SOS z via Cassia

Barbara Gruszka-Zych; GN 2/2019

publikacja 07.02.2019 06:00

– Dla mnie wszystko tu jest cenne jak relikwie, bo prawie każdego przedmiotu dotykał Jan Paweł II – mówi siostra Remigia Sawicka, sercanka.

W ośrodku przechowywane są tysiące eksponatów, niektóre o wielkiej wartości. józef wolny /foto gość W ośrodku przechowywane są tysiące eksponatów, niektóre o wielkiej wartości.

W zbiorach nietypowego muzeum, ciągnącego się przez korytarze i sale Ośrodka Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie, znajduje się obraz Matki Bożej przywieziony z Kościana Wielkopolskiego. Przybyli stamtąd pielgrzymi podczas pamiętnej audiencji generalnej 13 maja 1981 nie zdążyli go podarować Janowi Pawłowi II. Ustawiono go na fotelu, którego nie zajął, i modlono się przed nim o ocalenie jego życia. Maryja na nim jest skromnie ubrana, nosi korony z prasowanej słomy. Jej szaty zdobią ziarenka roślin układające się w skrót SOS. Zgromadzone w Domu Polskim im. Jana Pawła II zbiory też są takim sygnałem SOS wysyłanym do dzisiejszego świata, żeby ratował swoją duszę, nie zapominając o Janie Pawle II i jego nauczaniu.

Centrum

Via Cassia 1200 – ten adres powinien być rzymskim przystankiem dla wszystkich, którzy chcą się spotkać z Janem Pawłem II. Trzeba tylko wysiąść na stacji kolejki La Giustiniana i po piętnastu minutach dochodzi się do jaśniejących wśród palm, pinii i bujnej zieleni budynków, w których ma siedzibę Ośrodek Dokumentacji i Studium Pontyfikatu JPII. Wprawdzie znajduje się na obrzeżach Rzymu, ale stanowi prawdziwe centrum zbiorów pamiątek pozostałych po Ojcu Świętym. Duża ich część została tu przekazana z Watykanu już za jego życia. Wiele miejsca zajmują dary ofiarowane papieżowi podczas jego podróży apostolskich oraz spotkań z wiernymi. Odwiedzający mogą skorzystać z imponującej biblioteki z księgozbiorem liczącym około 30 tys. woluminów we wszystkich językach europejskich oraz niektórych orientalnych. W archiwum znajdują się pisma Karola Wojtyły z okresu krakowskiego (1958–1978), w tym ponad 1200 jego kazań i przemówień, oraz dokumenty z czasów, kiedy był papieżem. Są wśród nich materiały audiowizualne, bogata kolekcja zdjęć i zbiór filatelistyczny.

Ośrodek jest instytucją Fundacji JPII, którą powołał do życia sam Jan Paweł II, podpisując dekret 16 października 1981 r. Kieruje nim ks. Andrzej Dobrzyński. Budynki zakupiono z datków rozsianej po całym świecie Polonii.

Listy i pióro

Siostra Julia z figurką Matki Bożej Oświęcimskiej.   JÓZEF WOLNY /FOTO GOŚĆ Siostra Julia z figurką Matki Bożej Oświęcimskiej.
– Kolekcja pamiątek liczy około 20 tys. eksponatów – opowiada s. Remigia, zajmująca się zbiorami od 14 lat. – Są wśród nich bezcenne dzieła sztuki nie tylko sakralnej, świadectwa kultu świętych, starodruki, rękopisy.

Siostra rozpoczyna oprowadzanie nas od tzw. działu górniczego. Pośród przedmiotów ofiarowanych Ojcu Świętemu przez górników znajduje się kask strażacki Stanisława Trojanowskiego opatrzony numerem 238. Ten emigrant spod Bochni miał go na głowie podczas akcji ratowniczej po ataku na World Trade Center. Potem uczestniczył aż w 117 pogrzebach tych, którzy zginęli w ruinach wieżowców.

– Najstarszą pamiątką zachowaną w naszych zbiorach jest napierśnik stanowiący część zbroi husarskiej spod Wiednia – pokazuje nam go s. Remigia. – Bezcenną wartość mają pamiątki po królach polskich i twórcach kultury. Do najcenniejsztch należą Biblia hebrajska z 1543 r. oraz oryginalne listy króla Jana III Sobieskiego i Augusta II Sasa. Równie dużą rangę posiada jedyny zachowany autograf – brulion wiersza Norwida dedykowany papieżowi Piusowi IX i zaginiona kartka „Pana Tadeusza”

W zbiorach znajduje się też wiersz Juliusza Słowackiego zapowiadający przyjście polskiego papieża, napisany 128 lat przed wyborem Karola Wojtyły. Przyjaciele generała Andersa podarowali papieżowi jego wieczne pióro, które zachęca do wzięcia do ręki.

