Powiedzieli po Mszy św. na Błoniach

publikacja 17.04.2005 14:42

Zofia Daszkiewicz - poetka ; Leszek Aleksander Moczulski - poeta ; Mariusz Żelichowski - Przewodniczący Sądu Rodzinnego we Włoszczowie ; Leszek Długosz - poeta, pieśniarz, wieloletni członek zespołu "Piwnicy pod Baranami" ; Pani Ania z Bełchatowa - pracownica elektrowni "Bełchatów"

Zofia Daszkiewicz - poetka
Klimat dzisiejszego dnia był niezwykły, jak zresztą każda pielgrzymka Ojca świętego. Ta obecna przypadała na szczególny okres, bo przecież i w naszym kraju dzieje się nie najlepiej, i współczujemy tym, których dotknęła klęska powodzi – myślę o naszych sąsiadach. A Ojciec święty przyniósł nam słowa miłosierdzia. Najbardziej uderzyło mnie w Jego wypowiedzi stwierdzenie, żebyśmy zachowali wrażliwość wobec tych, którzy naszej pomocy potrzebują. Bo rzeczywiście żyjemy w nieustannym pośpiechu, wielu z nas przeżywa stresy związane z podstawowymi sprawami dotyczącymi egzystencji i często zapominamy, że nam w danym momencie nie jest tak bardzo źle jak nam się subiektywnie wydaje. I to osłabia naszą wrażliwość. A wokół nas czasem bardzo blisko są ludzie, którzy naprawdę potrzebują naszej pomocy, której możemy udzielić, bo często chodzi o zwyczajny gest solidarnej życzliwości, świadczący o miłości, zrozumieniu, współczuciu. Czasem niewiele trzeba dać, aby dać bardzo wiele.

Leszek Aleksander Moczulski – poeta
Szczególnie mocno przeżyłem słowa Ojca świętego o miłosierdziu Bożym, a także Jego porywającą rozmowę z młodzieżą, która entuzjastycznie przyjmowała słowa Ojca świętego. Jeszcze w tej chwili dźwięczą mi w uszach słowa, jakie powiedział Ojciec święty: "Jak się oddać Bogu to "na przepadłe" do końca". I ten entuzjazm młodzieży w odpowiedzi na te słowa... Mariusz Żelichowski - Przewodniczący Sądu Rodzinnego we Włoszczowie
Uderzyły mnie słowa Papieża wzywające do ochrony życia. Nie dał się zepchnąć do problemów lokalnych. W homilii zaakcentował to, co jest najważniejsze w dzisiejszym świecie, czyli zagrożenie życia w każdej jego fazie. Bo ludzie uzurpują sobie prawo kreacji życia, uzurpują sobie prawo do wyznaczania jego kresu, a także wpływania na jego jakość. To świadczy, że papież wychodzi poza lokalny klimat i swe przesłanie kieruje do całego świata. I to było dla mnie najważniejsze.

Leszek Długosz - poeta, pieśniarz, wieloletni członek zespołu "Piwnicy pod Baranami"
Poruszyło mnie to chyba największe w historii zgromadzenie Polaków, jakie się tu dokonało. To fascynujące, że Papież w dalszym ciągu wyzwala tak wielką potrzebę solidarności, spotkania się, bliskości i chęci nastawienia ucha na nauczanie. W tym co mówił Papież na Błoniach przewijały się stałe wątki tego nauczania. To nauczanie jest przede wszystkim uniwersalne, ale zawiera także łatwo dające się wykryć elementy lokalne, adresowane szczególnie do nas. Dotyczą one szczególnie problemu zachowania tożsamości, spraw społecznych. To spotkanie różniło się dla mnie wyraźnie od innych innego rodzaju refleksyjnością, świadomością upływu czasu. Inny etap życia, inny etap zadań, inny etap biografii Papieża. To spotkanie było mniej żywiołowe, ale nie mniej wartościowe. Nie spodziewam się oczywiście natychmiastowych rezultatów nauczania papieskiego. Wystarczy jednak więcej wzajemnego poszanowania we wzajemnym obcowaniu.

Pani Ania z Bełchatowa - pracownica elektrowni "Bełchatów"
Przyjechałam tutaj z takim oddaniem dla Papieża. Po raz pierwszy jestem na spotkaniu z Papieżem w Krakowie i jestem bardzo szczęśliwa. Było to dla mnie bardzo duże przeżycie. Przyjechałam tu z takim oddaniem i podziękowaniem za trud mojego życia. Przyszłam na Błonia o trzeciej rano, ale nie odczuwam zmęczenia. Jestem zbyt szczęśliwa by odczuwać trudy pielgrzymki.