Czekaliśmy na Jego przyjazd

Czesław Ryszka, senator, w latach 1976-1982 dziennikarz "Gościa Niedzielnego". Relacjonował papieską wizytę na łamach tygodnika.

publikacja 02.06.2009 10:11

Komuniści jako pierwsi rozpoznali, jak „niebezpieczne" dla systemu totalitarnego jest każde słowo, każdy krok i każdy wyjazd tego papieża - wspomina Czesław Ryszka w rozmowie z portalem Wiara.pl

Czekaliśmy na Jego przyjazd Czesław Ryszka Czesław Ryszka

Już od momentu wyboru Karola Wojtyły na papieża, czekaliśmy na jego przyjazd do Polski. Było prawie pewne, że Jan Paweł II przyjedzie do ojczyzny, zwłaszcza że zaczął pielgrzymować niemal od początku swojego pontyfikatu. Kiedy w styczniu 1979 r. wyruszył do Meksyku, już wiedzieliśmy, że to będzie papież-pielgrzym.

Każdy jego krok był uważnie śledzony przez komunistów. Władze miały ogromny problem. Pisaliśmy w tamtych czasach w „Gościu Niedzielnym”, że trwają rozmowy dotyczące przyjazdu Ojca św. do Polski. Zbierało się biuro polityczne, trwały rozmowy w Moskwie. Komuniści jako pierwsi rozpoznali, jak „niebezpieczne” dla systemu totalitarnego jest każde słowo, każdy krok i każdy wyjazd tego papieża. Ojciec św. od początku w swoich przemówieniach mówił o godności człowieka. Gdy zwracał się do robotników, mówił o godności pracy. Nauczanie papieża – chociaż koncentrowało się przede wszystkim na głoszeniu Ewangelii – było wyraźnie skierowane przeciwko systemowi, w którym wtedy żyliśmy. Dlatego władze radzieckie szczególnie się starały, żeby nie dopuścić Jana Pawła II do głosu. Przypuszczam, że Edward Gierek musiał mocno się starać, żeby Moskwa udzieliła zezwolenia na przyjazd Ojca Świętego do Polski.

Praktycznie jeździłem za Ojcem Świętym wszędzie, byłem w Warszawie, Gnieźnie, Częstochowie, Krakowie oraz Oświęcimiu. Obserwowałem Papieża na balkonie pałacu biskupiego na Franciszkańskiej w Krakowie. Ogromne emocje towarzyszyły wszystkim w Auschwitz. Kiedy Papież tam przemawiał, wszystkim łzy płynęły po policzkach.

Jednak najbardziej przejmująca była Msza św. na Placu Zwycięstwa. Pamiętam ten ogromny krzyż z czerwoną stułą i postać Papieża, który, wyciągając w górę ręce jak prorok, przemawiał do tłumów. Mieliśmy wtedy świadomość, że zaczyna się nowa epoka, a pielgrzymka Ojca Świętego otwiera nową historię. Być może ona rozpoczęła się już w czasie inauguracji pontyfikatu Jana Pawła II, ale tamta pielgrzymka nadała właściwy bieg temu, co się wtedy rozpoczęło.
W czerwcu 1979 r. rozpoczęła się też tradycja papieskich spotkań z młodzieżą. Młodzi ludzie, którzy wówczas towarzyszyli Ojcu Świętemu pod jego oknem na Franciszkańskiej i na Skałce, wkrótce razem z robotnikami dali początek ruchom solidarnościowym.

Papieskiej wizycie towarzyszył ogromny entuzjazm. Władze robiły wszystko, żeby to ukryć. Kiedy pisałem dla „Gościa Niedzielnego” relacje ze spotkań z Papieżem, wielokrotnie musiałem spierać się z cenzurą o pewne fragmenty, zwłaszcza te, w których opisywałem radość ludzi ze spotkania z Janem Pawłem II. Warto zauważyć, że w tych tekstach nie ma w ogóle liczb. Jeśli pisałem, że np na krakowskich Błoniach spotkały się z Papieżem 2 mln ludzi, cenzor to wycinał. To był wielki ból, bo chciano ukryć cały entuzjazm, który towarzyszył pielgrzymom, ukryć milionowe tłumy przed oglądającymi te spotkania w telewizji. Prawda zawsze zwycięża, prawda wyzwala. I wyzwoliła.