Spełnia się dzisiaj gorące pragnienie mojego serca

Kraków, 8 czerwca 1979 r.

publikacja 26.05.2009 11:38

Kraków, 8 czerwca 1979 r.. Homilia w czasie Mszy św. odprawionej w katedrze z okazji zakończenia Synodu Archidiecezji Krakowskiej

Umiłowany Metropolito Krakowski,
Czcigodni Księża Biskupi,
Drodzy Bracia i Siostry!

1.
Spełnia się dzisiaj gorące pragnienie mojego serca. Pan Jezus, który odwołał mnie ze stolicy św. Stanisława w przeddzień jego dziewięćsetlecia, pozwala mi uczestniczyć w zakończeniu Synodu Archidiecezji Krakowskiej, który to Synod w sposób szczególny łączył się zawsze w mojej świadomości z tym wielkim jubileuszem Kościoła w Polsce. Wiecie o tym wszyscy bardzo dobrze, gdyż wielokrotnie na ten temat się wypowiadałem i dziś już nie potrzebuję tego powtarzać. Może nawet nie potrafiłbym powiedzieć wszystkiego, co w związku z tym Synodem przeszło przez moją myśl i moje serce, jakie wiązałem z nim nadzieje i zamierzenia w tym przełomowym okresie dziejów Kościoła i Ojczyzny.

Synod wiązał się dla mnie i dla nas wszystkich z dziewięćsetną rocznicą całego siedmioletniego pasterzowania św. Stanisława na stolicy biskupiej w Krakowie. Plan pracy przewidywał więc cały okres od 8 maja 1972 do 8 maja 1979. Pragnęliśmy w tym okresie uczcić Biskupa i Pasterza Kościoła krakowskiego sprzed dziewięciu wieków w ten sposób, że na miarę naszych czasów i wedle ich potrzeb wyrazimy naszą troskę o Chrystusowe dzieło zbawienia w duszach ludzi współczesnych. Tak jak Stanisław ze Szczepanowa czynił to dziewięć wieków temu, tak my wszyscy pragnęliśmy to uczynić po dziewięciu wiekach. Byłem przekonany, iż ten sposób uczczenia pamięci wielkiego patrona Polski jest najwłaściwszy. Odpowiada on zarówno historycznemu posłannictwu św. Stanisława, jak równocześnie tym wielkim zadaniom, wobec których staje Kościół i chrześcijaństwo współczesne po Soborze Watykańskim II. Inicjator Soboru sługa Boży Jan XXIII określił to zadanie włoskim słowem aggiornamento - udzisiejszenie. Celem siedmioletniej pracy Synodu krakowskiego miało stać się właśnie owo dobrze pojęte, odpowiadające istotnym zamierzeniom Vaticanum II, aggiornamento Kościoła krakowskiego, poniekąd jego „udzisiejszenie”, odnowa jego świadomości zbawczej misji oraz wyraźny program jej realizacji.

2. Droga, która do tego prowadziła, była wytyczona przez całą tradycję synodów partykularnych w Kościele, choćby poprzez oba poprzednie synody z okresu pasterzowania księcia kardynała Adama Stefana Sapiehy. Reguły prowadzenia prac synodalnych zawierały się w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Jednakże uważaliśmy, że nauka Soboru Watykańskiego II otwiera tutaj nowe perspektywy i rodzi niejako nowe zobowiązania. Jeśli Synod miał służyć urzeczywistnieniu nauki Vaticanum II, to musiał to czynić przede wszystkim przez samą koncepcję i układ swoich prac. I stąd — cały zamysł synodu pastoralnego oraz jego konsekwentna realizacja. Można powiedzieć, że do wypracowania uchwał i dokumentów szliśmy drogą dłuższą, ale też i drogą pewniejszą. Droga ta prowadziła przede wszystkim przez działalność setek synodalnych zespołów studyjnych, w których dochodziła do głosu rozległa społeczność Kościoła krakowskiego. Zespoły te, jak dobrze wiadomo, skupiły w znacznej mierze świeckich katolików, którzy znaleźli w nich z jednej strony możliwość wczytania się w naukę Soboru, a z drugiej strony możliwość wypowiadania na kanwie tej nauki swoich doświadczeń, także swoich propozycji, w których wyraziła się ich miłość do Kościoła i poczucie odpowiedzialności za cały kształt jego życia w archidiecezji krakowskiej.

Na etapie przygotowywania dokumentów końcowych Synodu zespoły studyjne stały się środowiskami szerokiej konsultacji, do nich bowiem zwracała się komisja główna, scalająca w sobie pracę wszystkich komisji roboczych jako też komisji ekspertów, które zostały powołane od samego początku działalności Synodu. W ten to sposób dojrzewały owe treści, które Synod, nawiązując do nauki Soboru, pragnie przenieść w życie Kościoła krakowskiego. Pragnie wedle nich ukształtować jego przyszłość.

3. Dzisiaj całą tę pracę, całą tę siedmioletnią drogę macie już poza sobą. Nigdy nie przypuszczałem, że w zakończeniu prac Synodu krakowskiego wypadnie mi uczestniczyć w charakterze... gościa z Rzymu. Skoro jednak taka jest wola Chrystusa, niech mi wolno będzie w tej chwili przyjąć na siebie jeszcze raz charakter tego metropolity krakowskiego, który poprzez Synod pragnął spłacić wielki dług, jaki zaciągnął wobec Soboru, wobec Kościoła powszechnego, wobec Ducha Świętego. Niech mi też będzie wolno w tym - jak powiedziałem - charakterze podziękować wszystkim, którzy ten Synod budowali rok po roku i miesiąc po miesiącu swoją pracą, swoją radą, swoim twórczym wkładem, swoją gorliwością.

Podziękowanie to zwraca się poniekąd do całej wspólnoty Ludu Bożego archidiecezji krakowskiej, do duchownych i świeckich, do kapłanów, do braci i sióstr zakonnych - ale przede wszystkim do wszystkich tutaj obecnych: do księży biskupów wszystkich - z moim czcigodnym następcą na czele, w szczególności jednakże do księdza biskupa Stanisława Smoleńskiego, który pracami Synodu kierował bezpośrednio jako przewodniczący komisji głównej. Z kolei do wszystkich członków tejże komisji - a równocześnie jeszcze raz do komisji przygotowawczej, która pod kierunkiem księdza prof. Eugeniusza Florkowskiego przygotowała w r. 1971/72 statut, regulamin i program Synodu. Do komisji roboczych, do komisji ekspertów. Do istotnie niezmordowanego sekretariatu! Do wszystkich zespołów redakcyjnych, do wszystkich wreszcie jakże licznych zespołów studyjnych.

Może powinienem w tej chwili przemawiać inaczej. Ale nie mogę. Zbyt byłem z tą sprawą związany osobiście. Pragnę więc w imieniu was wszystkich to dokonane dzieło złożyć przy sarkofagu św. Stanisława w pośrodku katedry wawelskiej, było bowiem podjęte z myślą o jego jubileuszu. Z wielkim wzruszeniem czynię to, sprawując po raz pierwszy liturgię Mszy św. ku czci błogosławionej królowej Jadwigi. Razem z wami wszystkimi proszę Przenajświętszą Trójcę, aby dzieło to przyniosło owoc stokrotny. Amen.