Częstochowa: U Matki

1987

publikacja 10.07.2010 20:06

Przez cały dzień trwało pod murami oczekiwanie —na modlitwie i na wspólnej refleksji. Ci, którzy przybyli najwcześniej, przygotowali się do spotkania najlepiej, a ponadto uniknęli „nerwówki" rygorystyczno-porządkowej na trasie przejazdu Papieża

Oczekujący mogli uczestniczyć m.in. we Mszy św., którą odprawił towarzyszący Papieżowi kard. Ugo Poletti — wikariusz Rzymu. A wieczorem wybuchła wielka radość — okrzykami, oklaskami, śpiewem. Radość rozwijała się na szlaku papieskiego samochodu przez tłumnie witające go ulice miasta i na murach. Część oklasków pod Jasną Górą kierowała się nie tylko „wzwyż" do Papieża, ale i „wszerz" — w stronę niektórych transparentów i sztandarów. Śpiewano pieśń „Tu es Petrus" zarówno temu, który jako następca św. Piotra jest podporą Kościoła, jak i temu, w którym widzimy oparcie dla Polski. W tym sensie mówił i ks. biskup Stanisław Nowak: Obecnością duchową, obecnością intencji jesteś tu zawsze tak jak na Watykanie. Tu nam przybliżasz Jezusa. Umocnij w nas wiarę i nadzieję, jak św. Piotr. Papieżu Maryjny, przemów do Matki Boskiej, by miała w swej opiece cały nasz naród. Nazwałeś się tu, na Jasnej Górze, człowiekiem zawierzenia. Oddaj nas w ręce Maryi, uczyń Jej własnością, a poczujemy się bezpieczni. Błogosław nas na wierność Chrystusowi... Zgromadzeni odśpiewali pieśń „Maryjo Królowo Polski", po czym zabrał głos Papież.

Pragnę — powiedział — przynieść Matce Najświętszej na Jasną Górę dobro, składające się na całość prac Kongresu Eucharystycznego i dotychczasowe etapy, dorobek swojego pielgrzymowania. Papież wymienił tu główne wartości pobytu w poszczególnych miejscowościach, aż do Trójmiasta — wielkiego spotkania ludzi pracy z całej Polski. Dzień naszej wspólnej modlitwy w intencji pracy i ludzi pracy Wybrzeża trwa nadal i kończy się tu, u stóp Pani Jasnogórskiej (...) Przybywam, jako człowiek zawierzenia, żeby wszystkie wielkie sprawy polskiego życia prześwietlone tajemnicą Eucharystii, tutaj przynieść i zawierzyć naszej Matce.

Spod murów ulatywały rytmicznie skandowane słowa: Dobrze, że jesteś... Dobrze, że jesteś... — Ja też jestem te go samego zdania — odparł Papież. — Dobrze, że jestem tutaj. Przerywany trochę' okrzykami „Niech żyje" i śpiewem „Sto lat", ukształtował się jednak ciepły, swobodny dialog Przybysza z zebranymi. Trwałby z pewnością dłużej, gdyby Papież nie przerwał go przypomnieniem, że Matka Boska jest wprawdzie cierpliwa, ale już czeka na Apel, więc „czas wziąć się do Apelu".

Słowa Papieża, wypowiedziane w Apelu Jasnogórskim, zwracały się nie tylko do wiernych — jako nauka, ale i do Opiekunki Polski — jako modlitwa: Bądź z nami! Przoduj w naszym pielgrzymowaniu. Pielgrzymowanie przez tę ziemią nie jest łatwe. Mogłoby się zdawać wręcz niemożliwe — bez wiary. Prowadź nas Twoją heroiczną wiarą, wszystkich, którzy tu przychodzą, a takie tych, którzy nie mają wiary. Tych, którzy także innych starają się przekonać do niewiary.

Pragnę przywołać — powiedział dalej Jan Paweł II — wszystkich, którzy nie ulękli się niebezpieczeństw i trudności, nie zatracili wiary w ideały i prawdziwe wartości, nie zagubili sensu życia i pracy, nie ulegli słabościom, lecz w poczuciu solidarnej odpowiedzialności i troski umacniają swoich braci w wierze i w przekonaniu, że dla chrześcijanina nie ma sytuacji bez wyjścia. Pragnę przywołać w tym Apelu Jasnogórskim wszystkich moich Braci i Siostry, którzy doznają niedostatku, którzy odczuwają niedosyt wolności, trudności w przekazywaniu i odbiorze prawdy, którzy nie mają pracy lub pracy odpowiadającej ich kwalifikacjom, którzy nie mogą zrealizować swoich planów życiowych, słusznych aspiracji i rozwinąć swoich talentów, którzy w jakikolwiek sposób cierpią na ciele i duszy, niosąc z wiarą i nadzieją codzienny swój krzyż.

Prosił dalej, by matka Zbawiciela czuwała nad ludzkimi sumieniami l chroniła przed grzechem. Zwłaszcza przed niszczeniem innych i siebie. Przed zabijaniem dzieci nienarodzonych, przed pijaństwem, przed degradacją człowieka, rodziny i społeczeństwa. I aby poprowadziła Polaków w pielgrzymce wiary i nadziei.

Co to jest nadzieja? — zapytał Papież — Co ona znaczy? Znaczy: „nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!". Zło można zwyciężać. To jest siłą nadziei. Maryjo, Królowo Polski, w godzinie Jasnogórskiego Apelu, na szlaku Kongresu Eucharystycznego w Polsce, proszę Cię dla wszystkich moich Rodaków o tę „zwycięską nadzieję" (...) Pani Jasnogórska, spraw, aby człowiek na polskiej ziemi zwyciężał mocą tej nadziei, która rodzi się z Chrystusa, z Eucharystii".

