Wychowawca Polaków

Tomasz P. Terlikowski

publikacja 09.04.2010 07:29

Jan Paweł II pozostawił Polakom do wypełnienia wielkie zadanie. Jego przesłanie z kolejnych pielgrzymek do Polski układa się w projekt Rzeczpospolitej papieskiej. Gdyby udało się go podjąć, nasz kraj, a być może także Europa wyglądałyby zupełnie inaczej.

Wychowawca Polaków Archiwum Archidiecezji Katowickiej/Reprodukcja Henryk Przondziono Kard. Karol Wojtyła w Piekarach Śląskich

Jan Paweł II pozostawił nam silny, konkretny i dostosowany do polskich realiów projekt polityczny. Kolejne pielgrzymki papieskie do ojczyzny były nie tylko – choć często tak przedstawiały je media – emocjonalnymi spotkaniami, które pozwalały nam przetrwać ciemną noc komunizmu czy trudne pierwsze lata wolności, ale również wielką katechezą, włączoną w proces wychowywania Polaków i próbą ponownego formowania polskości. Papież miał świadomość tego, jak bardzo historia i lata komunizmu zniszczyły nasz kraj, a jednocześnie podziwiał polską siłę przetrwania i kulturową polskość. To na nich chciał budować nowoczesne państwo, które tworzone będzie przez ludzi sumienia, uformowanych w Kościele. Kolejne pielgrzymki były rekolekcjami, w czasie których ci nowi ludzie, a później nowe państwo zostaną uformowani.

Katecheza dziejów

Na początku tej wspólnej drogi ku dojrzałości zdecydował się papież na jasne przypomnienie, kim jesteśmy i skąd przychodzimy. Nie miało to być tylko nostalgiczne wspominanie wspaniałej polskiej przeszłości, ale także formowanie przyszłości. Papieska „katecheza dziejów” miała charakter hagadyczny, była wypełnieniem przykazania, jakie przekazał Bóg narodowi wybranemu w Księdze Wyjścia, „abyś opowiadał dzieciom twoim i wnukom, co zdziałałem w Egipcie” (10,2). Hagada zaś (także ta papieska) to nie tylko wspominanie wydarzeń  z przeszłości, ale przede wszystkim uobecnienie ich we współczesności. Podobny cel przyświecał pierwszej pielgrzymce papieskiej do Polski. Jan Paweł II wracając do „korzeni”, „początków” ojczyzny, opowiada jej trudne losy, by nie tylko je przypomnieć, ale „uobecnić”, uczynić aktualnymi, a co za tym idzie – doprowadzić do odrodzenia i umocnienia polskości. Można powiedzieć, że w czasie „świętych dni” papieskiej wizyty, przez opowiadanie trudnych losów ojczyzny, dokonać się miało jej odrodzenie z nieuszczuplonymi siłami witalnymi.

To papieżowi się udało. Jego pielgrzymka do Polski przemieniła Polaków. Wielka modlitwa do Ducha Świętego, umocnienie narodowej dumy i tożsamości wybiły Polaków z odrętwienia „gierkowską stabilizacją” i przyczyniły się do początku wielkich zmian politycznych i moralnych, które zyskały zwieńczenie w ruchu „Solidarności”, mocno określającym także papieskie nauczanie na temat godności pracy.

Wezwanie do nawrócenia

Proces odbudowywania podmiotowości Polaków został brutalnie przerwany przez stan wojenny, który rozpoczął trzyletni okres pacyfikacji, określany niekiedy „czarną nocą komunizmu w Polsce”. W takich okolicznościach, w sytuacji braku nadziei, świadomości upadku jednego z najważniejszych ruchów społecznych, internowania lub więzienia działaczy opozycji, przybył do Polski Jan Paweł II. I znowu, jak poprzednio, wykorzystał tę wizytę do kontynuowania dialogu z Polakami, do ich formowania i przemiany.

Nie należy więc spoglądać na tamte słowa tylko przez pryzmat wydarzeń politycznych. Jan Paweł II odnosił się do nich, to oczywiste, ale przede wszystkim próbował nam przypomnieć, że decyzje osobiste jednostek, ich nawrócenie, walka o moralność mają fundamentalne znaczenie dla tego, jak wyglądać będzie Polska w przyszłości. „Solidarność”, to najgłębsze przekonanie widać w tle kolejnych przemówień papieskich, jeśli ma rzeczywiście zwyciężyć w Polsce – musi stać się przede wszystkim ruchem przemieniającym świadomość i odradzającym moralność. Zwycięstwo militarne, polityczna klęska komunizmu – na tym etapie – była zwyczajnie niemożliwa. Zamiast więc walki zbrojnej (która łączyłaby się z przelewem krwi, przed którym tak często przestrzegał Jan Paweł II) trzeba nastawić się na pracę moralną, na przemienianie siebie i relacji międzyludzkich, z których wynikać będzie dopiero realna przemiana społeczna i polityczna.

