Pod niebem z papieżem

publikacja 10.10.2010 09:14

Z majorem ZDZISŁAWEM KOWALCZYKIEM, dowódcą papieskiego śmigłowca rozmawia ks. Kazimierz Sowa

Pod niebem z papieżem divemasterking2000 / CC 2.0

Jak zostaje się dowódcą papieskiego helikoptera? Czy zadecydował o tym jakiś konkurs?

 - Nie, nie było żadnego konkursu, brano pod uwagę jedynie pewne osiągnięcia, biegłość w sztuce pilotażu i doświadczenie. Potem spośród wielu kandydatów przełożeni wyznaczyli do kierowania śmigłowcem Mi-8 właśnie mnie. Osobiście dla mnie było to wielkim, ale niezwykle przyjemnym zaskoczeniem. Wiadomo, każdy marzył o takim wyróżnieniu

Jakie przeżycia towa¬rzyszą pilotowaniu papieskiego śmigłowca?

- Każdy lot był dla mnie wielkim przeżyciem i naj¬większą życiową przygodą. Jako pilot chciałem zachować podczas każdego z lotów (a prowadziłem maszynę od samego początku, od Wrocławia) maksimum perfekcji i profesjonalizmu. Nie ukrywam jednak, że obecność tak zaszczytnego Pasażera sprawiała szybsze bicie naszych serc. Na szczęście każdy lot układał się dobrze, szczęśliwe lądowania i starty, miła atmosfera podczas lotów i wiwatujący na cześć Papieża ludzie wszędzie tam, gdzie pojawił się papieski śmigłowiec. Osobiście z tej pracy jestem niezwykle zadowolony

Załoga śmigłowca to nie tylko osoba prowadząca maszynę, to także kilku pańskich kolegów przygotowujących śmigłowiec do lotu. Kto stanowił załogę papieskiego śmigłowca?

- Oprócz mnie na pokładzie znajdował się zawsze drugi pilot, pan Wojciech Saugan oraz technik pokładowy, pan Sławomir Jaszczak. Do lotu śmigłowiec przygotowywali inżynierowie i specjaliści  z  wielu dziedzin.

Chciałbym tu dodać, że maszyna była do każdego lotu przygotowana znakomicie i dobrze służyła przez całą, liczoną w tysiącach kilometrów, trasę. Nie tylko nie było żadnej awarii, ale nawet najmniejszych trudności.

A kto towarzyszy Ojcu Świętemu podczas lotu?

- W papieskim saloniku jest dość wygodnie, choć jego wielkość nie jest oszałamiająca. Jeden z dwóch skórzanych foteli jest przeznaczony dla Ojca Świętego, drugi zajmuje zawsze ktoś z Watykanu, spośród osób towarzyszących Papieżowi. Na pokładzie jest także obecny zawsze sekretarz Papieża, ks. Stanisław Dziwisz oraz osobisty lekarz Jana Pawła II.

A co do komfortu lotu, chcę powiedzieć, że fotel jest bardzo wygodny. Ojciec Święty może podczas lotu obserwować krajobraz i często sam mówi, gdzie się znajdujemy, jeśli rozpoznaje jakiś obiekt czy miejsce. Ja sam także staram się pokazać Papieżowi te miejsca, do których jest przywiązany lub które dobrze zna, np. z czasów swej młodości. Ojciec Święty czasami sam prosi, aby w powietrzu nad jakimś miejscem zatoczyć krąg.

Co pokazywał Pan Ojcu Świętemu podczas ostatnich lotów, np. z Krakowa do Dukli?

- Pokazaliśmy Papieżowi piękne Bieszczady i kilka wspaniałych miejsc no trasie były to kościoły, klasztory i miasteczka (np. Dukla widziana „z góry"), a także kilka innych miejsc południowo-wschodniej części Polski. Każdy lot wywiera na nas wielkie wrażenie, ale te ostatnie zapamiętamy szczególnie. Taki Pasażer zdarza się tylko raz.