Kulisy I pielgrzymki do ojczyzny

Jan Drzymała

publikacja 09.04.2010 11:36

O trudnościach związanych z organizacją pierwszej wizyty Jana Pawła II w Polsce opowiada bp Alojzy Orszulik, ówczesny kierownik Biura Prasowego Episkopatu Polski

Kulisy I pielgrzymki do ojczyzny Jakub Szymczuk/Agencja GN bp Alojzy Orszulik

Jan Drzymała: Jak wyglądały przygotowania do pielgrzymki Jana Pawła II w kraju rządzonym przez komunistów?

Bp Alojzy Orszulik: - Jako pracownik sekretariatu Episkopatu Polski brałem udział w rozmowach z władzami komunistycznymi w sprawie terminu papieskiej wizyty. Do rozmów z władzami powołano: (wtedy jeszcze arcybiskupa) Franciszka Macharskiego, arcybiskupa Jerzego Strobę i biskupa Bronisława Dąbrowskiego. Ze strony władz był Stanisław Kania, minister spraw zagranicznych Józef Czyrek, Kazimierz Kąkol i dyrektor Urzędu ds. Wyznań Aleksander Merkel. Od samego początku strona rządowa była oporna. Nie chciała, by Papież przybył do kraju na 900. lecie śmierci świętego Stanisława. Jeszcze na początku stycznia został złożony protest w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. Na szczęście biskup Dąbrowski okazał się dzielny i próbował minimalizować szkody. Smutno było Papieżowi, gdy dowiedział się, że rząd polski nie chce, by przybył do Polski z okazji rocznicy śmierci świętego Stanisława…

Ale przecież z jednej strony rząd chciał polepszenia stosunków z Watykanem…

- Władze chciały poprawić swoje kontakty z Watykanem, by wyeliminować z pośrednictwa w rozmowach kardynała Wyszyńskiego i episkopat polski. A jednak partyjni działacze nie chcieli zgodzić się na przyjęcie wizyty Papieża z okazji rocznicy śmierci świętego Stanisława. Wciąż podawali jeden powód: święty Stanisław jest symbolem walki Kościoła z państwem. To powtarzało się jak katarynka we wszystkich rozmowach. Trwało to tak długo, aż wreszcie uzgodniono, że w tej sprawie spotka się sam kardynał Wyszyński z Edwardem Gierkiem. Mieli rozmawiać na temat papieskiej pielgrzymki, ale kardynał wykorzystał okazję, sporządził dossier problemów społeczno-gospodarczych i wszystkie winy rządu wypowiedział panu Gierkowi. Na końcu krótko tylko wspomniał o wizycie papieskiej w Polsce. Gierek twardo dyskutował z prymasem. Żądał, żeby prymas mu wskazał defraudacje i inne przewinienia, które popełniają funkcjonariusze partyjni. Kardynał odpowiedział tylko: „Pan sekretarz ma swoje służby, niech się przez nie dowie, jakie są nadużycia w aparacie państwowo partyjnym”.

Chyba niewiele w ten sposób udało się osiągnąć?

- Ta rozmowa nie przyniosła właściwie niczego. Zapadła tylko decyzja, że zostanie stworzony zespół, który przedyskutuje kwestię, czy jest prawdą, że święty Stanisław to symbol walki Kościoła z państwem. 28 lutego 1979 roku przed południem arcybiskup Dąbrowski spotkał się ze Stanisławem Kanią. Postanowili, że spotka się cała ekipa, która ma dyskutować o papieskiej wizycie. Nie rozmawiano na temat świętego Stanisława i jego rzekomej winy. Chodziło bardziej o to, czy Papież może przyjechać w maju? Kardynał Wyszyński nalegał na 8 maja. Tak samo Ojciec święty. Władze się opierały. Stanowisko prawdopodobnie było kolegialne. Rozmowa trwała przeszło dwie godziny. Wreszcie arcybiskup Dąbrowski się zdenerwował i powiedział: „Wy tylko udajecie, że się godzicie na wizytę papieską w Polsce. W gruncie rzeczy wcale jej nie chcecie”. Wtedy Stanisław Kania jako główny negocjator odpalił: „Wyciągamy kalendarze i szukamy terminu poza majem”. Byliśmy w kropce. Całe szczęście biskup Dąbrowski był na początku stycznia w Rzymie i wtedy rozmawiał z Ojcem świętym. Przewidywali możliwość przesunięcia pielgrzymki na czerwiec. Ojciec święty sugerował, żeby to było w pierwszej połowie czerwca w uroczystość Zesłania Ducha Świętego albo Trójcy Świętej. Doszliśmy do porozumienia z władzami, że pielgrzymka może się zacząć 2 czerwca i zakończyć 10. Ułożyliśmy enigmatyczny komunikat. Zawiozłem go do Gniezna kardynałowi Wyszyńskiemu z pytaniem, czy się na to godzi. Kardynał przystał. Przekazaliśmy komunikat Ojcu świętemu. Przyjął ten termin.

Potem przyszedł czas na ustalenie szczegółowego harmonogramu wizyty. Rozmowy w tej kwestii były łatwiejsze?

