Gwałtowne ochłodzenie

Beata Zajączkowska/ dziennikarka Radia Watykańskiego

publikacja 22.12.2010 09:00

W relacjach Watykan–Chiny powiało chłodem. Tak trudnej sytuacji nie było od kilku lat. Czy to porażka watykańskiej dyplomacji, czy zaostrzenie kursu komunistycznych władz?

Gwałtowne ochłodzenie Roman Koszowski/Agencja GN

Zaczęło się od nielegalnej sakry. Mimo kilkakrotnego wyraźnego sprzeciwu Benedykta XVI, w Chengde w prowincji Hebei na biskupa wyświęcono ks. Josepha Guo Jincai. Przy okazji władze zatrzymały i zmusiły do udziału w uroczystości wielu biskupów, księży i wiernych. Po raz ostatni bez zgody Watykanu w Chinach wyświęcono biskupa w 2006 r. Później wszyscy biskupi, należący do tzw. Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (PSKCh), uzyskiwali papieską aprobatę. Między Watykanem a Pekinem istniał rodzaj porozumienia, na mocy którego Rzym mógł przynajmniej wskazać kandydata na biskupa, który jeśli nawet otrzymywał sakrę bez formalnej nominacji papieża, później mógł być przez niego uznany. Taka polityka spychała jednak na margines PSKCh, które przez dziesięciolecia samodzielnie decydowało o wyznaczaniu i święceniu „patriotycznych biskupów”. 

Watykan zareagował bardzo zdecydowanie, uznając, że wymuszona przez komunistyczne władze nielegalna konsekracja biskupa szkodzi Kościołowi w Chinach, a na przyjmującego święcenia ściąga ekskomunikę. Stolica Apostolska zarzuciła kierowanemu przez komunistów PSKCh, że utrudnia dialog, szkodzi Kościołowi katolickiemu i narusza zasady wolności religijnej. W odpowiedzi Chiny oskarżyły Watykan o „ograniczenie wolności religijnej” i ingerencję w wewnętrzne sprawy państwa, podkreślając, że Kościół patriotyczny całkowicie niezależnie wybiera swych biskupów i źle widziane są tu idące z Rzymu kolonialne zapędy. 

Dwa Kościoły 
Popularnie mówi się, że w Chinach istnieją dwa Kościoły – patriotyczny, zależny od komunistycznych władz, i podziemny, wierny Stolicy Apostolskiej. Szacuje się, że do obu należy ponad 16 mln katolików (ok. 4 mln do Kościoła patriotycznego), chociaż żadne oficjalne statystyki nie istnieją. Z takim rozróżnieniem na dwa Kościoły nie zgadza się chiński jezuita o. Joseph Shih, który woli mówić „o dwóch obliczach, czy jeszcze lepiej o dwóch tworzących go wspólnotach: oficjalnej i katakumbowej”. Ten podział ma większy sens, gdy mówimy o duchowieństwie. Tylko część biskupów i księży jest uznana przez władze, czyli działa oficjalnie. Jednocześnie nie są oni uznawani przez Stolicę Apostolską, więc z punktu widzenia Kościoła nie działają oficjalnie. 

„Chińskim papieżem” przez lata nazywany był 80-letni dziś Anthony Liu Bainian, komunistyczny aparatczyk, faktycznie kierujący polityką reżimu w Pekinie wobec Kościoła. To jego „zasługą” są praktycznie wszystkie nielegalne sakry biskupie w Chinach, włącznie z ostatnią. On też doprowadził do zwołania VIII Zgromadzenia Przedstawicieli Katolików Chińskich. Przez ostatnie cztery lata nie udało się go zorganizować, ponieważ biskupi i księża odmawiali udziału. Teraz Bainian postawił na swoim. Policja uprowadziła biskupów i siłą doprowadziła na spotkanie. Dramatyczne sceny rozegrały się w Hengshui, gdzie bp. Fenga Xinmao pojmało 100 policjantów po walce z wiernymi, którzy próbowali go ochronić. Bp. Li Lianghui policja zmusiła do udziału w spotkaniu groźbą, że jeśli się nie stawi, będzie poszukiwany jako „niebezpieczny przestępca”. 


Z papieżem czy przeciw niemu? 
W swym liście do katolików chińskich z 2007 r. Benedykt XVI przypomniał, że działalność Zgromadzenia Przedstawicieli Katolików Chińskich jest nie do pogodzenia z nauczaniem katolickim. Dlaczego? Ponieważ zgodnie ze statutem, jest to organizacja „suwerenna” i „demokratyczna”, w której biskupi są mniejszością. Należą do niej głównie świeccy funkcjonariusze systemu i sekretarze regionalnych oddziałów PSKCh. W praktyce ma ono władzę nad biskupami. Zorganizowanie kolejnego Zgromadzenia obserwatorzy przypisują m.in. ubiegłorocznej wizycie chińskiego przywódcy Hu Jintao w Londynie. Miał się on tam wypytywać o system wyboru biskupów w Kościele anglikańskim. Dowiedział się, że są oni formalnie mianowani przez władze świeckie. W Chinach z urzędujących 64 biskupów obecnie tylko 5 nie ma papieskiego mandatu. 

