Gdynia: Pomorze wita papieża

1987

publikacja 10.07.2010 20:06

Pierwszy etap, niejako wigilię pielgrzymki Ojca Świętego po Gdańskim Wybrzeżu stanowiła Gdynia - w dniu l1 czerwca stacja Kongresu Eucharystycznego poświęcona Ludziom Morza

Ze zrozumiałych jednak względów gdynianie, jako organizatorzy i „jubilaci" potraktowali to także jako swoje własne święto, podobnie zresztą jak cała Diecezja Chełmińska. Już od rana napływały tłumy pielgrzymów, a wejście pieszej pielgrzymki ze Swarzewa z łaskami słynącą figurą Królowej Polskiego Morza oznaczało początek modlitewnego przygotowania do właściwych uroczystości. O godz. 17.30 rozpoczęła się Kongresowa Ofiara Mszy Świętej, koncelebrowana pod przewodnictwem Księdza Biskupa dra Zygfryda Kowalskiego

 Sufragana z Pelplina. W tym czasie delegacja Episkopatu pod przewodnictwem miejscowego Biskupa Ordynariusza pojechała na lotnisko, by powitać przylatującego ze Szczecina Papieża Jana Pawła II.

LITURGIA SŁOWA NA SKWERZE KOŚCIUSZKI

Trasa przejazdu Ojca Świętego przez Gdynię pięknie udekorowana. Jako pierwsze powitało Go Oksywie. Wzruszający widok potężnego bloku. Na wszystkich balkonach, bez wyjątku, w czarującą szachownicę układają się czerwone serca na dużych, białych chustach. Za autorem Dziejów Apostolskich chciałoby się powiedzieć: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich" (Dz 4, 32). W tym dniu, może po ras pierwszy, cały blok mieszkalny poczuł się lokalnym Kościołem. Odczytują w tym kolorową, plastyczną ilustrację prawdy, że Piotr jest nie tylko znakiem, ale i przyczyną jednoczenia się Mistycznego Ciała Chrystusa. Na szczycie sąsiedniego bloku zapewne kolejowego „Kolejarze zawsze z Bogiem". I tak przez całą trasę: Obłuże. Leszczynki. Grabówek, Śródmieście. Wszędzie rzuca się w oczy doskonale zsynchronizowana i przemyślana koncepcja dekoracji. Wszystko, co nie jest ani państwowe, ani służbowe (jak np. niektóre klatki blokowych mieszkań), układa się w pięknie współbrzmiącą symfonię, wielbiącą Chrystusa, który „Do końca nas umiłował" i witającą „Pielgrzyma nadziei i pokoju". W tą symfonię, zupełnie nie przekraczając norm regulaminowych, potrafiły się wgrać tak szacowne instytucje, jak Polskie Linie Oceaniczne i Wyższa Szkoła Morska, których gmachy stanęły w gali banderowej. aby powitać Papieża Polaka na polskim Wybrzeżu.

I wreszcie Skwer Kościuszki skrawek ziemi wydartej morzu na świadectwo możliwości zwycięstwa człowieka w trudnej walce z morskim żywiołem. Przygotowanie i przystosowanie tego terenu do funkcji miejsca nabożeństwa nie było łatwe. Chodziło przecież o to, by ocalić cenną architekturą zieleni, zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom Liturgii Słowa oraz zagwarantować widoczność dla kilkusettysięcznej rzeszy ludzi. Stało się to możliwe dzięki monumentalnej konstrukcji ołtarzowej projektu Lecha Tempczyka i Huberta Smużyńskiego. Istotnym współkomponentem tej konstrukcji jest potężny, unoszony na dźwigu samochodowym krzyż z cierniową koroną imitującą promienie monstrancji i białą Hostię.

 

Wszystko to do złudzenia przypomina mi obraz, który niegdyś namalował Salvatore Dali: Chrystusowy Krzyż ukośnie zawieszony w obłokach i jakby pochylony nad pracą morskich rybaków. Właściwe udekorowanie otoczenia Skweru Kościuszki stanowiło dodatkowy problem. Religijna gorliwość i plastyczna pomysłowość mieszkańców górnych kondygnacji budynków musiała się tu zderzyć, a potem pogodzić z urzędową wstrzemięźliwością dysponentów niemieszkalnych i mocno upaństwowionych parterów, a niekiedy całych gmachów. Najbardziej obronną ręką wyszedł tu usytuowany dokładnie naprzeciw papieskiego ołtarza Teatr Muzyczny. Imponujących rozmiarów reklama aktualnie granej w tym teatrze rock opery ..JESUS CHRIST SUPERSTAR" wznosząca się na frontonie gmachu, okazała się niezamierzonym (?) plastycznym wykończeniem i treściową pointą wyeksponowanych wokół Skweru Kościuszki haseł i symboli  religijnych, takich. Jak: „Chrystus naszą nadzieją", „Z Tobą się nie lękamy", „My chcemy Boga" itp., a nawet wspomnianych już „parterowych" haseł, jak np. „Porozumienie zespala".

