Męczennicy współczesności

Wojciech Roszkowski (Gość Niedzielny)

publikacja 08.03.2010 09:16

Do końca XX wieku papież Jan Paweł II wyniósł do chwały ołtarzy 405 męczenników tego stulecia, w tym między innymi 239 ofiar prześladowań w Hiszpanii republikańskiej, 110 męczenników polskich, głównie ofiar nazistów, 26 ofiar terroru masońskiego w Meksyku w latach dwudziestych, 10 ofiar nazizmu w innych poza Polską krajach Europy oraz 2 męczenników z czasów komunistycznych w Europie Wschodniej.

Męczennicy współczesności Henryk Przondziono/Agencja GN 405 męczenników XX wieku do końca ubiegłego stulecia wyniósł do chwały ołtarzy Jan Paweł II - pisze Wojciech Roszkowski

Męczeństwo w postaci zbawczej męki i śmierci Chrystusa jest fundamentem chrześcijaństwa i fundamentem zbawienia człowieka. Dlatego męczennicy są nie tylko świadkami wiary, ale także są w szczególny sposób włączeni w misterium zbawienia. Tym, co doskonali męczennika, jest „niewzruszona wiara w Boga, w życie wieczne i nadprzyrodzoną ekonomię zbawienia” (Stanisław Nagy, SCJ, „Sens męczeństwa w Kościele”, Ethos, nr 53/54, 2001, s. 45).

Zło, które prowadzi do męczeństwa, było zawsze obecne w dziejach ludzkości. Ostatnie stulecie było jednak okresem szczególnego nasilenia masowych mordów na chrześcijanach. Niektóre szacunki mówią, że co roku ginie obecnie w świecie około 160 tys. chrześcijan. Liczby chrześcijańskich ofiar komunizmu, nazizmu, fundamentalizmu islamskiego i hinduistycznego oraz różnych ideologii despotycznych, a także liczby ludzi, którzy oddali swe życie w obronie życia innych, nie da się nawet dokładnie ustalić. Z pewnością są to miliony. Wśród tych ofiar są katolicy, prawosławni i protestanci. Do końca XX wieku papież Jan Paweł II wyniósł do chwały ołtarzy 405 męczenników tego stulecia, w tym między innymi 239 ofiar prześladowań w Hiszpanii republikańskiej, 110 męczenników polskich, głównie ofiar nazistów, 26 ofiar terroru masońskiego w Meksyku w latach dwudziestych, 10 ofiar nazizmu w innych poza Polską krajach Europy oraz 2 męczenników z czasów komunistycznych w Europie Wschodniej. Tylko niewielka część z ofiar prześladowań z XIX i XX wieku jest znana i dostąpiła formalnego uznania świętości. Z pewnością jednak bardzo wielu na miano świętych zasługuje.

Zasady procesów kanonizacyjnych ustalone w XVIII wieku definiowały męczeństwo jako śmierć zadaną in odium fidei, czyli z nienawiści do wiary. W XX wieku kryterium to uległo rozszerzeniu. Precedensem była sprawa św. Marii Goretti, która zginęła na początku XX stulecia z rąk usiłującego ją zgwałcić mężczyzny. Z identycznego powodu została uznana za męczennicę Karolina Kózkówna, beatyfikowana przez Jana Pawła II podczas jednej z wizyt w Polsce. W obydwu przypadkach uznano, że obrona dziewictwa, postawionego wysoko w hierarchii cnót chrześcijańskich, jest równoznaczna z obroną wiary. Autorytet Ojca Świętego zadecydował o tym, że nie uwzględniono zastrzeżeń komisji teologów wobec uznania za męczennika św. Maksymiliana Kolbego. Kierujący się literą przepisów kanonizacyjnych teologowie twierdzili, że nie jest to w sensie dosłownym śmierć z powodu prześladowania religijnego. Za sprawą Jana Pawła II za męczeństwo uznano każdą śmierć chrześcijanina poniesioną w wyniku heroicznego przestrzegania cnót.

Świadomość rozmiarów i znaczenia męczeństwa chrześcijan w XX wieku nasiliła się w trakcie przygotowań do jubileuszu drugiego tysiąclecia chrześcijaństwa. Impuls do tego stanowił list apostolski Jana Pawła II „Tertio millennio adveniente”, ogłoszony 10 XI 1994 r. Czytamy w nim między innymi: „W naszym stuleciu wrócili męczennicy. A są to często męczennicy nieznani, jak gdyby »nieznani żołnierze« wielkiej sprawy Bożej. Jeśli to możliwe, ich świadectwa nie powinny zostać zapomniane w Kościele”.

Obecnie, w czasach laicyzacji i obojętności, istnieje ogromna potrzeba popularyzacji żywotów współczesnych świętych, bo żyli oni sprawami bliskimi dzisiejszym ludziom. Kiedy mówi się o wielkich liczbach męczenników chrześcijańskich, giną z oczu ich osobiste losy i postawy. Kiedy pokazuje się poszczególne przypadki, giną z oczu wielkie liczby. Należy pamiętać o jednym i drugim.

W homilii wygłoszonej w rzymskim Koloseum 7 V 2000 r. papież Jan Paweł II powiedział między innymi: „Zabytki i ruiny starożytnego Rzymu mówią ludzkości o cierpieniach i prześladowaniach znoszonych z bohaterskim męstwem przez naszych ojców w wierze, chrześcijan pierwszych pokoleń. Te starożytne ślady przypominają nam prawdę słów Tertuliana, który napisał: Sanguis martyrum semen christianorum – krew męczenników jest posiewem chrześcijan.

Doświadczenie męczenników i świadków wiary nie jest jedynie cechą pierwszych wieków Kościoła, lecz znamionuje każdą epokę jego historii. W XX wieku, może nawet bardziej aniżeli w pierwszym okresie chrześcijaństwa, bardzo wielu było tych, którzy dali świadectwo wierze często za cenę heroicznych cierpień. Iluż chrześcijan na wszystkich kontynentach przez cały wiek XX przypłaciło swoją miłość do Chrystusa własną krwią! Byli oni poddani dawnym i nowym formom prześladowań, doświadczyli nienawiści i zepchnięcia na margines przemocy i zabójstw. Wiele krajów o starodawnej tradycji chrześcijańskiej na nowo stało się ziemiami, na których wierność Ewangelii kosztowała bardzo dużo”.

Chorobą współczesnej cywilizacji zachodniej jest to, że posiew tego męczeństwa pada na skalisty grunt obojętności, a nawet ignorancji. Żeby krew męczenników przyniosła prawdziwy owoc, musimy ich świadectwo upowszechniać. Ich ofiara nigdy nie pójdzie na marne w oczach Boga, lecz dla nas będzie ona miała znaczenie, jeśli będziemy o niej wiedzieć.