Kij w mrowisko

Leszek Śliwa

publikacja 15.05.2010 19:55

Słowa Benedykta XVI poruszyły Portugalczyków. Wzbudziły dyskusje nie tylko na łamach prasy, ale także na ulicach

Kij w mrowisko ESTELA SILVA/PAP/EPA Benedykt XVI na żegnany na lotnisku w Porto przez prezydenta Cavaco Silvę

Ojciec Święty zakończył wizytę w Portugalii. W ostatnim dniu odprawił Mszę św. w Porto. W homilii przypomniał, że„bez Boga człowiek nie wie, dokąd zmierza i nie potrafi nawet zrozumieć tego, kim jest”. Wydaje się, że te dobitne słowa papieża są podsumowaniem całej pielgrzymki. Portugalski Kościół jakby zapominał o tych prostych prawdach, o swojej sile moralnej. W ostatnich latach znajdował się w permanentnej defensywie. Oparty na ludowej pobożności pielgrzymowania do Fatimy wydawał się… zakompleksiony. O ile w sąsiedniej Hiszpanii biskupi czy księża chętnie wchodzą w spory ideologiczne z przeciwnikami katolickich wartości, o tyle w Portugalii unikają wszelkich dyskusji, jakby obawiali się zarzutu o niepoprawność polityczną.

W 2007 roku przy słabym oporze Kościoła zdominowany przez lewicę parlament poważnie zliberalizował ustawę o aborcji. Niedawno w Hiszpanii środowiska związane z Kościołem wyprowadziły ponad milion osób na ulice w proteście przeciwko podobnej ustawie. W Portugalii było spokojnie, a przecież ten kraj jest mniej zeświecczony niż Hiszpania! Większy procent ludności uważa się za katolików i znacznie więcej ludzi chodzi co niedzielę do kościoła. A socjaliści są tu mniej agresywni i mniej antyklerykalni. Biskupi nie potrafili jednak tego wykorzystać.

Dyskusja w tramwaju

Wsiadam do tramwaju numer 15 jadącego z centrum Lizbony do dzielnicy Belém. Słyszę, że między pasażerami trwa jakaś ożywiona dyskusja. Cztery osoby głośno mówią, pozostali z uwagą się przysłuchują. Podchodzę bliżej. „Ludzkie, pan mówi, że to jest ludzkie? No a jeśli nawet, to co z tego. Mnie się to nie podoba i nie chcę żeby mieli takie prawa jak normalni” – oburza się tęga kobieta. A więc te kilka osób sprzecza się na temat ustawy o wprowadzeniu „małżeństw” homoseksualnych.

Ustawę, przygotowaną przez rząd socjalistycznego premiera José Sócratesa uchwalił w lutym portugalski parlament. Aby weszła w życie musi ją jeszcze podpisać prezydent. Ma on jednak prawo ją zawetować. Aníbal Cavaco Silva jest katolikiem i prawicowym politykiem. Wydawałoby się, że decyzja o zawetowaniu takiego projektu będzie dla niego łatwa. Może gdzie indziej tak by było, ale nie w Portugalii, gdzie katolicy boją się być uznanymi za zacofanych i nietolerancyjnych. Prezydent wysłał więc projekt do Trybunału Konstytucyjnego, mając nadzieję, że sam nie będzie się musiał wypowiadać. Trybunał orzekł jednak, że projekt nie jest sprzeczny z konstytucją i ustawa znów trafiła na biurko prezydenta. Wszyscy się spodziewali, że Cavaco Silva podejmie decyzję już w kwietniu, on jednak zwleka do ostatniej chwili, tak jakby czekał na wsparcie papieża. I to wsparcie nadeszło. Mocne słowa Benedykta XVI w Fatimie, wypowiedziane w obronie rodziny jako nierozerwalnego małżeństwa kobiety i mężczyzny powinny dodać odwagi prezydentowi. Zauważył to dziennik „Diário de Notícias”, który na okładce zamieścił zdjęcie uśmiechających się do siebie papieża i prezydenta oraz tytuł „Papież potępił małżeństwa gejów, których Cavaco jeszcze nie zatwierdził”.

Oklaski w kościele

Kościół São Roque w lizbońskiej dzielnicy Chiado. We wnętrzu, na prawo od prezbiterium wisi duży ekran. Na ławkach przed nim tłum ludzi. Trwa transmisja z pożegnania Ojca Świętego na lotnisku w Porto. Wierni w skupieniu słuchają słów papieża. Po zakończeniu papieskiego przemówienia świątynia rozbrzmiewa burzą oklasków.

Portugalskich katolików jest wciąż bardzo wielu. Podczas Mszy kościoły są pełne. Kiedy jednak przegląda się portugalską prasę, trudno znaleźć gazetę, która wyrażałaby zdanie Kościoła. Nawet stosunkowo przychylny katolikom najstarszy dziennik z Lizbony „Diário de Notícias” nazywa kontrowersyjnymi słowa papieża w obronie rodziny. Teraz ludzie mogli jednak usłyszeć najwyższy autorytet, który ich zapewnia, że nie są „zacofani” kiedy nie podoba im się lekceważenie katolickich wartości. Autorytet, który mówi o ich kraju z szacunkiem i sympatią, a jednocześnie stawia wymagania. Jeśli biskupi portugalscy będą naśladować papieża, to katolicy w tym kraju znajdą w sobie odwagę, by bronić swych praw