Franciszek: Wiara jest krzykiem; niewiara jest tłumieniem tego krzyku

KAI/PAP

publikacja 06.05.2020 10:00

Z serca każdego człowieka, każdego stworzenia, wyłania się pewien milczący krzyk przyzywający Bożego miłosierdzia, ponieważ człowiek jest „żebrakiem wobec Boga” – powiedział Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej transmitowanej z biblioteki Pałacu Apostolskiego. Papież rozpoczął nowy cykl katechez na temat modlitwy.

Franciszek: Wiara jest krzykiem; niewiara jest tłumieniem tego krzyku pixabay

Już na wstępie Franciszek stwierdził: „Modlitwa jest oddechem wiary, jest jej najbardziej właściwym wyrazem. Jakby wołaniem wychodzącym z serca tych, którzy wierzą i powierzają się Bogu”.

Papież przypomniał postać niewidomego Bartymeusza, który pomimo napomnień innych błagał Jezusa na cały głos o miłosierdzie, aby przejrzał, i wyznawał, iż On jest Mesjaszem. Franciszek zaznaczył, że Bartymeusz, wytrwały w swej prośbie, otrzymał to, o co prosił. Jezus dostrzegł w tym biednym, bezbronnym, pogardzanym człowieku całą moc jego wiary, która przyciąga miłosierdzie i moc Boga. „Wiara to dwie wzniesione ręce, głos wołający, by błagać o dar zbawienia” – stwierdził Ojciec Święty. Zaznaczył zarazem, że modlitwa domaga się od nas pokory i wypływa z naszego stanu ubóstwa, z naszego nieustannego pragnienia Boga.

„Wiara jest krzykiem; niewiara jest tłumieniem tego krzyku, rodzajem «omerty» - zmowy milczenia. Wiara jest protestem przeciwko żałosnemu stanowi, którego przyczyny nie rozumiemy; niewiara jest poprzestawaniem na znoszeniu sytuacji, do której się dostosowaliśmy. Wiara jest nadzieją, że będziemy zbawieni, niewiara jest przyzwyczajeniem się do gnębiącego nas zła” – powiedział Franciszek.

Ojciec Święty wskazał, że w sercu człowieka istnieje silniejszy niż wszelkie argumenty przeciwne głos błagający o Boże miłosierdzie. Modlą się nie tylko chrześcijanie, ale wyznawcy innych religii i ludzie niewierzący. A św. Paweł mówi, że całe stworzenie «jęczy i wzdycha w bólach rodzenia» (Rz 8,22). „Artyści często wyrażają ten milczący krzyk, który nurtuje każde stworzenie i wyłania się przede wszystkim z serca człowieka, ponieważ człowiek jest „żebrakiem wobec Boga” – stwierdził papież na zakończenie swej katechezy.

Zwracając się do Polaków, wezwał do modlitwy za Kościół w Polsce i za cały naród, aby mógł cieszyć się "Bożym błogosławieństwem, pokojem i pomyślnością". Nawiązał do uroczystości świętego Stanisława - biskupa i męczennika.

Podczas kolejnej audiencji generalnej bez udziału wiernych papież, przemawiając z biblioteki Pałacu Apostolskiego, powiedział: "Pozdrawiam wszystkich Polaków. Drodzy bracia i siostry, pojutrze będziecie obchodzili uroczystość świętego Stanisława, biskupa i męczennika, patrona Polski".

"Od wieków ten wielki święty pozostaje w pamięci i duchowości Polaków jako nieugięty obrońca wiary, porządku moralnego i społecznego, opiekun najsłabszych i bezbronnych, pasterz gotowy oddać życie za Chrystusa i za swoje owce" - podkreślił Franciszek.

"Przez jego wstawiennictwo módlmy się za Kościół w Polsce i za naród polski, aby – w dzisiejszej trudnej sytuacji światowej spowodowanej pandemią i w każdym czasie – mógł cieszyć się Bożym błogosławieństwem, pokojem i pomyślnością" - dodał.

Zwracając się do wszystkich wiernych, papież przypomniał, że trwa miesiąc maryjny, i zachęcił, by zawierzyli się Matce Bożej, modląc się o miłosierdzie i pokój dla Kościoła i całego świata.

Mówił także, że w związku ze Świętem Pracy otrzymał wiele listów od ludzi pracy na temat ich problemów. Wyznał, że najbardziej poruszyła go sytuacja robotników rolnych, wśród nich wielu imigrantów pracujących we włoskich gospodarstwach rolnych.

"Niestety, często są oni ciężko wyzyskiwani. To prawda, że kryzys dotyczy wszystkich, ale godność osób musi być zawsze szanowana" - dodał. Zaapelował, by obecny kryzys na tle pandemii był okazją do refleksji nad "godnością osoby i pracy".

We Włoszech trwa obecnie dyskusja nad propozycją legalizacji pobytu imigrantów pracujących w rolnictwie w związku z brakiem rąk do pracy. Apeluje o to minister rolnictwa Teresa Bellanova. W środę zasugerowała, że jeśli postulat ten nie zostanie spełniony, może złożyć dymisję.

Na następnej stronie publikujemy tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!

Dzisiaj rozpoczynamy nowy cykl katechez na temat modlitwy. Modlitwa jest oddechem wiary, jest jej najbardziej właściwym wyrazem. Jakby wołaniem wychodzącym z serca tych, którzy wierzą i powierzają się Bogu.

