Peru: zastrzyk w serce

Szymon Babuchowski

GN 4/2018 |

publikacja 22.02.2018 06:00

Tą wizytą papież Franciszek wkroczył w serce peruwiańskiej kultury. Mieszkańcy regionów dotkniętych różnymi rodzajami biedy poczuli wreszcie, że nie są sami.

W Puerto Maldonado Papież spotkał się z Indianami z Amazonii. LUCA ZENNARO /epa/pap W Puerto Maldonado Papież spotkał się z Indianami z Amazonii.

Ta podróż miała nieść nadzieję podzielonemu społeczeństwu. „Zjednoczeni w nadziei” – brzmiało jej hasło i było to raczej wyzwanie niż stwierdzenie faktu. Papież przybywał bowiem do kraju nękanego konfliktami politycznymi, zmagającego się z korupcją, biedą i skutkami zeszłorocznej powodzi. Kraju, gdzie ciągle wykorzystuje się najsłabszych; gdzie trwa handel ludźmi, na porządku dziennym są gwałty na Indiankach, a lasom Amazonii grozi dewastacja.

Indiańskie łzy

Franciszek pierwsze przemówienie wygłosił w Puerto Maldonado – mieście położonym w regionie amazońskim. Wizyta w tym miejscu zdaniem wielu miała być najważniejszym punktem papieskiej pielgrzymki. Komentatorzy oczekiwali, że papież upomni się o los Indian, i faktycznie tak się stało.

W nowej hali Coliseo Madre de Dios przywitali Franciszka Indianie ubrani w regionalne stroje. Przedstawiciele ludów Harakbut i Awajun w swoich świadectwach mówili o zagrożeniach, jakie im towarzyszą w związku z działalnością wielkich spółek wykorzystujących bogactwa mineralne, drewno czy zwierzęta. Odnosząc się do ich słów, papież podkreślił, że „prawdopodobnie pierwotne ludy Amazonii nigdy nie były tak zagrożone na swoich terytoriach, jak ma to miejsce obecnie”. Zwrócił uwagę nie tylko na zachłanność koncernów wydobywczych, ale także na ruchy, które „w imię ochrony puszczy zawłaszczają duże połacie lasów i nimi handlują, tworząc sytuacje ucisku dla rdzennych ludów”. – Musimy przełamać stary schemat, zgodnie z którym Amazonia to niewyczerpany magazyn i nie bierze się pod uwagę jej mieszkańców – podkreślał papież.

– To było historyczne przemówienie dla narodu peruwiańskiego – ocenia Magdalena Tlatlik, która przez sześć lat pracowała w Peru jako świecka misjonarka. – W miejscu, które ma wielokulturową, przebogatą twarz, gdzie znajduje się mądrość, której potrzebuje cały świat, papież przywołał słowa skierowane do Mojżesza: „Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą”. Indianie nie ukrywali łez.

Franciszek upominał się też o ofiary handlu ludźmi i wykorzystywania seksualnego, a także o ludy pierwotne w dobrowolnej izolacji, chroniące się w najbardziej niedostępnych miejscach puszczy. – Ich obecność przypomina nam, że nie jesteśmy absolutnymi panami całego stworzenia i że nie możemy rozporządzać dobrami wspólnymi w rytmie zachłanności i konsumpcji – mówił papież. Ostro skrytykował politykę sterylizacji stosowaną przez niektóre kraje wobec kobiet. Tak było m.in. w Peru za czasów prezydenta Alberta Fujimoriego.

Nie jesteście sierotami

Wątki te były kontynuowane także podczas spotkania w Puerto Maldonado – z mieszkańcami regionu Madre de Dios. – Z bólem zauważamy, że na tej ziemi, która znajduje się pod opieką Matki Bożej, wiele kobiet jest (…) narażonych na niekończącą się przemoc. Przemocy wobec kobiet nie da się „znormalizować”, wspierając kulturę macho, która nie akceptuje roli kobiet jako czynnych uczestniczek naszych wspólnot. Nie możemy odwracać głowy i pozwolić, aby tak wiele kobiet, zwłaszcza nastoletnich, było znieważanych w ich godności – apelował Franciszek. Padły też słowa pokrzepienia dla mieszkańców: – Nie jest to ziemia osierocona, jest to ziemia Matki! A jeśli jest matka, to są i dzieci, jest rodzina, jest wspólnota. Tam, gdzie są matka, rodzina i wspólnota, problemy nie znikają, ale na pewno jest siła, by stawić im czoło.

