Rodzina w pogubionym świecie

Szymon Babuchowski

publikacja 27.09.2018 06:00

Wbrew medialnej otoczce to nie seksualne skandale były w centrum Światowego Spotkania Rodzin. Ważniejsze okazały się wychowanie dzieci, małżeńska codzienność i… latające talerze.

W spotkaniu z papieżem Franciszkiem podczas Festiwalu Rodzin uczestniczyło 85 tys. osób. CIRO FUSCO /EPA/pap W spotkaniu z papieżem Franciszkiem podczas Festiwalu Rodzin uczestniczyło 85 tys. osób.

Śledząc medialne doniesienia poprzedzające Światowe Spotkanie Rodzin, można było odnieść wrażenie, że odbywać się ono będzie w cieniu nieustannych sensacji. Nie dość bowiem, że w Irlandii ciągle drążony jest temat wykorzystywania seksualnego przez duchownych, to jeszcze pod koniec ubiegłego roku świat obiegła informacja, jakoby na spotkanie zostały zaproszone także pary jednopłciowe. Jakby tego było mało, w polskim internecie zawrzało po prezentacji ornatów, które na potrzeby dublińskiej liturgii przygotowała firma z Piotrkowa Trybunalskiego. Niektórzy dopatrywali się w nich gejowskiej kolorystyki, inni widzieli symbole sprzeczne z chrześcijaństwem, a byli nawet i tacy, którzy wypatrzyli na ornatach trzy szatańskie szóstki.

Niesprzyjający klimat

Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, w każdej z informacji było „coś na rzeczy” – tyle że w stopniu, który znamy z kawałów o Radiu Erewań. Ornaty z Piotrkowa faktycznie do najpiękniejszych nie należały, ale tam, gdzie niektórzy widzieli trzy szóstki, odnaleźć można raczej nawiązanie do staroceltyckiego triskelionu, symbolu używanego od wieków przez irlandzki Kościół jako znak Trójcy Świętej. Co do par jednopłciowych, to nieformalne zaproszenie rzeczywiście padło z ust jednego z biskupów – Brendana Leahy’ego z Limerick, jednak nie było to bynajmniej oficjalne stanowisko organizatorów. Przeciwnie, kard. Kevin Farrell, prefekt watykańskiej Dykasterii ds. Świeckich, Życia i Rodziny, przepytywany w tej sprawie przez dziennikarzy, podkreślał, że Światowe Spotkanie Rodzin ma służyć promocji katolickiej wizji małżeństwa i rodziny. „Wiemy, że niektórzy mają inną wizję małżeństwa, ale my mamy katolicką i nikogo nie będziemy przepraszać za to, czego naucza Kościół” – mówił. Co więcej, na organizatorów posypały się gromy ze strony irlandzkich polityków właśnie ze względu na „zamknięcie na związki jednopłciowe”. Wypowiadali się w tej sprawie premier Leo Varadkar, a także minister ds. dzieci i młodzieży Katherine Zappone – oboje jawni homoseksualiści. Do krytyki przyłączyła się też była prezydent Irlandii Mary McAleese, zdaniem której katolickie nauczanie o homoseksualizmie jest po prostu złe. McAleese krytykowała też papieża Franciszka za zamknięcie dyskusji o kapłaństwie kobiet i domagała się rezygnacji z chrztu niemowląt, bo jest to – jej zdaniem – pogwałcenie wolności sumienia.

Niewątpliwie klimat, w którym startowało Światowe Spotkanie Rodzin, nie był więc dla tego wydarzenia sprzyjający. Tę atmosferę stworzyli zresztą nie tylko politycy i tropiące sensację media. W maju Irlandczycy zagłosowali przecież w referendum za zniesieniem poprawki do konstytucji chroniącej życie nienarodzonych. Za legalizacją aborcji opowiedziało się wówczas aż 70 proc. głosujących. Trzy lata wcześniej obywatele tego kraju przegłosowali legalizację małżeństw jednopłciowych. A całkiem niedawno irlandzcy biskupi zgodzili się, by katolickie poradnie życia rodzinnego obejmowały swoją opieką także pary homoseksualne. Zrobili to w obawie przed utratą dotacji z budżetu państwa.

Dość przepraszania?

Nietrudno zauważyć, że społeczeństwo irlandzkie, niegdyś rdzennie katolickie, dziś coraz bardziej oddala się od nauczania Kościoła. Ten proces w ostatnich latach nasilił się ze względu na mało wyrazistą postawę części tamtejszego duchowieństwa. Wielu biskupów utraciło swoje wpływy w poprzednich latach przez tuszowanie przypadków nadużyć seksualnych. Dlatego ich głos brzmi teraz mało przekonująco.

Inna sprawa, że nawet poprzedzający irlandzką wizytę list papieża Franciszka w sprawie nadużyć seksualnych duchowieństwa, bezpośrednio odnoszący się do sytuacji w diecezjach amerykańskiego stanu Pensylwania, spotkał się w Irlandii ze sporą krytyką. Cytowana przez tamtejsze media Maeve Lewis, przewodnicząca stowarzyszenia samopomocy One in Four, mówiła, że dość już „przepraszania, które nie ma żadnego znaczenia, dość deklaracji solidarności”. Działaczka domagała się „wyraźnego wezwania do działania” i ustanowienia kościelnych wytycznych, które pozwolą odpowiednio reagować w podobnych przypadkach.