Pomyślmy o historii Bartymeusza, postaci z Ewangelii (por. Mk 10,46-52 i par.). Wyznam wam, że dla mnie jest on najsympatyczniejszy ze wszystkich. Był niewidomy i siedział, żebrząc na poboczu drogi, na obrzeżach swojego miasta Jerycha. Nie był postacią anonimową, miał twarz, imię Bartymeusz, czyli „syn Tymeusza”. Pewnego dnia usłyszał, że obok miał przechodzić Jezus. Istotnie Jerycho było miejscem spotkania ludzi, nieustannie przemierzanym przez pielgrzymów i kupców. Wtedy Bartymeusz stanął w pobliżu - zrobiłby wszystko, żeby spotkać Jezusa. Wielu ludzi czyniło to samo. Przypomnijmy Zacheusza, który wszedł na drzewo. Wielu chciało zobaczyć Jezus. On też.

W ten sposób ów człowiek wkroczył do Ewangelii jako ktoś, kto woła na cały głos. Nie widział, nie wiedział, czy Jezus jest blisko czy daleko, ale rozumiał to z zachowania tłumu, który w pewnym momencie narastał i przybliżał się... Ale był zupełnie sam i nikt o niego się nie troszczył. Co zatem uczynił Bartymeusz? Krzyczał. Stale krzyczał. Użył jedynej broni, jaką dysponował - swojego głosu. Zaczął krzyczeć: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!” (w. 47). W ten sposób nieustannie krzyczy.

Jego wielokrotne krzyki irytowały, nie były uprzejme i wiele osób go upominało, by zamilkł, aby był grzeczny, aby tego nie robił. Ale Bartymeusz nie milczał, wręcz przeciwnie, krzyczał jeszcze głośniej: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”. Pojawia się tutaj ów upór ludzi proszących o jakąś łaskę i nieustannie pukających do serca Boga. On krzyczy, dobija się o łaskę. To wyrażenie „Syn Dawida” jest bardzo ważne; oznacza „Mesjasza”, jest wyznaniem wiary, które wyszło z ust tego pogardzanego przez wszystkich człowieka.

A Jezus wysłuchał jego wołania. Modlitwa Bartymeusza poruszyła Jego serce, serce Boga, i otwarły się dla niego bramy zbawienia. Jezus kazał go wezwać. Zerwał się, a ci, którzy wcześniej kazali mu milczeć, teraz mimo wszystko prowadzą go do Mistrza. Jezus mówi do Niego, prosi, aby wyraził swoje pragnienie - to jest ważne - i wtedy wołanie staje się prośbą: „żebym przejrzał!” (w. 51).

Jezus mówi mu: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła” (w. 52). Dostrzega w tym biednym, bezbronnym, pogardzanym człowieku całą moc jego wiary, która przyciąga miłosierdzie i moc Boga. Wiara to dwie wzniesione ręce, głos wołający, by błagać o dar zbawienia. Katechizm stwierdza, że „podstawą modlitwy jest pokora” (Katechizm Kościoła Katolickiego, 2559). Modlitwa rodzi się z ziemi, z humus - z którego po łacinie pochodzi słowo „pokorna”, „pokora”; wypływa z naszego stanu ubóstwa, z naszego nieustannego pragnienia Boga (por. tamże, 2560-2561).

Wiara - widzieliśmy to w postaci Bartymeusza - jest krzykiem; niewiara jest tłumieniem tego krzyku, tym, co ludzie czynili, aby go uciszyć, nie byli ludźmi wiary, ale on tak, tłumienie tego krzyku jest rodzajem „omerty” - zmowy milczenia. Wiara jest protestem przeciwko żałosnemu stanowi, którego przyczyny nie rozumiemy; niewiara jest poprzestawaniem na znoszeniu sytuacji, do której się dostosowaliśmy. Wiara jest nadzieją, że będziemy zbawieni niewiara jest przyzwyczajeniem się do gnębiącego nas zła.

Drodzy bracia i siostry, rozpoczynamy ten cykl katechez od krzyku Bartymeusza, ponieważ być może w takiej postaci jak on wszystko jest już napisane. Bartymeusz był człowiekiem wytrwałym. Wokół niego byli ludzie, którzy tłumaczyli, że błaganie jest bezużyteczne, że jest wykrzykiwaniem bez odpowiedzi, że jest zgiełkiem, który przeszkadzał, i na tym koniec, żeby przestał krzyczeć, ale on nie pozostał w milczeniu. I w końcu otrzymał to, czego pragnął.

W sercu człowieka istnieje silniejszy niż wszelkie argumenty przeciwne głos błagający, wszyscy mamy ten głos w naszym wnętrzu. Głos, który wypływa spontanicznie, nikt go nie nakazuje, głos, który zastanawia się nad sensem naszego pielgrzymowania tu, na ziemi, zwłaszcza gdy znajdujemy się w mroku: „Jezu, zmiłuj się nade mną! Jezu, zmiłuj się nade mną!” – to piękna modlitwa.

Ale czyż te słowa nie są wyryte w całym stworzeniu? Wszystko przyzywa i błaga, aby tajemnica miłosierdzia znalazła swoje ostateczne wypełnienie. Modlą się nie tylko chrześcijanie: współdzielą oni krzyk modlitwy ze wszystkimi ludźmi. Ale można jeszcze poszerzyć ten horyzont: św. Paweł mówi, że całe stworzenie „jęczy i wzdycha w bólach rodzenia” (Rz 8,22). Artyści często wyrażają ten milczący krzyk, który nurtuje każde stworzenie i wyłania się przede wszystkim z serca człowieka, ponieważ człowiek jest „żebrakiem wobec Boga” (por. KKK 2559) – to piękna definicja człowieka: „żebrak wobec Boga”. Dziękuję.

tłum. o. Stanisław Tasiemski OP (KAI) / Watykan