Na tym samym fundamencie zbudowany był przekaz pielgrzymki z roku 1987, w czasie której Jan Paweł II powrócił do swoich fundamentalnych intuicji i uczył Polaków (dwa lata przed odzyskaniem niepodległości), co oznacza „być wolnymi”. Fundamentem, na którym ma być zbudowana wolność, są osobiste wybory każdego z Polaków, przed którymi czas i naród, w którym żyją, stawiają szczególne wyzwania. „(…) wspólnota, jaką jest naród, składa się z ludzi i każdy z nich ma swoją świadomość wolności i każdy z nich musi swoją świadomość wolności podjąć, i każdy z nich tę swoją świadomość wolności musi określić od strony tego, co mu jest zadane. Inaczej nie może być zdrowego społeczeństwa. Nie może być zdrowego społeczeństwa, jeżeli w nim sprawa wolności, wolności osobowej, wolności wspólnotowej, wolności narodowej nie jest rozwiązana do końca, uczciwie, z pełnym poczuciem odpowiedzialności” – mówił wówczas papież.

Rzeczpospolita papieska

Cztery lata później Jan Paweł II zdecydował się mówić o fundamentach i o tym, jak powinna wyglądać rzeczywiście wierna swoim korzeniom (tak mocno przypomnianym w 1978 r.) i dziedzictwu Polska. Projekt ten, wypowiedziany w kazaniach zbudowanych wokół refleksji nad Dekalogiem, określić można wielką propozycją zbudowania chrześcijańskiej demokracji wartości, Polski wojtyliańskiej, która – gdyby została przyjęta przez Polaków i wprowadzona w życie – pozwoliłaby uniknąć raf postmodernistycznego modelu liberalizmu i zbudować nie tyle pełną patologii III RP, ile Rzeczpospolitą Jana Pawła II. Ta pierwsza pielgrzymka do wolnej Polski, choć zawierała już element surowej oceny tego, co Polacy zrobili ze swoją wolnością, w istocie była wielkim apelem do wolności Polaków, by nie marnowali szansy dziejowej, jaka przed nimi stanęła.

Przesłanie tamtej pielgrzymki nie powinno być sprowadzane tylko do tamtych czasów. Jego podstawowa treść pozostaje aktualna, a można ją streścić w krótkim zdaniu: trzeba przywrócić język moralności, etyki i antropologii w polityce. „Nasza  młoda III Rzeczpospolita stoi na pewno wobec zadania odbudowy ekonomii, podniesienia stanu polskiego »mieć« wedle słusznych potrzeb, wedle wymagań wszystkich obywateli. Niech mi jednak będzie wolno z całą stanowczością stwierdzić, że również i to zadanie realizuje się  prawidłowo i skutecznie tylko na zasadzie prymatu ludzkiego »być«. Ekonomia jest ostatecznie dla kultury. Realizuje się również przez kulturę. Realizuje się prawidłowo przez ten podstawowy wymiar kultury, którym jest moralność – wymiar etyczny. Zabezpieczając pierwszeństwo tego wymiaru, zabezpieczamy pierwszeństwo człowieka” – mówił Jan Paweł II w przemówieniu do przedstawicieli świata kultury zgromadzonych w Teatrze Narodowym.

Odrzucony przekaz?

Projekt ten jednak nie został wówczas usłyszany. I Jan Paweł II bardzo mocno to podkreślał, gdy w 1995 r. przyjechał ponownie do ojczyzny, rozliczając Polaków z tego, co „zrobili oni ze swoją wolnością”. Później były kolejne pielgrzymki, skierowane już bardziej do chrześcijan, a mniej do wszystkich Polaków, ale także zawierające konkretny program dla Polski. Rok 1997 upływał pod znakiem formowania chrześcijańskich sumień w kierunku walki o świat, budowania cywilizacji miłości. Pielgrzymka z 1999 r. stała się wezwaniem do chrześcijan, by byli „znakiem sprzeciwu” wobec tendencji tego świata. Rok 2002 – ze słynnym „żal odjeżdżać” – to ostatni testament Jana Pawła II do Polaków, prośba, by podjęli misję ewangelizacji Europy, głoszenia miłosierdzia światu i przemieniania go.

Wszystkie te, czasem bardzo doraźne, słowa układają się w spójny projekt polskości, który nazwać można „Rzeczpospolitą papieską”. Ta wizja powinna stać się podstawą naszego działania w przyszłości. Słowa papieskie nie mogą i nie powinny zawisnąć w próżni. Nie powinny być tylko pięknym wspomnieniem, ale powinny być rzeczywistą podstawą działania, zaangażowania Polaków. Jeśli tak nie będzie, jeśli pozwolimy na sprowadzenie myśli papieskiej do poziomu „kremówek” – będzie to oznaczać, że zaprzepaściliśmy wielką szansę, daną nam za pośrednictwem Jana Pawła II przez Opatrzność. Z zaprzepaszczenia tej szansy będziemy rozliczani.