Obrońca prostych ludzi

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 22.05.2018 06:00

Życie i nauczanie Josepha Ratzingera cechuje zaskakująca spójność. Jeśli pokusić się o znalezienie klucza do tej całości, byłoby nim niewątpliwie słowo „prawda”.

Elio Guerriero Świadek prawdy. Biografia Benedykta XVIwyd. WAM, Kraków 2018, s. 583 Elio Guerriero Świadek prawdy. Biografia Benedykta XVIwyd. WAM, Kraków 2018, s. 583

Książka w polskim tłumaczeniu nosi tytuł: „Świadek prawdy”, co jest najwyraźniej aluzją do słynnej biografii Jana Pawła II pt. „Świadek nadziei” autorstwa George’a Weigla. Oryginalny tytuł dzieła to: „Sługa Boga i człowieczeństwa”. Oba te tytuły, zwłaszcza czytane razem, trafiają w sedno przesłania Benedykta XVI.

Życie i nauczanie Josepha Ratzingera cechuje zaskakująca spójność. Jeśli pokusić się o znalezienie klucza do tej całości, byłoby nim niewątpliwie słowo „prawda”. Wielki Bawarczyk od początku swej posługi podkreślał, że Dobra Nowina jest dobra, bo jest prawdą. I że Kościół nie może rezygnować z tego przekonania z powodu nacisków: czy to ze strony politycznej poprawności, czy postmodernistycznej niechęci do pojęcia „prawdy”, czy w imię dialogu z innymi religiami. Głoszenie prawdy u Ratzingera zawsze łączyło się z pojęciem „służby”. Bogu i człowiekowi. W tej kolejności. „Niczego nie przedkładać ponad służbę Bożą” – to zdanie z Reguły św. Benedykta jest dla papieża seniora wręcz programowym mottem. Wiele razy w jego pismach powtarza się teza, że służba człowiekowi nie jest ani autentyczna, ani pełna, jeśli nie jest ona wpierw służbą Bogu.

Elio Guerriero Świadek prawdy. Biografia Benedykta XVIwyd. WAM, Kraków 2018, s. 583   Elio Guerriero Świadek prawdy. Biografia Benedykta XVIwyd. WAM, Kraków 2018, s. 583
Najpełniejsza biografia?

Przedmowę do książki napisał Franciszek. Papież zauważa m.in., że dzieło to „przedstawia kompleksowe, wiarygodne i wyważone odczytanie życia i myśli” jego poprzednika. I wyznaje: „Jego modlitwa i przyjaźń są dla mnie szczególnie cenne”.

Na okładce „Świadka prawdy” wydawca umieścił marketingową zachętę: „Najpełniejsza biografia Josepha Ratzingera”. Najpełniejsza, gdy chodzi o faktografię i analizę dzieł Ratzingera – z tym można się zgodzić. Autor trzyma się klucza chronologicznego. Taki układ porządkuje gigantyczny materiał. Przy tego typu podejściu trudniej jednak o dokonanie głębszej, ideowej syntezy. Kiedy George Weigel skończył pisanie „Świadka nadziei”, Jan Paweł II jeszcze żył. Już po jego śmierci Weigel dokończył dzieła. Nie tylko uzupełnił opis wydarzeń związanych z końcówką życia papieża, ale pokusił się o rodzaj bilansu dokonań Jana Pawła („Kres i początek”).

Na podobne podsumowanie dokonań Benedykta XVI być może jest za wcześnie. Mam nadzieję, że autentycznie „najpełniejsza biografia”, ujmująca całość jego życia i teologii oraz wpływ jego myśli na świat i Kościół, jeszcze powstanie. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w Polsce usystematyzowania teologii Ratzingera podjął się ks. prof. Jerzy Szymik w trylogii „Theologia Benedicta” (szkoda, że polski wydawca nie dopisał tej pozycji do bibliografii).

Pytania o sobór

Lektura „Świadka prawdy” uświadamia czytelnikowi, jak wiele światła wniósł Benedykt XVI w życie Kościoła jako teolog i jako pasterz w czasie soborowych turbulencji. Był ostatnim papieżem, który osobiście przeżył sobór. Współtworzył nauczanie soboru i stał się jego zaangażowanym interpretatorem. Właściwe odczytanie soboru leży mu mocno na sercu. Jest poniekąd jego testamentem.

