Oby serca dzieci i dorosłych mogły nadal się zdumiewać przed nią.

Drodzy bracia i siostry, niech Maryja Panna i św. Józef pomagają nam przeżywać Tajemnicę Bożego Narodzenia na nowo z wdzięcznością wobec Pana. Pośród szaleńczych działań naszych dni niech ten czas da nam trochę spokoju i radości i pozwoli nam namacalnie doświadczyć dobroci naszego Boga, który staje się Dzieckiem, aby nas zbawić oraz niech nam da nową odwagą i nowe światło na naszą drogę. Tego wam życzę na święte i szczęśliwe Boże Narodzenie: kieruję te słowa z miłością do was tu obecnych, waszych rodzin, zwłaszcza chorych i cierpiących, a także do waszych wspólnot i wszystkich wam bliskich.