Pokornie słuchajmy, twórzmy wspólnotę i miejmy odwagę wyrzeczenia się

KAI |

publikacja 23.05.2019 22:25

Homilia papieża Franciszka wygłoszona podczas Mszy na rozpoczęcie XXI zgromadzenia ogólnego Caritas Internationalis.

Bardzo mnie to martwi ETTORE FERRARI /PAP/EPA Bardzo mnie to martwi
Biedne są te Kościoły lokalne, które zamartwiają się tak bardzo organizacją, planami, próbują mieć wszystko jasne, wszystko rozprowadzone. Bardzo mnie to martwi. Jezus nie żył w ten sposób, ale szedł, nie bojąc się wstrząsów życiowych. Naszym programem życiowym jest Ewangelia, ucząc nas, że pytania nie są rozwiązywane za pomocą gotowego przepisu i że wiara nie jest mapą drogową, ale jest „Drogą”

Pokora słuchania, charyzmat całości i odwaga wyrzeczenia to trzy składniki, wokół których osnuł swe kazanie Franciszek podczas Mszy św., którą odprawił 23 maja w Watykanie na rozpoczęcie XXI zgromadzenia ogólnego Caritas Internationalis. Spotkanie to odbywa się w dniach 23-28 maja br. w rzymskim hotelu Ergife pod hasłem "Jedna rodzina ludzka, jeden wspólny dom" i nawiązuje do encykliki Ojca Świętego "Laudato Si’".

Słowo Boże w dzisiejszym czytaniu Dziejów Apostolskich mówi o pierwszym wielkim zgromadzeniu w dziejach Kościoła. Wydarzyło się coś nieoczekiwanego: oto poganie doszli do wiary i powstało pytanie: czy muszą oni dostosować się, podobnie jak inni, do wszystkich norm dawnego Prawa? Trzeba było podjąć trudną decyzję, a Pana już nie było. Można by zapytać: dlaczego Jezus nie pozostawił jakiejś sugestii, aby rozwiązać przynajmniej tę pierwszą „długą wymianę zdań” (Dz 15, 7)? Wystarczyłaby niewielka wskazówka dana Apostołom, którzy przez lata byli z Nim każdego dnia. Dlaczego Jezus nie dał im zasad zawsze jasnych, mogących szybko rozwiązać problemy?

Oto pokusa skuteczności, myślenia, że Kościół dobrze działa, jeśli wszystko może skontrolować, jeśli żyje bez wstrząsów, z zawsze uporządkowanym programem działania, gdy wszystko jest uregulowane. Ale Pan nie postępuje w ten sposób. Wysyła bowiem swoim uczniom z nieba nie odpowiedź, ale Ducha Świętego. A Duch nie przychodzi, niosąc ze sobą program prac, przychodzi jako ogień. Jezus nie chce, aby Kościół był doskonałym wzorcem, który zadowala się własną organizacją i jest zdolny do obrony swojego dobrego imienia. Biedne są te Kościoły lokalne, które zamartwiają się tak bardzo organizacją, planami, próbują mieć wszystko jasne, wszystko rozprowadzone. Bardzo mnie to martwi. Jezus nie żył w ten sposób, ale szedł, nie bojąc się wstrząsów życiowych. Naszym programem życiowym jest Ewangelia, ucząc nas, że pytania nie są rozwiązywane za pomocą gotowego przepisu i że wiara nie jest mapą drogową, ale jest „Drogą” (Dz 9, 2), którą trzeba przemierzać razem, zawsze razem, w duchu ufności. Dzieje Apostolskie uczą nas trzech zasadniczych elementów Kościoła w drodze: pokory słuchania, charyzmatu wspólnoty, odwagi wyrzeczenia.

Zacznijmy od końca: od odwagi wyrzeczenia. Wynikiem tej długiej wymiany zdań nie było narzucanie czegoś nowego, ale pozostawienie czegoś starego. Jednakże ci pierwsi chrześcijanie nie porzucili wszystkiego: chodziło o ważne tradycje i przepisy religijne, drogie narodowi wybranemu. Stawką była tożsamość religijna. A jednak postanowili, że głoszenie Pana jest ważniejsze i warte więcej niż wszystko inne. Ze względu na misję, aby głosić każdemu, w przejrzysty i wiarygodny sposób, że Bóg jest miłością, również te przekonania i ludzkie tradycje, które są bardziej przeszkodą niż pomocą, mogą i muszą zostać odrzucone - oto odwaga odrzucenia. Również my potrzebujemy na nowo odkryć piękno wyrzeczenia, przede wszystkim samych siebie. Święty Piotr mówi, że Pan „oczyścił ich serca wiarą” (por. Dz 15, 9). Bóg oczyszcza, upraszcza, często sprawia, że coś się rozwija przez odrzucenie, a nie dodanie, tak jak zrobilibyśmy to my. Prawdziwa wiara oczyszcza od przywiązań. Aby iść za Panem, musimy iść pospiesznie, a aby iść pospiesznie, trzeba pozbyć się ciężaru, nawet jeśli to kosztuje. Jako Kościół nie jesteśmy powołani do angażowania się w sprawy biznesowe, ale w zapał ewangeliczny. A oczyszczając i reformując się, musimy unikać konformizmu, czyli udawania, że coś zmieniamy, aby w rzeczywistości nic się nie zmieniło. Dzieje się tak na przykład wówczas, gdy próbując nadążyć za czasami, zmieniamy trochę pozory rzeczy, ale jest to tylko makijaż, aby wydawać się młodymi. Pan nie chce zmian kosmetycznych, ale pragnie nawrócenia serca, które wymaga wyrzeczenia. Wyjście ze swoich ograniczeń – oto podstawowa reforma.