Krzepiące słowa wypowiedział też papież w ośrodku El Principito (Mały Książę) w Puerto Maldonado, który założył w 1996 r. szwajcarski misjonarz ks. Xavier Arbex de Morsier, aby przeciwstawić się przypadkom porzucania dzieci i ich wyzysku. – Jesteście naszym najcenniejszym skarbem. Wybaczcie te sytuacje, kiedy my, dorośli, nie doceniamy was tak, jak na to zasługujecie – mówił papież do podopiecznych.

Po powrocie do Limy Franciszek spotkał się z przedstawicielami władz. W papieskim wystąpieniu jeszcze raz powróciły tematy: degradacji środowiska, handlu ludźmi i korupcji.

Ziemie o smaku Ewangelii

Sobota rozpoczęła się Mszą św. na nadmorskim bulwarze Huanchaco w portowym mieście Trujillo na północy kraju. To właśnie tutaj w ubiegłym roku doszło do wdarcia się lawin błotnych podczas deszczów. – Te ziemie mają smak Ewangelii – rozpoczął swoją homilię Franciszek, wskazując na morze w tle. – Pomagają nam lepiej zrozumieć doświadczenie, jakie apostołowie przeżyli z Jezusem, i do którego przeżywania także my jesteśmy dzisiaj zaproszeni.

Papież przypomniał, że uczniowie Jezusa, podobnie jak wielu mieszkańców północnego Peru, żyli z rybołówstwa. – Tak jak oni mierzyli się z burzą na jeziorze, tak i wy musieliście stawić czoło uderzeniu „Niño costero”, którego bolesne konsekwencje są ciągle obecne w wielu rodzinach – mówił. Franciszek zwrócił jednak uwagę także na inne „sztormy”, które mają niszczycielskie dla tych ziem skutki: zorganizowaną przemoc i „morderców do wynajęcia”, brak możliwości kształcenia i zatrudnienia. – W Jezusie mamy moc Ducha, aby nie przyjmować za normalne tego, co wyjaławia naszego ducha, a co gorsze – kradnie nam nadzieję. W Jezusie mamy Ducha, który utrzymuje nas w jedności, abyśmy się nwawzajem podtrzymywali i przeciwstawili się wszystkiemu, co chce wziąć z naszych rodzin to, co najlepsze – mówił papież.

Franciszek Amazoński?

Podczas tej wizyty papież poświęcił wyjątkowo dużo miejsca problemom społecznym. Peruwiańskie media zwracały uwagę na jego odważne słowa na temat korupcji wypowiedziane w siedzibie prezydenta, który o korupcję jest właśnie oskarżany. Podkreślały też wkład papieża w ochronę środowiska. Włoski dziennik „La Repubblica” nazwał go z tego powodu nawet Franciszkiem Amazońskim. – Na Zachodzie, mówiąc o Panu Bogu, odwołujemy się przede wszystkim do rozumu, na Wschodzie – do serca, a w Ameryce Łacińskiej teolog musi używać rąk – komentuje o. Dariusz Robert Mazurek, franciszkanin pracujący w Limie. – Tutaj, gdzie tak mocno zaistniała teologia wyzwolenia, papież nie może tylko podzielić się doktryną, ale musi dotknąć problemów konkretnych ludzi. Dlatego zwraca uwagę na biedę, korupcję, handel ludźmi.

Ta pielgrzymka była też lekcją głoszenia Ewangelii skierowaną do peruwiańskiego duchowieństwa. Spotykając się z księżmi w Trujillo, Franciszek apelował o szacunek dla pobożności ludowej: – Nalegam, abyście nie zapomnieli o wiernej i prostej wierze swego ludu, a tym bardziej nie gardzili nią. Nie zamieniajcie się w zawodowców sacrum, którzy zapominają o swoim ludzie, skąd wziął was Pan. Nie traćcie pamięci i szacunku dla tych, którzy nauczyli was się modlić – mówił papież. Biskupów zachęcał natomiast w niedzielę w Limie, aby uczyli się języka, którego używa młodzież: – Trzeba przybyć tam, gdzie rodzą się nowe tematy i wzorce, dotrzeć ze słowem Bożym do najgłębszego rdzenia duszy naszych ludów. Ewangelizacja kultury wymaga od nas wkroczenia w serce samej kultury, tak aby była ona oświecona od wewnątrz przez Ewangelię.

Wizyta Franciszka była takim właśnie wkroczeniem w serce peruwiańskiej kultury. Mieszkańcy regionów dotkniętych różnymi rodzajami biedy poczuli wreszcie, że nie są sami. Znaleźli słowa pokrzepienia, usłyszeli, jak papież wymienia nazwy zapomnianych plemion; jak żegna się z nimi w języku keczua: „Tinkunakama”, co znaczy: „Do zobaczenia niedługo”. To spotkanie z pewnością było dla nich wielkim zastrzykiem nadziei. •

Dostępne jest 5% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.