Po wspólnym odmówieniu modlitwy „Pod Twoją obronę" Papież pobłogosławił trzy słynące łaskami obrazy: Matki Boskiej Łysieckiej z Gliwic, Ostrożańskiej z diecezji w Drohiczynie i Raciborskiej z diecezji opolskiej. Następnie poświęcił kamienie węgielne pod nowe kościoły. Na wieczór wystarczy — orzekł wreszcie Papież. — Powiadacie: zależy, jak komu? — „Ko-chamy cię! •— odezwał się ogromny chór. Matka, która kocha dziecko, mówi mu; Idź wreszcie spać — odpowiedział Ojciec Święty. i odszedł na swoją godzinę wieczornej ciszy — na rozmowę z Panią Jasnogórską, w Jej kaplicy, powierzając Jej swoje i nasze sprawy.

Przez miasto popłynęła potężna fala ludzi, w blasku świec trzymanych w rękach, w pielgrzymce eucharystycznej, na całonocne czuwanie modlitewne w katedrze św. Rodziny i w innych kościołach częstochowskich. Wśród pielgrzymów byli Czesi, Słowacy i Węgrzy — po raz pierwszy tak liczni (na Jasną Górę przybył również nowy prymas Węgier, arcybiskup Laszlo Paskai). Rozpoczęła się całonocna Pasterka Eucharystyczna.

 

SOBOTA, 13. VI.

W KAPLICY I PRZED KAPLICĄ

Przed świtem widziało się, jak najbardziej zmęczeni „przysnęli" na ławkach w parku albo i na trawie przed klasztorem. Taki — odpoczywający obóz Królowej Polski. Budzili się, by odśpiewać — znów w ogromnym chórze — godzinki.

Msza św. Papieża, pomyślana kameralnie, w kaplicy Cudownego Obrazu, wyszła poza kaplicę i uczestniczył w niej nie tylko cały „obóz", lecz również niezliczone rzesze pielgrzymów, którzy przybyli dopiero na poranne spotkanie z Papieżem.

Mottem homilii Papieża w polskiej Kanie były słowa Maryi, wypowiedziane w Kanie Galilejskiej: „Cokolwiek On wam powie, to uczyńcie". Z Maryją Jasnogórską — powiedział Jan Paweł II — przeżywaliśmy na ziemi polskiej Tysiąclecie Chrztu. Potem przyszedł jeszcze jubileusz Jej błogosławionej wśród nas obecności w tym jasnogórskim wizerunku od sześciuset lat. A obecnie przez ziemię ojczystą wiedzie szlak Eucharystycznego Kongresu. Czy w ten sposób nie powtórzyło się raz jeszcze wydarzenie z Kany Galilejskiej? Czy to nie Matki wskazała na Syna, na tę Miłość, którą do końca nas umiłował, a która sakramentalnie stale jest obecna w Eucharystii? Czy to nie Ona — stąd, z Jasnej Córy, prowadzi nas po tym eucharystycznym szlaku przez polskie miasta i wsie? Przez polskie serca i dusze nieśmiertelne? (...)

Ludzkie dążenia do wolności — po-wiedział dalej Papież — deformują się czasem w różne formy niedoli. W nie-których krajachw totalizm. W innych — w wolność pozorną, bezkierunkową, w pozbawioną odpowiedzialności swawolę. Deformacje powstają stąd, że człowiek uległ szatańskiej iluzji, mówiącej jakoby mógł być jedyną, miarą dobra i zła. „Człowiek nie może być prawdziwie wolny — powiedział Papież — jak tylko przez miłość. Miłość Boga nade wszystko i miłość ludzi: braci, bliźnich, rodaków... Tego właśnie uczy nas Chrystus, który do końca umiłował. O tym mówi Eucharystia — najświętsze dziedzictwo przybranych dzieci Bożych. Pani Jasnogórska! Nie przestawaj z nami przebywać. Nie przestawaj powtarzać nam tych słów z Kany Galilejskiej: „cokolwiek wam rzecze, to czyńcie" Nie przestawaj wskazywać na Twojego Syna. Nie przestawaj przybliżać nas do Sakramentu Jego Ciała i Krwi To wszakże z Ciebie wziął to Ciało i tę Krew, które za nas złożył w ofierze Golgoty. Niech trwa na polskiej ziemi to eucharystyczne wychowanie ludzkie: wolności z pokolenia na pokolenie. Szczególnie w tym pokoleniu, na nowo zagrożonym zwątpieniem. Bądź nadal naszą Matką i Wychowawczynią!".

Na zakończenie Ofiary pielgrzymi odśpiewali wraz z Papieżem „Boże coś Polskę".

Częstochowski wieczór, noc i poranek były równocześnie bardzo polskie i bardzo powszechne. Dostrzegało się. w nim i akcenty — jakby festiwalu różnonarodowej młodzieży, połączonej wiarą w Boga Eucharystii i w Tę, od której wziął Ciało i Krew. Ludzie zmęczeni całym swoim życiem i upalnym dniem nabrali chyba nieco sił. Dziwnie pomyśleć: dla kilkunastolatków wizyty Papieża-Polaka są już tradycją. Cieszą, ale nie szokują i nie dziwią tak jak dorosłych kiedyś zdumiała pierwsza pielgrzymka Papieża. I młodzi — najswobodniej czują się w obecności Ojca Świętego. Zapewne tak, jak kiedyś pierwsi wyznawcy w obecności Apostoła Piotra.

RENATA ZWOŹNIAKOWA