Z entuzjazmem i jakby „na luzie" powitała Dostojnego Gościa zgromadzona tu rzesza około 400 tyś. uczestników nabożeństwa (tak oszacowali dziennikarze, bo nikt oczywiście nie był w stanie policzyć). Gdy ok. godz. 20.00 rozpoczęła się Liturgia Słowa, nastąpiło oficjalne powitanie:

Z nieopisaną radością i uczuciami najgłębszej czci witają Waszą Świątobliwość Mieszkańcy Gdyni, Wierni diecezji Chełmińskiej, a w szczególniejszy sposób Ludzie Morza rozpoczął swoje przemówienie powitalne Ksiądz Biskup Marian Przykucki, Ordynariusz Chełmiński, podkreślając, że bohaterskie miasto Gdynia dostępuje nieopisanego zaszczytu w związku z 60-leciem swego istnienia i Narodowym Kongresem Eucharystycznym. Przypomniał, że tu właśnie od 29 czerwca do l lipca 1939 roku w ramach ostatniego przed wojną Diecezjalnego Kongresu Eucharystycznego miała miejsce słynna procesja po polskim morzu.

Monumentalnie zabrzmiał odczytany nad brzegiem polskiego morza fragment wyjęty z Ewangelii według św. Mateusza, opisujący doświadczenie uczniów Chrystusa na łodzi miotanej morskimi falami „bo wiatr był przeciwny". I owo: „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się" (Mt 14, 2236). A potem przepiękna papieska homilia. Najpierw coś jakby z poetyckiej teologii morza:

Morze... Przemawia ono do człowieka szczególną mową. (...) Ogrom wody, jakby bardziej jednolity od obszarów ziemi. Obszar niezamieszkany i niemieszkalny, a równocześnie obszar szeroko otwarty, który człowieka przyzywa. Przyzywa ludzi. Przyzywa narody. Ci, którzy idą za tym wezwaniem, nazywają się ludźmi morza. (...) Wezwanie mórz spotyka się z losami wszystkich ziem zamieszkanych.. Nie tylko rozdziela te ziemie i utrzymuje w oddali, w odległości ale także łączy. Tak. Morze mówi człowiekowi o potrzebie szukania się. nawzajem. O potrzebie spotkania i współpracy. O potrzebie solidarności. Gdy w tym miejscu rozległa się burza braw, Ojciec Święty poprosił, by pozwolono mu dokończyć, bez konieczności przerywania, dłuższy wywód, w trakcie którego powiedział między innymi: „Jakże doniosły jest fakt, że to właśnie słowo „solidarność" zostało wypowiedziane tutaj, nad polskim morzem. (...) To słowo zostało wypowiedziane tutaj, w nowy sposób i w nowym kontekście. I świat nie może o tym zapomnieć. To słowo jest Waszą chlubą, ludzie polskiego morza. (...) Tu, nad brzegiem Bałtyku, wypowiadam więc i ja to słowo („.), ponieważ należy ono do stałego przesłania społecznej nauki Kościoła.

Potem w szczególniejszy sposób zwrócił się Ojciec Święty do głównych adresatów tego nabożeństwa: Mam na myśli rybaków, marynarzy, stoczniowców i wszystkich, którzy pracują w portach lub na pokładach kutrów, statków pasażerskich i handlowych wszelkiego typu, którzy służą na okrętach wojennych czy łodziach podwodnych. Związaliście Wasze życie i życie Waszych rodzin z morzem. Ono ma decydujący wpływ na realizacje Waszego powołania ludzkiego i chrześcijańskiego, na kształtowanie Waszej osobowości i Waszych postaw. (...) Pamiętajcie, że jesteście ambasadorami własnego Narodu i rzecznikami wartości, którymi on żyje. Siłą i mocą dla Was — dopowiedział Papież — powinna być więź modlitwy i uczestnictwo w Eucharystii. Dlatego tak ważną rolę spełnia tu Msza Święta transmitowana przez radio dla tych, co na morzu.

Na końcu swego przemówienia Ojciec Święty zwrócił się do mieszkańców całej Diecezji Chełmińskiej i całego regionu, zwłaszcza do Kaszubów (a było ich na nabożeństwie już z samych regionalnych zespołów muzyczno-wokalnych ponad pół tysiąca): Strzeżcie tych wartości i tego dziedzictwa, które stanowi o Waszej tożsamości. Serdecznymi brawami za słowa pozdrowienia podziękowali również mieszkańcy Gdyni —- miasta, które stalą się poniekąd symbolem naszej drugiej niepodległości. Wraz z całym moim narodem — powiedział Papież — nie przestaję żywić wdzięczności dla tych, którzy to miasto, ten port bałtycki, tworzyli od podstaw.

Pod koniec nabożeństwa ludzie morza, mieszkańcy regionu i przedstawiciele niektórych pionów duszpasterstw wręczyli Ojcu Świętemu dary, z których najbardziej wzruszyła Jana Pawła II „monstrancja za cukierki"  zakupiona za pieniądze zaoszczędzone przez dzieci, które przez dłuższy odmawiały sobie jedzenia cukierków aby pomóc Ojcu Świętemu. Wspaniały to dar dla misji.

To gdyńskie spotkanie, dzięki pracy wielu służb dobrze zorganizowane, miało swój specyficzny, pełen pogodnego nastroju klimat. Gdy śpiewem połączonych chórów (ponad 2 tyś. osób) i całego zgromadzonego ludu żegnało Ojca Świętego, odpływającego statkiem zapadał już zmierzch. Ale ludzie wracali do domów napełnieni Bożym Słowem, które zyskało w nich szansę stania się światłem życia. I myślę, że w tym dniu rozradowali się także ci mieszkańcy Gdyni, którym w dniach pamiętnego, tragicznego Grudnia, zaświeciła Światłość Wiekuista. Bo to pewnie także im Gdynia zawdzięcza to papieskie, historyczne spotkanie, tak jak ofierze Jezusa Chrystusa zawdzięczamy spotkania i Kongresy Eucharystyczne.