Brama do wolności

Andrzej Grajewski

GN 24/2017 |

publikacja 13.07.2017 06:00

Nie byłoby wolnej Polski bez trzech pielgrzymek Jana Pawła II. Pierwsza zbudowała wspólnotę i obudziła nadzieję, druga nas umocniła i wymusiła zniesienie stanu wojennego, trzecia, w czerwcu 1987 r., otwarła drogę do przełomu w 1989 roku.

Jan Paweł II podczas Mszy św.  na osiedlu Zaspa. Gdańsk,  12 czerwca 1987 r. Jerzy Ochoński /epa/PAP Jan Paweł II podczas Mszy św. na osiedlu Zaspa. Gdańsk, 12 czerwca 1987 r.

To była najbardziej polityczna ze wszystkich pielgrzymek, jakie Jan Paweł II odbył do Polski rządzonej przez komunistów. Między 8 a 14 czerwca 1987 r., poza Warszawą papież odwiedził Lublin, Tarnów, Kraków, Szczecin, Gdynię, Gdańsk, Częstochowę oraz Łódź. Wszędzie na jego spotkanie wyszły setki tysięcy rodaków. Religijną kulminacją wizyty była inauguracja i zakończenie II Krajowego Kongresu Eucharystycznego w Warszawie. Dlatego jednym z najistotniejszych tematów papieskich katechez były rozważania na temat Eucharystii oraz istoty powołania kapłańskiego. W społecznym przekazie pielgrzymki jej najważniejsze przesłanie koncentrowało się na promocji solidarności, nie tylko w kontekście potwierdzenia prawa do istnienia zdelegalizowanego w 1982 r. związku zawodowego, ale uniwersalnej metody rozwiązywania konfliktów społecznych.

Przygotowania do pielgrzymki trwały wiele miesięcy, ale najważniejsze decyzje zapadły na przełomie 1986 i 1987 roku. Kluczowe było spotkanie papieża z gen. Wojciechem Jaruzelskim 13 stycznia 1987 r. w Watykanie. Generał występował na nim jako przewodniczący Rady Państwa. W trakcie rozmowy w cztery oczy przedstawił papieżowi projekt powołania Społecznej Rady Konsultacyjnej, w której mieli zasiadać także „ludzie byłej opozycji”, jak ich nazwał. W tej wizji nie było jednak miejsca na głębszy przełom i odrodzenie Solidarności. Papież zdystansował się od tej propozycji, wskazując, że najważniejszym problemem jest przywrócenie pluralizmu w życiu kraju. Istotna część rozmowy poświęcona była przemianom w Związku Sowieckim.

Pod nadzorem Moskwy

Relacje z Moskwą w istotny sposób określały klimat przygotowań do pielgrzymki. Od dwóch lat rządził tam nowy sekretarz generalny KC PZPR Michaił Gorbaczow, który zainicjował szereg reform, później nazwanych „przebudową” (pieriestrojką). Generał Jaruzelski był pierwszym przywódcą z Europy Wschodniej, który wspierał te działania. Zaproszenie papieża konsultował z Gorbaczowem. Chciał w ten sposób przerwać międzynarodową izolację, w jakiej jego ekipa znalazła się po wprowadzeniu stanu wojennego. Odpowiadało to Sowietom, deklarującym ułożenie swych relacji z Zachodem na nowych warunkach.

Podczas przygotowań do pielgrzymki strona rządowa starała się usunąć z planu punkty mogące wywołać negatywną reakcję w Moskwie. Niepokój wzbudzała zwłaszcza zapowiedź beatyfikacji Karoliny Kózkówny, zamordowanej przez rosyjskiego żołnierza w czasie I wojny światowej. Wątpliwości zostały rozwiane dopiero wtedy, kiedy gen. Jaruzelski osobiście zapoznał się z obszernym dokumentem na temat życia i męczeńskiej śmierci przyszłej błogosławionej. Obawy polskich komunistów nie były przesadzone. W czerwcu, kilka dni przed przyjazdem papieża, gen. Jaruzelski przekazał gen. Kiszczakowi notatkę sporządzoną w języku rosyjskim. Nie wiadomo, kto był jej autorem, bo nie jest podpisana, ale z kontekstu wynika, że powstała na polecenie centralnych władz w Moskwie. Strona sowiecka była oburzona beatyfikacją Kózkówny. Oceniała to jako akt antysowiecki i zapowiedziała interwencję swej rzymskiej ambasady w Watykanie. W notatce wyrażono nadzieję, że strona polska poprze to stanowisko.

Obawą o nieprzyjazną reakcję Związku Sowieckiego podyktowane było także odrzucenie przez władze propozycji strony kościelnej, aby papież odwiedził m.in. Przemyśl i Rzeszów. Ostatecznie zgodzono się na Lublin, ze względu na osobiste kontakty Jana Pawła II ze środowiskiem akademickim KUL. Przedstawiciele władz państwowych, ale i kościelnych wiedzieli, że ta pielgrzymka ma znaczenie nie tylko dla Polski. Nie bez kozery w listopadzie 1986 r. abp Bronisław Dąbrowski, sekretarz generalny Episkopatu Polski, w rozmowie z min. Adamem Łopatką, szefem Urzędu ds. Wyznań, przekonywał, że papież ma świadomość tego, że „klucz do bram Moskwy” jest w Warszawie.