Zobaczmy, jak pojawili się pierwsi chrześcijanie. Osiągnęli odwagę wyrzeczenia, wychodząc od pokory słuchania. Przestali interesować się sobą: widzimy, że każdy daje mówić drugiemu i gotów jest zmienić własne przekonania. Potrafi słuchać tylko ten, kto pozwala, by głos drugiego naprawdę do niego dotarł. A kiedy wzrasta zainteresowanie innymi, mniejsze jest zainteresowanie sobą. Stajemy się pokorni, podążając drogą słuchania, która powstrzymuje od pragnienia zaznaczenia swojej pozycji, stanowczego propagowania własnych idei, od szukania konsensusu za wszelką cenę. Pokora rodzi się, gdy zamiast mówić, słuchamy; kiedy przestajemy stawiać siebie w centrum. Ponadto wzrasta przez uniżanie się. Jest to droga pokornej służby, którą kroczył Jezus. I na tej drodze miłości zstępuje i ukierunkowuje nas Duch Święty.

Dla tych, którzy chcą podążać drogami miłosierdzia, pokora i słuchanie oznaczają wsłuchiwanie się w maluczkich. Spójrzmy ponownie na pierwszych chrześcijan: wszyscy umilkli, by słuchać Barnaby i Pawła. Przybyli oni jako ostatni, ale pozwolono im, by opowiedzieli o wszystkim, co Bóg przez nich uczynił (por. w. 12). Zawsze ważne jest słuchanie głosu wszystkich, a zwłaszcza maluczkich i ostatnich. W świecie ci, którzy mają więcej środków, mówią więcej, ale między nami nie może tak być, ponieważ Bóg chętnie objawia się przez maluczkich i ostatnich. I wymaga od każdego, by na nikogo nie patrzył z góry. Słuszne jest spoglądanie na inną osobę z wysoka tylko po to, aby pomóc jej podnieść się; jedynie wtedy, w żadnym innym wypadku nie można.
I wreszcie wsłuchiwanie się w życie: Paweł i Barnaba mówią o doświadczeniach, nie ideach. W ten sposób Kościół dokonuje rozeznania; nie przed komputerem, ale w obliczu rzeczywistości osób. Dyskutuje się o ideach, ale sytuacje się rozeznaje. Osoby trzeba stawiać przed programami, z pokornym spojrzeniem tego, kto potrafi szukać w innych obecności Boga, który jest obecny nie we wspaniałości tego, co czynimy, ale w małości spotykanych ubogich. Jeśli nie patrzymy wprost na nich, to w ostateczności będziemy zawsze patrzyli na samych siebie; i uczynimy z nich narzędzia naszej afirmacji.
Od pokory słuchania po odwagę wyrzeczenia wszystko przechodzi przez charyzmat wspólnoty, albowiem w dyskusji pierwszego Kościoła zawsze jedność przeważa nad różnicami. Dla każdego z nich na pierwszym miejscu nie są własne upodobania i strategie, lecz bycie i czucie się Kościołem Jezusa, zgromadzonym wokół Piotra w miłości, która tworzy nie jednorodność, ale komunię. Nikt nie wiedział wszystkiego, nikt nie miał wszystkich charyzmatów, ale każdemu zależało na charyzmacie wspólnoty. Jest to istotne, ponieważ nie można naprawdę czynić dobrze, nie miłując się naprawdę. Na czym polegała tajemnica tych chrześcijan? Mieli różne wrażliwości i orientacje, były też silne osobowości, ale była moc miłowania się w Panu. Widzimy to w Jakubie, który w czasie wyciągania wniosków mówi kilka słów własnych, a obficie przytacza Słowo Boże (por. ww. 16-18). Pozwala, by przemówiło Słowo. Podczas gdy głosy diabła i świata prowadzą do podziału, to głos Dobrego Pasterza tworzy jedną owczarnię. A zatem wspólnota opiera się na Słowie Boga i trwa w Jego miłości.

„Wytrwajcie w miłości mojej!” (J 15, 9): o to prosi Jezus w Ewangelii. Jak to się robi? Musimy być blisko Niego, łamanego Chleba. Pomoże nam stawanie przed tabernakulum i przed wieloma żyjącymi tabernakulami, jakimi są ubodzy. Eucharystia i ubodzy, tabernakulum stałe i tabernakula ruchome: tam trwamy w miłości i wchłaniamy mentalność Chleba łamanego. Tam rozumiemy owo „jak”, o którym mówi Jezus: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem” (tamże). A jak Ojciec umiłował Jezusa? Dając Mu wszystko, nie zatrzymując niczego dla siebie. Wypowiadamy to w Credo: „Bóg z Boga, światło ze światłości”; On dał Mu wszystko. Kiedy natomiast powstrzymujemy się od dawania, kiedy na pierwszym miejscu są nasze interesy, których trzeba bronić, to nie naśladujemy Bożego „jak”, nie jesteśmy Kościołem wolnym i wyzwalającym. Jezus prosi, abyśmy trwali w Nim, a nie w swoich ideach; byśmy wydostali się z dążeń do kontrolowania i zarządzania; prosi nas, byśmy ufali drugiemu i dawali siebie drugiemu. Prośmy Pana, aby uwolnił nas od ducha skuteczności, od światowości, od subtelnej pokusy czczenia samych siebie i swoich zdolności, od obsesyjnej organizacji. Prośmy o łaskę przyjęcia drogi wskazanej przez Słowo Boże: pokory, komunii, wyrzeczenia.