Jest to temat wciąż aktualny, ponieważ pontyfikat Franciszka spowodował powrót do debaty o rozumienie soboru i sposób jego realizacji. W swoim pierwszym tradycyjnym bożonarodzeniowym przemówieniu do Kurii Rzymskiej Benedykt XVI nawiązał do przypadającej wtedy 40. rocznicy zakończenia soboru. Mówił o dwóch konkurujących ze sobą sposobach jego interpretowania. Starły się one już w trakcie prac soborowych. Po jednej stro­nie stała hermeneutyka braku ciągłości, która akcentowała zerwanie po­między wcześniejszym życiem Kościoła a tym, które miało się zacząć po soborze. Według tej interpretacji dokumenty soborowe są owo­cem kompromisu i nie zawierają prawdziwego soborowego ducha. Jedynie odważnie przekraczając literę tych tekstów, uzyska się przestrzeń na to, co było prawdziwą intencją ojców soborowych. Benedykt uważał, że należy odrzucić hermeneutykę zerwania, wspieraną przez szerokie kręgi medialne i część teologów. Opowiadał się za hermeneutyką reformy i ciągłości. „Kościół przed soborem i po nim jest tym samym Kościołem, jednym, świętym, powszechnym i apostolskim, który pielgrzymuje przez wieki” – akcentował.

Jego następca często krytykuje duszpasterstwo oparte na zasadzie „zawsze tak było”, wzywa do duszpasterskiego nawrócenia Kościoła. Słuszny postulat poszukiwania nowych dróg powinien być równoważony zasadą, którą Benedykt nazwał „hermeneutyką reformy i ciągłości”. Przyznał to sam Franciszek. W liście na obchody 450. rocznicy zakończenia Soboru Trydenckiego obecny papież wprost powołał się na wspominane przemówienie swojego poprzednika, uznając, że jego rozumienie reformy jest słuszne. Tak więc nawrócenie duszpasterskie, o które walczy Franciszek, nie ma być wymyślaniem Kościoła od nowa, ale pogłębieniem jego tożsamości zgodnie z wolą Chrystusa. Nawrócenie jest zawsze ruchem od „światowości” ku Ewangelii.

Inkwizytor czy obrońca ludzi prostych?

Zastanowił mnie tytuł jednego z rozdziałów: „Inkwizytor czy obrońca ludzi prostych?”. Autor opisuje w nim trudne sprawy, przed którymi stanął kard. Ratzinger jako prefekt Kongregacji Doktryny Wiary. Musiał reagować na nieortodoksyjne opinie i nurty, które pojawiały się raz po raz we wnętrzu posoborowego Kościoła. Geurriero nie wchodzi w polemikę z tymi, którzy żywili do kardynała prefekta głęboką niechęć i agresywnie go krytykowali. Pokazuje, że Ratzinger uważał za swój obowiązek ochronę ludzi wierzących przed zamętem. W tym kontekście wspomina o płaskorzeźbie na pewnej ambonie, która mocno zainspirowała papieża. Przedstawia ona baranka, którego przygniata lew z zamiarem pożarcia. Obok lwa pokazany jest mały pies, który próbuje odciągnąć napastnika, żeby uratować baranka.

Jak interpretuje ten obraz Ratzinger? „Baranek ofiarny oznacza Kościół, a dwoje pozostałych zwierząt, lew i pies, wskazuje dwie drogi, które stoją otworem przed głoszącymi słowo pasterzami i podejmującymi refleksję nad wiarą teologami. Mogą one przedstawiać despotyczną przemoc rozumu, która niczym żarłoczny lew dzieli i pożera bezbronną i nieświadomą wspólnotę wiernych, albo wierność odważnego psa, który bez lęku rzuca się na agresora, by ją ocalić. Według kardynała ta ikonografia odzwierciedla dramatyczną sytuację teologii i teologów w drugiej połowie lat 80. ub. wieku. Stąd powaga jego upomnień adresowanych do dawnych kolegów w imię obrony nieświadomych wiernych. Choć pragną oni spotkać Boga i jego Kościół, bywają wydawani na gwałtowne ukąszenia tych, którzy przestali już przekazywać depozyt wiary, a zamiast tego nieustannie podawali w wątpliwość prawdy wiary i moralność”. Guerriero pointuje: „Ten, którego media i większość opinii publicznej uparcie przedstawiały jako »pancernego kardynała«, wielkiego inkwizytora, chciał być po prostu wiernym pasterzem, który wystawiał się na ukąszenia lwa, byle tylko uratować pozostawioną samej sobie i zagrożoną owczarnię Chrystusa”.

Zaskakujący katechizm

Służba na rzecz wiary prostych ludzi nie wyrażała się tylko w prostowaniu błędów teologii wyzwolenia, liberalnych teologów moralnych lub innych „postępowych” nurtów, które chciały dostosować Kościół do świata. Być może największą zasługą wieloletniego prefekta Kongregacji Doktryny Wiary było koordynowanie prac nad Katechizmem Kościoła Katolickiego. Guerriero przypomina sytuację, która doprowadziła do jego powstania. Po soborze zaczynały pojawiać się katechizmy poszczególnych konferencji episkopatów. Najbardziej kontrowersyjny okazał się Katechizm Holenderski. Kard. Ratzinger już jako biskup Monachium zgłaszał zastrzeżenia przeciwko tej tendencji, która powoduje niepewność i zagubienie wśród wiernych. Pytał: „Dokąd podąży Kościół i miliard jego wiernych, jeśli każda konferencja episkopatu opublikuje swój katechizm zawierający własną wizję grzechu, aniołów, sądu ostatecznego, Boskiej Trójcy czy dziewictwa Maryi?”.

W 1986 r. kard. Ratzinger stanął na czele komisji, której zadaniem było opracowanie nowego katechizmu dla Kościoła. Obóz postępowych teologów kontestował to przedsięwzięcie jako przejaw „kolonializmu kulturowego”. W 1992 r., czyli po 6 latach prac, Katechizm Kościoła Katolickiego trafił do wiernych. Stał się bestsellerem, sprzedawano go w milionach egzemplarzy na całym świecie ku zaskoczeniu krytyków.

Intuicja tandemu Wojtyła–Ratzinger okazała się słuszna. Wierni niekoniecznie oczekują niekończących się dyskusji wewnątrzkościelnych. Potrzebują raczej jasnego punktu odniesienia, przewodnika w zrozumieniu wiary i praktyki życia chrześcijańskiego. Sam Ratzinger podczas prezentacji edycji wzorcowej podkreślał: „Zaskakujące jest to, że w świecie pełnym sporów, w Kościele doświadczającym starcia przeciwstawnych prądów udało się przygotować takie świadectwo jedności w relatywnie krótkim czasie. Osobiście nie sądziłem, że to będzie możliwe, i muszę to otwarcie wyznać”.

Rządzenie, czyli myśl i modlitwa

Benedykt XVI przez ponad 4 lata wygłaszał katechezy o świętych. Najnowsza adhortacja Franciszka poświęcona jest właśnie powołaniu do świętości. Dla Benedykta XVI święci nie są ludźmi z przeszłości. Ich życie tłumaczy i przekazuje Ewangelię. Dla niego mistrzami byli św. Augustyn i św. Bonawentura. Guerriero sięga po fragment katechezy o Bonawenturze, widząc w nim klucz interpretacyjny pontyfikatu: „Dla św. Bonawentury rządzenie nie wyrażało się po prostu w działaniu, ale przede wszystkim w myśleniu i modlitwie. Wszystkie jego decyzje są owocem refleksji, myśli oświeconej modlitwą”. Komentarz autora: „Brzmi to niemal jak odpowiedź Benedykta XVI, udzielona tym, którzy w czasie jego pontyfikatu utyskiwali, że zamiast rządzeniem Kościołem zajmuje się swoimi książkami”.

W 2012 r. Benedykt XVI wygłosił ostatnie bożonarodzeniowe przemówienie do Kurii. Mówił o kryzysie Kościoła w Europie, ale diagnoza ta dotyczy dziś nie tylko naszego kontynentu. „Rdzeniem kryzysu Kościoła w Europie jest kryzys wiary. Jeżeli dla niego nie znajdziemy rozwiązania (…) wszelkie inne reformy pozostaną nieskuteczne”.