- Były leniwe i oporne. W naszym komunikacie program był już zarysowany. Było wiadomo, że Ojciec święty odwiedzi Warszawę, Kraków, Gniezno, Częstochowę. Mówiło się też cicho o Wadowicach i o Oświęcimiu.

A Piekary Śląskie?

- Była mowa o Piekarach, ale to miasto odpadało. Program był modyfikowany. Później oficjalnie włączono Wadowice, Oświęcim, Nowy Targ i Kalwarię Zebrzydowską. Rozmowy zacięły się znowu na etapie struktury organizacyjnej, ponieważ przygotowanie pielgrzymki Ojca świętego jest bardzo wielkim przedsięwzięciem logistycznym.

Co ksiądz biskup wtedy robił?

- Miałem dwie funkcje. Jako sekretarz pomocniczy Konferencji Episkopatu Polski byłem przyporządkowany arcybiskupowi Marcinkusowi, który z ramienia Watykanu odpowiadał za organizację tej pielgrzymki. Byłem także kierownikiem biura prasowego episkopatu, więc na mnie spadł problem ustanowienia centrum prasowego. Przecież nie można sobie wyobrazić pielgrzymki Ojca świętego bez udziału dziennikarzy.

Zainteresowanie mediów pewnie było duże

-Bardzo duże. Nie pamiętam dokładnej liczby, ale na pielgrzymkę akredytowało się około tysiąca dziennikarzy.

Władze komunistyczne nie robiły żadnych problemów?

- Godziły się na to. Nie było większych problemów z akredytacją. Ekipa dziennikarska jako pierwsza przemierzyła całą trasę papieskiej podróży. Ze strony rządowej obsługą medialną wizyty zajmowała się Polska Agencja Informacyjna. Jej szefem był wówczas Mirosław Wojciechowski. Ustaliliśmy, gdzie będą miejsca zgromadzeń liturgicznych, gdzie staną trybuny, jakie trybuny będą potrzebne dla dziennikarzy piszących, fotoreporterów i ekip audiowizualnych.

Co jeszcze trzeba było przygotować na spotkanie z Papieżem?

-Kiedy do Polski przyleciał ze swoim współpracownikiem arcybiskup Marcinku, oblecieliśmy z nim całą trasę. Sporządziliśmy protokoły z każdego miejsca, gdzie Papież miał się zatrzymać. Ustaliliśmy, gdzie będą posiłki, kto będzie na tych posiłkach itp. Miejsca zgromadzenia też trzeba było sprawdzić. Wyznaczyć, jak wielkie będą sektory, ilu ludzi pomieszczą i czy będą bezpieczne dla uczestników. To było szczególnie ważne, bo spodziewaliśmy się wszyscy, że na spotkanie z Janem Pawłem II przybędą ogromne rzesze. W tych wszystkich pracach brałem udział, aż do odlotu Jana Pawła II.

A jak Ojciec święty traktował tę pielgrzymkę?

- Sam pisał swoje przemówienia. Wszystko było otoczone motywem religijnym, ale miały one swoje akcenty. Papież poruszył problemy polityczne i społeczne, ale robił to z wielką delikatnością. Przy tej pielgrzymce ze strony rządu nie było żadnych protestów. Takie protesty pojawiły się w 1987 roku

Jakie emocje towarzyszyły obserwatorom tamtych wydarzeń?

- Ze strony społeczeństwa emocje były ogromne. Jak się spojrzy na film Trzosa-Rastawieckiego, widać, jak rzesze biegły za samochodem, którym przejeżdżał Ojciec święty z lotniska do katedry, potem do rezydencji prymasa. Można było zaobserwować ogromny entuzjazm całego społeczeństwa. Niezadowolenie mogli być tylko funkcjonariusze partyjni. Władze odpowiedzialne za środki przekazu postanowiły, że będą pokazywać twarz Ojca świętego, stare kobiety, zakonnice i księży. Kiedyś spotkałem pana Szczepańskiego, który wtedy kierował telewizją, pytałem, jak to się stało, że tylko pokazywana była twarz papieża. Odpowiedział mi, że przecież najważniejszy był papież. To było śmieszne, bo tak naprawdę chodziło o to, by nie pokazywać tych rzesz wiernych, które zgromadziły się wokół Ojca świętego.

Który moment tej pielgrzymki szczególnie został księdzu biskupowi w pamięci?

- Wzruszające były nie tylko słowa „niech zstąpi Duch Twój”, ale cała jego homilia na Placu Zwycięstwa. Poza tym Ojciec święty celowo chciał, by ta pielgrzymka przypadała w okresie Zielonych Świąt. Wtedy pięknie zabrzmiały jego słowa o bierzmowaniu narodów słowiańskich. Wzruszający też był ten moment, kiedy Ojciec święty szedł wzdłuż kamieni upamiętniających zamordowanie różnych narodowości w Birkenau.

Jakie były komentarze po wizycie Jana Pawła II?

- Ta pielgrzymka podniosła naród polski z kolan. Uświadomiła społeczeństwu, jaką jest siłą i potęgą, gdy się zgromadzi na określonych uroczystościach. W społeczeństwo wszedł ten Duch, o którym Ojciec święty mówił na Placu Zwycięstwa w Warszawie.