„Zorza II”

Kolejny przyjazd papieża do ojczyzny stanowił także wyzwanie dla milicji i bezpieki. Chodziło nie tylko o zabezpieczenie jego pobytu, ale przede wszystkim wpływanie na kościelnego organizatora pielgrzymki oraz utrzymywanie w ryzach społeczeństwa. Co nie było łatwe, gdyż tym razem trasa papieska miała prowadzić przez Szczecin, Gdynię i Gdańsk, które nawet w analizach SB były nazywane „kolebkami Solidarności”.

Na rozkaz ministra spraw wewnętrznych gen. Czesława Kiszczaka w grudniu 1986 r. powstał specjalny sztab operacyjny o kryptonimie „Zorza II” (podobny o kryptonimie „Zorza” powołano w czasie pielgrzymki w 1983 r.). Na jego czele stanął gen. Zbigniew Pudysz, którego kariera związana była z pracą w Departamencie IV MSW i walką z Kościołem. W ramach „Zorzy II”, poza rutynowym zabezpieczeniem tras przejazdu i miejsc pobytu papieża, zajmowano się głównie rozpracowaniem środowisk kościelnych i opozycyjnych. Na bieżąco informacje przekazywało 319 tajnych współpracowników, ulokowanych w newralgicznych miejscach tej pielgrzymki, przede wszystkim w komitetach kościelnych oraz straży porządkowej. Jak wynika z materiałów sprawozdawczych MSW, w bezpośrednim otoczeniu papieża miało znajdować się 19 tajnych współpracowników. Ten wielki wysiłek bezpieki niewiele jednak władzom pomógł. Jan Paweł II od pierwszej do ostatniej chwili pobytu w Polsce wykonał to, co wcześniej zaplanował i przygotował.

Karnawał Solidarności

O dziedzictwie Solidarności papież mówił praktycznie podczas całej pielgrzymki. We wszystkich miejscach towarzyszyły mu liczne grupy z transparentami i oznakami zdelegalizowanego związku. W kilku miastach po spotkaniach z papieżem doszło do demonstracji pod hasłami legalizacji tego związku zawodowego. Kulminacją solidarnościowego karnawału była papieska wizyta w Gdańsku. Władze długo nie chciały na nią pozwolić, ale zdecydowana wola papieża i wytrwałe zabiegi biskupa gdańskiego Tadeusza Gocłowskiego przełamały ten upór.

Na osiedlu Zaspa papieża powitał gigantyczny tłum, z flagami i transparentami, skandujący nazwę zdelegalizowanego związku zawodowego. Nad ogromną rzeszą ludzi wznosił się monumentalny ołtarz w kształcie żaglowca w budowie, symbolu wolnej ojczyzny, gotowego wypłynąć na fale dziejowych przeznaczeń. Na całej trasie przejazdu papieża gdańszczanie dowcipnie uzupełnili partyjną propagandę. Pod hasłem „Socjalizm to nasz ustrój” powiesili „Nie lękajcie się”. Obok banera „Byliśmy, jesteśmy, będziemy” wisiało hasło „Wierni Bogu i ojczyźnie”.

Nikt, kto brał udział w tym spotkaniu albo oglądał telewizyjną relację, nie mógł mieć wątpliwości, że Solidarność żyje i nadal jest wielką siłą społeczną. Wobec tej wielkiej rzeszy Jan Paweł II zadeklarował się jako orędownik i nauczyciel zdelegalizowanego ruchu związkowego, mówiąc, że w pewnym sensie przemawia w imieniu tej wielkiej rzeszy ludzi wiernych dziedzictwu Solidarności. Doszło także do spotkania z Lechem Wałęsą, po którym ogłoszony został komunikat stwierdzający, że Ojciec Święty przyjął „laureata Nagrody Nobla”.

Pułkownik Wiesław Górnicki, doradca gen. Jaruzelskiego, po tym wydarzeniu napisał w notatce dla niego, że spotkanie, a zwłaszcza ogłoszony po nim oficjalny komunikat, „jest skandalem politycznym, którego przełknięcie może dla nas stanowić najgroźniejszy z możliwych precedensów” i oznacza „formalne uznanie istniejącej w Polsce dwuwładzy, to moralne, protokolarne i dyplomatyczne potwierdzenie dwóch ośrodków władzy, z którymi można podpisywać komunikaty, z tą jedyną różnicą, że nam nikt takiego komunikatu nie proponował”. W reakcji na Gdańsk 13 czerwca na Jasną Górę przybyli najbliżsi współpracownicy Jaruzelskiego – Kazimierz Barcikowski i Stanisław Ciosek – po to, aby sekretarzowi stanu Stolicy Apostolskiej kard. Agostino Casarolemu przekazać zastrzeżenia co do treści wystąpień papieskich. Doszło także do nieplanowanego spotkania papieża z generałem na lotnisku. Generał podzielił się wówczas z papieżem cierpką i złośliwą uwagą, że Jan Paweł II polskich problemów do Watykanu nie zabierze. Co mogło oznaczać, że zostaną one rozwiązane według komunistycznych wzorców. Tak się jednak nie stało.

Obecność papieża spowodowała, że nastąpiło ponowne duchowe przebudzenie Polaków. Radość przeżywania spotkania z Ojcem Świętym owocowała wielkim zaangażowaniem w Kościół, czasem powołaniami kapłańskimi. W warstwie politycznej Jan Paweł II ponownie ożywił mit „Solidarności”. Przekonywał społeczeństwo i władze, że związek nadal może być użytecznym narzędziem dialogu społecznego. Przyjechał do Polski zmęczonej przedłużającym się kryzysem społecznym, politycznym i gospodarczym. Zostawił kraj, którego mieszkańcy poczuli, jak smakuje wolność i zobaczyli, że jest na wyciągnięcie ręki. 

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.