Ostatnie Zgromadzenie było komunistyczną farsą, jednoznacznie jednak wyznaczyło dalszy kierunek działań: „Podtrzymać zasady na rzecz niezależności Kościoła patriotycznego, przeciwstawić się siłom zewnętrznym wobec narodu i zjednoczyć całe duchowieństwo oraz katolików, by kroczyć drogą społeczeństwa socjalistycznego”. To oznacza uniezależnienie się od Watykanu. Podczas Zgromadzenia wybrano władze Kościoła patriotycznego. Na jego czele stanął bp Fang Xingyao, zaś przewodniczącym marionetkowej rady biskupów został nieuznawany przez Stolicę Apostolską, ekskomunikowany bp Ma Yinglin. Sekretarzem rady został wyświęcony kilka tygodni wcześniej bez zgody papieża ks. Joseph Guo Jincai. Te nominacje mogą oznaczać, że w najbliższym czasie dojdzie do kolejnych nielegalnych sakr, co oznaczałoby znaczne pogorszenie relacji z Watykanem. Nie oznacza to jednak wycofania się z dialogu. W wywiadzie z Peterem Seewaldem „Światłość świata” Benedykt XVI mówi, że jeśli tylko któryś z biskupów wyświęconych nielegalnie uznaje prymat Piotrowy, to natychmiast zostaje odwołana ekskomunika. 

Jest to ważne dla milionów wiernych, wśród których w ciągu ostatnich lat umocniło się przekonanie, że podstawowym elementem wiary jest komunia z papieżem. Wielu hierarchów zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli nie będą w tej jedności, zostaną odrzuceni przez wiernych. Emerytowany biskup Hongkongu kard. Joseph Zen Zekiun podkreśla, że trzeba sprzeciwiać się manipulowaniu i zdecydowanie odrzucać wszelkie propozycje przeciwne sumieniu katolika, bowiem jak dodaje:. „Nie wystarczy podróżować powozem Kościoła niezależnego i zadowalać się wołaniem co jakiś czas: Niech żyje papież!”. Kard. Zen przypomina, że w Chinach nie ma wolności religijnej (wolność kultu nie wystarcza), Kościół podziemny jest prześladowany, wciąż dochodzi do prób zniewolenia biskupów. Władze bardzo się starają, by wierni zapomnieli o wskazówkach Benedykta XVI z Listu do Kościoła w Chinach. A on niósł nadzieję na to, że Kościół zyska trochę swobody i że relacje będą ulegać powolnemu ociepleniu. 

Strajk w seminarium 
Komuniści postanowili też uderzyć w miejsca fundamentalne dla kapłańskiej formacji, czyli seminaria, by przejąć kontrolę nad nimi. Na wicerektora seminarium w prowincji Hebei wyznaczono partyjnego działacza, szefa lokalnej sekcji urzędu ds. wyznań Tanga Zhaojuna. Ponad stu kleryków ogłosiło strajk protestacyjny. Tym bardziej że rektorem seminarium jest wyświęcony bez papieskiej zgody bp Ma Yinglin. Warto przypomnieć, że kiedy w styczniu 2000 roku 150 kleryków z Pekinu odmówiło wzięcia udziału w nieautoryzowanych przez Watykan święceniach biskupich, wszyscy zostali wyrzuceni z seminarium. Kard. Zen Zekiun uważa, że w rozmowach z Chinami trzeba „polityki twardej ręki”, bo tylko wobec takiego rozmówcy komuniści czują respekt. Watykan preferował przez ostatnie lata politykę małych dyplomatycznych kroków. Czy to się zmieni, pokażą najbliższe miesiące. Faktem jest, że obecna sytuacja napawa niepokojem Benedykta XVI, który zachęcił do modlitwy za przeżywający trudne chwile Kościół w Chinach. 

Trudności w relacjach z Chinami mają długą tradycję. W ostatnich tygodniach Azjatycki Tygrys jednak coraz częściej wysuwa pazury, pokazując papieżowi, kto rządzi Kościołem w Chinach i na czym polega wolność religijna w chińskim wydaniu. Jedni mówią, że ostatnie działania są tylko niczego niezmieniającym pokazem władzy chińskiego olbrzyma, który coraz bardziej traci na sile. Inni, że naprawdę oddala to dzień, kiedy zaczniemy mówić nie tylko o jednym Kościele w Chinach, ale i o jednej wspólnocie katolickiej. 

TAGI: