Nuncjusz Odrodzonej

Andrzej Grajewski ;GN 16/2019

publikacja 21.05.2019 06:00

Sto lat temu Stolica Apostolska uznała suwerenność państwa polskiego. Jej pierwszym przedstawicielem w Warszawie był abp Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI. Jako nuncjusz w odrodzonym państwie był z nami w najtrudniejszych chwilach.

Na piewrwszym planie: naczelnik państwa Józef Piłsudski, metropolita warszawski abp Aleksander Kakowski i nuncjusz apostolski abp Achilles Ratti. Alamy/pap Na piewrwszym planie: naczelnik państwa Józef Piłsudski, metropolita warszawski abp Aleksander Kakowski i nuncjusz apostolski abp Achilles Ratti.

Odwiedzający letnią rezydencję papieską w Castel Gandolfo mogą oglądać ekspresyjny fresk. Przedstawia sceny z bitwy o Warszawę w sierpniu 1920 r. z uwidocznioną na pierwszym planie sylwetką ks. Ignacego Skorupki. Dzieło namalowane przez Jana Henryka Rosena na prośbę Piusa XI nie powstało przypadkiem. Papież znał realia scen przedstawionych przez artystę.

Alpinista

Ksiądz Achilles Ratti przybył do Warszawy w końcu maja 1918 r. Był wizytatorem apostolskim Polski, Litwy, Estonii, Łotwy i Finlandii. W praktyce poruszał się jedynie po obszarze okupowanego od 1915 r. przez wojska niemieckie Królestwa Polskiego. Wiadomość o tym, że mianowano go wizytatorem apostolskim w Warszawie, była zaskoczeniem. Niedawno został prefektem Biblioteki Watykańskiej. Był molem książkowym, więc uznano, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Nie wiemy, dlaczego papież Benedykt XV właśnie jemu powierzył trudną i delikatną misję w kraju, którego nie było na mapach. Może znał pasję ks. Rattiego do górskich wspinaczek i sądził, że człowiek potrafiący sobie radzić w warunkach skrajnego ryzyka będzie w Warszawie bardziej użyteczny aniżeli doświadczony dyplomata, czekający na instrukcje z centrali.

Jedno jest pewne: papież i jego wybraniec mieli świadomość tego, że w Polsce wizytatora apostolskiego czekają nie mniej intensywne wyzwania niż podczas wspinaczki granią Matterhornu.

Wizytator apostolski

Ksiądz Ratti miał szerokie pełnomocnictwa. Ojciec Święty upoważnił go do załatwiania wszystkich kościelnych spraw, z wyjątkiem sądowych, jakie dotychczas leżały w gestii watykańskich kongregacji. Jego misja początkowo miała charakter wyłącznie kościelny i skierowana była do Kościoła lokalnego w Królestwie Polskim. Najwyższą władzą w Warszawie w tym czasie był generał gubernator Hans von Beseler, ale dla ks. Rattiego nie był on partnerem. Jego zadanie nie polegało na akredytowaniu się przy władzach okupacyjnych, ale czekaniu na moment, kiedy Polska będzie niepodległa.

Wymiaru dyplomatyczno-świeckiego misja ks. Rattiego nabrała więc w listopadzie 1918 r., po ogłoszeniu suwerenności państwa polskiego. Wizytator apostolski zamieszkał na plebanii przy parafii św. Aleksandra w Warszawie. Posługę w Polsce rozpoczął od modlitwy na Jasnej Górze, gdzie przybył 15 sierpnia 1918 r.

Mediolańczyk w Warszawie

Ksiądz Ratti był Lombardczykiem. Urodził się w zamożnej rodzinie przemysłowca w Mediolanie w 1857 r. Studia kończył w Rzymie i tam otrzymał święcenia kapłańskie. Zajmował się duszpasterstwem młodzieży, ale jego szczególną pasją była praca naukowa, którą realizował w słynnej mediolańskiej bibliotece Ambrosianum i na terenie Lombardzkiej Akademii Nauk. Gdy jechał na misję do Warszawy, o Polsce nie wiedział dużo. Szybko jednak nad Wisłą uczył się realiów kościelnych i politycznych. Dla społeczeństwa jego przyjazd był oznaką rychłego odzyskania niepodległości, dlatego kiedy w czerwcu 1918 r. zebrali się biskupi z diecezji leżących na terenie Królestwa Polskiego, ks. Rattiemu powierzyli przewodniczenie obradom. Wizytator apostolski wsparł projekt przygotowany przez abp. Aleksandra Kakowskiego, metropolitę warszawskiego, dotyczący reorganizacji Kościoła w Królestwie Polskim. Później pod wpływem jego nalegań Benedykt XV zdecydował się odnowić zlikwidowane przez carat diecezje w Mińsku i Kamieńcu Podolskim.

Przede wszystkim jednak intensywnie działał na rzecz zbudowania relacji dyplomatycznych z odradzającą się Rzeczpospolitą. 30 marca 1919 r. Stolica Apostolska w sposób formalny uznała istnienie odrodzonego państwa polskiego, co zmieniło także charakter misji ks. Rattiego. 6 czerwca 1919 r. został mianowany nuncjuszem apostolskim w Polsce i podniesiony do godności arcybiskupa tytularnego. Jego konsekracja 26 października 1919 r. w archikatedrze warszawskiej była świętem całej stolicy. Uczestniczył w niej naczelnik państwa Józef Piłsudski, a sakry udzielił abp Kakowski. W tym samym czasie władze polskie mianowały prof. Józefa Wierusz-Kowalskiego, światowej sławy fizyka, posłem nadzwyczajnym i ministrem pełnomocnym przy Stolicy Apostolskiej.

„A więc zostaję”

Czas próby nuncjusza nastąpił latem 1920 r. Podobnie jak Michaił Tuchaczewski, wódz nadciągającej Armii Czerwonej, przedstawiciel papieża nie miał wątpliwości, jakie jest znaczenie toczącej się na przedpolach Warszawy bitwy. Tuchaczewski napisał to wprost w rozkazie z 4 lipca 1920 r.: „Na zachodzie rozstrzygają się losy powszechnej rewolucji, po trupie Polski wiedzie droga do światowego pożaru. Na Wilno, Mińsk, Warszawę marsz!”.

Nuncjusz był jednym z nielicznych dyplomatów, którzy w Warszawie zdecydowali się pozostać. Kontaktował się w tej sprawie z papieżem i otrzymał od niego informację, że sam powinien zdecydować, jak ma postąpić. Uznał więc, że skoro jego misja jest przy polskim rządzie, będzie pracował w Warszawie tak długo, jak długo będą tam działać polskie władze. „A więc zostaję” – powiedział znajomemu kapłanowi. Nie był bezczynny. Razem z abp. Kakowskim wizytował jednostki wojskowe i modlił się z warszawiakami o ocalenie miasta. Niektórzy historycy przypuszczają, że jego trwanie w zagrożonym mieście miało na celu nie tylko podtrzymanie ducha Polaków, ale było przygotowaniem do podjęcia rozmów z bolszewikami, gdyby udało im się zająć stolicę. Władze polskie wysoko oceniły postawę Rattiego w tym czasie. Na pierwszym po odparciu inwazji bolszewickiej posiedzeniu Sejmu premier Wincenty Witos podziękował Stolicy Apostolskiej i jej przedstawicielowi za moralne wsparcie w dniach zagrożenia.

Śląska awantura

Mandat nuncjusza Rattiego uzupełniony został 20 marca 1920 r. nadzwyczajnymi pełnomocnictwami jako papieskiego komisarza plebiscytowego na terenach Górnego Śląska, Warmii i Mazur. Miał wizytować tamte tereny i zapobiegać wykorzystywaniu religii do agitacji politycznej. W kwietniu 1920 r. przebywał w Opolu, Wrocławiu i w Piekarach Śląskich. Powrócił do Opola 20 czerwca 1920 r., lecz tylko na krótko. Informacje o postępach Armii Czerwonej skłoniły go do szybkiego powrotu do Warszawy. Kryzys w jego misji nastąpił jesienią, gdy 21 listopada 1920 r. biskup wrocławski kard. Adolf Bertram wydał dekret zakazujący księżom głoszenia bez zgody proboszczów kazań zawierających elementy propagandy plebiscytowej. Zakaz obejmował także księży przybywających na tereny plebiscytowe z innych diecezji, a więc głównie Polaków. Dotyczył nie tylko kościołów, ale również szkół oraz salek parafialnych. Kardynał Bertram sugerował, że dekret wydał za zgodą Stolicy Apostolskiej, co interpretowano, że miał na to przyzwolenie nuncjusza Rattiego. Sprawa była poważna. Dekret uderzał w księży o polskich przekonaniach. Wszystko działo się na kilka miesięcy przed plebiscytem. Na próżno abp Ratti wyjaśniał, że nic nie wiedział o dekrecie. Nieufnie do jego wyjaśnień odnosili się nawet polscy biskupi.

Po latach ustalono, że abp Ratti nie kłamał. Nie wiedział o intrydze wrocławskiego kardynała, który dekret konsultował z nuncjuszem apostolskim w Berlinie abp. Eugenio Pacellim, późniejszym papieżem Piusem XII. W końcu listopada 1920 r. w Sejmie złożono wnioski domagające się wyjaśnienia okoliczności sprawy, powołania administracji apostolskiej na terenach plebiscytowych na Górnym Śląsku oraz odwołania dekretu. Lewica poszła dalej i postawiła wniosek o zerwanie stosunków dyplomatycznych ze Stolicą Apostolską. Przepadł on zaledwie trzema głosami. Te wydarzenia poderwały autorytet nuncjusza i przyczyniły się do zakończenia jego misji. 4 czerwca 1921 r. abp Ratti wyjechał z Warszawy.

Pamięć o „drugiej ojczyźnie”

Papież wysoko ocenił pracę nuncjusza w Polsce. Po kilku miesiącach mianował abp. Rattiego biskupem Mediolanu, jednej z najbardziej prestiżowych diecezji we Włoszech, a później powołał go w skład kolegium kardynalskiego. Kiedy zaś w lutym 1922 r. po śmierci Benedykta XV zebrało się konklawe, jego uczestnicy bez większego wahania wybrali kard. Rattiego na kolejnego papieża. Przyjął imię Pius XI.

O Polsce i przeżytych tu chwilach nie zapomniał. W 1923 r. zatwierdził i rozszerzył na całą Polskę święto Matki Bożej Królowej Polski. Z jego polecenia w Grotach Watykańskich powstała kaplica Matki Bożej Częstochowskiej. Do śmierci w 1939 r. żywił przekonanie, że Polska jest forpocztą łacińskiej cywilizacji na Wschodzie, a Zachód nie uświadamia sobie powagi komunistycznego zagrożenia. Starał się pomagać chrześcijanom w Rosji i mobilizował opinię publiczną w ich obronie oraz przeciwko sowieckiej propagandzie. W marcu 1937 r. opublikował jeden z najważniejszych dokumentów społecznych papiestwa w XX wieku, encyklikę „Divini redemptoris”, o bezbożnym komunizmie. O Polsce mówił jako swej drugiej ojczyźnie, z którą łączyły go nie tylko wspomnienia, ale i głęboka więź duchowa.