Krzyż i klisze

Siostra Remigia zwraca uwagę na pokaźne zbiory związane z nadaniem Janowi Pawłowi II tytułu honorowego obywatela miast i gmin oraz upamiętniające wręczenie mu kluczy do różnych miast, nie tylko w Polsce. Obliczyła, że taki tytuł przyznano mu ponad 300 razy. – Oczywiście z pierwszą taką propozycją wystąpiły jego rodzinne Wadowice – uśmiecha się. Na dłuższą chwilę zatrzymują zwiedzających zwracające uwagę przedmioty wyjątkowe, takie jak krzyżyk z rączki szczoteczki do zębów wykonany przez więźnia Ravensbrück albo miniaturowe instrumenty muzyczne uformowane z masy dentystycznej.

Przebywająca od 7 lat w ośrodku siostra Julia, również sercanka, nieustannie odkrywa tajemnice ogromnych zbiorów archiwalnych. Teraz pokazuje nam szarą teczkę z plikiem kliszy w środku. – Zaciekawiło mnie, dlaczego błyszczącą powierzchnię każdej z nich pokrywają nierównomierne skupiska drobnych wybitych punkcików – mówi. – Z dołączonego listu dowiedziałam się, że to pomysł artysty grafika – Juliana Józefa Antoniusza z Krakowa, który przez 20 lat eksperymentował, próbując stworzyć fotografię dla niewidomych. „Delikatne paluszki niewidomych dzieci »wyczytają« w nieregularnościach uśmiechniętą twarz papieża (…). Wszystkich zastosowań mojego wynalazku nie umiem sobie wyobrazić, ale jeżeli choć jeden z dotkniętych kalectwem uśmiechnie się dzięki mojej pracy, będzie to dla mnie wielką nagrodą (…)” – można w nim przeczytać.

Niepokalana z Auschwitz

Zatrzymuję się przy tabliczce z czasów wojny rosyjsko-japońskiej opatrzonej datą „rok 1904”. Ktoś napisał na niej pytania przydatne do rachunku sumienia np.: „Jak często opuszczałeś pacierz?”. Spowiadający się Polacy, by móc porozumieć się ze spowiednikiem nieznającym polskiego, mogli pokazywać na niej, przeciw czemu zgrzeszyli. – Przechowujący przez lata tabliczkę 97-letni Japończyk dostał ją od księdza posługującego w obozie jenieckim i przekazał Janowi Pawłowi II podczas jego pielgrzymki do Nagasaki – wyjaśnia s. Remigia.

Siostra Julia pokazuje nam ludową rzeźbę Niepokalanej z krzyżem na piersi, której historia ostatnio ją zafascynowała. To kopia figurki nazywanej Matką Bożą Oświęcimską, wyrzeźbionej przez Antoniego Kupca – najmłodszego z sześciu braci wywiezionych do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Autor, przekazując ją papieżowi, dołączył maszynopis zawierający historię pierwowzoru rzeźby, wykonanej przez jego brata – Bolesława.

– Sześciu braci z rodziny Kupców z Poronina w styczniu 1940 r. za działalność w konspiracyjnym ruchu oporu zostało wywiezionych do Oświęcimia – opowiada siostra. – W domu pozostali rodzice w podeszłym wieku. Bolesław potajemnie wyrzeźbił figurkę Maryi, a w jej podstawie wyżłobił otwór, w którym ukrył karteczkę z tekstem: „Prosimy o pomoc dla naszych rodziców, którzy pozostali bez opieki”. Za drutami figurka trafiła na oświęcimską parafię do ks. Władysława Grohsa, ale gryps nigdy nie ujrzał światła dziennego.

Dowody

Bolesław Kupiec został zakatowany przez gestapo. Aby chronić najmłodszego ze swoich braci, postanowił wziąć całą winę na siebie. Wojnę przetrwało trzech braci: Jan, Antoni i Władysław. O tym, że figurka uchowała się, dowiedzieli się w dniu beatyfikacji o. Maksymiliana. W pierwszą rocznicę beatyfikacji, podczas uroczystości ku jego czci w Brzezince, trzymał ją w dłoniach kard. Stefan Wyszyński. Stała się dla niego natchnieniem do wygłoszenia hymnu na cześć Maryi Panny. W 1990 r. wróciła do centrum św. Maksymiliana w Harmężach, nieopodal miejsca, gdzie przed 50 laty wyrzeźbił ją więzień nr 792.

– Niebieski album to ubogi zbiór czarno-białych zdjęć przedstawiających aktorów amatorów o mało efektownie ucharakteryzowanych twarzach – opowiada s. Julia, pokazując swoje niedawne odkrycie. – To podopieczni Domu Opieki Społecznej przy Krakowskiej 55, którzy przesłali Janowi Pawłowi II kasetę z nagraniem uroczystości powołania Stowarzyszenia Przyjaciół Chorych im. św. Brata Alberta – „Ecce Homo”. Jednym z jej punktów była premiera jego dramatu „Brat naszego Boga”, którym, jak piszą, nauczyli się modlić.

Kiedy spaceruje się wśród niezliczonej ilości eksponatów, przychodzi myśl, że jedne są drogocenne ze względu na wartość materialną, inne ze względu na swoją historię. Wszystkie stanowią dowód na to, jak ważny dla wielu był Jan Paweł II. – Papież nie patrzył na estetykę darów, ale na intencje ofiarodawcy – mówi s. Julia. – Dla niego liczył się człowiek i jego gest.