Wydawać by się więc mogło, że odbywające się w takim klimacie Światowe Spotkanie Rodzin zostanie przez powyższe tematy zdominowane. Na dokładkę podczas jednego z paneli dyskusyjnych przewidziano wystąpienie o. Jamesa Martina dotyczące miejsca homoseksualistów w Kościele. Amerykański jezuita, znany z kontrowersyjnych wypowiedzi, mówił: „Oni nie wybierają swojej orientacji. Nie jest to także uzależnienie. Dlatego nie jest grzechem bycie osobą LGBT”. Tezy mocno dyskusyjne, bo przecież kwestia niewybierania orientacji przez homoseksualistów nie jest wcale taka oczywista. Po drugie, o ile faktycznie skłonność sama w sobie nie jest nigdy grzechem, to „bycie osobą LGBT” kojarzy się raczej z identyfikacją z nurtem, w którym obnoszenie się z łamaniem zasad moralnych uznawane jest za normę.

Rodziny nie tylko rozbite

Jednak kiedy spojrzy się na wielość tematów do dyskusji, które pojawiły się podczas Światowego Spotkania Rodzin, okaże się, że wspomniane wystąpienie było raczej wyjątkiem niż reprezentatywnym przykładem. Jak podkreśla bp Wiesław Śmigiel, przewodniczący Rady Episkopatu ds. Rodziny, stojący na czele oficjalnej polskiej delegacji, równolegle odbywało się sześć paneli i na każdym z nich podejmowanych było wiele różnych zagadnień. W pierwszym dniu Kongresu Duszpasterskiego dużo miejsca poświęcono komplementarności kobiety i mężczyzny.

W Kongresie Duszpasterskim, który był częścią Światowego Spotkania Rodzin, uczestniczyło ok. 37 tys. osób ze 116 państw, w tym 6,5 tys. poniżej 18. roku życia. Jego głównym tematem była adhortacja „Amoris laetitia”, bynajmniej jednak nie sprowadzona do słynnego przypisu 351 w rozdziale VIII (chodzi o fragment otwierający drogę rozeznania, czy w pewnych przypadkach istnieje możliwość udzielania Komunii św. osobom rozwiedzionym, które w ponownych związkach nie zachowują wstrzemięźliwości seksualnej). „Dlaczego zawsze musimy mówić tylko o przypadkach rozbitych małżeństw i rodzin? Trzeba też wziąć pod uwagę te rodziny, które się nie rozpadły. Tymczasem 90 proc. informacji na temat »Amoris laetitia« dotyczy jedynie rozdziału VIII. Dlatego my na Światowym Spotkaniu Rodzin będziemy mówić o pozostałych rozdziałach” – zapowiadał kard. Kevin Farrell.

– Wiele miejsca podczas spotkania poświęcono wychowaniu dzieci i życiu małżeńskiemu – relacjonuje s. Katarzyna Jackowska ze wspólnoty Chemin Neuf. – Był temat: „Jak latają talerze”, o rozwiązywaniu konfliktów, nawiązujący do jednej z papieskich katechez poświęconych rodzinie. Sporo można było dowiedzieć się o tym, jak świat radzi sobie z duszpasterstwem małżeńskim i rodzinnym.

Małżeństwo z datą ważności

Owacyjnie zostało przyjęte wystąpienie kard. Luisa Tagle, zatytułowane „Papież Franciszek i kultura odrzucenia”. Według filipińskiego hierarchy owa kultura ma swoje źródło w latach 30. XX wieku, kiedy po wielkim kryzysie w USA zaczęto produkować rzeczy tak, by szybko się psuły. W ten sposób zapełniane były kasy pancerne państw. – Nawet jeśli twój samochód jeszcze dobrze jeździł, przekonywano cię, że jest już przestarzały, niemodny, że powinnieneś go zmienić – mówił kard. Tagle. Jego zdaniem ten sposób myślenia przeniknął całą kulturę i dotknął również wizji małżeństwa: – Także twój współmałżonek jest w pewnym sensie dotknięty tym zaprogramowanym starzeniem się i może być zastąpiony. Na akcie małżeństwa powinniśmy umieszczać datę ważności! Śmieję się, ale tak się dzieje i jest to poważna rzecz – przestrzegał.

Światowe Spotkanie Rodzin to także popołudniowa „arena rodzinna”, występy artystyczne, wystawy, prezentacje czy bogaty program dla dzieci i młodzieży. – Doświadczyliśmy tu wiele radości i spontaniczności, spotkaliśmy ludzi z wielu krajów, którzy dzielili się z nami swoimi pomysłami na to, co możemy zrobić dla rodziny – opowiada Monika Lechniak, która wraz z mężem Markiem odpowiada w ruchu Chemin Neuf za misję Kana dla rodzin i małżeństw.

Z Polski przyjechało do Dublina prawdopodobnie ponad tysiąc osób. Ksiądz Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin, który wchodził w skład oficjalnej delegacji naszego kraju, twierdzi, że program spotkania został tak pomyślany, aby pokazać, jak poszczególni ludzie żyją Ewangelią rodziny na co dzień. Podkreśla, że „to nie były wykłady teoretyczne, to było coś, czym ci ludzie żyli”. Zwraca też uwagę na prosty język konferencji, dostępny dla zwykłego słuchacza. Wydaje się więc, że papież Franciszek nie tylko wytyczył swoją adhortacją tematykę spotkania. Organizatorzy przejęli także jego styl, polegający na przekładaniu teologii małżeństwa na język konkretów. We współczesnym, pogubionym świecie bardzo takich praktycznych wskazówek potrzebujemy. •

TAGI: